Krzysztof Struziak

Komora celna w Szczucinie

Jak powszechnie wiadomo, główną arterią gospodarczą przedrozbiorowej Rzeczypospolitej była Wisła. Płynęły nią już od XIII wieku w głąb kraju aż do Gdańska i dalej, produkty rolniczo – leśne, sól i inne. Handel miał ogromny wpływ na szybki rozwój osad leżących nad Wisłą oraz na bogacenie się ich mieszkańców. Na spławie budowali swoje fortuny liczni przedstawiciele magnaterii i szlachty. Spław dawał również dochód skarbowi państwa w postaci opłat celnych pobieranych w komorach usytuowanych w ważniejszych portach rzecznych. Nieistniejące już dziś akta Komisji Skarbu Koronnego wyliczały komory celne znajdujące się w drugiej połowie XVIII w. na Wiśle, tj. Kraków, Wawrzeńczyce, Opatowiec, Szczucin, Połaniec, Sandomierz, Zawichost, Józefów, Kazimierz, Puławy, Magnuszew, Góra Kalwaria, Karczew, Warszawa, itd. [Z. Góralski]. Już samo wymienianie Szczucina wśród innych uznanych ośrodków handlowych, przez urzędników Kancelarii Koronnej świadczy o jego ponadlokalnym znaczeniu. Tak poważna komora celna musiała siłą rzeczy wpływać dodatnio na intensyfikację handlu na przyległym terenie, a ostatnia wzmianka o niej pochodzi z 1763 r. Jest to dokument w formie zeszytu, a dotyczy przychodów z pobieranego cła, tzw. „Percepta komory celnej”. Obecnie znajduje się w posiadaniu Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie [Archiwum Kameralne, sygn. II/328, Percepta komory celnej - Szczucin. 1763, mkfm. 44708].

Tylko wiec jedynie ubóstwem źródeł należy tłumaczyć brak wzmianek o spichlerzach zbożowych i składach drewna ulokowanych w bezpośrednim sąsiedztwie komory szczucińskiej, bowiem przy podobnej komorze w Opatowcu szlachta budowała prywatne spichlerze. Lustracja województwa sandomierskiego z 1765 roku wymienia 6 takich spichlerzy w Łęce (bolesławskiej) należących do szlachty: „Jeden jest JWP Potockich wojewodziców poznańskich, drugi JW. Wielopolskiego wojewody sandomierskiego, trzeci y czwarty JW. Pani Jenerałowej Różyckiej…piąty jest JW. Łubińskiej starościny lelowskiej… szósty JW. Pana Adama Wielowieyskiego Pułkownika Regimentu Koronnego Królewskiej JMci” [W. Pachowicz]. W czasie tej lustracji mieszkańcy Łęki żalili się lustratorom na wypasanie łąk i pastwisk przez konie zwożących zboże do tych spichlerzy. Lustratorzy zabronili tego podobnie jak szynkowania trunków [Ibidem], co świadczy o prowadzonej tu wymianie handlowej. Warto również podkreślić, że osady gdzie znajdowała się komora celna, czerpały zyski z obsługi podróżujących. Rozwijały się też rzemiosła spożywcze (piwowarstwo, piekarstwo) i kowalstwo, a więc pojawiła się w nich ludność czerpiąca źródła utrzymania z zawodów pozarolniczych.

Szczegółowy instruktarz z wymienianej razem ze Szczucinem w 1763 r. komory celnej w Kazimierzu pozwala nam zorientować się w asortymencie towarów przechodzących drogą wodną przez komorę szczucińską. Były to: zboże, słód, drewno, potaż, galman, szpiglas, saletra, smoła, kamienie młyńskie i budowlane, wapno, żelazo i wyroby żelazne, garnki, sól, wino, miód, owoce, tytoń, śledzie, wódka gdańska, karczochy. Dziwi brak w taryfie celnej potażu i popiołu, które w tym czasie tworzyły znaczną pozycję polskiego eksportu, mimo spadku produkcji w porównaniu z drugą połową XVI w. Instruktarz ten wymienia ponadto typy statków spotykanych najczęściej na Wiśle, a więc szkuty - „dwudziestki”, „szesnastki”; dubasy - „czternastowe”, „dwunastowe”, „dziesiątowe”, „ośmiowe”; kozy i galarki -„ośmiowe” i „szóstowe”, galary „jarosławskie”, „na pojazd cztery” i „na pojazd dwa”; byki i półbyki, łyżwy i łyżewki a wreszcie tratwy, tratewki i czółna [Za: J. Kus]. Razem z instruktarzem oblatowana została „Przysięga skarbowego pisarza na cle wodnym kazimirskim”. Jej treść wskazuje, że nadużycia popełniane przez nieuczciwych celników były nagminne.

Przysięga skarbowego pisarza na cle wodnym kazimirskim.

Ja, Józef, przysięgam Panu Bogu wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, iż funkcyji mojej pisarskiej w ekzakcyji cła trzeźwię, sprawiedliwie, pilnie, nie uwodząc się żadną korrupcyją, tak oczywiście jako i potajemnie, ani od kupców, ani od szlachty dla siebie prokurować, ani też dobrowolnie dawanej brać, ani przyjaźnią żadną robić interesu do ekzekucyji cła należącego nie mam, ani więcej od szlachty i kupców nad instruktarz mi podany wyciągać nie powinienem, ale istotnie samej rzetelności nie czyniąc żadnych podstępów pod Skarbem, ani żadnych nie zażywając wykrętnych fortelów, tak z rewizorem, który mi przydany będzie ,jako i kupcami, co by było z krzywdą Skarbu pańskiego, nie będę. Monetę lubo złoto in quali quanlitate et qualitate odbiorę in eadem toto w regestra zapisywać jako i do skrzyni kłaść, nie przytrzymując przy sobie na żaden handel ani komu pożyczać nie będę. Ekspedycyje minoris et majoris valoris sam de persona z przydanym mi rewizorem, nie zażywając ani upraszając sub alterna, czynić będę, szczególnie tylko, strzeż Boże, słabości mojej lub gdy będę miał gdzie wyjechać za pozwoleniemJaśnie Oświeconego Książęcia Jegomości Dobrodzieja, Rzeczy różne, jako to cybule, czosnki, śliwy, ryby, kasze i inne właśnie na Skarb proweniencyje należące, ani sam zażywać ani komu darować nie mam, ale tylko z swego mi wyznaczonego mi solarium i z akcydensów w instruktarzu mi pozwolonych bez ekstorsyji żyć będę. Które to tu wyznaczone punkta, bez żadnej restrykcyji, teraz przysięgając et in post powinienem. Tak mi Boże dopomóż w Trójcy Świętej Jedyny i niewinna Męka Jego [Ibidem].

Linie graniczne powstałe w wyniku rozbiorów, przechodzące przez środek terytorium polskiego nie były zaporą nie do przebycia, szczególnie w pierwszych dekadach po utracie niepodległości. Przekraczano je legalnie zarówno w sprawach handlowych, rodzinnych jak i w związku z konspiracyjną działalnością niepodległościową. Granice wzmacniano jedynie w okresach napięć politycznych, ruchów społecznych czy walk powstańczych. Wtedy to mocarstwa zaborcze wzmacniały służby graniczne, strażnicze i celne oraz gromadziły w pobliżu granic silne jednostki wojska. Taka sytuacja miała miejsce np. po upadku powstania listopadowego, kiedy to w Szczucinie stacjonowała kompania żandarmerii. Ze Schematyzmu Galicji na rok 1835 [dalej: Sch.], dowiadujemy się, że ogółem na granicy z Królestwem Polskim, lub w jej pobliżu, rozmieszczono wówczas 10 takich kompanii, tj. w Wadowicach, Niepołomicach, Szczucinie, Chwałowicach, Leżańsku, Bełżcu, Sokalu, Brodach, Tarnopolu i Husiatynie. Każda z nich liczyła 183 ludzi, w tym: 3 dowódców, 30 podoficerów [starszych żandarmów] i 150 żandarmów. Na czele kompanii stacjonującej w Szczucinie stali nadkomisarz 1 klasy Ferdynand von Häring, komisarz 1 klasy Wilhelm Kummer von Kummersperg i komisarz 2 klasy Friedrich von Kanstein. Z wyliczeń wynika więc, że każdy z nich dowodził plutonem składającym się z 50 żołnierzy i 10 starszych żandarmów. Każda drużyna [patrol] składała się więc z 1 starszego żandarma i 5 żandarmów [Sch. 1935].

Stacjonowanie w Szczucinie tak dużej liczby wojska, musiało oczywiście wpływać na rozwój wymiany handlowej, a co za tym idzie, na poważny przyrost ludności trudniącej się tym zajęciem. Oficerów i żołnierzy należało również gdzieś zakwaterować, co stwarzało możliwość dodatkowego zarobku dla tutejszych mieszkańców.

Po I rozbiorze w Galicji utrzymano dawne polskie cła. Ograniczono się jedynie do zniesienia szlacheckich przywilejów i wprowadzenia kordonu celnego z Rzeczypospolitą. Próbowano nawet wpłynąć na rozwój handlu z Polską obniżając cło wywozowe do 5/12%, a tranzytowe do 1/4% wartości towaru. Austriacka taryfa celna z 1775 r. nie obejmowała Galicji i dopiero w 1784 r. ziemie zaboru austriackiego weszły w skład austriackiego obszaru celnego. Do zakresu zadań powstałych urzędów celnych należał wymiar, pobór i wyliczenie opłat oraz prowadzenie statystyki wwożonych i wywożonych towarów. Urzędy te dzieliły się na główne (Hauptzollamter) i poboczne (Nebnzollamter). Znajdowały się na granicach i wewnątrz kraju w większych miastach.

Graniczne kordony hamowały rozwój handlu oraz utrudniały międzyzaborowe kontakty polityczne i kulturalne, choć nigdy tak skutecznie, jak pragnęliby ich twórcy. Na początku XIX wieku Austria coraz bardziej liberalizowała swoją taryfę celną. W latach 1810-1825 zlikwidowano ponad 100 przepisów prohibicyjnych. Ostatecznie zabroniony był przywóz jedynie około 70 towarów zbytkownych oraz ochraniających przemysł austriacki. Po Kongresie Wiedeńskim, pomimo oficjalnego powrotu do granic celnych Rzeczypospolitej sprzed 1772 r. stawki celne między Galicją a Królestwem utrzymano na poprzedniej wysokości. Po wydaniu przez rząd Królestwa prohibicyjnej taryfy celnej z 1 I 1823 roku, rząd austriacki wydał podobną taryfę w roku 1824. Obroty handlowe ulęgły znacznemu ograniczeniu.

Z 1816 r. pochodzi pierwsza informacja o funkcjonującym w Szczucinie Urzędzie Cłowym Komercyjnym „Zollamt für den täglichen Berfehr”, położonym naprzeciw rosyjskiego przykomorka celnego w Ratajach, którego kierownikiem był Jan Blaszkowski i do pomocy miał jednego urzędnika. Podobny funkcjonował w tym samym roku pobliskiej Otałęży z poborcą Stefanem von Standem [Sch.1816]. W 1827 r. w Szczucinie zatrudniano już tylko jednego urzędnika, którym był Jan von Stelzer, a jeszcze w 1832 r. tutejszy urząd celny miał charakter prowizoryczny [Sch.1827]. Dowiadujemy się o tym z Obwieszczenia Guberniom Lwowskiego z dn. 29 lutego t.r., w którym czytamy, że „C.K. powszechna Kamera nadworna potwierdziła dalsze trwanie Urzędów cłowych Szczucin i Uście jezuickie w ich teraźnieyszym prowizorycznym stanie, pierwszy iako komercyalny, a drugi iako zwyczayny Urząd cłowy” [Biblioteka Narodowa, sygn. DŻS IA 2b Cim].

Pięć lat później podniesiono rangę urzędu w Szczucinie do Urzędu Celnego Pełnego „K.k.GänzZollamt zu Szczucin” oraz zwiększono obsadę do 3 osób. Oprócz kierownika Tomasza Cieszkowskiego i stróża nocnego, zatrudniono jeszcze pisarza i kasjera zarazem - Józefa Brandysa. Łączyło się to zapewne z wymienionym wcześniej stacjonowaniem tu kompanii żandarmerii, gdyż nie zwiększono jednocześnie obsady komory celnej zarówno w Otałęży „K.k. Bolletantenamt zu Ottałęż”, jak i w Ujściu Jezuickim [Sch.1937]. Z kolei z dniem 6 marca 1844 r. ponownie obniżono jego status do urzędu pomocniczego - „K.k. Hilfs-Zollämter”: „Wskutek Dekretu wysokiej c.k. powszechnej Kamery nadwornej z dnia 27. Września 1843 za l.32701/3372 Podurząd dochodowy w Szczucinie, mający upoważnienie Urzędu cłowego handlowego, umieszcza się w drugiej klasie Podrzędów dochodowych, a więc tylko uprawnienie Urzędu cłowego pomocniczego temuż zostawia się” [ANKr, Teki Schneidera - Szczucin]. W 1849 roku urzędowali w „K.k. Hilfs-Zollämter in Szczucin, Gefälls-Unteramt II Klasse” poborca Anton Prskawec, a w 1855 i 1857 r. Anton Szrom [Provinzial-Handbuch 1849, 1855, 1857]. W tym ostatnim roku urząd celny w Szczucinie zlikwidowano, o czym informował czytelników „Kurjera Warszawskiego” [1858, nr 36], warszawski Ober-Policmajster generał – major Anczikow : „Na zasadzie rozporządzenia Władzy Wyższej, podaje do wiadomości, że Komora Celna Austriacka kl: 2ej w Szczucinie z d. 1 listopada r.z. zwiniętą została, że w miejsce tej, posterunki straży granicznej między komorami Austrjackiemi Baranów i Użeje Jezwickie (Ujście Jezuickie – przyp. aut.), otrzymały rozkaz przepuszczania wszystkich przedmiotów, których przewóz i wywóz tamtejsze przepisy bez opłaty cła dozwalają, a także przepuszczania do Austji i na powrót osób zaopatrzonych w bilety legitymacyjne, jeżeli nie będą miały przy sobie rzeczy podlegających ocleniu, z dopełnieniem jednak w każdym razie rewizji tychże osób”.

Wynika z tego, że przejście graniczne w Szczucinie nadal funkcjonowało, nie było tu jednak urzędu celnego. Już jednak rok później, zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Skarbu z dnia 15 IV 1859 r., komora celna w Szczucinie ponownie rozpoczęła pracę [DRK], a z inicjatywy hr. Adama Potockiego Rząd Guberni Radomskiej w 1859 r. zezwolił na ponowne wystawienie w Ratajach przykomorka celnego.

Rozrządzenie Ministerstwa Skarbu z dnia 15. Kwietnia 1859, (Dziennik Praw Państwa, Część XVII, Nr. 62, wydana dnia 30. Kwietnia 1859), o przywróceniu zniesionego urzędu celnego ubocznego klassy MI w {Szczucinie w Krakowskim powiecie finansowym. Zniesiony w skutek Rozrządzenia Ministerstwa Skarbu z dnia 7. Października 1857 (Dziennik Praw Państwa Nr. 187) urząd celny uboczny klassy II w Szczucinie w Krakowskim powiecie finansowym wstępuje znowu w życie z dniem 13. Maja 1859 r. Baron Brnck m. p. [DRK]

W 1862 roku jako tymczasowy poborca w „Hilfszollämter in Szczucin” (pomocniczy urząd celny) pracuje Józef Wagner [Handbuch…, 1863]. W 1866 roku przykomorek celny w Pacanowie figuruje już jako komora celna z dyrektorem Władysławem Dembińskim na czele i pomocnikiem – kasjerem Teodorem Andrzejewem [Rocznik 1866]. W Szczucinie w tym samym roku funkcjonuje Urząd Celny Pomocniczy z poborcą Janem Sichulskim i 1 stróżem nocnym [Handbuch…1866]. W 1869 roku „K.k. Neben Zollämter in Szczucin” (cesarsko-królewski Uboczny Urząd Celny w Szczucinie), zatrudnia już poborcę Edwarda Tetmajera [Galizisches Provinzial…1869], w 1871 Józefa Pietruszkę [Dokument poniżej], a w 1877 r. Franciszka Gutowskiego [Sch.1877], w 1881 r. Filipa Müllera [1881], w 1900 r. Józefa Kochaja [1900], w 1905 i 1907 roku Mariana Schönthalera [1905, 1907], w latach 1910 - 1913 Franciszka Pająka [1910, 1911, 1912, 1913]. Po 1 sierpnia 1907 r., a przed 1 marca 1910 r. urząd celny w Szczucinie uzyskał status Ubocznego Urzędu Celnego I klasy [Szematyzm galicyjskich władz, 1907, 1910]. Według danych z 15 kwietnia 1914 r., ostatnim poborcą celnym w Szczucinie był Wiktor Dembowski [Szematyzm galicyjskich władz…, 1914] .

Dokument potwierdzający przyjęcie Józefa Pietruszki  do służby celnej z 1871 r. [Zb.Pr.]

Handel z Austrią był właściwie jednokierunkowy. Był to wynik protekcjonizmu celnego, który gruntownie odciął Galicję od Królestwa. To ostatnie nie mogło żyć m.in. bez soli galicyjskiej i innych towarów w tym oliwy, owoców, towarów korzennych i wina, które w większości sprowadzano tranzytem. Wobec takiej sytuacji kwitł przemyt, szczególnie w powiatach przygranicznych. Skalę i rodzaj przemycanych towarów oraz wizerunki ludzi trudniących się kontrabandą na terenach przygranicznych prezentują m.in. urzędowe obwieszczenia, sprawozdania i opisy, dotyczące popełnionych przestępstw, zamieszczane w Dziennikach Urzędowych:

W dniu 17 (29) na 18 (30) lipca r.b. w nocy, Podhorecki Strażnik ruchomy, z posterunku Pacanów, dopełniając patrol na polach do wsi Słupi należących, usłyszał szelest w zbożu, a gdy do tego zbliżył się, spostrzegł ludzi nieznajomych uciekających, którzy pozostawili w zbożu trzy torby naładowane, ludzi tych jednak dla zbyt ciemnej nocy, ująć nie mógł; zabrawszy tylko rzeczone torby, takowe Urzędowi Skarbowemu Pacanów dostawił, skąd następnie Urzędowi tutejszemu do procesu nadesłane; po otworzeniu tych torb znaleziono:

1.   Płotna drukowanego sztuka 1, funtów 11.

2.   Płótna konopnego grubego sztuk 4, funtów 37 ½.

3.   Płótna konopnego maglowanego sztuk 4, funtów 59.

4.   Igieł ordynaryjnych papierków 7, łutów 10.

Któren to towar jako żadnemi cechami Skarbowemi nie zaopatrzony, zakwestionowany i na rs. 30 k. 49 oceniony został. Urząd Skarbowy wzywa zatem niewiadomego właściciela questyonia towaru, aby z dowodami własność lub nieprawny zabór udowadniającemi, w przeciągu dni 30 od daty dzisiejszej zgłosił się; równie wzywa każdego, ktoby o imieniu, nazwisku i miejscu zamieszkania właściciela tego towaru wiedział, aby o tem w tymże terminie, Urzędowi tutejszemu donieść zechciał – czytamy w Dzienniku Urzędowym Guberni Radomskiej 1848, nr 41. Dodatek III].

Nietrudno się domyślić, że wymienieni przez strażnika skarbowego ludzie, musieli nielegalnie przekroczyć granicę w okolicach Szczucina. Jak pisze Jan Słomka:

 Prawie trzy razy w tygodniu szło w nocy do dwudziestu chłopów z towarami, każdy niósł taki wór towarów, jaki tylko mógł udźwignąć. Były to towary bławatne, różne płótna, chustki, koronki, tasiemki, noże, cyganki itp. Pomiędzy przemytnikami był zawsze przewodnik, który szedł znacznie przodem i niósł wór słomą napakowany, ażeby miał lekko uciekać, jeżeli się spotkał z Moskalem objeżdżczykiem, pilnującym granicy. Gdy się to przytrafiło, to uciekał z workiem, jak długo mógł, wreszcie worek rzucał i gdzieś się chronił, a tymczasem i przemytnicy idący w tyle, kryli się tak, że Moskale najczęściej nic towaru nie wyłapali. Za taką wyprawę każdy przemytnik zarabiał 5 złr., przewodnik 10 złr., a wtenczas ten pieniądz dużo znaczył” -  wspominał wójt położonego nad Wisłą pobliskiego Dzikowa w wydanych drukiem pamiętnikach [Słomka, s. 87].

Przemytnictwo wyżej wymienionych towarów trwało mniej więcej do powstania styczniowego, a potem zaczęło się na większą skalę przemycanie okowity i innych trunków. Potwierdza to - cytowany wyżej J. Słomka: „Prawie każdej nocy dowoziło się do Wisły furą wódkę, rum, śliwowicę w baryłkach, zawierających po 8 do 9 garncy, a stąd były przemycane za Wisłę w zimie po lodzie, a w lecie na dużem korycie. Przemytnik zarabiał od baryłki 5 złr., a często przenosili te trunki w pęcherzach bydlęcych. […] Najwięcej okowity przemycali w pierwszych kilkunastu latach, dopokąd u nas była tania, a za Wisłą droga, - potem przemytnictwo powoli się zmniejszało, aż wreszcie koło r. 1890 ustało zupełnie” [Ibidem].

W końcu XIX wieku ustaliły się ostatecznie szlaki przemytu. Jego organizatorzy wchodzili niejednokrotnie w porozumienia z łatwą do skorumpowania rosyjską strażą graniczną: „Nie pamiętam - wspomina Słomka - żeby przytem objeżdżczyki [tak nazywano rosyjskich strażników granicznych – przyp. aut.] kogo zabili, ponieważ po większej części byli przekupieni, a po wtóre - jak słyszałem - strzelali tylko na postrach. Jeżeli nie byli przekupieni, to zadawalali się przy pościgu tym, że chłopi baryłkę cisnęli, a sami uciekli, bo wtedy Moskale wódkę wytoczyli dla siebie, a nalali do baryłek wody, aby wódką śmierdziały, i takie oddawali do powiatu do Sandomierza, jako złapaną kontrabandę” [Ibidem].

Jak zanotował z kolei w swoim pamiętniku L. RęgorowiczO łapownictwie przy wydawaniu paszportów opowiadano w Dąbrowie niestworzone rzeczy. Niektórzy referenci Starostwa dorobili się na przepustkach i paszportach sporych majątków. Uważam jednak, że w opowiadaniach tych było dużo przesady. Wprawdzie jeżdżenie na obce paszporty lub paszporty wydawane dla poddanych rosyjskich, jak gdyby byli poddanymi austriackimi, było zjawiskiem normalnym. Obywało się jednak przy tym najczęściej bez łapówek - po prostu po znajomości” [Ręgorowicz].

Rosyjski posterunek graniczny na przełomie XIX i XX w. – fragment pocztówki

W połowie lat osiemdziesiątych XIX w., wskutek wrogiej Austrii polityki celnej zastoso­wanej przez Rosję obroty handlowe przez te punkty celne zmalały. Rosja bowiem preferowała wówczas handel z Niemcami jako korzystniejszy dla jej interesów gospodarczych. Nadal jednak mieszkańcy ziemi dąbrowskiej, a zwłaszcza kupcy żydowscy jeździli na jarmarki do Kongresówki. Stada gęsi skupowane w Królestwie przepędzano jesienną przez Szczucin do Tarnowa (rocznie około 800 000 cetnarów metrycznych według wykazu urzędu cłowego). Gęsi te transportowane były na Pomorze, gdzie dopasane na pastwiskach stanowiły później ważny artykuł handlowy jako gęsi wędzone [S. Pawlik]. To prowadzenie gęsi stanowiło ni lada atrakcję dla mieszkańców Tarnowa, skoro jeden taki „przemarsz” zanotowała tarnowska prasa: „1200 gęsi przepędzono dnia 2. b.m. przez Tarnów na dworzec kolejowy. Kupcy z Prus zakupują w Królestwie Polskim gęsi i przez Szczucin, Dąbrowę drogą krajową dostawiają do kolei. Gęsi pędzone wyglądają dość dobrze, osłabione i ustające w drodze wsadzają na wóz, który za stadami jedzie. W bieżącej jesieni już kilka takich transportów gęsi dostarczono do kolei piechotą” [„Unia” 1882, nr 11].

Pieczęć Urzędu Cłowego w Szczucinie – w powiększeniu [Zb.Pr.]

Ze Szczucina przez Tarnów przesyłano także do Prus 3 miliony cetnarów metrycznych jaj z Królestwa Polskiego [Pawlik] i zebranych po okolicznych wsiach: „Kraj nasz prowadzi bardzo ożywiony handelek eksportowy tym artykułem, którego wartość roczna przedstawia kilkanaście milionów, ale niestety bogacą się na nim tylko zagraniczni handlarze i żydzi faktorzy, ludność zaś nie ma z tego prawie żadnego pożytku. […] Ogromną wadą handlu jajami w Galicyi jest nieprawidłowy sposób oceny towaru. Jaja sprzedaje się u nas powszechnie na sztuki, kopy lub setki, bez względu na wagę lub wielkość. […] W naszym kraju producenci-włościanie nie liczą się wcale z wymaganiami odbiorców i zbywają towar byle jaki, na czem oczywiście tracą. […] Właściwy ruch jajami odbywa się kolejami żelaznemi. Cały handel galicyjski spoczywa w rękach firm zagranicznych, utrzymujących w naszym kraju około siedemdziesięciu magazynów pod zarządem fachowych ludzi. Istnieją także stowarzyszenia żydowskie, trudniące się skupowaniem jaj i wysyłaniem ich za granicę. Nadto zakupuje jaja na targach i po wsiach cała armia ajentów żydowskich, karczmarzy, właścicieli sklepików i greislerni, którzy po umówionej cenie oddają towar do magazynów w Podgórzu, Tarnowie, Rzeszowie, Jarosławiu, Sanoku itp.” [„Pogoń” 1899, nr 3].

W końcu XIX wieku liberalizacja w Austro-Węgrzech i Niemczech, przyniosła likwidację paszportów. W Cesarstwie Rosyjskim istniały one jednak aż do jego upadku, ograniczając swobodę podróży, między innymi ze względu na pobieranie dość dużych opłat, ale przede wszystkim z przyczyn politycznych. Jak pisał w 1933 r. korespondent „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” [1933, nr 182] – „Szczucin był swego czasu Granicznem miastem. Ciągnęły tędy przed wojną szeregi ludzi, szukających schronienia w Krakowie, a skompromitowanych politycznie w Królestwie. Tędy też przepłynęły stosy bibuły niepodległościowej, szmuglowanej swego czasu z dawnej Galicji do rosyjskiego zaboru. W małej karczmie przybrzeżnej nad Wisłą spotykamy syna dawnego przewoźnika, który niejedno o tych sprawach mógłby opowiedzieć”.

O swoim przekraczaniu granicy w Ratajach i Szczucinie w latach 80. XIX w., pisze w swych „Dziennikach” S. Żeromski:

Jechałem więc jako mieszkaniec wsi Karsy, pod moim z lekka tylko przekręconym nazwiskiem. Dnia 24 czerwca w wielkiej trwodze dojechałem do komory Rataje, odległej od owych nieszczęsnych Kars o dwie może wior­sty - a więc... a więc znającej na wylot wszystkie osobniki płci męskiej w popielatych marynarkach kręcące się przy owej wsi. Szczęściem gru­by pan, który moją kartkę przeglądał, nie podniósł nawet w dumie swej oczu na moją pozującą na obojętność fizjognomią - wsiadłem na wózek, dojechałem do brzegu wiślanego, wskoczyłem w łódź... O jak przyjemnie jest nie oddychać atmosferą „Boże caria chrani”. Na przeciwnym brzegu przewoźnik Wawrzek najął mi konie do Tarnowa, nadgraniczny urzędnik zrewidował mój kuferek [Za: Morawczyński, s. 239-240].

Sprawami celnymi zajmowała się również straż skarbowa (Finanzwache) która umundurowana i uzbrojona miała za zadanie kontrolę podatków pośrednich i ceł. Dzieliła się na oddziały pod dowództwem komisarzy i nadkomisarzy. Prowadziła działalność na lądzie i wodzie. Przed wybuchem I wojny światowej w Galicji w straży skarbowej było ok. 2000 osób. Według danych z 1907 r. w Szczucinie komisarz straży skarbowej II klasy Karol Bogaciewicz ur. w 1859 roku, a służbę na wymienionym stanowisku rozpoczął 6 XI 1882 r. [Szematyzm galicyjskich władz, 1907]. Pełne dane dotyczące obsady straży skarbowej w Szczucinie uzyskujemy dopiero w 1914 roku.

Tabela

Etaty c.k. Straży Skarbowej w Szczucinie w 1914 roku.

 

Ranga

Imię i nazwisko (rok urodzenie)

Data uzyskania stanowiska

Odznaczenia

Lata służby wojskowej, lata/miesiące/dni

Respicjenci

Roman Rydarowski (1865)

12.12.1889 r.

Medal jubileuszowy dla urzędników i sług cywilnych, Jubileuszowy medal wojskowy, Krzyż jubileuszowy cywilny.

2/11/6

Nadstrażnicy

Józef Kowalski (1870)

31.12.1894 r.

3/3/6

Franciszek Wróbel (1880)

01.01.1900 r.

Krzyż jubileuszowy cywilny

-

Franciszek Zossel (1882)

18.02.1909 r.

0/7/2

Czesław Wink (1880)

11.09.1905 r.

-

2/11/6

Strażnicy

Jan Rajchel (1885)

11.09.1905 r.

Jubileuszowy medal wojskowy, Krzyż jubileuszowy cywilny.

2/11/8

Andrzej Liśkiewicz (1887)

31.12.1912 r.

-

2/11/14

Michał Seneczko (1887)

01.02.1913 r.

Jubileuszowy medal wojskowy, Krzyż jubileuszowy cywilny.

3/1/21

Jan Chełmecki (1889)

31.08.1913 r.

-

-

Michał Zając (1880)

01.01.1914 r.

-

-

Józef Dadej

(1890)

01.01.1914 r.

-

0/11/19

Źródło: Szematyzm galicyjskich władz…zestawiony wedle stanu z dnia 15. kwietnia 1914, Lwów 1914.

Jak wynika z danych zamieszczonych w tabeli, obsadę straży skarbowej w Szczucinie bezpośrednio przed wybuchem wojny stanowiło 11 funkcjonariuszy, w tym: 1 respicjent, 4 nadstrażników i 6 strażników, z których 7 służyło wcześniej w wojsku. Obsługiwali oni teren od Odmętu (186 km) do Słupca (209 km), czyli granicę o długości 23 km [A. Heinrich].

Bibliografia

Dziennik Rządu Krajowego dla Okręgu Administracyjnego Krakowskiego. Oddział Pierwszy, Kraków 1859 [DRK].

Dziennik Urzędowy Guberni Radomskiej, R. 1848. nr 41.

Galizisches Provinzial-Handbuch .für das Jahr ...

Góralski Z., Materiały dotyczące traktów i przepraw od 1767 roku z zaginionych akt Komisji Skarbu Koronnego, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, R.XIII 1965, nr 2.

Handbuch des Stadthalterei – Gebites in Galizien für das Jahr...

Heinrich A., Szlaki wodne Polski. Oficjalny Przewodnik Polskiego Związku Kajakowców, Warszawa 1932.

„Ilustrowany Kurier Codzienny” 1933.

Kus J., Z dziejów handlu Kazimierza Dolnego w XVII - XVIII wieku w instruktarze cła wodnego z 1616 i

1763 roku, „Rocznik Lubelski” 1989-1990, nr 31-32.

Morawczyński M., Od Raby do Wisłoki, Tarnów 1995.

Pachowicz W., Dzieje Samocic na tle regionu nadwiślańskiego, „Rocznik Tarnowski” 1991/92.

Pawlik S., Statystyka ruchu towarowego na pocztach galicyjskich w r. 1895. Część II i III, „Wiadomości Statystyczne o Stosunkach Krajowych”, T. XVII, z. 1.

Pogoń” 1899, nr 3

Provinzial-Handbuch der Königreiche Galizien und Lodomerien für das Jahr

Ręgorowicz L., Obraz Dąbrowy Tarnowskiej i powiatu dąbrowskiego od końca XIX w. do wybuchu II wojny światowej. Wspomnienia, przygotował i przypisami opatrzył Zygmunt Ruta, „Rocznik Tarnowski” 1999/2000.

Rocznik Urzędowy Królestwa Polskiego na rok 1866, Warszawa 1866.

Schematismus der Königreiche  Galizien und Lodomerien für das Jahr[SCh.].

Słomka J., Pamiętniki włościanina: od pańszczyzny do dni dzisiejszych, Kraków 1912, wyd. II., Kraków 1929.

Szematyzm galicyjskich władz i urzędów skarbowych na rok 1907, zestawiony wedle stanu z dnia 1. sierpnia 1907; 1910, 1914.

Szematyzm Królestwa  Galicji i Lodomerii  z Wielkim Księstwem Krakowskim na rok … [SCh.].

„Unia” 1882, nr 11