Krzysztof Struziak

Rzecz o szczucińskich dzwonach

„Wsłuchujemy się od dzieciństwa w muzykę dzwonów kościelnych, w ich dźwięki codzienne, monotonne, lub pełne, barwne brzmienia w dni świąteczne. […] Są zegarem, który budzi do zajęć rannych, oznajmia przerwę południową, a wieczorem wypoczynek po trudzie dnia. […] Przejmuje nas ich jęk ponury w chwilach żałoby, radują huczne tony w dni uroczyste. Rosną serca, gdy w chwilach narodowych zwycięstw zabrzmi potężny hymn Te Deum laudamus, którego pierwsze słowa na dzwonach często się pojawiają. Wszelkie momenty w życiu religijnem i obrzędy społeczne, znajdują w dźwiękach dzwonów swój wyraz” - pisał w swej wartościowej pracy Dzwony starodawne z przed r.1600 na obszarze Galicji - Tadeusz Szydłowski [Kraków 1922, s. 1].

Rekwizycja dzwonów na potrzeby wojenne nie była niczym nowym. Już w XI wieku gnieźnieńskie dzwony zostały zrabowane przez czeskiego władcę Brzetysława. Później z terytorium Polski wywozili je Szwedzi i Turcy. Z przetopionych dzwonów uzyskiwano spiż potrzebny do produkcji armat, a w późniejszych czasach mosiądz, wykorzystywany do produkcji amunicji. Już z początkiem I wojny światowej, wycofujący się Moskale dokonali kradzieży cennych dzwonów z terenów byłego Królestwa Polskiego, które wywieziono w głąb Rosji. Według danych Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości w czasie I wojny światowej Rosjanie wywieźli 12 tysięcy dzwonów, z czego tylko 7225 udało się później odzyskać. Ze względu na panujący od końca 1915 r. ogólny bałagan i kapitulację wojsk rosyjskich wiele z nich nie zostało przetopionych i na mocy traktatu ryskiego powróciło do kraju, choć czasem nie do swoich miejsc pochodzenia [R. Kunkel]. Jest to dla nas informacja ważna, gdyż 3 z nich trafiły do parafii szczucińskiej.

Dzwony zrabowane w Królestwie Polskim na składzie w Moskwie [„Nowości Illustrowane” 1915, nr 44].

Czteroletnia wojna [1914-1918] przyniosła ze sobą masowe rekwizycje żywności i inwentarza żywego. Mieszkańców wsi zmuszono do oddawania kontyngentów (koni, bydła, świń, zboża, ziemniaków). Kiedy jednak w 1916 r. rekwizycją miały być objęte także dzwony kościelne, wywołało to powszechne oburzenie ludności.

 Przeprowadzona przez Austro-Węgry rekwizycja dzwonów odbyła się w dwóch etapach: w październiku 1916 i tego samego miesiąca rok później. Zwieńczeniem akcji był zabór nawet bardzo małych przedmiotów kościelnych w czerwcu 1918 roku.

Już pod koniec r. 1915 władze nakazały przeprowadzenie dokładnego spisu dzwonów we wszystkich diecezjach. Jak napisał T. Szydłowski – „wtedy to zobaczył niejeden z księży po raz pierwszy dzwony swe z bliska i mógł poznać, że ma przed sobą niejednokrotnie cenne okazy, sięgające zamierzchłych wieków” [s. VI]. Jest wielce prawdopodobne, że tak było i w Szczucinie, gdyż tutejszy proboszcz rozpoczął formalne urzędowanie w dn. 16 III 1914 r. [M. Łabuz, s. 99].

Instrukcja rządowa dopuszczała na początku wyłączenie rekwizycji wszystkich dzwonów, pochodzących z przed r. 1700, z XVIII wieku zaś „wielce ozdobniejszych, mających napisy historycznie zajmujące” [Szydłowski]. Muzyczne wartości dzwonów, jako trudne do sprawdzenia, nie były brane pod uwagę. Władze wojskowe, rekwirujące dzwony, trzymały się jednak przede wszystkim zasadniczego postanowienia, że każda parafia miała obowiązek oddać dwie trzecie wagi posiadanych dzwonów. Jeśli łączna waga była większa, także i niektóre starsze dzwony były zabierane. Nie uważano jednak tego za rekwizycję wojenną [chyba jedynie dla uspokojenia swojego sumienia i z obawy o wybuch zamieszek], ale za umowę, której mocą za oddany materiał parafie otrzymywały od państwa odszkodowanie, które należało obowiązkowo złożyć w banku z przeznaczeniem na zakup nowych dzwonów po wojnie.

Drugą większą rekwizycję zarządzono w 1917 r., wówczas wyłączeniu podlegały wyłącznie dzwony sprzed 1600 r. Nie uchroniło to jednak przed konfiskatą obiektów niedatowanych. Nakazem wojskowych władz austriackich wyznaczone zostały punkty przy stacjach kolejowych, gdzie należało dostarczyć dzwony, a następnie gromadzono je w punktach zbornych. Przykładowo, do Krakowa lub Bogumina zjeżdżały dzwony z Galicji zachodniej [Tamże].

Dzwony na placu magazynowym - Galicja 1916. [ZAP].

Pomimo słusznego oburzenia ludności, akcję tą usprawiedliwiali posłowie ludowi [J. Bojko i 20 posłów ludowych], „[…] aby się nie dać zwyciężyć zuchwałym wrogom, prócz życia, okazała się konieczna potrzeba złożyć dla państwa i mienie, a między innemi i dzwony z kościołów, tak drogie sercu każdego parafianina” [„Piast” 1917, nr 37].

Notatka w „Gazecie Lwowskiej” [1917, nr 280].

W trosce o uratowanie najcenniejszych dzwonów księża proboszczowie całej Małopolski otrzymali dokładne wskazówki od Urzędu Konserwatorskiego w Krakowie, jak mają wykonać odciski z napisów i ornamentyki, a nadsyłany przez nich materiał - co prawda często niedostateczny - służył do pierwszej naukowej orientacji. Gdy jednak w czasie wojny podróżowanie było bardzo utrudnione i nie można było dotrzeć do bardziej odległych miejscowości, celem ściślejszego zbadania dzwonów, których nie mogli ocenić księża, resztę pracy musieli wykonać krakowscy konserwatorzy w czasie samej drugiej rekwizycji, tzn. skontrolować dokładnie transporty dzwonów wywożonych i wtedy robić odciski ornamentów i odpisy inskrypcji, a cenniejsze dzwony ratować od zagłady [Szydłowski]. W ten sposób udało się m. in. ocalić zarekwirowany już dzwon z kościoła parafialnego w Dąbrowie.

Opis dzwonu dąbrowskiego sporządzony przez T. Szydłowskiego [dz. cyt., s. 51].

Jak napisał wymieniany wyżej T. Szydłowski, „każdy znaczniejszy kościół miał już w XV w. dwa lub trzy dzwony dla różnego liturgicznego użytku” i przypuszcza, że dzwon szczuciński, mógł być wykonany w ludwisarni tarnowskiej: „Być może – pisze - np. w Tarnowie istniała ludwisarnia, z której pochodzi kilka pokrewnych dzwonów, rozrzuconych po bliższej i dalszej okolicy. W Chorzelowie, Dąbrowej i Szczucinie są dzwony […], których napisy mają treść jednakową ułożoną z niewielkich, takich samych liter. Wyrazów nie przedzielają najczęściej żadne znaki. Wreszcie na wszystkich trzech dzwonach widzimy identyczne plakietki z Ukrzyżowanym, M. Boską i św. Janem, - wspólna geneza tych dzwonów i powstanie ich koło r. 1485, z którego pochodzi dzwon w Chorzelowie, nie ulega przeto wątpliwości” [Tamże, s. 20].

Motyw ukrzyżowania umieszczony m. in. trzykrotnie na najstarszym dzwonie szczucińskim T. Szydłowski [dz. cyt., s. 50].

I dalej – „Zupełnie podobny charakter liter i bardzo tylko niewiele różniące się plakietki z Ukrzyżowaniem ma dzwon ze Szczepanowa, większe litery, ale tożsamo Ukrzyżowanie dzwon z Jawornika. Tenże charakterystyczny typ drobnych liter znajdujemy na dzwonach z Biesiadek, z Tyńca i Pleszowa. Ostatnie cztery dzwony łączy ze sobą wspólność rozdzielników. Pokrewny jest dalej rodzaj liter czeskiego napisu na dzwonie z Kóz, który powstał zapewne na przełomie XV na XVI w” [Tamże, s. 20-21].

W zgodzie z ustaleniami Szydłowskiego, są zapisy dotyczące dzwonów szczucińskich, zawarte w wizytacjach biskupich z przełomu XVI i XVII wieku. Obóz według tych informacji, na cmentarzu przykościelnym od strony zachodniej znajdowała się drewniana dzwonnica z dwoma konsekrowanymi dzwonami, którą wizytator zalecił remontować [Łabuz, s. 33]. Na stronie internetowej parafii w Szczucinie znajduje się wzmianka, że z pierwszego kościoła zachował się jeden dzwon noszący napis: Sancta Maria Magdalena ora pro nobis Dominum" [www.parafiaszczucin.pl/index.php/historia-parafii, dostęp: 10 IX 2017]. Nieco inny, ale podobny przytacza Szydłowski, tj. Sancta Maria Magdalena……intercedite pro omnium salute? [Szydłowski, s. 51].

Opis dzwonu szczucińskiego sporządzony przez T. Szydłowskiego [s. .51].

W XIX wieku kościół w Szczucinie dysponował murowaną dzwonnicą z 4 dzwonami, co uwiecznił na swoim rysunku - datowanym na 1864 r. – Marceli  Stohandel [ADT].

Fragment rysunku Stohandela [ADT]

Na rysunku widoczny jest wyraźnie jeden większy dzwon [drugi od prawej], zawieszony niżej. Do hut austriackich trafiły więc pozostałe 3 dzwony mniejsze, które już nigdy nie wróciły na miejsce. Logicznie rzecz biorąc powinny pozostać dwa, wymieniane w trakcie wspomnianych wyżej wizytacji biskupich. Być może, że zadziałał w tym wypadku przepis o „wadze dzwonów”, a być może, że oddano trakcie pierwszej rekwizycji starszy dzwon, a później musiano oddać pozostałe 2 mniejsze. Jak pisze bowiem Szydłowski - „księża proboszczowie w niejednym wypadku chętniej oddawali dzwony stare niż nowe - wbrew decyzji Urzędu Konserwatorskiego, co się potem zemściło złowrogo przy drugiej rekwizycji, która nowe dzwony bezwzględnie zabierała, podczas gdy stare byłyby zostały” [s. VI].

Fakt, iż w roku 1918, po 123 latach, odrodziło się niepodległe państwo polskie, powodował, iż w powszechnej opinii, a przynajmniej w oficjalnej propagandzie bilans I wojny światowej był dla naszego kraju w zasadzie pozytywny. Zatem straty w majątku narodowym, wśród których dzwony kościelne były tylko niewielką cząstką, traktowano jako smutny, lecz często nieuchronny skutek działań militarnych. [E. Manikowska, P. Jamski, s. 33 ]. Tym niemniej, po remoncie kościoła zakończonym w 1921 r., jeden z parafian szczucińskich pisał do „Ludu Katolickiego” - „W ubiegłym roku przy pomocy Bożej i za staraniem ks. kan. Jana Ligęzy odrestaurowaliśmy od zewnątrz nasz kościół, uszkodzony w r. 1914 przez Moskali. Brak nam jeszcze dzwonów, bo nam je Austrjacy zabrali prócz jednego, ale przy pomocy Bożej i dzwony mieć będziemy” [„Lud Katolicki” 1922,  nr 7].

Kościół w Szczucinie – kartka pocztowa z 1920 r.

Samo pozyskanie do szczucińskiego kościoła nowych dzwonów miało swoją odrębną historię. Otóż w 1924 r., w niektórych pismach pojawiły się ogłoszenia, że można nabywać w Warszawie gotowe dzwony dla parafii, gdyż kilka tysięcy wywiezionych przez Moskali ze wschodniej części Polski, zostało z powrotem do Polski sprowadzonych i złożono je w Warszawie na Pradze. Wśród nich znajdowały się dzwony duże i małe, w dobrym stanie oraz rozbite. Dzwony z napisami były zwracane właścicielom, zaś dzwony tzw. bezimienne wydawano każdej parafii, której dzwony w czasie wojny zabrano. Dobrych, większych dzwonów było zdecydowanie mniej i otrzymały je te parafie, które się pospieszyły w staraniach, jak np. Ropczyce, Zagorzyce, Lubzina, Ołpinów, Szczucin, Jagodnik i inne [„Lud Katolicki” 1924, nr17.]. Jak pisał w 1924 r. w tarnowskim „Ludzie Katolickim” poseł Bronisław Greiss:

Ogółem powrócić ma z Rosji w tym roku (1924 - przyp. aut.) około 15 tysięcy dzwonów (z tych niektóre wynoszą ponad 1000 kg. wagi) na przesyłkę których ks. prałat Podbielski z ramienia Kurji metrop. warszawskiej przesłał rządowi rosyjskiemu 80 tysięcy dolarów. Za dzwony w dobrym stanie płaci się po 2 franki złote za kilogram. Za rozbite, nadające się do przetopienia, po 1 franku zł. za, 1 kg. Ks. prałat Podbielski, chcąc iść na rękę parafjom ubogim, czyni dla nich pewne ustępstwa w cenie, a nawet na wniesione podanie do Kurji metropolitalnej w Warszawie, potwierdzone przez gminę, urząd parafjalny i starostwo, wydaje dzwony do wagi 75-85 kg bezpłatnie. Zwracam jednak uwagę interesowanym parafjom, aby przed zakupem dzwonów nadających się do przetopienia, poinformowały się przedtem w odlewniach dzwonów, jakie są koszta od przelewania i żądały gwarancji tożsamości danego im materjału. Co do dzwonów zabranych z Małopolski przez Austrjaków na razie tyle nam wiadomo, że około 1000 dzwonów znajduje się we Wiedniu, o których reewakuację czyni Ministerstwo starania [ „Lud Katolicki” 1924, nr 12].

Uroczystość poświęcenia z trudem zdobytych dzwonów odbyła się w niedzielę, 6 kwietnia 1924 r., przy licznym udziale parafian:

Dzięki zabiegom naszych posłów Katolicko-Ludowych, a w szczególności ks. Dr. Czuja i p. Br. Griessa, na, miejsce dzwonów, zabranych przez Austrję dostaliśmy po niezbyt wysokiej cenie 3 dzwony z Warszawy, przysłane do Polski przez bolszewików. Na, wezwanie ks. kan. Ligęzy parafjamie chętnie złożyli potrzebne pieniądze i dzwony zostały poświęcone przez ks. prałata Dr. Lubelskiego, kanonika z Tarnowa. Poświęcenie odbyło się uroczyście przed sumą, a ponieważ dzień był piękny, przeto parafjanie na tej uroczystości byli obecni prawie wszyscy, a u starych nawet widać było łzy na oczach od wzruszenia przy przemówieniu ks. Dra Lubelskiego o znaczeniu dzwonów dla. parafji. Odprawiła się suma, w czasie której piękne kazanie wygłosił redaktor Ks. Józef Świąder nasz rodak, o parafji i należeniu do niej. Po sumie zaś odbył się wiec parafjalny na dziedzińcu plebańskim. Zebranie zagaił nigdy niezmordowany ks. kanonik Ligęza, dziękując posłom Katolicko-Ludowym za przybycie i staranie się o dzwony” [„Lud Katolicki” 1924, nr 17].

 „Lud Katolicki” 1924, nr 17.

Z wyżej wymienionych korespondencji dowiadujemy się, że obecne 3 dzwony szczucińskie to prawdziwi podróżnicy. Zabrane prawdopodobnie z różnych parafii położonych w Królestwie zostały przewiezione do Moskwy. Następnie cudem ocalały od przetopienia i w wyniku wydarzeń politycznych wróciły do Warszawy, a stąd zabrano je do Szczucina. Po upływie 15 lat znowu musiały opuścić swoje miejsce i tym razem spocząć pod ziemią. Jak podaje bowiem M. Łabuz, powołując się na Materiały do Kroniki Parafii w Szczucinie [s. 23], szczucińskie dzwony zostały ukryte jeszcze przed wkroczeniem wojsk niemieckich w 1939 r. Pisze więc:

Przed wkroczeniem wojsk niemieckich miała miejsce akcja ocalenia dzwonów kościelnych, zakupionych w 1926 roku ze składek parafian przez ks. Ligęzę. Ks. proboszcz przy pomocy pana J. Pietrygi oraz Bolesława Homińskiego zdjął z wieży kościelnej dwa dzwony, które następnie przewieziono na cmentarz i pochowano w grobie przygotowanym przez grabarza pana M. Łachuta. Na grobie postawiono krzyż z napisem śp. Jan Dzwonkowski. Najmniejszy dzwon, jako zabytkowy, pochodzący z XVII wieku ks. Ligęza reklamował i Niemcy go nie zabrali [Tamże].

W informacji tej znajduje się jednak wiele nieścisłości. Po pierwsze mylnie podana jest data zakupienia dzwonów -1926 r. - podczas gdy jak już podano, miało to miejsce 2 lata wcześniej. Następnie niezrozumiała jest liczba ukrytych dzwonów oraz wzmianka o pozostawieniu najmniejszego i najstarszego. Kronikarz pisze bowiem, że na cmentarzu ukryto 2 dzwony, a 1 z XVII w. pozostał. Rodzi się więc pytanie: Gdzie znajdował się w czasie II wojny światowej najstarszy dzwon z XV wieku?. Być może to on pozostał, a sporządzający notatkę pomylił się, lub co bardziej prawdopodobne został ukryty później. Potwierdzeniem tej drugiej wersji są mgliste wspomnienia mieszkańców parafii szczucińskiej, że jakieś dzwony zostały ukryte na terenie ogrodu plebańskiego.

Pomijając jednak tą sprawę, należy podkreślić, że niebywałą przezornością wykazał się proboszcz szczuciński [prawdopodobnie kierowały nim przeżycia z okresu I wojny światowej]. Proboszczowie otrzymywali bowiem od okupanta specjalne ankiety, w których mieli zawrzeć informacje na temat dzwonów w ich parafiach i tutejsze dzwony zostałyby zapewne ponownie skradzione. Z dostępnych informacji wiadomo bowiem, że zarekwirowano szereg dzwonów w okolicy Szczucina, jak przykładowo w Solcu Zdroju, gdzie w 1942 r. zrabowano dzwon z brązu o wadze 600 kg, napis gotycki: „Benedictus”. Przed oddaniem wyryto na nim napis: „Solec Zdrój”[M. Karkocha]. Dzięki brawurowej akcji placówki AK „Malwina” został natomiast uratowany dzwon w kościele mędrzechowskim – o czym już w innym opracowaniu.

Bibliografia

Archiwum Diecezjalne w Tarnowie [ADT].

Dzwony starodawne z przed r.1600 na obszarze Galicji, red. T. Szydłowski, Kraków 1922.

„Gazeta Lwowska” 1917.

M. Karkocha, Dzwony kościelne utracone w czasie II wojny światowej z terenu diecezji kieleckiej. Przyczynek do zagadnienia, „Przegląd Nauk Historycznych” 2014, nr 2.

Kundel R., Straty polskich dóbr kultury podczas i wojny światowej, „Rocznik Historii Sztuki” 2015, T. XL.

„Lud Katolicki” 1924.

Łabuz M., Proboszczowie parafii Szczucin w latach 1326 – 1980, Tarnów 2006.

Manikowska E., Wielka wojna i zabytki, [w:] Polskie dziedzictwo kulturowe u progu niepodległości. Wokół Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości, red. E. Manikowska, P. Jamski, Warszawa 2010.

„Nowości Illustrowane” 1915.

„Piast” 1917.

www.parafiaszczucin.pl/index.php/historia-parafii, dostęp: 10 IX 2017.

Zakład Architektury Polskiej [ZAP].