Krzysztof Struziak

 

Działalność Sekcji Opieki nad Dziećmi

Książęco-Biskupiego Komitetu Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny (1915-1918)

Treść niniejszego artykułu skupia się na sprawie katolickiej dobroczynności w latach I wojny światowej, a konkretnie na opiece, jaką objęto w tym okresie dzieci i młodzież. Różnorodność podjętych wówczas działań zaprezentowano głównie na przykładzie Krakowa i zachodniej Galicji. Jako materiał źródłowy wykorzystano przede wszystkim wydane drukiem obszerne Sprawozdanie Książęco-Biskupiego Komitetu Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny za lata 1915-1917 [Kraków 1918] oraz materiały z ówczesnej prasy, które wnoszą sporą ilość informacji tekstowych i ikonograficznych.

W styczniu 1915 r. z inicjatywy biskupa krakowskiego Adama Stefana ks. Sapiehy powstał (Krakowski) Książęco-Biskupi Komitet Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny, skrótowo zwany KBK [dalej: Sprawozdanie KBK]. Jak powiedział w 1967 r. bp J. Groblicki, Sapieha „podniósł sprawę uciemiężonego narodu przed całym światem, wołając do niego o wsparcie. Oddał tej sprawie swoje niespożyte energie, szerokie wpływy i stosunki”.

Urzędowo zatwierdzona nazwa przez c.k. Namiestnictwo brzmiała: Krakowski Biskupi Komitet Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny. Nie weszła ona jednak w praktyce w użycie, gdyż powszechnie nazywano nowo powstałą instytucję Książęco-Biskupim Komitetem Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny. Nazwę tę przyjął później sam Komitet i nią wyłącznie się posługiwał. Tamże, s. 11.

Opracowano statut, który wykluczał jakąkolwiek działalność polityczną oraz określał filantropijny cel i chrześcijański charakter jego struktur. Do współpracy z KBK na terenie Szwajcarii przystąpił Henryk Sienkiewicz oraz Ignacy Jan Paderewski, a w kraju profesorowie UJ i większość ogólnie szanowanych osób, głównie z Krakowa. W miarę wzrastających potrzeb powstawały sekcje doraźnej pomocy, opieki nad dziećmi, sanitarna, gospodarcza i inne.

W sprawozdaniu KBK za okres od 1 czerwca 1915 do 31 grudnia 1917 r. [dalej: „w okresie sprawozdawczym”], czytamy, że „pośród warstw społeczeństwa otaczanych opieką jednak należało wyróżnić dzieci, które ze względu na swój młody wiek, małą odporność lub osierocenie, wymagają szczególnej troski”, a Emil Godlewski – przewodniczący Sekcji Sanitarnej KBK – napisał już po wojnie, że „los dzieci głodnych, zaniedbanych, dziczejących był stale wielką troską księcia biskupa i Komitetu. Organizowano nowe schroniska dziecięce tzw. przejściowe, subwencjonowano zakłady trwale istniejące […] Dzieci nieletnie, chorzy i starcy to są kategorie ludzi, którzy sobie sami pomóc, dać rady z troskami i cierpieniami życia nie mogą” [Sprawozdanie KBK].

Przed wojną na terenie Galicji działania opiekuńcze były najczęściej determinowane złymi warunkami życia, niedożywienia, chorobami zakaźnymi, brakiem opieki rodzicielskiej i wysokim poziomem sieroctwa. W 1912 r. J. Serkowski obliczył, że 60 000 dzieci galicyjskich wymagało różnych form pomocy i opieki [Kraków 1912, s. 4]. Szczególnie widoczne były u nich braki w zakresie zaspokojenia podstawowych potrzeb socjalnych i materialnych, potrzeb w zakresie zdrowia i rozwoju fizycznego, potrzeb psychologicznych i poznawczych [A. Meissner, s. 11–12]. Wszystkie te niedomagania przybrały w okresie wojny katastrofalne rozmiary.

Ze sprawozdania KBK dowiadujemy się, że Sekcja Opieki nad Dziećmi [dalej: SOnD] ukonstytuowała się w dniu 30 kwietnia 1915 r. Z kolei z doniesień prasowych wiadomo, iż swą pracę rozpoczęła już z końcem lutego 1915 r. Przykładowo „Głos Narodu” z dn. 2 III 1915 r. [nr 110] poinformował, że „w łonie Komitetu pomocy dla dotkniętych klęskami wojny, […] utworzono osobną sekcję opieki nad dziećmi poległych żołnierzy oraz ofiar wojny w zniszczonych powiatach kraju”. Już wcześniej jednak (od 1905 r.) w Krakowie działała na rzecz dzieci i sierot tzw. Rada Opiekuńcza [RO], która po otrzymaniu informacji o powołaniu SOnD, postanowiła się z nią połączyć.

Powstałe w 1905 roku - dzięki zaangażowaniu Mieczysława Szybalskiego - Stowarzyszenie „Rada Opiekuńcza”, zajęło się tworzeniem rad i w swej działalności starało się objąć nadzorem wszystkie dzieci potrzebujące pomocy - poprzez udzielanie wsparcia materialnego, budowanie zakładów poprawczych oraz domów pracy przymusowej, a także obmyślanie środków na ochronę młodzieży przed zaniedbaniem moralnym. J. Serkowski, Lwów 1911, s. 41,101.

W tym celu zorganizowano w dn. 1 III 1915 r. zebranie członków RO, na którym podjęto decyzję o delegowaniu do pracy w SOnD swego prezesa Wilhelma Seidla, wiceprezesa Mieczysława Szybalskiego, mecenasa Olearskiego i ks. Jana Rzymełkę. Każdy z nich miał doświadczenie w organizacji pracy opiekuńczej. Przykładowo, M. Szybalski w 1915 r. wydał pracę Krakowskie zakłady poświęcone ochronie dzieci [Kraków1915], która jest do dziś cennym źródłem wiedzy o placówkach opieki nad dzieckiem na terenie Krakowa i o zaangażowaniu społeczności miejskiej w sprawy pomocy osieroconym i biednym [J. Podolak-Zając]. Na spotkaniu ks. Rzymełka postawił także wniosek umieszczenia sierot w domach prywatnych w Krzeszowicach i Czernej. Według projektodawcy, „w willach np. pp. Cybulskich, Pareńskich i Troczyńskich, możnaby pomieścić, bodaj na razie kilkadziesiąt dzieci, a mieszkający 'w Czernej ks. Lorek zająłby się chętnie i umiejętnie ich losem. W samej Czernej znalazłoby pomieszczenie 80-100 chłopców i 150 dziewcząt” [„Głos Narodu” 1915, nr 110; „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1915, nr 63].

Jan Kanty Lorek w latach 1912–1916 pełnił funkcję dyrektora zakładu dla sierot w Czernej. W latach 1915–1917 był żołnierzem armii niemieckiej, a w latach 1917–1918 duszpasterzem polskich robotników w Niemczech. K. Krasowski: Biskupi katoliccy II Rzeczypospolitej. Słownik biograficzny, Poznań 1996, s. 147–149.

Połączenie RO z SOnD miało także podłoże finansowe, gdyż ta pierwsza już od pierwszych miesięcy wojny ledwo wiązała koniec z końcem. Rozpoczynając omawianie stanu kasy (na zakończenie zebrania RO) M. Szybalski stwierdził, że „wskutek niezwykłych wypadków obecnych przedstawia się on smutno, gdyż część kapitałów umieszczono w różnych bankach, które zawiesiły wypłaty, jest zagwożdżona, a przez to utrudnia Radzie szerszą działalność” [Sprawozdanie KBK, s. 201-202]. Dowiadujemy się też, że pomimo trudności RO nie przerwała pracy, opierając wydatki na nowych wpływach gotówki. Ogółem w dwóch pierwszych miesiącach 1915 r. wpłynęło ze składek członkowskich 1 015 koron [K], ale wydatki wyniosły 1 836 K, czyli niedobór 821 K musiano niestety pokryć kolejnym kredytem. Po fuzji obu instytucji, na czele SOnD stanęli dawni działacze RO. Kierownictwo powierzono M. Szybalskiemu, zastępcą został prof. Stefan Jentys, a funkcję sekretarza sprawował ks. J. Rzymełka [Tamże].

            Stefan Jentys

Zaraz po utworzeniu SOnD weszła w kontakt z licznymi zakładami wychowawczymi i instytucjami dobroczynnymi w całym kraju. W jednych umieszczała sieroty przyjęte pod opiekę, innym przychodziła z pomocą przekazując zasiłki w celu rozszerzenia istniejących lub zakładania nowych ochronek i domów sierocych. Gdy w miarę przedłużania się wojny liczba sierot potrzebujących pomocy była coraz większa, a istniejące placówki nie mogły ich pomieścić, SOnD musiała powołać do życia własne zakłady. Już w lecie 1915 r., otwierała nowe schroniska, umieszczała sieroty w rodzinach zastępczych i udzielała zapomóg. w postaci gotówki, ubrań, butów, mleka, mąki duńskiej uwzględniając potrzeby dzieci w najuboższych dzielnicach Krakowa.

Najwcześniej, bo w czerwcu 1915 r. założono Schronisko dla Sierot w Kochanowie, o charakterze zakładu przejściowego. W dniu 10 IX 1915 r. zakład przeniesiono do użyczonego bezinteresownie na ten cel budynku księży misjonarzy w Krzeszowicach i zmieniono na schronisko stałe. Starsze dzieci uczęszczały do miejscowej szkoły, młodsze w tym czasie przebywały w ochronce prowadzonej przez Siostry Służebniczki N. M. P. Niektóre, po odpoczynku, wyzdrowieniu i załatwieniu koniecznych formalności były odsyłane do domów, lub do rodzin pragnących przyjąć je na wychowanie. W okresie sprawozdawczym liczba sierot objętych opieką w tym zakładzie wynosiła od 43 do 117 [Tamże].

Schronisko o podobnym charakterze, będące pod opieką SOnD i zarządem Marii Korytkowej, funkcjonowało od wiosny 1916 r. w Krakowie, przy czym jego głównym zadaniem było przygotowanie dzieci do oddania pod opiekę rodzinom zastępczym. Powstanie ośrodka było wynikiem akcji podjętej przez tygodnik „Piast” w połowie lutego 1916 r., który na swych łamach opublikował apel włościan z Marszowic o przyjmowanie sierot pod swój dach. Już w pierwszym tygodniu nadeszło 376 listów, w których deklarowano przyjęcie około 700 dzieci [nr 7]. W tej sytuacji redakcja zwróciła się o pomoc do KBK, który otworzył na ul. Franciszkańskiej Biuro Ewidencyjne, obsługiwane przez Oddział Pań. Wkrótce jednak, wobec dużej ilości zgłoszeń, biuro okazało się za małe, dlatego wynajęto budynek przy ul. Emaus [Sprawozdanie KBK, s. 225].

Składał się on z kilku małych pokoi, w których mieściły się: dwie sypialnie, pokój sióstr, łazienka i pralnia zarazem, kuchnia, jadalnia, szatnia oraz jeden większy pokój na piętrze. Sieroty zgłaszane były przez gminy, proboszczów parafii, zakłady opiekuńcze, ochronki itp. Przyjmowane dzieci (w wieku 2-12 lat) musiały posiadać metrykę urodzenia, świadectwo zdrowia i dokument potwierdzający szczepienie przeciw ospie. Po krótszym lub dłuższym pobycie (zależnym od stanu zdrowia), odpowiednim dożywieniu, wyleczeniu i wyekwipowaniu, oddawano dziecko do rodziców zastępczych, którzy jednocześnie podpisywali oświadczenie, że podejmują się „sierotę po chrześcijańsku wychować, do szkoły posyłać, wszelkiem staraniem otoczyć i na wezwanie Komitetu, bez pretensji oddać”. Pozytywną opinię o nowej rodzinie musiał wydać także miejscowy proboszcz, na którego spadał wtedy obowiązek kontroli, czy dziecku nie dzieje się krzywda [Tamże, s. 225, 228-229].

Ze względu na małą liczbę pomieszczeń, w schronisku mogło przebywać jednocześnie nie więcej niż 30 dzieci. Do 31 XII 1917 r., na 550 zgłoszonych, zdołano tu przyjąć 404 sieroty. Z tej liczby 298 (73,8%) znajdowało się pod opieką rodzin, 46 (11,4%) w zakładach KBK, 49 (12,1%) powróciło do domu, 6 (1,5%) przebywało w lecznicach, a 5 (1,2%) zmarło. Pod względem statystycznym 171 (42,3%) pochodziło z Krakowa natomiast 233 (57,7%) z prowincji i zagranicy, z tego: 380 (94,1%) Polaków, 24 Rusinów (5,9%); 159 (39,4%) sierot zupełnych, 169 (41,8%) półsierot i 76 (18,8%) mających obojga rodziców [s. 226, 229].

We wrześniu 1915 r. założony został przez Komitet Doraźnej Pomocy dla Ewakuowanych - Dom Sierocy w Białym Prądniku. Równocześnie powołano Komitet Opieki, w składzie: Zofia Popiel - przewodnicząca, Jadwiga Buszczyńska – z-ca, Browieżowa, Janina Breyerowa, Konstanty Buszczyński, Wanda Chrzanowska, Jadwiga Godlewska, ks. Ludwik Kasprzyk, Janina Kostanecka, Wanda Szybalska - członkowie. Kierownictwo Domu przekazano w ręce M. Breyerowej, natomiast sprawami organizacyjnymi i gospodarczymi zajęła się Bronisława Rutkowska. Dzięki jej ofiarnej pracy, schronisko zostało zorganizowane w ciągu dwóch tygodni i 15 września 1915 r. przyjęło pierwsze 44 dzieci [s. 230; „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1915, nr 284]. Jednocześnie Komitet Opieki zwrócił się - za pośrednictwem prasy - do mieszkańców Krakowa, by pamiętali „o tych najbiedniejszych z biednych, o sierotach z baraków i ofiarami swemi przyczynili się do utrzymania <<Domu sierocego>>” [„Ilustrowany Kurier Codzienny” 1915, nr 284]. Ofiary na ten cel przyjmowała skarbniczka Jadwiga Godlewska i redakcje lokalnych gazet.

Ponieważ już wcześniej i na większą skalę rozpoczął taką samą akcję opieki nad dziećmi uchodźców KBK, chcąc uniknąć rozbieżności w pracy, SOnD zawarła umowę z Komitetem Opiekuńczym, że do Domu Sierot przyjmowane będą dzieci wyłącznie z jej polecenia, natomiast przedstawicielka Komitetu Opieki Jadwiga Godlewska, miała wejść w skład Sekcji, aby mieć prawo głosu przy przyjmowaniu sierot. Wtedy KBK zaproponował opłatę na dzieci, polecone przez siebie w wysokości 30 K miesięcznie. Stopniowy związek z KBK stawał się coraz silniejszy i jeżeli nie nastąpiło całkowite połączenie, to wynikało tylko ze względów czysto praktycznych, gdyż Komitet Opiekuńczy, jako jednostka autonomiczna, miał większą łatwość w zdobywaniu potrzebnych funduszy [Sprawozdanie KBK, s. 231].

Jednopiętrowy dom z ogródkiem i 2 morgi gruntu pod jarzyny ofiarował zakładowi na czas wojny Konstanty Buszezyński. Składał się on z 10 pokoi, 2 kuchni i łazienki. Na dole znajdowały się 4 duże pokoje przeznaczone do nauki (w tym kaplica) i pralnia; na górze kuchnia, 4 sypialnie, pokój drugiej kierowniczki (zarazem kancelaria), pokój służący do szycia oraz jako jadalnia dla pań i apteczka. W miarę rozszerzania się schroniska wynajmowano stopniowo pomieszczenia w sąsiednich domach tak, że pod koniec 1917 r. ośrodek dysponował 12 dodatkowymi pomieszczeniami, z których 5 przeznaczono na sypialnie, a pozostałe na magazyny oraz pokoiki dla personelu i służby. Otoczenie domu składało się z niewielkiego podwórka i dwóch małych oddzielnych ogródków. Rozproszenie zakładu w 3 budynkach utrudniało pracę i wymagało większego nadzoru nad dziećmi [s. 231, 232].

Ze względu na to, że Dom Sierocy miał być schroniskiem wojennym i jego funkcjonowanie obliczone było najdłużej na 2 lata, przyjmowano dzieci w szerokich granicach wiekowych, tj. dziewczynki 4-16 lat, chłopców 4-10 lat. Początkowo było 60 miejsc, lecz już w styczniu 1916 r., po powrocie z ewakuacji biednych rodzin krakowskich i nowego poboru wojskowego, liczba dzieci potrzebujących opieki zdecydowanie wzrosła. Dlatego zakład zwiększył ilość miejsc najpierw o 20, potem o 30. Równocześnie zaszły zmiany w wieku przyjmowanych dzieci. Ponieważ inne zakłady opiekuńcze KBK wolały wychowywać dzieci powyżej 7 lat, zarząd Domu Sierocego postanowił przyjmować w większej liczbie dzieci od 2 do 6 lat, a górną granicę wieku obniżono do 12 lat, lub do czasu ukończenia przez dziecko szkoły ludowej. Ostatecznie w dniu 31 XII 1917 r. w schronisku przebywało 115 wychowanków, w tym 55 (47,8%) w wieku przedszkolnym (1-6) i 60 (52,2%) w wieku szkolnym (7-12). Dominowały dzieci z Krakowa (69) i powiatu krakowskiego (17), które stanowiły łącznie 74,8% [s. 232, 233].

   Zajęcia gimnastyczne w Domu Sierocym w Białym Prądniku [„Nowości Illustrowane” 1917, nr 6]

Wychowankami opiekowało się łącznie 12 osób, w tym: kierowniczka (Maria Breyerowa) i jej zastępczyni, która uczyła zarazem pracy w ogrodzie (kolejno: Konstancja Elsner, Helena Horodyska i Regina Zabielska), nauczycielka szkolna, freblanka (przedszkolanka) i jej pomocnica, gospodyni (kuchnia) i jej pomocnica (pralnia), bona do opieki w sypialni małych dzieci, 2 szwaczki do szycia nowych ubrań i naprawy starych. Jedna z pozostałych zatrudnionych miała przeglądać ubrania, prowadzić naukę szycia oraz co tydzień czuwać nad kąpielą i myciem głów, zaś zadaniem drugiej było czuwanie nad uzupełnianiem zapasów, porządkiem w sypialniach i chodzenie z dziećmi do lekarza. Opiekę religijną spełniał początkowo członek Komitetu Opiekuńczego, ks. Ludwik Kasprzyk, lecz później, gdy z powodu licznych zajęć nie mógł temu podołać, religii nauczali OO. Kapucyni. Służba składała się z 2-3 służących starszych, jednej młodszej i jednej lub dwóch sił najemnych. Opiekę medyczną sprawowało kilku lekarzy z Krakowa. Stale i bezinteresownie leczyła lekarka chorób dziecięcych ze szpitala św. Ludwika - Zofia Michejdzina. Poza tym Dom korzystał z uprzejmości prof. Franciszka Krzyształowicza z Oddziału Chirurgicznego szpitala św. Łazarza oraz dyrektora kliniki okulistycznej, prof. UJ Kazimierza Majewskiego, który w 1916 r. przybył do schroniska i zbadał stan oczu wszystkich dzieci [s. 234 – 236].

Profesor Emil Godlewski (siedzi drugi od lewej) ze współpracownikami z Zakładu Biologiczno-Embriologicznego Cesarsko-Królewskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od lewej stoją: Kazimierz Białaszewicz, J. Młodkowski, Zofia Radwańska-Kiernik i Mieczysław Konopacki; siedzą od lewej: Bronisława Konopacka, prof. Emil Godlewski, Zofia Wyrzykowska-Michejdzina, Michał Siedlecki

Ze względów bezpieczeństwa, każde dziecko przed przyjęciem do zakładu było badane przez lekarzy. Toteż oprócz stale powracających od czasu do czasu lżejszych chorób, przez 33 miesiące funkcjonowania schroniska i przy dużej ilości dzieci mieszkających w ciasnych pomieszczeniach, zanotowano niewielką liczbę cięższych chorób zakaźnych. I tak, szkarlatyny 2 lekkie przypadki, odry 5-7, kokluszu 1, czerwonki w 1916 r. 3, a w 1917 r. - kiedy w Krakowie występowała epidemia – 1 przypadek i to przyniesiony ze szpitala. Do 31 XII 1917 r. na około 350 dzieci, które przeszły przez schronisko, zdarzył się tylko jeden przypadek śmierci [s. 236-237].

Wychowankowie i personel Domu Sierocego w Białym Prądniku [„Nowości Illustrowane” 1917, nr 6]

Do dzieci oprócz nauki należało sprzątanie domu i podwórza (pod kierunkiem pań) oraz inne lżejsze zajęcia praktyczne, a wreszcie pomoc w opiece nad młodszymi. Część dnia zajmowała im swobodna zabawa, w niektóre dni modelowanie z gliny, rysunki i czytanie książek. Przechodziły od jednego zajęcia do drugiego przyzwyczajając się do pracy i umiejętnego spędzania czasu wolnego. W czasie wakacji urządzano dla starszych niekosztowne wycieczki, w celu poznania Krakowa i jego zabytków.

. Fundusze na prowadzenie schroniska Komitet Opiekuńczy czerpał ze składek, darów, opłat za dzieci i zapomóg Biura Wojennego, zasiłków wojennych oraz środków finansowych uzyskanych od różnych instytucji. W okresie od 15 IX 1915 do 1 X 1916 r. uzyskano 56 484,80 K dochodu, a wydatkowano 44 864,60 K Pozostała nadwyżka w wysokości 11 620,20 K oraz zapasy i inwentarz żywy, które wyceniono na 8 283,10 K. W następnym roku budżetowym (1 X 1916-30 IX 1917) dochody wyniosły już 101 470,71 K, wydatkowano 91 239,19 K, natomiast w kasie zostało 10 231,52 K. Ponieważ zapasy towarów wyceniono na 17 830,26 K, a wartość inwentarza żywego na 4 000 K, to rzeczywiste koszty prowadzenia schroniska w drugim roku wyniosły 69 408, 93 K. Różnice w wydatkach wynikają nie tylko z liczby dzieci przyjętych do zakładu, ale również z postępującej inflacji i podwyżki cen towarów, szczególnie żywności. W pierwszym roku na 65 miejsc (później 90) przyjęto 123 dzieci (67 dziewcząt i 56 chłopców), wyliczono ogółem 23 872 dni utrzymania, co przy rzeczywistych kosztach 36 581,50 K, dawało kwotę 1,54 K na dziecko, z której prawie połowę (0,80 K – 52%) przeznaczano na żywność. W drugim roku na 80 miejsc (później 90 i 110), przy 154 dzieciach (80 dziewcząt i 74 chłopców), 33 292 dniach utrzymania, na dziecko przypadało 2,08 K, w tym 1,22 K (59,9%) na żywność [s. 238].

Najmłodsze dzieci Domu Sierocego w Prądniku Białym z opiekunką i kierowniczką M. Breyerową [„Nowości Illustrowane” 1917, nr 6]

SOnD musiała również utworzyć od podstaw placówkę dla sierot w wieku niemowlęcym. Zadanie to ułatwił Komitet Ochronki Grunwaldzkiej im. Królowej Jadwigi w Kalwarii Zebrzydowskiej, oddając na ten cel do użytku KBK swój dom, w którym SOnD w dniu 1 IV 1916 r. otwarła Przytułek dla Niemowląt Wojennych. W samym budynku 4 sale przeznaczono dla dzieci, w tym 3 na sypialnie i 1 na salę zabaw. Na potrzeby Zakładu za przeszło 15 000 K (zebranych drogą składek i subwencji) wybudowano także zabudowania gospodarcze, tj. odrębną pralnię, drewutnię, stajnię i stodołę z węglówką. Udało się też uzyskać bezpłatnie z Centrali Obrotu Bydłem przy c. k. Namiestnictwie przydział na 3 krowy, a c. k. Starostwo w Wadowicach dokupiło dwie szwajcarskie kozy. Prócz 4 morgowego ogrodu, dzięki uzyskanej subwencji z c. k. Namiestnictwa, zakupiono 2 morgi gruntu w cenie 6 000 K [s. 210].

Sieroty i personel przed budynkiem Przytułku w Kalwarii Zebrzydowskiej [Sprawozdanie KBK]

Zakład urządzony był na jednoczesne otoczenie opieką 40 niemowląt. Po skończonym 3 roku życia dzieci przenoszono zwykle do Schroniska Sierocego KBK w Krzeszowicach. Pomimo czynionych w naprędce starań o jak najlepsze wyposażenie ośrodka, w pierwszym roku funkcjonowania na ogólną liczbę 82 zmarło aż 18 dzieci (22%), natomiast w drugim już tylko 3. Zarząd początkowo przekazano czterem siostrom ze Zgromadzenia Serafitek, a następnie pracę podjęły Siostry Służebniczki N. M. P. Do pomocy przydzielono im 3 służące. Jedna z sióstr zajmowała się wyłącznie kuchnią, druga dziećmi starszymi łącznie z ochronką dla dzieci dochodzących z miasta, trzecia niemowlętami w liczbie 15-20, natomiast siostra przełożona zarządzała gospodarstwem i szwalnią. Kolejno każda z sióstr czuwa w sypialniach. Nadzór i główne kierownictwo powierzono miejscowemu katechecie ks. Romanowi Stojanowskiemu, a opieka lekarska spoczywała w ręku lekarza J. Nikliborca, który pracę wykonywał bezinteresownie [Tamże].

Środki finansowe na prowadzenie placówki łożyła Sekcja Opieki nad Dziećmi. Miesięczne utrzymanie kosztowało w granicach 2 000 - 2 500 K, a w okresie 15 II – 31 XII. 1917 r. wydatkowano łącznie 52 373,34 K. Według zestawienia rozchodów za 1917 r. na ogólną sumę 27 753,49 K, najwięcej kosztowało wyżywienie i utrzymanie, na które musiano przeznaczyć 15 160,40 K (54,6%). Kolejne, ale już dużo niższe były wydatki na remonty – 3 268,48 K (11,8%), inwentarz żywy – 2 889,73 K (10,4%), światło i opał 2 444,30 K (8,8%), pensje dla 4 sióstr 1 440 K (5,2%), sprzęty domowe 1 231,17 K (4,5%), leki 397,87 K (1,4%) i inne 921,54 K (3,3%) [s. 211 – 212].

We wrześniu 1917 r. powołano do życia Zakład dla Sierot w Niepołomicach, który ulokowano w budynkach zakupionych od Antoniego Wimmera. Dom mieszkalny składał się z 10 pomieszczeń, z których 4 przeznaczono na sypialnie, po jednej na salę lekcyjną, jadalnię i szatnię, natomiast dwa pokoje zostawiono dla personelu. Oprócz tego w budynku znajdował się przedpokój, kuchnia podręczna i umywalnia z łazienką. W drugim budynku folwarcznym ulokowano kuchnię, pokój dla służby i pralnię. Zakład obliczono na 50 wychowanków, a do 31 XII 1917 r. (w ciągu 3-4 miesięcy) przeszło przez niego 65 chłopców w wieku 6-12 lat, z tego: 19 (29,2%) z Krakowa, 41 z Galicji (63,1%) i 5 (7,7%) z Królestwa. Personel składał się z kierowniczki (Józefa Chmielewska z Kołomyi) i 2 nauczycielek, z których jedna udziela korepetycji, a druga nadzorowała pozostałych podopiecznych. Z czterech zatrudnionych służących dwie zajmowały się kuchnią. Jak zaznaczono w sprawozdaniu, „dzieci często tak ogromnie zaniedbane, że nieraz w 12 roku są zupełnemi analfabetami, stąd i pomoc naukowa jest dla nich w domu konieczna i tylko pracującym paniom zawdzięczać należy, iż kończą klasy z dobrymi postępami. Z dzieci starszych, uczęszczających do klasy III i IV przeważnie część miała przed przyjściem do zakładu świadectwa z postępem niedostatecznym. Z końcem roku konferencya nauczycielska orzekła, że żaden z wychowanków zakładowych postępu niedostatecznego mieć nie będzie” [s. 218-219].

Fundusze na utrzymanie ośrodka przekazywał m. in. KBK utrzymując 35 chłopców bezpłatnie, zaś za 30 wpłacał 20-48 K miesięcznie. Pokrywało to tylko częściowo koszty utrzymania wychowanków, którzy w zakładzie oprócz wyżywienia otrzymywali odzież, obuwie i bieliznę. Artykuły żywnościowe w większej części ośrodek otrzymywał z kontyngentu rządowego poprzez c. k. Starostwo w Bochni, w mniejszej od KBK. Poza tym z ofiarną pomocą spieszyło Zgromadzenie SS. Benedyktynek w Staniątkach. Dowodem zainteresowania władz i społeczeństwa nowo założonym zakładem był fakt, że uzyskał on od c. k. Starostwa w Bochni zapomogę 1 000 K, z c. k. sądu niepołomickiego miesięczną zapomogę 100 K, a ponadto kilka datków od osób prywatnych w gotówce i naturaliach [s. 220].

Podobny charakter miał Zakład Wychowawczy dla Opuszczonych Chłopców w Łososinie Górnej. Utworzony został na mocy umowy z dnia 6 marca 1916 r. pomiędzy KBK a Radą Powiatową w Limanowej, w której obie strony zobowiązały się zorganizować i utrzymywać schronisko, mające pomieścić 30 - 40 wychowanków w wieku od 8 do 14 lat. Zakład umieszczono w starym budynku folwarcznym (dworku), składającym się z 11 pokoi, kuchni, spiżarni, pokoju dla służącej, piwnic, strychu, łazienki i ubikacji. Rada Opiekuńcza dobudowała natomiast łazienkę, doprowadziła wodociąg i kanalizację, przebudowała kuchnię oraz odrestaurowała cały budynek mieszkalny. Dwa pokoje używane były jako sale szkolne, jeden jako jadalnia, 3 jako sypialnie, w 3 pokojach zaś mieszkali nauczyciele i siostry zakonne. Obok kuchni znajdował się pokój dla służącej i spiżarnia. Na gruntach, należących do Zakładu, kuratela prowadziła gospodarstwo rolne we własnym zarządzie. Stały personel składał się z kierownika, nauczyciela młodszego, 2 sióstr zakonnych, gospodarza i „dziewki folwarcznej”. Opiekę medyczną sprawował c. k. starszy lekarz powiatowy Kazimierz Mieroszewski z Limanowej, który co miesiąc badał wszystkich wychowanków, a naukę religii prowadził miejscowy proboszcz ks. Stanisław Dadał [s. 213-217].

Zakład pomyślany był początkowo jako szkoła rolniczo-przemysłowa, jednak bardzo szybko okazało się, że na rozpoczęcie nauki jakiegokolwiek rzemiosła brak było sali, a przede wszystkim personelu, który by tego rzemiosła uczył. Dodatkowym problemem były trudności z uzyskaniem materiałów do pracy (drewno, skóry, metale). Zauważono przy tym, że sieroty przybywające do placówki są słabe i źle odżywione. Postanowiono więc przyjmować dzieci w wieku od 6 do 10 lat, przysposabiać do pracy na roli, w gospodarstwie, uczyć według programu szkoły ludowej, a później oddawać nauki rzemiosła lub innych zawodów. W dniu 31 XII 1917 r. w Schronisku znajdowało opiekę 33 wychowanków w wieku od 6 do 14 lat, w tym: 23 (69,7%) z Krakowa (umieszczonych przez KBK), 5 (15,2%) ewakuowanych ze wschodnich części kraju, którzy wcześniej mieszkali w barakach, a 5 (15,2%) z powiatu limanowskiego. Ze sprawozdania dowiadujemy się, że ewakuowani i pochodzący z powiatu limanowskiego zachowywali silę bardzo dobrze, a niektórzy nawet wzorowo, natomiast „chłopcy pochodzący z Krakowa są najgorszym i najtrudniejszym do prowadzenia materyałem. Rodzice wychowanków pochodzą z różnych sfer, mieszczanie, rzemieślnicy, chłopi ze wsi, niżsi urzędnicy itd.” – czytamy w dokumencie [Tamże].

Na mocy wymienionej już umowy, zakładowi oddano do użytku 18 morgów 704 sążni roli i 6 morgów 1204 sążni łąk, a przekazane grunty należały do najbardziej urodzajnych w powiecie. RO za pośrednictwem swego delegata, a zarazem starosty limanowskiego Romana Trzeciaka, postanowiła na tych gruntach utworzyć gospodarstwo rolne we własnym zarządzie. Wszelkie roboty, z wyjątkiem najcięższych, wykonywali wychowankowie pod dozorem nauczycieli lub zatrudnionego gospodarza. W połowie 1917 r. wyczyszczono, pogłębiono i zarybiono staw, a gospodarstwo dostarczało już mleka i tłuszczów w ilości wystarczającej do przygotowania posiłków, podobnie zresztą jak bez mała plony z gruntów. W okresie sprawozdawczym (od powstania placówki do 31 XII 1917 r.) przychód zakładu wynosił 110 446,73 K, a rozchód 101 057, 48 K. Na dochody składały się: fundusze KBK, który na ten cel przysyłał około 1 000 K miesięcznie, datki dobrowolne różnych osób oraz subwencje władz powiatowych i miejskich, uzyskane staraniem Rady Opiekuńczej [s. 217].

W ówczesnych warunkach bytowych szerzyła się gruźlica. Aby temu zaradzić, KBK zadecydował się utworzyć w Zakopanem najpierw jeden, potem dwa zakłady lecznicze [E. Godlewski, s. 16]. Pierwszy powstał w kwietniu 1917 r. w wynajętej od Wojciecha Krzeptowskiego willi „Orla” przy ul. Kościeliskiej, w której można było pomieścić 50 łóżek i był przeznaczony dla dzieci z najuboższych rodzin. Stosowano przede wszystkim leczenie klimatyczne polegające na oddziaływaniu na chore dzieci uzdrowiskowym powietrzem i promieniami światła słonecznego. Stąd w pobliżu willi wynajęto łąkę, na której poddawano dzieci tzw. werandowaniu, wykorzystując lecznicze właściwości górskiego klimatu. Dodatkowo położono nacisk na właściwe wyżywienie z odpowiednią ilością białka i tłuszczu [K. Dadej, E. Godlewski, s. 5-15].

Za administrowanie zakładem odpowiedzialna była Sekcja Sanitarna KBK, a nadzór i opiekę medyczną objęła Klinika Pediatryczna UJ w Krakowie. Dobre wyniki leczenia skłoniły zarząd do wynajęcia, a na początku 1918 r. zakupienia kolejnej willi – „Nosal” na Bystrem (była to własność matki Stanisława Ignacego Witkiewicza), w której mieściło się 55 łóżek. Tym samym w Zakopanem u schyłku pierwszej wojny powstał zespół szpitali dziecięcych obliczony na około 100 małych pacjentów. Ze względu na przewlekłość gruźlicy, jej chroniczny charakter oraz długi czas pobytu w obu zakładach starano się także zapewnić dzieciom naukę, która jednocześnie stanowiła formę terapii, zapełnienia wolnego czasu i odwrócenia uwagi od dolegliwości związanych z chorobą [F. Wasyl, nr 124].

Spora liczba sierot znajdowała się w barakach uchodźczych w Choceniu, gdzie szerzyły się różne choroby (głównie jaglica), na którą chorowało około 80% dzieci. By je ratować przed utratą wzroku niezbędne było utworzenie specjalnego ośrodka, tym bardziej, że w Choceniu znajdowało się ich kilkaset a choroba zaczęła pojawiać się i w innych placówkach. Na początek znaczną część podopiecznych przeniesiono z baraków do innych zakładów opiekuńczych. W Nowym Targu utworzono tzw. „Bursę Choceńską”, która dała schronienie i opiekę 16 wychowankom. Pozostawała ona pod bezpośrednią opieką miejscowego Komitetu Opiekuńczego, któremu przewodniczył profesor gimnazjalny Adolf Kamiński. Z końcem czerwca 1917 r. zakład ten zamknięto, a we wrześniu powstał dla nich omówiony już wyżej Zakład Sierot w Niepołomicach [Sprawozdanie KBK, s. 204].

Wychowankowie i Komitet Opiekuńczy „Bursy Choceńskiej” 4 IV 1917 r. W pierwszym rzędzie od lewej siedzą ks. Jan Wojewodzic, Wincenty Ogrodzieński, Kazimierz Krotoski,(dyrektor Gimnazjum) Stanisaław z Psar Psarski (starosta ), Anizya Kamińska (zarządczyni), ks. Zygmunt Kulig (delegat KBK), Edward Lubicz Niezabitowski, ks. Wawrzyniec Wojdyła. W drugim rzędzie pośrodku stoją: Adolf Kamiński (trzeci od lewej) oraz Władysław Podobiński (prefekt bursy), http://aeroklub.nowytarg.pl/pl/media-gallery/detail/112/489 , [dostęp: 20 VIII 2017]

Dla dzieci chorych na jaglicę – zwaną wtedy chorobą egipską – utworzono Schronisko Lecznicze w Oświęcimiu. Celem pozyskania funduszy SOnD zwróciła się z prośbą o subwencję (w wysokości takiej, jaką dawano Kolumnom Sanitarnym, tj. 5 K dziennie na dziecko) do c.k. Namiestnika Dillera, który rozporządzeniem z dnia 6 listopada 1916 r. dotację przyznał [s. 181].

Na wiosnę 1917 r. 180 chorych dzieci z Chocenia przeniesiono do drewnianych baraków, a równocześnie rozpoczęto prace budowlane i wyposażono placówkę w odpowiednie sprzęty. Już jesienią przeniesiono podopiecznych do nowych murowanych baraków, w których urządzono także sale lekcyjne i kaplicę. Otoczono je dookoła płotem z drutu kolczastego, tak, by je zupełnie odizolować. Opiekę medyczną sprawowała Wanda Wisłocka, a konsultantem został prof. dr K. Majewski, dyrektor kliniki okulistycznej UJ. Z ramienia Sekcji Sanitarnej KBK placówką zajmował się prof. dr Roman Nitsch, natomiast sprawami administracyjnymi kierowała bezinteresownie żona tamtejszego starosty Cecylia z hr. Dzieduszyckich Doschotowa, która otrzymała do pomocy siostry Serafitki. Oprócz wymienionych, zaangażowano do pracy 3 służących i 2 stróżów [s. 181-182]. Od kwietnia do końca 1917 r. r. przez schronisko oświęcimskie przeszło 354 dzieci, w tym 324 z Galicji i 30 z Królestwa Polskiego. W ostatnich dniach grudnia 1917 r. znajdowało się w nim 206 podopiecznych. Statystycznie na leczenie wyżej wymienionych poświęcono 30 917 roboczodni. Ze względu na stan oczu, dzieci uczyły się tylko przez dwie godziny dziennie. Pozostały czas pracowały pod opieką instruktorów w zorganizowanych na miejscu warsztatach, koszykarskim, szewskim i stolarskim. W 1918 roku zakład został przeniesiony do Witkowic pod Krakowem, a po zakończeniu misji KBK, bp Sapieha - na mocy przysługującego mu i przewidzianego Statutem prawa rozporządzania majątkiem Komitetu - darował Uniwersytetowi Jagiellońskiemu wymienione wyżej dwa zakłady w Zakopanem i zakład w Witkowicach [E. Godlewski, s. 17].

Jak zaznaczono w sprawozdaniu KBK - „starsza młodzież męska i żeńska, uczęszczająca do szkół średnich i seminariów nauczycielskich, znajdowała się często w biedzie nie do opisania, bo wobec drożyzny koszta utrzymania i wyżywienia się niepomiernie wzrosły”. Z tego powodu KBK uwzględnił prośbę Komitetu Domu Młodzieży Polskiej Uczniów Szkół Średnich i przekazał mu w 1916 r. 4 000 K, a w roku następnym 5 000 K. Gdy w lecie 1917 r. zajęły się krakowskie komitety parafialne wysyłaniem biednych dzieci do Kochanowa, przyznano na ten cel 10 000 kor.” [Sprawozdanie KBK, s. 74-75]. Starano się też, w miarę posiadanych środków, zapewnić młodzieży wypoczynek w czasie wakacji. Szeroką akcję w tym kierunku podjęło Zachodnio-Galicyjskie Towarzystwo Ochrony Dzieci i Młodzieży, z którym już wcześniej dwukrotnie KBK współpracował w czasie Świąt Bożego Narodzenia w 1915 i 1916 roku. Chodziło wtedy o zaopatrzenie sierot po poległych żołnierzach w bieliznę, obuwie i ubrania. Ponieważ fundusze własne Towarzystwa nie pozwalały na przeprowadzenie zamierzonej akcji w projektowanych rozmiarach, prezes Witold Hausner i wiceprezes Ignacy Dembowski zwrócili się do KBK z prośbą o pomoc i współpracę. Wtedy Komitet udzielił Towarzystwu subwencji w kwocie 20 000 K, a Sekcja Sanitarna odstąpiła dzieciom potrzebną liczbę łóżek polowych [s. 75].

Wracając do wyjazdów wakacyjnych, to w lipcu i sierpniu 1917 r., kilkaset dzieci, uczniów i uczennic szkół średnich umieszczono w Jaśkowicach, Krośnie i Myślenicach. O zapewnienie dobrych warunków higienicznych dla ubogiej młodzieży szkół żeńskich w czasie wakacji, troszczyło się kilka instytucji i stowarzyszeń, jak np. Towarzystwo Pomocy dla Młodzieży Żeńskiej, Dyrekcja Żeńskiego Seminarium Nauczycielskiego, Polski Związek Niewiast Katolickich i inne. Starania te miały na celu przygotowanie ubogich dziewcząt na wakacyjny wyjazd do Żegiestowa i innych miejscowości uzdrowiskowych. KBK wyasygnował na ten cel kwotę 4 500 K [Tamże]. Dla biednych dzieci, które nie mogły wyjechać na wieś, uruchomiono w Krakowie, staraniem Towarzystwa Walki z Gruźlicą z dr Tomaszem Janiszewskim na czele, półkolonie wakacyjne. W Parku Jordana, na Oleandrach, w Parku Krakowskim, w parku willi Lasockich na Dębnikach, dzieci znalazły rozrywkę, opiekę i otrzymywały zdrowy posiłek. Chcąc dopomóc tej tak użytecznej instytucji, KBK przydzielił jej 300 skrzynek mleka duńskiego i 100 skrzynek mleka Nestle’a [s. 75-76].

W miarę wzrastającego zakresu pracy, „by jej lepiej podołać i całkowicie ją ogarnąć”, powstały organy współdziałające z SOnD. W dn. 22 XI 1915 r. założono Oddział Pań, który przejął obowiązki ratowania dzieci pozbawionych opieki na terenach zniszczonych działaniami wojennymi, a 26 II 1916 r. powołano „Komitet Diecezjalny”, pośredniczący pomiędzy rządem i KBK, w celu pozyskania zasiłków pieniężnych „dla wyłącznie wojennych sierot”. W porozumieniu z Oddziałem Pań działał też Komitet Opieki nad Dziećmi Ewakuowanymi z Galicji, pod kierownictwem księżnej Teresy Sapieżyny. Deputacja pań komitetowych, bardzo łaskawie przyjęta została na audiencji przez cesarzową Zytę i przedstawiła jej nędzę dzieci uchodźców oraz uzyskała dla Komitetu poparcie rządu [s. 92].

Oddział Pań pod przewodnictwem Jadwigi ks. Czartoryskiej miał na celu dotarcie (za pośrednictwem swoich wysłanników) do zniszczonych wojną i spalonych wsi Galicji zachodniej, wyzwolonych spod okupacji rosyjskiej i przeniesienia z nich dzieci (na czas zimy lub dłuższy) do rodzin mieszkających we wsiach nie objętych działaniami wojennymi, lub do zakładanych ochronek. Akcja ta została podjęta niestety zbyt późno oraz natrafiła na trudności, które sprowadziły ją do bardzo skromnych rozmiarów. Przede wszystkim brakowało ochotników, którzy mogliby udać się na miejsce i zbadać sytuację. Do zniszczonych wsi udali się jedynie Julia Dobrowolska i prof. Jan Tyszko. Tam gdzie dotarli, zawieźli pewien zapas ubrań, bielizny i mydła, przywozili zaś z powrotem powierzone im dzieci. Przekazali także informacje, że „tamtejsza ludność bardzo niechętnie przyjmuje myśl o oddaniu swoich, choćby w największej nędzy będących dzieci do rodzin z innych okolic, natomiast godzi się na oddawanie ich do schronisk” [s. 221]. Jednocześnie Eleonora ks. Lubomirska, która rozpoczętą akcję poprzedziła odezwą wzywającą społeczeństwo do zajęcia się sprawą przezimowania dzieci ze zniszczonych wsi, ofiarowała swój dom w Przeworsku na schronisko przejściowe w okresie zimy. Miało ono pomieścić 325 zgłoszonych sierot z nad Sanu. Warto nadmienić, że księżna we wrześniu 1915 r. powróciła z Salzburga [Solnogrodu], gdzie pełniła funkcję przewodniczącej Polskiego Komitetu Pomocy dla Wychodźców, który – jak donosiła prasa - „dzięki jej gorliwym, osobistym zabiegom i kierownictwu wzrósł i stał się prawdziwym ogniskiem i dźwignią życia polskiego w Solnogrodzie i okolicy wciągając inteligencję do pracy a potrzebującym niosąc pomoc i ulgę” [s. 221-222].

W Salzburgu powstały cztery polskie szkoły (ochronka i freblówka z 40 dziećmi, czteroklasowa szkoła z 104 dziećmi i gimnazjum polskie z 74 uczniami i uczennicami). W Halbin [w pobliżu Salzburga] funkcjonowała szkółka (20 dzieci). Tamtejsza Sekcja Pań zorganizowała. kursy zawodowe: ogrodnictwa (30 uczennic), koronkarstwa (28), guzikarstwa (30), szycia białej bielizny (80), kroju (21), kwieciarstwa (14), haftu, języka niemieckiego, rachunków (25), higieny, śpiewu. Oprócz tego urządzano trzy razy tygodniowo pogadanki z zakresu przemysłu, historii polskiej, naturalnej, literatury, fizyki. Zob. Księga pamiątkowa i adresowa wygnańców wojennych z Galicyi i Bukowiny 1914 – 1915 oraz Album pamiątkowy, cz. III, Prowincja i Bukowina, Wiedeń 1915.

Opiekę nad schroniskiem w Przeworsku przejęła SOnD, która powierzyła J. Dobrowolskiej prowadzenie administracji. Kierowniczką była przez pewien czas Helena Horodyska ze Lwowa, potem oddane zostało pod nadzór zakonnicom. Dzieci po umyciu, badaniach lekarskich i zaopatrzeniu w odzież miały być przewożone do rodzin, które zgodziły się wziąć je na utrzymanie (jedną z pierwszych ofert zgłosiła w imieniu włościan niejaka Zduniowa z Raby Wyżnej). Równocześnie przeorganizowano Oddział Pań. Przede wszystkim chodziło o zachęcenie do pracy większej liczby ziemianek i mieszczanek z miast prowincjonalnych. Miały one w przydzielonych sobie powiatach osobiście, bądź za pośrednictwem znajomych, rozpocząć wywiady i wychodzić z inicjatywami zakładania ochronek i schronisk. Skoordynowano też w KBK pracę instytucji już istniejących, a potrzebujących pomocy i świeżo zakładanych. Jak podkreślano w sprawozdaniu - największą aktywnością wykazywały się w tym okresie - „panie Marya Lisowiecka (pow. jarosławski), księżna Andrzejowa Lubomirska (pow. przeworski), panie Stawiarska i Katarzyna Bobrowska (pow. jasielski i krośnieński). Dzięki staraniom ziemianek powstały ochronki w Brzesku, Pełkini, Chłopicach, Jarosławiu, Horyńcu, a nawet Kałuszu i Rohatynie [Sprawozdanie KBK, s. 221-222].

Gdy 6 XII 1915 r. nadeszła do Krakowa wiadomość „o niezmiernej nędzy, panującej wśród ludności robotniczej Zagłębia Dąbrowskiego, o tłumnych wędrówkach zgłodniałych dzieci do wsi i miast na odległość kilku mil”, wydelegowano tam Jadwigę Godlewską, która jednocześnie zawiozła duży zapas ubrań z KBK. Koniecznych informacji na miejscu dostarczyli jej i przyrzekli udział w pracy, panie Zofia Zdanowska, Gadomska, i ks. kan. Staszkiewicz. Postanowiono skierować część dzieci do Zakopanego, gdzie ks. prob. Frelek zebrał kilkadziesiąt oświadczeń gotowości ich przyjęcia ze wsi swego probostwa. Niestety akcja ta, wskutek oporu władz okupacyjnych nie doszła do skutku. Z kolei misjonarz Szymbor z Krakowa podjął się rozpocząć starania w Wielkim Księstwie Poznańskim o pomoc finansową i ubrania. Prośbę Oddziału Pań do Rady Narodowej poparł bp A. Sapieha [s. 222-223].

Rezultatem tej akcji było uzyskanie 15 000 K zapomogi od Rady Narodowej, którą rozdysponowano pomiędzy ochronki i schroniska, w tym [s. 223-224]:

Miejscowość

Liczba dzieci

[w przybliżeniu]

Przekazana kwota

[w K]

Ochronki

Dąbrowa Górnicza

300

2550

Gołonóg

220

1700

Niemce

170

1320

Strzemieszyce

150

1160

Ząbkowice

75

600

Niwki

75

600

Inne

485

3770

Razem

1475

11700

Schroniska, które przyjęły dzieci z Zagłębia Dąbrowskiego

Strzemieszyce

-

1800

Miechów

-

1200

Nowo-Radomsk

-

300

Razem

-

3300

Otrzymano także obietnicę od Towarzystwa św. Wincentego a Paulo, że przez dwa lata będą wysłane cztery partie nowych ubrań dziecięcych z W. Ks. Poznańskiego i Prus Wschodnich. Już w czerwcu 1916 r. nadeszły do KBK 42 skrzynie z nową odzieżą. Zostały one w ilości 5102 sztuk wysłane do ochronek Zagłębia Dąbrowskiego oraz do schronisk w Miechowie i Nowym Brzesku. Wyprawki dla niemowląt przekazano do schroniska w Kalwarii Zebrzydowskiej, natomiast 34 worki starych ubrań do innych wsi w Galicji. Niestety dalszych przesyłek nie zdołano zrealizować, wskutek niezrozumiałego zakazu władz pruskich [s. 224].

Żona burmistrza Jędrzejowa Huberta rozdaje biednym dzieciom gorący posiłek [„Nowości Illustrowane” 1917, nr 6]

Ponieważ Oddział Pań składał się głównie z ziemianek, dlatego w miarę jak wracały one do swych wcześniej opuszczonych majątków Oddział się zmniejszał. Zaszła zatem konieczność (wobec szybko rozwijającej się akcji pomocowej) dokooptowania nowych członkiń i rewizji programu. Połączyło się to z wyjazdem i ustąpieniem ze stanowiska przewodniczącej Jadwigi ks. Czartoryskiej, które objęła Zofia Popiel. Kolejną już reorganizację Oddziału powierzono natomiast Marii Korytkowej. Wtedy to utworzono odrębny Komitet Panieński. Jak donosiły pod koniec kwietnia 1916 r. „Nowości Illustrowane”, „porwane uczynną a niezmordowaną pracą starszych pań, młode serduszka naszych panienek te serduszka zawsze czule na każdą niedolę naszych dziatek w serdecznej swej trosce o miłą rozrywkę dla naszych dziatek, zainaugurowały na podwieczorku ubiegłej niedzieli zabawę dla dzieci, pełną miłych niespodzianek. Komitet panieński, złożony z pp. Kossakówny, hr. Morstinówny, Maryi Pileckiej i hr. Sapieżanki, osiągnął pełny sukces” [Tamże; „Nowości Illustrowane” 1915, nr 16].


Komitet Panieński na podwieczorku charytatywnym w sali hotelu Saskiego [„Nowości Illustrowane” 1915, nr 16]

Na polecenie c.k. Namiestnictwa SOnD zorganizowała Komitet Diecezjalny Pomocy dla Sierot Wojennych. Jego obowiązkiem było przede wszystkim sporządzanie (co kwartał), wykazu potrzebujących pomocy materialnej i znajdujących się na obszarze diecezji krakowskiej tzw. „sierot ściśle wojennych”, tj. takich, których ojcowie zginęli na polu walki, lub zmarli wskutek wydarzeń wojennych. Wymienione na listach dzieci otrzymywały wsparcie z Funduszu Pomocy Wojennej [FPW]. Komitet pod przewodnictwem bpa Sapiehy funkcjonował jednak dopiero od dnia 26 II 1916 r. Kierował nim jako zastępca przewodniczącego dr Tadeusz Rylski z pomocą sekretarza ks. Zygmunta Kuliga. Po wyjeździe T. Rylskiego do Lwowa (w 1917 r.), kierownictwo objął Roman Wołczyński [Sprawozdanie KBK, s. 208].

Jak już wspomniano, Komitet Diecezjalny współpracował ściśle z SOnD, która dostarcza mu potrzebnych materiałów i informacji. Liczba sierot wojennych, wykazywanych do wsparcia z FPW wynosiła przeciętnie 3 000 dzieci kwartalnie. W latach 1916-1917 otrzymał on kwotę 454 556 K. Z tej sumy blisko połowa wpłynęła do kasy SOnD tytułem zwrotu kosztów utrzymania sierot wojennych w zakładach opiekuńczo-wychowawczych. Druga połowa przypadła do podziału pomiędzy sieroty przedstawione przez urzędy parafialne diecezji krakowskiej. Należy także wspomnieć, iż SOnD otrzymała od c.k. Namiestnictwa trzy subwencje, mające na celu utrzymanie utworzonych zakładów, przez przekazanie im na własność zabudowań, tj.

        20 000 kor., na odbudowę budynków gospodarczych, zniszczonych przez wojska rosyjskie w Łososinie Górnej;

        25 000 kor., na cele Schroniska Przejściowego KBK w Krakowie, celem ułatwienia Sekcji nabycia na własność domu;

        30 000 kor., dla zakładu sierot KBK w Niepołomicach [s. 209].

Tylko przy pomocy wymienionych powyżej własnych ośrodków opiekuńczo- wychowawczych oraz przy współudziale zakładów należących do innych instytucji publicznych i prywatnych, SOnD mogła rozwinąć tak szeroką działalność. W okresie sprawozdawczym ogółem zgłoszono pod opiekę Sekcji 3 483 dzieci pozbawionych opieki, z których blisko trzy tysiące otrzymało pomoc w rozmaitej formie. Największą liczbę przyjęto w 1915 r., bowiem wówczas, po ustąpieniu Rosjan z zachodniej i środkowej części Galicji, liczny odsetek dzieci został pozbawiony opieki. Pomocy potrzebowały szczególnie opuszczone przez nieprzyjaciela okolice wzdłuż brzegów Dunajca i Sanu. Z uchodźctwa przyjęto 257 dzieci. Liczba ta obejmowała sieroty po uciekinierach z Galicji i internowanych z Królestwa Polskiego, a poza tym: trzy transporty z baraków choceńskich, jeden z baraków z Wagny pod Lipnicą w Styrii, jeden chrześcijańskich i polskich dzieci z żydowskich schronisk tzw. Kinderheime w Wiedniu, dwa z Węgierskiego Hradyszcza, a resztę zgłoszono z różnych krajów koronnych, gdzie czasowy przytułek znaleźli galicyjscy uchodźcy [s. 205].

Zapomogi pieniężne (stałe lub jednorazowe) otrzymywało od SOnD 484 sierot. Ponadto ze składnic KBK rozdzielano zasiłki w naturze, tj. w odzieży, bieliźnie, pościeli, obuwiu i żywności. Takiej pomocy udzielano jednak tylko w wyjątkowych wypadkach, po zasięgnięciu informacji od rozmaitych władz i urzędów, by rzeczywiście były wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem. Pod własną, bezpośrednią i indywidualną opiekę przyjęto 1 220 sierot, które umieszczono w rozmaitych zakładach opiekuńczo-wychowawczych, dzieląc je pod względem wieku, płci, zdolności i pochodzenia. Pod koniec 1917 roku SOnD utrzymywała 723 dzieci w 30 zakładach. Były to:

I.  Zakłady własne i subwencjonowane przez KBK

1.    Schronisko Przejściowe KBK w Krakowie na Zwierzyńcu - 25

2.    Schronisko Sieroce KBK. w Krzeszowicach - 80

3.    Dom Przytułku KBK dla niemowląt w Kalwarii Zebrzydowskiej - 40

4.    Zakład Wychowawczy dla Chłopców w Łososinie Górnej - 40

5.    Zakład Sierot w Niepołomicach – 40

6.    Dom Sierocy w Prądniku Białym – 115

II. Zakłady prywatne niezależne subwencjonowane przez KBK

1.    Zakłady (2) XX Misjonarzy im. ks. Siemaszki w Krakowie i w Czerny - 60

2.    Zakład Wychowawczy w Pawlikowicach - 22

3.    Zakład św. Józefa dla Osieroconych Chłopców w Krakowie - 40

4.    Zakłady SS Miłosierdzia dla dziewcząt - 85, w tym:

        Ochronka Sieroca przy Domu Pracy w Krakowie - 26

        Ochronka Sieroca św. Stanisława Kostki na Kleparzu - 1

        Ochronka Sieroca w Łobzowie - 16

        Zakład Dzieciątka Jezus dla Niemowląt w Krakowie - 24

        Zakład Wychowawczy w Przeworsku - 10

        Zakład Wychowawczy w Moszczanach - 8

5.    Zakład SS. Nazaretanek w Wadowicach  - 60

6.    Zakład SS Felicjanek w Iwoniczu - 3

7.    Zakład św. Rodziny w Krakowie - 3

8.    Zakład XX. Selezjanów im. ks. Bosko w Oświęcimiu - 4

9.    Krajowa Szkoła Stolarska w Kalwarii Zebrzydowskiej - 10

10. Zakład Kórnicki hr. Zamoyskiej w Kuźnicach - 10

11. Szkoła Praktyczna dla Sług w Tarnowie - 3

12. Szkoła Sukiennicza w Rakszawie – 1

13. Zakład SS Dominikanek w Białej koło Grybowa - 13

14. Zakład Towarzystwa Powściągliwość i Praca w Pawlikowicach - 13

15. Zakład Towarzystwa Powściągliwość i Praca w Miejscu Piastowym - 4

16. Bursa dla Studentów Polskiego Związku Niewiast Katolickich - 16

17. Internat dla Uczennic Seminarium Nauczycielskiego - 6

18. Zakład SS Benedyktynek w Staniątkach – 7

19. Żłóbek im. Henryka Sienkiewicza – 20 [s. 205-208].

Według sporządzonego zamknięcia kasowego do 31 grudnia 1917 r. na „ratunek dzieci” SOnD pozyskała samodzielnie sumę 282 223,39 K. Składały się na nią: subwencje c. k. Namiestnictwa 190 801,56 K (w tym 123 430,56 K poprzez Komitet Diecezjalny z subwencji Zakładu Wojennego), subwencja Zakładu Wojennego przez Oddział Pań – 2 000 K, gotówka z różnych ofiar i składek – 34 421,83 K fundusze z c.k. Namiestnictwa przekazane na budowę schroniska w Niepołomicach 30 000 kor. i Schroniska Przejściowego w Krakowie 25 000 K. Ogółem z KBK wydano na pomoc dla dzieci w okresie sprawozdawczym 934 108,17 K, w tym 852 058,93 K w Galicji i 82 049,24 K w Królestwie Polskim [s. 103-107].

Opieka nad licznym zastępem sierot oraz utrzymanie ich w zakładach w warunkach wojennych napotykała na ogromne trudności, które rosły z każdym dniem z powodu braków i trudności nabycia żywności, bielizny, odzieży, obuwia oraz drożyzny. Największym problemem był jednak brak środków finansowych. W tej sytuacji pod koniec 1917 r. bp A. Sapieha informując o wyczerpaniu się wszystkich zewnętrznych źródeł dochodu zwrócił się (przy okazji świąt Bożego Narodzenia) z apelem o pomoc do mieszkańców diecezji krakowskiej: „Dziś możemy liczyć tylko na środki płynące z własnego kraju, jeśli i te zawiodą, działalność KBK ustanie, gdyż fundusze są na wyczerpaniu. Szereg instytucyi i praca, mająca na celu pomoc dla najnieszczęśliwszych, a zwłaszcza ochronę dzieci, tej nadziei narodu – nie mogą i nie powinny upaść z braku środków! Dziś więc, kiedy od trzech lat działa gotowa organizacya, a kiedy równocześnie grozi brak środków do dalszej pracy, KBK zwraca się do się do społeczeństwa polskiego, by mu przyszło z wydatną pomocą materialną” – czytamy w odezwie do wiernych [„Nowości Illustrowane” 1915, nr 16].

 Podsumowując, warto podkreślić, że działalność wyżej wymienionych, tak potrzebnych instytucji nie była by możliwa bez bezinteresownej pracy wielu osób, a głównie bez zaangażowania Kościoła katolickiego. Do miast na prowincji wysyłano mleko, gotówkę, a czasem obuwie i odzież dla ochron, schronisk i przytułków. Przeznaczono także subwencje dla burs gimnazjalnych i dopomagano zakładom opiekuńczo-wychowawczym, które troszczyły się o materialne i duchowe potrzeby dzieci i młodzieży. O tym, jak potrzebna była działalność Sekcji Opieki nad Dziećmi KBK, świadczy fakt, że w gdy 1915 r. jej budżet wynosił około dwa tysiące koron miesięcznie, to w roku 1917 przekraczał już dwa tysiące koron dziennie, a w niektórych dniach wzrastał nawet do trzech tysięcy. Bardzo trafnie ocenił działalność KBK z początkiem 1918 r. [brakowało już wtedy środków finansowych i organizowano powszechną składkę pod nazwą - „Tydzień KBK”], jeden z redaktorów „Nowości Illustrowanych”: „Dziś wszystko ustało. Środki wyczerpane, a nowe nie napływają znikąd. KBK musiało ograniczyć swą działalność. Ale są sprawy, których zaniechać nie może, bo nie powinien. Dość wspomnieć opiekę nad dziećmi i obronę zdrowotności kraju. Tę ograniczoną bodaj działalność ma umożliwić Tydzień KBK. I choć tak rozgałęziona działalność KBK zaradzić zdołała tylko drobnej cząstce potrzeb palących, godzi się zapytać jakby te potrzeby przedstawiały się dzisiaj, gdyby tej trzechletniej działalności KBK nie było, lub gdyby dziś ustała” [„Nowości Illustrowane” 1918, nr 1].

Bibliografia

Dadej K., Godlewski E., Działalność zakładu leczniczego dla dzieci skrofulicznych w Zakopanem, Kraków 1922.

„Głos Narodu” 1915.

Godlewski E., Działalność księcia metropolity Adama Stefana Sapiehy w okresie Wielkiej Wojny, Kraków 1937.

http://aeroklub.nowytarg.pl/pl/media-gallery/detail/112/489 , [dostęp: 20 VIII 2017]

Księga pamiątkowa i adresowa wygnańców wojennych z Galicyi i Bukowiny 1914 – 1915 oraz Album pamiątkowy, cz. III, Prowincja i Bukowina, Wiedeń 1915.

Krasowski K., Biskupi katoliccy II Rzeczypospolitej. Słownik biograficzny, Poznań 1996.

Meissner A., Teoretyczne postawy opieki nad dzieckiem sierocym w Galicji, [w:] Galicja i jej dziedzictwo, T. XVI, Rzeszów 2002.

Podolak-Zając J., Udział galicyjskich prawników w kształtowaniu się prawnych podstaw opieki nad dziećmi i młodzieżą, „Studia i Prace Pedagogiczne” 2016, nr 3.

„Nowości Illustrowane” 1915, 1918.

Serkowski J., Ochrona dzieci i przymusowe wychowanie zaniedbanej młodzieży. Studium. T. I, Lwów 1911.

Serkowski J. Ochrona zaniedbanej młodzieży. Kraków 1912.

Trzy lata działalności K.B.K.  Sprawozdanie Książęco-Biskupiego Komitetu Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny za lata 1915-1917, Kraków 1918.

Wasyl F., Wielcy społecznicy, „Alma Mater” 2010, nr 124.