Krzysztof Struziak

 

Postawa społeczności ziemi bolesławskiej wobec wojny światowej i walk o granice (1914-1921)

 

Szczucin 2019

 

 Boże! Jak to wszystko wojna niweluje, jak to po śmierci godzi wszystkich, bez względu na narodowość i wyznanie. Dlaczego do tego aż wojny, aż śmierci trzeba, czemu w czasie pokoju tego nie zrobimy. Podpułkownik ułanów Olwiopolskich Aleksander Pawłowicz, ubit pod Bieniaszowicami 8-go marta, leży na czele, za nim kazak Epifanowicz Zołotokow, a dalej parch gieroja Kozatowa, kozaka dońskiego 11 połka, który 13 aprila położył żytie za miru i caria. Boże! Kto im wiarę odbierał?”

Jakub Bojko „Piast” 1915, nr 44.

 

WSTĘP

Niniejsze opracowanie ma na celu omówienie działań militarnych na terenie ziemi bolesławskiej (parafii) w początkowych miesiącach I wojny światowej, tj. w okresie od września 1914 do maja 1915 r. oraz historii budowy cmentarza wojennego w Bolesławiu, który jest materialnym świadkiem tych wydarzeń.

Jak dotąd okres I wojny światowej w historiografii gminy i parafii Bolesław, jest omówiony jedynie fragmentarycznie. Stwarza to mylne wrażenie, że minęła tu ona bez większych uciążliwości i strat materialnych. Podobnie sprawa ma się z cmentarzem, „jest, bo jest”, podczas gdy z jego budową wiąże się cała masa innych wydarzeń, które stały się udziałem miejscowej społeczności.

W literaturę poświęconą działaniom na frontach I wojny światowej obfituje historiografia austriacka, czy też ogólnie powiedziawszy niemieckojęzyczna. W opracowaniu wykorzystano przede wszystkim monumentalne dzieło pod redakcją Edmunda Glaise von Horstenau Öseterreich–Ungarns letzer Krieg 1914-19181 oraz mniej znane prace omawiające szlak bojowy jednostek, które maszerowały przez Bolesław, tj. Franza Drediny, Der Heldenweg des Zweier-Landsturm 1914-19182, Ernsta Wißhaupta, Die Tiroler Kaiserjäger im Weltkriege 1914-19183, F. Conrada von Hötzendorf,a Aus meiner Dienstzeit: 1906 – 19184, A. Velze, Die Geschichte des Weltkrieges mit besonderer Berücksichtigung des früheren Österreich Ungarn5 i inne6. Na szczególną uwagę zasługuje też dzieło Rudolfa Brocha i Hansa Hauptamana Westgalizische Heldengraeber aus den Jahren des Weltkrieges 1914-19157, będące inwentarzem austro-węgierskich grobów wojskowych. Książka ta to bez wątpienia pozycja, po którą każdy badacz zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych musi wprost sięgnąć. Wydana w języku polskim dopiero w 1996 roku, jest zarówno kompletnym katalogiem cmentarzy wchodzących w skład zespołu, jak i przewodnikiem, za jaki mogła służyć po wojnie rodzinom poległych oraz towarzyszom broni, którzy w zamierzaniu autorów mieli podróżować (czy może lepiej będzie powiedzieć: pielgrzymować) na cmentarze. Znaczenie książki, która ukazała się w wartej osobnego omówienia formie albumu z licznymi fotografiami i reprodukcjami rysunków i obrazów, jest nie do przecenienia.

Z polskich opracowań obejmujących całość opisywanych zagadnień I wojny światowej wyróżniają się, opracowana przed II wojną światową przez Jana Dąbrowskiego Wielka wojna 1914-19188 oraz wydane pół wieku później Studia i szkice z dziejów I wojny światowej pióra Mariana Zgórnia­ka9. Pierwsze jest przykładem opracowania dziejów I wojny światowej, w którym front galicyjski przedstawiono we właściwych proporcjach w stosun­ku do całego zagadnienia, drugie natomiast jest zwarte, rzeczowe i konkretne, co jednak zmusza autora do ograniczenia się do głównego wątku wydarzeń i rezygnacji z opisu epizodów. Wiele cennych informacji udało się znaleźć również w pracy Juliusza Batora Wojna Galicyjska10, która dotyczy walk w Galicji w latach 1914-1915. Wśród opracowań dotyczących cmentarzy wojennych wyróżniają się prace O, Dudy11, J.P, Drogomira12, R. Frodymy13, J. Schuberta i inne14.

Z nielicznych prac omawiających problematykę I wojny światowej na terenie ziemi bolesławskiej, należy wymienić wzmianki wchodzące w skład rozdziałów monografii dąbrowskiej i szczucińskiej15. Tematem udziału mieszkańców powiatu dąbrowskiego w akcji formowania Legionów zajął się Zbigniew Starzyk w artykule Postawa mieszkańców powiatu dąbrowskiego w latach wojny 1914-191816, natomiast ich położenie ekonomiczne omówił autor niniejszej pracy, w dwóch artykułach, tj. Wpływ wojny światowej 1914-1918 na położenie materialne ludności powiatu dąbrowskiego i Trudności gospodarcze i aprowizacyjne na terenie powiatu dąbrowskiego w latach I wojny światowej17.

Wśród źródeł wydanych drukiem, nieocenione okazały się Listy Strat poszczególnych rodzajów wojsk. Były wydawane regularnie, co kilka dni, przez austriackie c.k. Ministerstwo Wojny w latach 1914-191818. W opracowaniu wykorzystane zostały również nieliczne pozycje drukowane, o charakterze pamiętnikarskim odnoszące się do omawianego tematu, z których należy wymienić przede wszystkim: wspomnienia J. Piłsudskiego, J. Słomki, W. Woziwody i R. Żaby19. oraz materiały znalezione w Internecie, jak np. zdigitalizowane mapy sztabowe z pierwszych miesięcy wojny20.

Przeprowadzona kwerenda archiwalna objęła przede wszystkim zasoby Archiwum Narodowego w Krakowie. Najbardziej cenne okazały się tu zespoły „Wojskowy Urząd Opieki nad Grobami Wojennymi Okręgu Nr V, Naczelny Komitet Narodowy oraz Starostwo Powiatowe w Dąbrowie21. Sporo danych przynoszą zebrane przez autora relacje i dokumenty mieszkańców gminy Bolesław. Są to jednak z reguły mgliste wspomnienia usłyszane gdzieś w dzieciństwie oraz zdjęcia, ale najczęściej bez opisów22.

Ważnym dokumentem opisywanych wydarzeń była prasa, która dostarczyła wielu, nieosiągalnych gdzie indziej, szczegółowych informacji. Autor korzystał głównie z wydawanych w Krakowie gazet codziennych „Nowa Reforma”, „Ilustrowany Kurier Codzienny”, „Głos Narodu” oraz tygodnika „Piast”.

 

ROZDZIAŁ I

DZIAŁANIA MILITARNE

1.1. Żołnierze c.k. armii

Kiedy 28 czerwca 1914 r. w dalekim Sarajewie dokonano zamachu na austriackiego następcę tronu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, nikt jeszcze nie przypuszczał, że wydarzenie to odciśnie wkrótce swoje piętno również na mieszkańcach powiatu dąbrowskiego. Minęło jednak kilka tygodni i działania zbrojne I wojny światowej o niespotykanej dotąd zaciekłości rozpoczęły się na froncie zachodnim (Francja, Belgia, Niemcy), południowym (Bałkany) i wschodnim(Galicja).

Gminy jednostkowe wchodzące w skład parafii Bolesław w poł. XIX w. [ANKr]

W dniu 31 lipca 1914 roku „Jego c. i k. Apostolska Mość raczył nakazać ogólną mobilizacyę oraz powołanie całego ces. król. i król. węgiersk. pospolitego ruszenia”23. Na murach urzędów pocztowych i gmachach starostw galicyjskich miast powiatowych pojawiły się plakaty mobilizacyjne, informujące o powołaniu pod broń wszystkich jednostek armii austro-węgierskiej. Rozkaz ten przekazano ponadto telegraficznie, pisały o nim gazety codzienne, rozpowszechniano go też po gminach za pomocą ulotek.

Ogłoszona mobilizacja, a następnie wiadomość o wypowiedzeniu wojny Rosji 5 VIII spotkała się z olbrzymim entuzjazmem. W kościołach odbywały się uroczyste msze w intencji pomyślności w nadchodzącej wojnie. Jak donosił „Głos Narodu”: „We czwartek ulicami miasta Tarnowa przeciągnął olbrzymi, bo kilkanaście tysięcy pochód. Na czele pochodu szła muzyka wojskowa 57 pp z oficerami i szeregowcami, którzy nieśli popiersie cesarza”24. Biskup tarnowski Leon Wałęga wydał w dn. 1 VIII 1914 r. „Odezwę do wiernych diecezji tarnowskiej”25, w której, oprócz wezwania do modlitwy i solidarności społecznej, usprawiedliwiał poczynania władcy. Pod koniec sierpnia zawisła w Szczucinie odezwa podpisana m. in. przez komendanta dąbrowskiego „Sokoła” - Stanisława Szpaka: „Nad Europą zawisła pożoga wojny. W tak ważnej chwili dziejowej nie wolno nam spocząć, ale w myśl słów wiersza O wojnę Ludów – prosimy Cię Panie należy się nam iść do pracy. Do tej jednak pracy stanąć musimy wszyscy razem, ramię do ramienia, bogaty i ubogi, pan i chłop, ksiądz i nauczyciel”26.

Pierwsza wojna światowa rozpoczęła się na terenie ziemi bolesławskiej mobilizacją rezerwistów. Powszechny obowiązek służby w armii austro-węgierskiej nakładała na obywateli ustawa z dn. 5 lipca 1912 r.27. Oprócz tego, że regulowała zasady odbywania służby wojskowej, wprowadziła nową strukturę austro-węgierskich sił zbrojnych, które dzieliły się na: główną siłę zbrojną [niem. K.k. Heer - armię wspólną wraz z „rezerwą rekrucką”], austriacką i węgierską (honwedzi) Obronę Krajową [K.u.K. Landwehr] oraz austriackie i węgierskie Pospolite Ruszenie [K.u.K. Landszturm]28. Ta ostatnia formacja powstała w latach 80. XIX w., gdy Obrony Krajowe [Obr. Kraj.] osiągnęły zdolność do działań polowych. Zaistniała zatem konieczność utworzenia oddziałów niefrontowych mogących przejąć jej dotychczasowe funkcje, czyli głównie ochronę własnego terytorium a zwłaszcza służbę wartowniczą i wewnętrzną. Zakładano też, że w razie wybuchu wojny z żołnierzy Pospolitego Ruszenia [P. Rusz.] sformowane będą samodzielne pułki, które pod względem struktury będą pokrywać się z pułkami piechoty Obrony Krajowej. I tak np. do 32 pp P. Rusz. [Landszturm Infanterieregiment Nr 32. - LstIR], kierowano starszych rekrutów i rezerwistów z terytorium okręgu uzupełnień 32 pp Obr. Kraj. [Landwher Infanterieregiment – LIR]29..

Granice posterunku żandarmerii w Bolesławiu wraz z naniesionymi wzniesieniami jako ewentualnymi punktami obrony [ANKr]

Każdy żołnierz miał służyć w tym pułku, który znajdował się najbliżej jego miejsca zamieszkania. Mając to na względzie, dowództwo wojsk austro-węgierskich podzieliło Galicję na trzy okręgi korpusów, tj. I Korpus w Krakowie, X w Przemyślu i XI we Lwowie, które obejmowały 6-8 obwodów kompletujących [Erganzungsbezirkskommando – EBK]30.

Okręg I Korpusu (mniej więcej obszar dzisiejszego województwa małopolskiego) obejmował Galicję Zachodnią i Śląsk Cieszyński. Terytorialny system uzupełniania wojsk polegał na tym, że każdy pułk posiadał swój okręg, z którego powoływano rekrutów. Dzięki temu pułki monarchii austro-węgierskiej były prawie jednolite pod względem narodowościowym. Istniały więc niemieckie, czeskie, polskie i ruskie (ukraińskie) pułki piechoty [pp] i kawalerii. W okręgu krakowskim prowadzono uzupełnienia do: l, 13, 20, 54, 56, 57, 93, 100 pp armii wspólnej; 12 pułku dragonów [p.dr.], l i 2 pułku ułanów [p.uł.] oraz 12, 15, 16, 31 i 32 pp Obr. Kraj.. W celu sprawnego przeprowadzania poboru okręgi zostały podzielone na obwody. Jednym z nich był Obwód Kompletujący Tarnowski obejmujący swym zasięgiem powiaty dąbrowski, brzeski, pilzneński, jasielski i tarnowski. Dostarczał on zasadniczo rekruta do 57 pp, 32 pp Obr. Kraj., 32 pp P. Rusz., 2 p.uł. oraz w znacznie mniejszej liczbie do jednostek rekrutujących się na obszarze Korpusu nr I Kraków31.

Okręgi Uzupełnień pułków wspólnych I Korpusu w Krakowie

Podstawową jednostką, w skład której wchodzili żołnierze ze Bolesławia i okolicznych wsi był 57 pp Austro-Węgier [Galizisches Infanterieregiment Nr 57] ze sztabem w Tarnowie. W sierpniu 1914 r. trzy bataliony (I z Bochni, III i IV z Tarnowa) 57 pp wchodziły w skład XXIV Brygady Piechoty [XXIV BP, 24 Infanteriebrigade - IBrig.], 12 Dywizji Piechoty [12 DP, 12 Infanterietruppendivision 12 ID], I Korpusu [Korp.] i 1 armii Viktora Dankla32. II batalion, stacjonujący w Zenicy w Bośni, w chwili wybuchu wojny należał do 12 Brygady Górskiej [BG, GbBrig,], należącej do 48 DP, działającej w ramach XV Korp. Od czerwca do września 1917 r. pułk (3 bataliony) należał do różnych dywizji i formacji wyższego rzędu mianowicie do 6 DP, 18 DP, 43 Dywizji Strzelców [DS], a następnie już do końca wojny wchodził w skład 57 DP. O tym, że ziemia bolesławska dostarczała najwięcej rezerwistów do 57 pp. dowodzi fakt, że na Listach Strat z lat 1914-1918 udało się odnaleźć 47 poszkodowanych w różny sposób żołnierzy, z tej właśnie jednostki. Nie świadczy to w żaden sposób, że byli to wszyscy polegli, ranni, czy wzięci do niewoli w wyniku działań wojennych, gdyż wydawcy tego źródła bardzo często mylili nazwy miejscowości, co bardzo utrudnia poszukiwania. Przeglądając dane zawarte w zamieszczonej poniżej tabeli, warto zwrócić uwagę, że zdecydowana większość z wymienionych, służyła na froncie wschodnim (kompanie: 1-4 I batalion, 9-12 III batalion i 13-16 IV batalion).

Lista żołnierzy 57 pp, których personalia znaleziono na Listach Strat [według gmin jednostkowych]

Bolesław

1. Władysław Wróbel, 1896 [rocznik], szeregowy (piechur) – niem. Infanterist  [Infst.] pospolitego ruszenia – niem. Landsturm [Lst.] 5 Kompania [Komp.], zmarł – niem. tot 4 VII 1916 r.;

2. Aron Münz, ochotnik - niem. Freiwillige [Frwlg] Infst. 16 Komp. tot 19 VI 1915 r.

3. Stanisław Morawiec, 1884 r., porucznik-lekarz – niem. Oberärzt, officer w stanie spoczynku  - niem. in der Ruhestand [i.d.R], medyczny regiment sztabowy [mRgtsStb], poległ [niem. geffalen 21 XII 1917 r.]

4. Wojciech Łysik, 1890 plutonowy – niem. Zugführer [Zugf], tytularny sierżant – niem. Feldwebel [Feldw] ZugsfTitFeldw. 15 Komp. ranny [verw].

5. Jan Szczygieł, 1892, Infst. 5 Komp. verw.

6.Jan Woźniak, 1890, Infst. 16 Komp., verw.

7. Jan Socha, 1891, starszy szeregowy landszturmu [LstGefr.], 6 Komp., verw.

8. Michał Socha, 1888, Inst.. 14 Komp., geffalen 18-20 VIII 1917.

9. Stanisław Grodziński, 1891, Fähnr.[Fãhnrich] i. d. Res. [chorąży rezerwy], 6. Komp., verw.

Kanna

10. Andrzej Czupryna, 1877, Infst. 11 Kompania Zapasowa [Ers.Komp.], verw.

11. Adam Ząbek, 1881, LstInfst.12 Komp., verw.

Pawłów

12. Wojciech Misiaszek, 1877, rezerwista starszy szeregowy [ResGefr.]  8 Komp., verw.

13. Jan Zając, 1871,  Infst., 3. Komp., verw.

14. Józef Zając, Gefr., 1. Komp. . verw.

15. Michał Łączka, 1893 r., Infst., gestorben 21 VIII 1917.

16. Stanisław Socha,  1886, Infst., 9 Komp., verw.

17. Władysław Ząbek, 1892, GefrTitKorp., TechnKomp.,[kompania techniczna] Galizien, verw.

Samocice

18. Stanisław Bogacz, 1891, [Gefr.] 16 Komp., tot;

19. Jan Magiera, 1891, LstInfst. 8 Komp., tot 2 VII 1916;

20. Franciszek Misiaszek, 1887, LstInfst. 6 Komp., tot 30 VI 1916;

21. Franciszek Gądek, 1895, LstInft. 1 Ers.Komp., jeniec [krigsgef.] Rosja [Russland];

22. Jan Misiaszek, 1894, LstInfst. 6 Komp., krigsgef. Russland;

23. Władysław Adamczyk, 1881, LstInfst., 5 Komp., verw;

24. Jan Majdorowski, 1881, Infst. 1 Komp., verw;

25. Antoni Majka, 1890, kapral [Korp.] 6 Komp., verw;

26. Jan Misiaszek, 1894, LstInfst. 8 Komp., verw;

27. Jan Misiaszek, 1892, LstInfst. 12 Komp., verw;

28. Andrzej Smoła, 1894, Infst. 3 ErsKomp., verw;

29. Ludwik Stawiarski, 1894, Infst. 2 Komp., verw;

30. Józef Kloćkowski, 1894, LstInfst. 7 Komp., verw;

31. Piotr Karczmarczyk, 1899, LstInfst. Kompania Karabinów Maszynowych [MGKomp.], verw;

32. Stanisław Radło, 1898, Infst. 12 Komp., verw;

33. Marcin Chłosta, ResKorp. 16 Komp., verw;

34. Józef Zaglaniczny, 1883, Korp., 9 Komp., verw.

35. Antoni,Misterka, 1890, Zugsf, 16. Komp., verw.

36. Franciszek Misiaszek, 1898, LstInfst. 3 Komp., verw.

37. Michał Bernat, 1893, Korp.1. Komp., kriegsgef., Rußland.

38. Stanisław Tracz, 1882, ErsResInfst., kriegsgef., Jurjewez, Gouvernement [gubernia] Kostroma, Rußland

39. Jan Misiaszek, 1894,  LstInfst. 8 Komp,,verw.

40. Piotr Miłosz , 1896, Lstlnfst., 6. Komp., kriegsgef., Rußland.

41. Andrzej Smoła, 1891, Infst.,  kriegsgef., Alesiti. Gouvernement Tuła, Rußland.

42. Józef Majka, 1899, Infst., gestorben 18 XI 1917.

Świebodzin

43. Józef Kowalczyk, 1896, LstInfst. 4 ErsKomp., verw., kriegsgef. Vereinigtes Evakuationsspital in Charkow Russland;

44. Benedykt Wrona, Infst. 7 Komp., (War kriegsgef. ist wiedereingerückt);

45. Jan Skowyra, 1872, Korp. 4 Komp., verw.

46. Józef Kaczówka,1894, LstInfst, 5. Komp., verw.

47. Franciszek Kaczówka, 1882, Infst. 16 Komp., Wg  infor. Czerwonego Krzyża: chory, szpital w Przerowie; z innej wzmianki wynika, że zaginął 12 VII 1916 r.

48. Franciszek Korzec, 1895, LstInft. 3 ErsKomp., kriegsgef, Terrasini-Palermo, Italien.

49. Wojciech Białek, 1896, Infst. 6 Komp., tot 18 VI 1916.

50. Józef Kozaka, 1894, Infst. 9 Komp., verw.

51. Selig Schnur, 1889, Gefr. 4. Komp., tot 15 VIII 916.

52. Jan Król, 1886, Zugsf. TitFeldw. 8. Komp., verw.

Podlipie

53. Stanisław Lis, 1891, Infst. 8 Komp., tot 5 XII /1914;

54. Jan Rodak, 1889, Korp. 10 Komp., kriegsgef. (Pawlodar, Gonvernement Semipalatinsk, Russland)

55. Władysław Woziwoda, 1897, Infst. MGKomp.III, verw;

56.  Jan Goleń, 1887, Infst. 16 Komp., verw;

57. Jan Czupryna, 1896, LstInfst., przeniesiony do 30 pp. [zugeteilt dem IR 30], 12 Komp.,verw.

Tonia

58. Władysław Pociłaś, 1890, Infst. gefallen 1 VII 1917;

59. Józef Wnęk, 1887, ErsRes. 2 ErsKomp., verw. u. kriegsgef. (Tambow, Russland)

60. Zygmunt Seewald, 1892, kadet aspirant [KdtAsp.] 4/9 kompania marszowa [Marschkomp.], kriegsgef.;

61. Selig Fertig, 1885, Infst. 4 Komp., verw.

62. Józef Jaworski, 1895,  Infst. 2, Komp., Schuß іd. Bauch [postrzał w brzuch] 13 VII 1916.

Strojców

63. Stanisław Kochanek, 1898, LstInfst. 15. Komp., verw.

Grądy z Borem

64. Marcin Nadolski, 1884, Infst. 7  Komp. kriegsgef. Terrasini, Palermo;

65. Bronisław Misterka, Infst. 3  Komp., Wg  infor. Czerwonego Krzyża: ranny w prawą rękę;

66. Władysław Misterka, 1892, Infst. 1 Komp., verw;

67. Józef Misiaszek, 1883, Infst. 11 Komp., verw;.

68. Stanisław Laskowski, 1887, 4 Komp., kriegsgef  (Tomsk, Russland).

Wólka Grądzka

69. Stanisław Sukiennik, 1894, Infst. 12 Komp., geffalen 27 VI 1916;

70. Józef Lichwała, 1882, Infst. 6 Komp., tot;

71. Władysław Warchoł,. 1888, Infst, 6 Komp. verw;.

72. Piotr Świąder, 1895, Infst, 6 Komp. verw;

73. Władysław Sobieraj, 1893, Infst 13 Komp., Wg  infor. Czerwonego Krzyża: uraz kolana, szpital garnizonowy nr  9 w Krakowie.

Drugą formacją pod względem liczby powołanych żołnierzy był 32 pp Obr. Kraj. z Nowego Sącza [Kk Landwehrinfanterieregiment Nr 32 Neusandez - LIR 32]. Został on sformowany z dniem 1 października 1901 roku z 3 nowosądeckiego batalionu Obr. Kraj., 4 tarnowskiego batalionu Obr. Kraj., batalionów polowych 16 pp Obr. Kraj. z Krakowa oraz z nowo utworzonego batalionu polowego. Miejscem stacjonowania sztabu pułku oraz II i III batalionu był Nowy Sącz, natomiast I batalion ulokowano w Tarnowie33. Cechą charakterystyczną cesarsko-królewskiej Obrony Krajowej było to, iż każdy z jej pułków piechoty składał się jedynie z trzech, a nie jak pozostałe pułki piechoty – z czterech batalionów. Okręg uzupełnień z komendą w Nowym Sączu i ekspozyturą w Tarnowie obejmował powiaty: Dąbrowa, Gorlice, Grybów, Jasło, Nowy Sącz, Nowy Targ, Pilzno, Tarnów. Pułk przez cały okres wojny pozostawał z tym samym przydziałem, czyli wchodził w skład 91 BP Obr. Kraj. [91 Landwehrinfanteriebrigade], 46 DP Obr. Kraj., I Korp.,1 armii i przez większą część wojny działał na froncie rosyjskim w Galicji34. Z omawianego terenu służyli w pułku i zostali wymienieni na Listach Strat  m.in.35.

Lista żołnierzy 32 pp. Obrony Krajowej, których personalia znaleziono na Listach Strat

Kanna

1. Antoni Trela, 1889, ResInft., TitGefr., ErsKomp.2, verw. kriegsgef. Tjumen.

2. Jan Bzduła, 1892, LstInfst. 4 Komp., tot 9 IX 1916.

Pawłów

3. Władysław Socha, Infst. 1897. 16 Komp. verw. .

Podlipie

4. Michał Danas, 1892, LstSchiltzeTitGefr. [strzelec landszturmu, tytularny starszyszeregowy] mit EinjFroiwAbi. [Einjãhrige Freiwillige-jednoroczny ochotnik, podchorąży], 2. ErsKomp., kriegsgef., Charkow, Rußland.

5. Józef Barnaś, 1897, Infst., 8. Komp., krigsgef., Rußland.

Samocice

6. Stanisław Misiaszek, 1880, ErsRes. 1 ErsKomp., kriegsgef. (Tomsk Russland)

7. Antoni Ciepiela, 1895, Infst. 6 Komp., tot 1-10 VII 1916.

Świebodzin

8. Jan Motyka, 1898, Schütze, k.k. SchR 32, MGKomp., zmarł [gestorben] 23 VII 1918.

9. Ludwik Kaimowicz, trębacz 3 Komp, Wg infor. Czerwonego Krzyża: Gub. Tomsk, Rosja.

Grądy z Borem

10. Józef Rogowski, 1897, Infst. 6  Komp., gefallen 3 X 1916;

11. Stanisław Babiarz, 1888,  Infst. 8  Komp., Wg  infor. Czerwonego Krzyża: zmarł w niewoli, pochowany  na cmentarzu w Pietropawlowsku,  gub. Akmolińsk, Rosja;

12. Marcin Niejadlik, 1884, Infst. 2 Komp., kriegsgef. (Tomsk Russland);

13. Franciszek Nadolski, 1894, Infst. 1 Komp., verw;

14. Sebastian Niejadlik, 1893, Infst. 1 Komp., verw.;

15. Jan Wojtowicz, 1882, Infst. 4 Komp., verw;

16. Wurzel Fischer, 1897, Infst. 7 Komp., verw..

Wólka Grądzka

17. Stanisław Niejadlik, Infst. 2 Komp. Wg infor. Czerwonego Krzyża: Gub. Tomsk, Rosja.

18. Marcin Wiader, 1876, sztab [Stb.], verw.

Od kwietnia 1917 roku pułki piechoty Obr. Kraj. {Landwehrinfanterieregiment – LIR] przemianowano na pułki strzelców [Schützenregiment – SchR], stąd wynikają częste pomyłki36. Przy 32 pp. Obr. Kraj. należy wspomnieć o odpowiadającym mu zarówno numerowo, jak i terenowo 32 pp. P. Rusz. [32 LdsIR]. Różnica pomiędzy tymi pułkami była jedynie taka, że w tym ostatnim służyli starsi żołnierze. Niekiedy tych „pospolitaków” (o słabszej kondycji fizycznej) przydzielano do żandarmerii, jako tzw. asystę. Pełnili służbę wartowniczą przy jakiś mniej „strategicznych" mostkach i skrzyżowaniach dróg, lub odprowadzali grupy poborowych - czasem odpędzając płaczące kobiety. Przez większość czasu trwania I wojny światowej 32 pp. P. Rusz. przydzielony był do 110 BP P. Rusz., a ta do 106 DP P. Rusz.. W lipcu 1916 r. wzmiankowany jest w ramach 49 BP, a już w październiku 1916 r. w 24 BG P. Rusz. Od czerwca 1918 r. jednostka była wzmiankowana w strukturze 210 BP P. Rusz. (dawnej 110). Z omawianych terenów w 32 pp landszturmu służyli m in. st. szer. Józef Świątek (1877) z Kanny szer. Jan Jasak (1874) z  Samocic,  szer. Jan Jeż (1876), ze  Świebodzina, szer. Wawrzyniec Lis z Podlipia i in.37.

 

Odznaka 57 pp.

Odznaka 32 pp Obr. Kraj.

Odznaka 32 pp Strzelców

Z innych jednostek, w których służyli rezerwiści z omawianego terenu warto wymienić:

36 Pułk Piechoty Obrony Krajowej Kołomyja [niem. Landwehrinfanterieregiment Nr 36 Kolomea -LIR 36]

1. Jan Bernad, 1894 Bolesław, Infst. 5 Komp. verw.

2. Markus Gruber, 1896 Bolesław, Infst. 6 Komp., verw.

3. Franciszek Babula, 1893 Bolesław, Infst.  Sołotaja Orda, Gebiet Syr-Daria, Russland

4. Jan Słupek, 1887 Grądy, Infst. 2 Komp., Wg infor. Czerwonego Krzyża: jeniec - Nowo Nikolajewsk, gub. Tomsk, Rosja.

5. Jakub Wasserstrom, 1895 Grądy, Infst. 6 Komp., verw.

6. Franciszek Wierzbicki, Grądy, Infst. 3 Komp., verw.

11 kwietnia 1917 roku pułk został przemianowany na Pułk Strzelców Nr 36 [Schützen-Regimenter Nr 36].

16 Batalion Śląski Strzelców Polowych [niem. Feldjäger-Bataillon - FJB 16]

1. Kazimierz Pierga, 1892 Bolesław, LstJäg, 3 Komp., kriegsgef. Lukojanow, Guuvernement Nishnij-Nowgorod, Russland;

2. Marcin Niejadlik, 1871 Bolesław, LätJäg., gestorben 31 XII 1916.

3. Jan Wojtowicz, 1865 Samocice, Lst.Jäg., ErsKomp., gestorben 18 IV 1917;

4. Jan Kaczor, 1899 Bolesław, LstJäg., verw , zugetelt dem FJB, nr 25, Ers.Komp.

24 Pułk Piechoty Obrony Krajowej Wiedeń[niem. 24. Landwehrinfanterieregiment Wien- LIR 24 -]

1. Isak Neustadt, 1878 Podlipie, zugeteilt dem k.k. LstIB 148, 4 Komp., verw. .

2. Władysław Ząbek,  1895 Pawłów, LstInfst, 16 Komp., tot 26 XI 1916.

3. Jan Kozioł, 1895 Bolesław, LstInfstTitGefr.,14. Komp., tot 4 VI 1916.

100 Śląsko-Morawski Pułk Piechoty  [niem. Schlesisch-mährisches Infanterieregiment Nr 100]

1. Jan Nowak, 1893 Tonia, Infst. 14 Komp., verw.

2. Jan Wójcik, 1894 Tonia, Infst., 6 Komp., verw.

3. Wojciech Olearczyk, 1892 Grądy, Infst. 16 Komp., verw.

4. Jan Licowała,  1884 Tonia, ResGefr. 4 Komp., tot 13 II 1917.

15 Pułk Piechoty Obrony Krajowej Troppau [niem. 15. Landwehrinfanterieregiment Troppau - LIR 15]

1. Benedykt Skoczylas, Bolesław, Infst. 12 Komp., verw.

2. Franciszek Szczebak, 1896 Kuzie, LstInfst., 16 Komp., kriegsgef. Russland

2 Pułk Ułanów – pułk cesarsko-królewskiej kawalerii Austro-Węgier [niem. Ulanenregiment Fürst zu Schwarzenberg Nr 2]

1. Józef Noga, 1889 Grady, geffalen 14-16 VI 1916;

2. Stanisław Wojtowicz, 1882 Samocice, ułan rezerwy, [ResEsk.] szwadron rezerwowy; kriegsgef., Nowo-Nikolajewsk, Gouvernement Tomsk, Rußland. (Identität nicht genau festgestellt - Tożsamość nie jest dokładnie określona)).

Pojedynczych żołnierzy odnaleziono w jednostkach:

9 Pułk Piechoty Austro-Węgier [niem. Galizisches Infanterieregiment Nr. 9] - Jan Frańczyk, 1887 Wólka Grądzka, 14  Komp., Wg infor. Czerwonego Krzyża: zmarł w niewoli, pochowany w Rosji.

19 Pułk Piechoty Obrony Krajowej Lwów [niem. 19 Landwehrinfanterieregiment Lemberg - LIR 19] - Jan Bernat, Bolesław Zugsf., k.k. SchR. 19, 2 Komp., verw.

20 Pułk Piechoty Austro-Węgier [niem. Galizisches Infanterieregiment Nr. 20] -Stanisław Misiaszek, 1896 Pawłów, LstInfst., 5. Komp., verw.

Batalion Saperów nr 1 [niem. K.u.k. Sappeurbataillon Nr. 1] - Jan Wołowiec, 1897 Strojców, LstSapp. 4. Komp., verw.

13 Galicyjski Pułk Ułanów [Galizisches Ulanen Regiment „von Böhm-Ermolli” Nr. 13] - Michał Jarosz, Podlipie, kriegsgef. Bumaul.

25 Pułk Piechoty Austro-Węgier [niem. Ungarisches Infanterieregiment Nr. 25] - Stanisław Mleczko, 1893 Wólka Grądzka, kdt. IR 25, 12 Komp., verw.

42 Pułk Piechoty Austro-Węgier [niem. Böhmisches Infanterieregiment Nr. 42] - Józef Jeż, 1884 Świebodzin, ResInft., 9 Komp., kriegsgef. (Niś, Serbien)

54 Pułk Piechoty Austro-Węgier [niem. Infanterieregiment Alt-Starhemberg Nr 54] - Józef Bielaczka, 1888 Wólka Grądzka, 4 Komp., verw.

Na podstawie przedstawionych wyżej danych można pokusić się o wykonanie pewnych uogólnień i zestawień tabelarycznych, z tym jednak zastrzeżeniem, że są to dane orientacyjne i nie mogą stanowić podstawy do wyciągania poważniejszych wniosków. Jeżeli chodzi o liczbę poszkodowanych, to była ona zapewne większa, podobnie jak liczba poległych wśród wszystkich poszkodowanych.

Tabela 1.

Żołnierze ziemi bolesławskiej z armii austro-węgierskiej polegli i poszkodowani w latach 1914-1918

Jednostka, miejsce stacjonowania

Polegli

Ranni

Jeńcy

Razem

%

Infanterieregiment Prinz zu Sachsen-Coburg-Saalfeld Nr 57. Tarnów

16

44

13

73

61,3

K.K. Landwehr-Infanterieregiment Neu-Sandec Nr 32. Nowy Sącz, Tarnów. K.K. Landszturm Infanterieregiment Nr 32. Nowy Sącz, Tarnów.

5

7

6

18

15,1

Ulanenregiment Furst zu Schwarzenberger Nr 2. Tarnów.

1

-

1

2

1,7

Infanterieregiment von Steinsberg Nr 100. Cieszyn.

1

3

-

4

3,4

Landwehrinfanterieregiment Nr 36 Kolomea

-

4

2

6

5,0

Feldjäger-Bataillon 16

2

1

1

4

3,4

Landwehrinfanterieregiment Nr 24. Wien

2

1

-

4

3,4

Landwehrinfanterieregiment Nr 15. Troppau

-

1

1

2

1,7

Inne

1

4

2

7

5,8

Razem

28

65

26

119

100.0

%

23,5

54,6

21,8

100,0

Źródło: Kriegsministerium Verlustliste; „Piast” 1914-1918; „Piast” 1914-1918; APKr, WUOGW, sygn. 21-22.

Dane zamieszczone w tabeli potwierdzają zdecydowaną dominację żołnierzy 57 pp, 32 pp Obr. Kraj. i 32 pp P. Rusz., którzy łącznie stanowili 76,4% ogółu.  Pole tekstowe:  
Dowódca 57 pp. płk J. Bijak (1860-1941)
Informacje o zgonach najczęściej ograniczały się do słowa – „zmarł”, „poległ”, „zabity”. O losach 8 żołnierzy informacji na prośbę rodzin udzielił Austriacki Czerwony Krzyż, a otrzymane dane wydrukowała prasa. Jak wynika z analizy materiałów źródłowych, wielu żołnierzy przebywało w obozach jenieckich w różnych guberniach rosyjskich i we Włoszech. Z danych dotyczących 26 żołnierzy będących w niewoli wynika, że aż 23 (około 90 %) przebywało w obozach na terenie Rosji, 2 na terenie Włoch i 1 w Serbi. Niektórzy trafili tam ranni co wiązało się z pobytem w szpitalu. Warunki życia w Rosji, szczególnie dla jeńców były bardzo trudne. Wielu z nich zginęło w wyniku chorób zakaźnych, głodu i zimna: „Wycierpieliśmy wszyscy i przeszli bardzo wiele […] wspomnę, że odżywiano nas źle, kazano spać na gołych deskach, poniewierano nami i transportowano ciągle z miejsca na miejsce, przez całą Rosyę europejską i azjatycką, nie rzadko wśród takich transportów o głodzie bito i popychano (szczególnie legioniści mają się tam źle). Przechodziliśmy wiele zakaźnych chorób, z których jedynie moc Boża wyprowadziła człowieka cało. Wielu z nich jednak złożyło sterane kości we wrogiej, rosyjskiej ziemi” – pisał w liście do „Piasta” jeden z byłych jeńców z okolic Bochni38.

Żołnierze narodowości polskiej odgrywali stosunkowo dużą rolę w siłach zbrojnych Austro-Węgier. W chwili wybuchu I wojny światowej (po mobilizacji) szeregowcy tworzyli około 8% całości armii austro-wegierskiej, a oficerowie ok. 3% korpusu oficerskiego monarchii39. Dowódca tarnowskiego 57 pp płk. Juliusz Bijak przedstawił w swoich wspomnieniach obraz skomplikowanych stosunków językowych i narodowościowych w armii wielonarodowej Monarchii. Zaznacza, że ze znajomością języka służbowego, jakim był niemiecki nie było najlepiej, „przeto we frontowych formacjach w piechocie i w kawalerii coraz więcej było podoficerów, którzy oprócz komendy i paru frazesów nie umieli nic po niemiecku”40. Dalej opisuje charakterystyczne dla armii społeczeństwa chłopskiego ówczesnej Galicji, zjawisko wielkiego analfabetyzmu wśród żołnierzy, które zwalczano poprzez naukę czytania i pisania, prowadzoną w koszarach na specjalnych kursach. Po przeciwnej stronie sytuowali się w c. i k. strukturach militarnych ludzie wykształceni tzw. jednoroczni ochotnicy, których status autor również dokładnie przedstawia. Ciekawe są uwagi o stosunkach panujących w korpusie oficerskim, o tym, że mało Polaków decydowało sie na wybranie zawodu oficera, że najwyższe stopnie obejmowali w praktyce członkowie rodów. Znamienne jest także to, że stosunki pomiędzy Polakami i Niemcami, często były napięte, a sami Niemcy wykazywali niechęć do służby w Galicji, którą prześmiewczo nazywali „Skandalicien”. Tacy oficerowie byli izolowani wśród polskich elit, głównie szlacheckich41.

Trudno na podstawie posiadanych informacji przeprowadzać jakieś wiarygodne statystyki dotyczące stopni wojskowych i funkcji żołnierzy z omawianego terenu, wiadomo jednak, że w trakcie działań wojennych w różnych jednostkach służyło - co najmniej42. 2 oficerów, tj. porucznik-lekarz Stanisław Morawiec oraz chorąży rezerwy Stanisław Grodziński, skądinąd wiadomo, nauczyciel szkoły ludowej w Bolesławiu. Sporą liczbę stanowili podoficerowie i podoficerowie tytularni. Poborowi z maturą mieli prawo do służby jako tzw. jednoroczni ochotnicy do stopnia oficerskiego. Po roku słuzby i zdaniu egzaminów otrzymywali stopień kadeta. Jednoroczni ochotnicy mieli przywielej wyboru rodzaju broni i miejsca służby. Jedank służbę w kawalerii musieli odbywać na własny koszt (koń + wyposażenie). W Listach Strat wymieniani są:  kadet aspirant Zygmunt Seewald oraz jednoroczni ochotnicy podchorążowie Michał Danas i Aron Münz, a wśród podoficerów: sierżant tytularny Wojciech Łysik,  plutonowy Jan Król i Jan Bernat, kapral Antoni Majka.

Analizując Listy Strat łatwo także zauważyć stosunkowo niewielki odsetek poszkodowanych żołnierzy z omawianych terenów, w porównaniu z innymi miejscowościami powiatu dąbrowskiego. Trudno jednoznacznie zrozumieć tą sprawę. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem, wydaje się wysoki poziom emigracji zamorskiej młodych mężczyzn w wieku poborowym. Potwierdzeniem może być tu informacja zamieszczona w „Przyjacielu Ludu” z początkiem XX w., kiedy to w 1903 r. starano się rozwiązać polubownie problem przebywających zagranicą emigrantów, którzy wyjechali tam nielegalnie. Wtedy za sprawą posła ludowego Jana Stapińskiego na posiedzeniu Sejmu Krajowego rozpatrzono wniosek, o zaprzestanie ścigania powracających do kraju emigrantów. Jak podawał „Przyjaciel Ludu” z dn. 10 V 1903 r., „pierwsza seria próśb o uwzględnienie zaniedbania spraw wojskowych przez wychodźców w Ameryce pozostających, jest już gotowa do wniesienia do władz”. Z powiatu dąbrowskiego podanie wniosło wtedy łącznie 11 poborowych, z których 4 (36,4%) pochodziło z parafii bolesławskiej. Byli to: J. Szafrański z Bolesławia, F. Chwałek ze Samocic, J. Świątek z Kanny i M. Kochanek z Podlipia43.

Cytowany wyżej J. Bijak przedstawia syntetyczny obraz sytuacji Polaków w strukturach armii austro-węgierskiej. Dowiadujemy się, jak wyglądała droga młodego Polaka z Galicji od asenterunku i pierwszych dni w koszarach, poprzez trudy codziennej służby, aż do jej zakończenia. O stosunku do służby wojskowej, pisze: „Nasza młodzież szła do wojska przeważnie niechętnie. Część emigrowała nawet przed wojskiem do Ameryki, a urzędy gminne miały wczesną wiosną dość kłopotu ze zbieraniem i dostawianiem popisowych przed komisje asenterunkowe”44. Z drugiej strony dla ludności wiejskiej służba wojskowa była często jedyną drogą awansu społecznego, stąd: „Pomimo długiego wyczekiwania, nieraz w najgorszych warunkach, stawali przed komisją rezolutnie i rzadko tylko udawali chorobę lub kalectwo, a niejeden czuł się nawet dotknięty gdy uznano go za niezdolnego”45. We Wspomnieniach możemy również znaleźć uwagi o podejściu asenterowanych do różnych broni c. i k. armii. I tak służba w piechocie liniowej i kawalerii cieszyła się pewnym prestiżem, źle natomiast odbierano przydział do landwery czy sanitetów. Cennym elementem wspomnień Bijaka jest również opis koszarowej codzienności, 8-12 tygodniowego programu szkolenia rekrutów, który według autora, w praktyce był niewykonalny. Generał zwraca także uwagę na główne niedogodności służby jakimi była obca komenda i brutalne traktowanie przez podoficerów i oficerów, pomimo oficjalnych zakazów. Istotne są również, zawarte przez Bijaka wzmianki o koszarowej obyczajowości takie jak np. umiłowanie przez żołnierzy wszelkich odznaczeń, jak czerwone sznury strzeleckie z pomponami, czy awansów na jakąkolwiek „szarżę”. Podkreśla, że: często duma z awansu, gwiazdek i białych rękawiczek oraz tytuł „pana”, przysługujący szarżom, zmieniał nowego dygnitarza do tego stopnia, że niedawnych kolegów traktował z góry i dawał się im dobrze we znaki, czyli jak w gwarze żołnierskiej mówiono „kopał im psa”. Tylko dla tzw. „starych kirusów”, szeregowców służących trzeci rok, miał respekt, połączony czasem z obawą późniejszych porachunków46.

1.2. Wojna na ziemi bolesławskiej

Od początków sierpnia 1914 r. mieszkańcy parafii bolesławskiej mogli obserwować imponujący przemarsz oddziałów wojskowych. Przez Bolesław oraz traktem sandomierskim po drugiej stronie Wisły podążały na wschód całe masy żołnierzy. Również i Wisłą od Krakowa płynęły nieprzerwanie w kierunku Kraśnika statki i galary ze sprzętem wojskowym47. Pisma codzienne donosiły także, iż „granicę rosyjsko-galicyjską koło Borusowej, Bolesławia, Laskówki przekraczają oddziały kozaków i rosyjskiej straży granicznej w pełnym rynsztunku. Oddziały te oddają się na łaskę i niełaskę naszych straży granicznych, bez żadnej walki” – czytamy przykładowo w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” i dalej - […] uwięzieni powiadają, iż dezercja w armii moskiewskiej przybrała ogromne rozmiary”48. Podawane na podstawie pojedynczych przypadków informacje były oczywiście mocno przesadzone i uogólnione na potrzeby propagandy wojennej.

Miejscowa ludność starała się, jak mogła, aby przechodzące oddziały zaopatrzyć w świeży prowiant, o czym z entuzjazmem donosiła prasa.

W Mędrzechowie, Toni i Bolesławiu ludność bez wszelkiej organizacji, za pośrednictwem księży i nauczycielek Popielowej i Świątkówny spieszy z doraźną pomocą przechodzącym wojskom, podając podczas marszów chleb, mleko, jaja gotowane, ser, owoc itp. artykuły. W dowód uznania za łączność duchem, pomoc i sympatyę do przechodzących wojsk, wystosowała komenda wojskowa operująca na lewej stronie rzeki Wisły, tutejszej parafii pismo dziękczynne, podpisane przez majora 57 pp Schithauera49.

Po raz pierwszy w tej wojnie mieszkańcy musieli utrzymywać i prowiantować żołnierzy, a utrzymanie ich na kwaterze nie kosztowało mało, chociaż w początkowym okresie państwo pokrywało w całości poniesione wydatki50. Dodatkowo niektóre pułki (szczególnie austriackie) zachowywały się tu jak w kraju wroga, wzbudzając niechęć mieszkańców. Wspominał o tym J. Słomka – wójt pobliskiego Dzikowa, gdy na nocleg w nadwiślańskich wsiach zatrzymały się oddziały pospolitego ruszenia z niemieckich krajów austriackich, tj. Dolnej Austrii, Salzburga i Tyrolu (przechodziły one przez Bolesław – 2 pp P. Rusz., 4 pp Cesarskich Strzelców Tyrolskich [der Tiroler Kaiserjäger Regiment - TKJR]51: „Zaczęli się obchodzić z ludnością bezwzględnie i szorstko: w stodołach rozwiązywali niemłócone snopki i robili sobie posłanie, brali naczynia kuchenne z domów i prali w nich swoją bieliznę itp. Mówili, że idą walczyć za Polskę, więc należą się im wygody. Po odejściu ich narzekano powszechnie, że narobili więcej szkody niż wszystkie poprzednie wojska razem”52.

Pole tekstowe:  
Żołnierz TKJR
W pierwszych dniach wojny prasa szeroko rozpisywała się o bałaganie i słabym morale przeciwnika. Przykładowo, jak donosił korespondent „Piasta:

W czasie mobilizacji rosyjskiej wybuchła z okolicznych wsi jak Oblekoń, Parchocin, Świniary, Brzostków itp. masowa dezercja, która osłabła tylko dzięki tej okoliczności, że Rosya, nie mając czasu z powodu wszczętego popłochu na użycie siły, pozostawić musiała wszystkich wojskowo obowiązanych w spokoju. Jak skonstatowałem – pisał - są wsie, z których ani jeden rezerwista nie stanął w szeregi rosyjskich, bo choć który udał się na plac zboru do Kielc, to jednak widząc, jak czynownicy i oficerowie zdobywają wprost dla siebie i swoich rodzin miejsca w odjeżdżających w głąb Rosyi pociągach, wyrzucając z wozów rezerwistów, wracali do domu, nie troszcząc się wcale o dalsze losy Wszechrosyi. […] Nasze wojska wita ludność Królestwa Polskiego sympatycznie, choć z pewną lękliwością, albowiem kozacy rozpuścili między ludem wieść, że Austriacy, gdy wkroczą, to rozpoczną rzeź i pożogę. Szczególnie urobili opinię przeciw Sokołom, których przedstawili, jako najokrutniejszych z okrutnych53.

Pisma codzienne donosiły także, iż „granicę rosyjsko-galicyjską koło Bolesławia, Laskówki, Szczucina przekraczają oddziały kozaków i rosyjskiej straży granicznej w pełnym rynsztunku. Oddziały te oddają się na łaskę i niełaskę naszych straży granicznych, bez żadnej walki” – czytamy przykładowo w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” i dalej - […] uwięzieni powiadają, iż dezercja w armii moskiewskiej przybrała ogromne rozmiary”54. Podawane na podstawie pojedynczych przypadków informacje były oczywiście mocno przesadzone i uogólnione na potrzeby propagandy wojennej.

Po ogłoszeniu powszechnej mobilizacji, każdy rezerwista w ciągu 24 godzin był zobowiązany do stawienia się w swojej jednostce macierzystej, zaś zgodnie z wytycznymi dowództwa I Korpusu, w razie wybuchu wojny mobilizacja jednostek piechoty miała zostać przeprowadzona do 9 dnia od jej ogłoszenia. W przypadku 57 pp wytyczne postanowienia mobilizacyjnego przewidywały, że gotowość do wymarszu z miejsca zakwaterowania pułk miał osiągnąć drugiego dnia od ogłoszenia mobilizacji, czwartego dnia do wymarszu miały być gotowe jednostki i służby transportowo-zaopatrzeniowe, a dziewiątego - w polu miały znaleźć się pododdziały marszowe. Według dostępnych źródeł mobilizacja przebiegała w Tarnowie dość sprawnie. Wspomina o tym Wincenty Witos, który z początkiem sierpnia, jako wójt został wezwany do Tarnowa. Jechał w pociągu z pełnymi entuzjazmu zmobilizowanymi rezerwistami. Na tarnowskim dworcu zapełnionym wojskiem przywitały go nuty Mazurka Dąbrowskiego granego przez orkiestrę wojskową. Witos opisując miasto wspominał jedynie o 2 przypadkach, kiedy zmobilizowani nie cieszyli się z wojny, lecz obawiali się o swoje życie. Opisuje również swoją wizytę w koszarach tarnowskich i podaje informacje o czekających tam rezerwistach, którzy czasem przebywali tam już drugi dzień bez przydziału55.

Pochodzący z powiatu dąbrowskiego rezerwista opowiadał redaktorowi „Piasta”, jak to chłopcy 57 pp szli na wojnę z Moskalem:

Jak tylko starostwo ogłosiło mobilizację, zaraz na drugi dzień stawiliśmy się w Tarnowie. Zapał wśród narodu był ogromny. Każdy z nas mówił: Trzeba iść, Moskala zbić. Wiedzieliśmy dobrze, że to robimy i dla naszego cesarza i dla naszego narodu. We wsi żegnali nas wszyscy: Idźcie a wstydu nam nie zróbcie! I błogosławili nas na drogę. Tylko kobiety i dzieci płakały, czemu się nie trzeba dziwić, bo kobieta jest zawsze do płaczu skora, zwłaszcza, że to przecie wojna. […] Na wojnę szliśmy, żeby zwyciężać, żeby Moskala pokonać. Przecież o tem każdy z nas wiedział, każdy z nas cieszył się, że się zakończą męki naszego narodu, że Polskę odbierzemy, że nasz cesarz będzie się koronował w Warszawie królem polskim. Biliśmy się dobrze, żaden z nas nie stchórzył. Chybaby nie było sprawiedliwości i prawdy na świecie, gdybyśmy przegrali. O tem trudno nawet pomyśleć56..

Jak się wydaje, przynajmniej w przypadku Tarnowa, dowództwo austro-węgierskie nie do końca było w stanie wykorzystać potencjał ludzki i zapał do służby wojskowej. W dn. 6 VIII 1914 roku dowódca 24 BP, generał v. Lillienhoff-Adelstein, w raporcie do Krakowa wspomniał o chętnym wstępowaniu do wojska, nadmieniając o pewnych problemach mobilizacyjnych i o tym, że dla poszczególnych batalionów 57 pp do pełnego stanu brakuje jeszcze około 660 ludzi. Wywołuje to pewien dysonans z przywołanym wcześniej tekstem Witosa. Z jednej strony rekruci czekali na dziedzińcu koszar po kilka dni na wcielenie, a z drugiej dowódca brygady raportował, że brakuje mu ludzi57. Podobna sytuacja występowała również w innych komendach uzupełnień. Jak pisał J. Dąbrowski w niektórych powiatach galicyjskich zgłosiło się na rozkaz mobilizacyjny więcej rezerwistów i ochotników, niż wskazywałyby na to dane szacunkowe władz wojskowych Austro-Węgier58.

W dn. 7 sierpnia 1914 r. pododdziały 57 pp wymaszerowały z Tarnowa i przez tydzień przebywały w Lisiej Górze, gdzie dokonywała się koncentracja oddziałów 12 DP. Następnego dnia około godz. 2 w nocy 5 kompania stacjonująca w Dąbrowie i Szczucinie pod komendą kapitana Mertla oraz ułani jednego szwadronu 2 p.uł. stojącego za wałem pod dowództwem rotmistrza Trzcińskiego rozpoczęli działania wojenne z zamiarem przeprawienia się nad ranem tratwami i promem na lewy brzeg. O godz. 3 porucznik 57 pp A. Lipiński ze swoim oddziałem wyruszył tratwą na drugą stronę Wisły. Kiedy znajdował się w połowie drogi, oddział kozaków rozpoczął ostrzał. Strzelanina trwała około 15 minut, poczym kozacy wycofali się. Kiedy piechota znajdowała się już po drugiej stronie, przewieziono promami szwadron ułanów. Po stronie rosyjskiej został zabity jeden kozak, którego całe uzbrojenie zostało zabrane. Przeprawiono także 3 konie, zostawione w popłochu przez kozaków59.

W Bolesławiu także w czasie wojny funkcjonował c.k. posterunek żandarmerii, którego obsadę stanowiło 3 żandarmów i landszturmista. W 1918 r. byli to: Bartłomiej Wawrzyńczuk – wachmistrz II klasy, Jan Baszak i Wincenty Luc – wicewachmistrze i fraiter Jan Książek.

Skład osobowy posterunku w Bolesławiu w 1918 r. [ANKr]

Wojska Austro-Węgier osiągnęły więc gotowość bojową w końcu drugiej dekady sierpnia i wtedy też rozpoczęły na szerszą skalę działania zaczepne. Wcześniej jednak, bo już 6 sierpnia na teren Królestwa wkroczyły formacje strzeleckie Józefa Piłsudskiego, a niedługo po nich (17 VIII) weszły jednostki Samodzielnej Grupy Operacyjnej generała kawalerii Heinricha Kummera von Falkenfelda. W jej skład wchodziły 95 Dywizja Piechoty [dalej: DP], 106 DP i 100 Brygada Piechoty [dalej: BP] – wszystkie Pospolitego Ruszenia oraz 7 Dywizja Kawaleri [dalej: DK], które dotarły do Wisły w rejonie Sandomierza i Annopola60.

Dokładny opis działań 57 pp w pierszym miesiącu wojny przedstawia w swoich wspomnieniach cytowany już wyżej płk J. Bijak. Otóż walczył on w słynnej bitwie pod Kraśnikiem, sierpniowych działaniach na Lubelszczyźnie i wrześniowym odwrocie nad San. Obok tarnowskiego pułku walczyły inne pułki „polskie”: 20 nowosądecki, 56 wadowicki, 100 cieszyński, czy 13 krakowski. Bijak opisuje liczne walki swojego pułku: pierwsze spotkanie z wrogiem pod Annopolem, pod Egersdorfem, w okolicy Ratoszyna-Radlina, pod Grądami, Gdowem... wreszcie walki pod Lipą i odwrót za San. W tych ostatnich walkach, 57 pułk zabezpieczał odwrót jako straż tylna: „Dowódca tylnej straży (płk. Puchalski) zażądał pomocy. Brygadier wyznaczył na ten cel mój pułk, dwa baony krakowskiego (13) pp i cztery armaty” – pisze autor wspomnień61. W takich okolicznościach, 15 września w czasie ataku na Zaleszany Bijak został ciężko ranny i dostał się do niewoli rosyjskiej. Należy podkreślić, że w swych relacjach, Bijak nie tylko przedstawia dokładny przebieg działań pułku, ale także nastroje ludności Królestwa dobrze, ale bynajmniej nie entuzjastycznie nastawionej dla armii austro-węgierskiej, zbrodnie ck żołnierzy dokonywane w atmosferze szpiegomanii, obawy przed wszędobylskimi kozakami, i narastającego chaosu: Groza walki i przebyte niebezpieczeństwo tak podziałały na wielu żołnierzy, że nerwy odmówiły im posłuszeństwo [...] Utworzyły się bezładne gromady kilku tysięcy ludzi przemęczonych i spragnionych, dziwnie obojętnych na niebezpieczeństwo i nie zważających na nawoływania i rozkazy oficerów” – pisze Bijak62.

Atak piechoty na pozycje rosyjskie

Entuzjastyczne informacje o pierwszych sukcesach wojsk austro-węgierskich podawane w ówczesnej prasie studzi poważnie relacja Wincentego Witosa, który po bitwie pod Kraśnikiem w swoich wspomnieniach zanotował:

Ten gorący i ogólny zapał został wnet, choć w małej mierze, ostudzony, gdy zaczęto zabierać chłopom ostatnie lub świeżo zakupione konie i bydło, kiedy zarządzono nowe powołania, a pocztą pantoflową nadeszły wiadomości z frontu o formalnych rzeziach, jakich w okolicach Kraśnika dokonali Moskale na nieopatrznie prowadzonej armii austriackiej. Na wsi zaczął się lament, bo akuratnie pod Kraśnik poszli żołnierze z naszych okolic [chodzi o 57 pp i 32 Obr. Kraj. – przyp. aut.]. Potwierdzenie tych strasznych wiadomości przyszło też w listach przez żołnierzy pisanych i gęsto przez cenzurę pokreślonych. Z niektórych można się było dowiedzieć, że z pułków i oddziałów pozostało przy życiu po kilku lub kilkunastu żołnierzy. Reszta zaległa na wieki pola, lub dostała się do niewoli rosyjskiej63..

Jest to relacja być może przesadzona, tym nie mniej już po pierwszych starciach wiadomo było, że 57 pp będzie potrzebował szybkich uzupełnień. Dalszą mobilizację zresztą zapowiadały już po 20 VIII 1914 r. władze austriackie. Tym razem mieli zostać powołani wszyscy rekruci i rezerwiści zapasowi dotąd niewcieleni do szeregów, bez względu na to, kiedy zostali asenterowani. We wrześniu 1914 r. z omawianego terenu powołano pod broń w celu uzupełnienia 30 mężczyzn, z których do lutego 1915 r. zginęło 7.

Tabela 2.

Rezerwiści 57 pp. z parafii Bolesław powołani we wrześniu 1914 r. według gmin

Wieś

Liczba

Bolesław

3

Grądy z Borem

3

Kanna

1

Kuzie

1

Pawłów

6

Podlipie

2

Samocice i Łęka

5

Świebodzin

5

Strojców

1

Tonia

2

Wólka Grądzka

1

Razem

30

Źródło: ANKr, Oddział w Tarnowie, sygn. MT 48, Księga 57 Pułku Piechoty 1914.

Pomijając omawianie pierwszych zwycięstw armii austro-węgierskich, już na przełomie sierpnia i września 1914 r. ich sytuacja zaczęła się poważnie komplikować. Doszło do zwycięskiej dla Rosjan bitwy pod Złoczowem, a wojska austro-węgierskie opuściły (rankiem 3 września 1914 r.) Lwów. Osiem dni później, wobec ofensywy rosyjskiej podjętej z terenów Lubelszczyzny, szef Sztabu Generalnego k.u.k. Armeeoberkommando [AOK], gen. piech. Hötzendorf, zdecydował o wycofaniu się nad San64.

Odwrót wojsk austriackich, których straty już po pierwszych bitwach sięgały 300 tysięcy ludzi, odbywał się w zawrotnym tempie. Potwierdza to d-ca 4 kompanii 2 batalionu 1 pp Legionów Józef Olszyna-Wilczyński, który wspomina, że w trakcie przemarszu ze Szczucina do Bolesławia strzelcy 1 pułku spotykali po drodze zdemoralizowane i trapione czerwonką oddziały austro-węgierskie.

Maszerując dalej, spotkaliśmy jakiś baon 100 pp austr[iackiego] [23 BP – przyp. aut.], który okrakiem drogi (linii naszego marszu) kopał sobie zajętą pozycję obronną, frontem na wschód. Znać było na żołnierzach tego baonu wojnę i odwrót; zarosły im brody, wytarły się im i pomięły płaszcze, i mundury, sczerniały im tak ładne jeszcze niedawno jasnopłowe wyłogi na kołnierzach. Doszliśmy wreszcie do Bolesławia, gdzie stanęliśmy na kwaterach. Mojej kompanii dostał się zachodni rejon tej wielkiej miejscowości. Odpoczywaliśmy na kwaterach. Dzień był deszczowy, jak zresztą prawie wszystkie ostatnie dni, licząc od Pacanowa. Linię Wisły dozorowała jakaś dywizja austr[iackiej] kawalerii, której patrole, oddziały, artyleria konna i tabory kręciły się wszędzie po miejscowościach południowego brzegu Wisły. Patrole tej kawalerii strzelały się przez Wisłę już z n[ie]p[rzyjacie]lem i miały zabitych, i rannych. Jakaś piesza brygada honwedów, dotknięta szalejącą biegunką, przechodziła przez Bolesław, dążąc na zachód: całe grupy jej żołnierzy zatrzymywały się z tyłu, występując z kolumny, i przykucały w sadach, ogrodach, za chatami i stodołami, po prostu tam, gdzie „ich wzięło”. Pomimo to pożerali łapczywie śliwki (węgierki), których w tutejszych ogrodach było dosyć dużo, nie pytając się nikogo o pozwolenie, ani nie dbając o zdrowie. Widziało się nawet śmiech i politowanie zarazem wzbudzające obrazki, jak honwedzi kucali pod drzewami, trzymając jedną rękę spodnie, a drugą obrywali śliwy, pakując je sobie w usta. Nikt z ich przełożonych im nie przeszkadzał; nikt z domowników im już nie bronił; zresztą nikt też z Madziarami nie mógł się dogadać. Czerwonka w tym czasie grasowała nagminnie w wojsku austriackim65.

W dn. 10 września pod naporem przeważających sił nieprzyjaciela, także i komendant Józef Piłsudski został zmuszony wycofać swe oddziały z Kielc i 13 IX wieczorem dotarł do Szczucina66. Stąd po przezbrojeniu i uzupełnieniu stanów osobowych, w środę dn. 16 IX wyruszył drogą równoległą Wisły do Kozłowa67. Przodem szły patrole kawaleryjskie. Za nimi 5 batalionów i świeżo w Szczucinie przybyła kompania saperów pod komendą Dąbkowskiego, która niebawem miała złożyć ciężki egzamin ze swych zdolności, wreszcie tabory wojsk, kolumna prowiantowa i zakład sanitarny, razem około 3 000 ludzi68. Około południa kawaleria doszła do Wisły niedaleko przewozu do Nowego Korczyna. Pełniący tam wówczas służbę ochronną posterunek żandarmerii w Borusowej i oddziałek landszturmu strzelał przez Wisłę do patroli kozackich, krążących po drugim brzegu [Dzień wcześniej, tj. 15 IX] zginął tu od zabłąkanej kuli żandarm landszturmista Jan Morawiec, pochowany później na cmentarzu w Bolesławiu]. Pierwszy patrol prowadził d-ca plutonu Orlicz-Dreszer, który widząc bezcelowość strzelaniny przez rzekę, rozebrał on się z 4 żołnierzami do naga i wziąwszy na plecy karabin oraz kilkanaście ładunków, przeprawił się na drugi brzeg. W nocy zjawił się w kwaterze sztabu lekko ranny w nogę i zdał raport ze swego zwiadu69.

Po odejściu legionistów w Szczucinie i okolicznych wsiach stacjonowały już tylko: niemiecki 38 pp Obr. Kraj. (Szczucin) wchodzący w skład Korpusu Landwehry gen. Woyrscha (landwehra pruska)70 oraz 7 BK (Brzezówka, Suchy Grunt)71, która po walkach pod Sandomierzem razem z częścią wojsk niemieckich cofnęła się przez Mielec do Szczucina i przy­była tam 17 IX, a do której przydzielono potem 1 pułk Piłsudskiego. Oddziały te otrzymały po­lecenie bronienia prawego skrzydła odwrotu 1 Armii V. Dankla. Nie było to zadanie czysto teoretyczne, gdyż korpus gen. Aleksandra Nowikowa na serio zamyślał o przeprawieniu się przez Wisłę i uderzeniu na jej linie komunikacyjne. Posterunek artylerii austriackiej, umieszczony na wieży w Bolesławiu, stwierdził 19 IX wyraźnie, że jazda rosyjska prowadziła ze sobą liczne pontony; potwierdziły to również stanowczo doniesienia Beliny (pontony stały przez pewien czas na rynku w Wiślicy, a potem cofnięto je do Buska), a o ścisłości tych doniesień przekonano się ostatecznie z opowiadań mieszkańców w czasie marszu 1 pułku na Dęblin. Ofensywę tę polecono prowadzić za pomocą dzia­łań zaczepnych na lewym brzegu Wisły. Do tego polecenia zastosował się w pełni jedynie Piłsudski, gdyż sąsiednie oddziały austriackie wysłały na lewy brzeg tylko jeden pluton 3 pułk ułanów [dalej: p.uł.] oraz patrole dragonów, które od 19 IX krą­żyły koło Nowego Korczyna, a 22 i 23 t.m. koło Opatowca. Dywizja Kordy 17 IX opuściła Szczucin, przenosząc się do Bolesławia72.

Ja [ppłk Roman Żaba – przyp. aut.] dostałem rozkaz, aby z 3-cim naszym szwadronem (Segur) z jednym szwadronem 1.p. huzarów (Zoiga Palffy) z karabinami maszynowymi 1 p. huzarów, pójść nad Wisłę obserwować nieprzyjaciela, który jest zaraz za Wisłą, znaleźć łączność z polskimi Legionistami będącymi koło Gręboszowa i z brygadą landszturmu koło Szczucina. W Bolesławiu był 3. p.uł. 7. dywizji kawalerii i sztab […] Wał był obsadzony bardzo rzadką tyralierą polskich legionistów, z baonu Norwida. Jeden z legionistów zameldował mi, że ich komendant Piłsudski jest w Gręboszowie. Wysłałem więc patrole do Gręboszowa i do Szczucina i sam zsiadłem z konia i położywszy się na wale [w Bolesławiu – przyp. aut.] obserwowałem przez lornetkę drugi brzeg. Gdy tak leżę, podchodzi do mnie dwóch legionistów. Jeden z nich sanitariusz. Młode chłopaki po 18, najwyżej 20 lat. Proszą mnie o tytoń i czekoladę. […] Ten legionowy sanitariusz opowiadał niestworzone rzeczy i robił ze siebie szalonego rewolucjonistę, który według własnej swojej opinii, niczego i nikogo się nie bał. A tu nagle przyszedł granat, a czerwony politycznie Pan zrobił się zielony i nie bardzo umiał nad swoim Pole tekstowe:  
Roman Żaba
strachem zapanować” – napisał w pamiętniku Żaba73.

O współpracy z 7 DK wspominał także J. Piłsudski: „W kwaterze przyjął mnie generał Korda i spokojnym tonem zaczął mi wyjaśniać sytuację. Dywizja jazdy, którą dowodzi, ma iść naprzód, jako awangarda większych sił, mających przejść Wisłę. Termin jest nakreślony. Ruch jego jazdy ma się rozpocząć za dwa dni. Wobec tego, że ja zajmuję część lewego brzegu Wisły koło Winiar i Opatowca, wydaje się jemu i wyższemu dowództwu, że debuszowanie jazdy przez Wisłę koło Uścia Jezuickiego byłoby najlepsze i najdogodniejsze”74. Z dalszej części relacji wynika, że d-ca 7 DK odmówił jednak wysłania swych oddziałów na lewy brzeg Wisły, co postawiło Legionistów w bardzo trudnej sytuacji75.

Na wale wiślanym pod Bolesławiem został ranny wymieniany wyżej ppłk. R. Żaba. W swoich pamiętnikach pisze, że być może został trafiony przypadkowo przez legionistów.

Po kilku godzinach, pod sam wieczór wróciły moje patrole z Gręboszowa i ze Szczucina, a ja miałem zamiar z moim detachement nocować w Mędrzechowie lub Bolesławiu, ponieważ i tak brzegi Wisły były obsadzone. Zaczynało się robić ciemno. Więc wyszedłem na wał, aby się jeszcze lepiej popatrzyć co się dzieje i po kilku minutach obróciłem się aby zejść do moich koni. W tej chwili zdawało mi się, że się potknąłem a moi ordynansi zaczęli wołać, że jestem ranny, ja sam z wyjątkiem tego potknięcia niczego nie poczułem […] Po drodze zatrzymał nas już w ciemnej nocy jakiś oficer, pokazało się, że to generał Le Gay i utrzymywał z całą pewnością, że to nie Moskale, ale że Legioniści mnie postrzelili. To być może!76.

Odnośnie cytowanego pamiętnikarza, to był on rasowym kawalerzystą, o czym świadczyły liczne odznaczenia, otrzymane za dzielność i zdolności dowódcze - Order Żelaznej Korony III klasy, Krzyż Rycerski Orderu Leopolda, Krzyż Zasługi Wojskowej, Wojskowy Medal Zasługi; wszystkie z tzw. Kriegsdekoration na wstążce, czyli z mieczami, jako zdobyte w czasie wojny. Cesarz nadał mu je m.in. za postawę, wykazaną m. in. w walkach w okolicach Bolesławia, nad Wisłą koło Płocka, na Bukowinie. Koniec wojny zastał Żabę na Węgrzech. Zwolniony z przysięgi nie snuł się światami, nie widząc dla siebie przyszłości poza służbą monarchii, lecz sformowawszy z Polaków, przebywających w garnizonie Gyoer, oddział, wyruszył na jego czele do kraju, do Krakowa. Formalnie więc rozpoczął służbę w Wojsku Polskim 1 listopada 1918 r.

Ale przechodząc do walk pod Bolesławiem. W nocy z 15 na 16 września Piłsudski otrzymał rozkaz z Komendy Etapów 1 Armii nakazujący obsadę odcinka Wisły w pasie między Mędrzechowem a Ujściem Jezuic­kim77. Rozkaz polecał także prowadzenie obrony sposobem ofensywnym [in offensiver Weise] i przypominał strzelcom, że mają bronić Rosjanom wstępu na ziemię ojczystą. Czy żołnierze polscy mieli bronić Galicji, jako ojczyzny polskiej, czy austriackiej - tego rozkaz nie wyjaśniał78.

szkic1

Zaznaczony linią przerywaną teren działań 1 pp. Legionów w dn. 16 IX 1814 r. [Przegląd Piechoty” 1939,  nr 5.]

Komendant rozlokował swe 5 batalionów we wsiach wzdłuż Wisły (Mędrzechów, Bolesław, Kanna, Kozłów, Borusowa, Karsy, Gręboszów, Biskupice, Ujście Jezuickie), zakładając swą kwaterę w Kozłowie, a następnie w Borusowej. „U nas był 5 pluton legionistów, a u wrót każdego domu aż się krasiło od polskich chorągiewek, byli to silni i młodzi chłopcy, z sercem i duszą prawdziwymi. Polacy szli w bój by wywalczyć Polskę... Wielu z nich było kształconych, szło wszystko w szeregi, tak z miast i wsi. Nawet wszyscy nie mieli wojskowych mundurów, za dwa dni umundurowali się u nas w stodole, zostawiając cywilne ubrania. Bo przyszedł statek Wisłą z mundurami, już ostrzeliwany przez Moskali, lecz ugrzązł tu gdzieś pod gromadzkiem” – zapisała w pamiętniku W. Woziwoda79.

Ubój bydła w trakcie walk pod Bolesławiem [„Nowości Ilustrowane” 1915, nr 20]

Kompania saperów otrzymała rozkaz uporządkowania i prowadzenia przepraw przez Wisłę pod Nowym Korczynem i Opatowcem, zbadania środków przeprawy na całym odcinku i przeprowadzenia połączeń telefonicznych z kwatery sztabu w Kozłowie do wszystkich oddziałów. Wszystkie te prace zajęły cały dzień 17 IX80.

Jak wspominał Michał Żymierski,

Gdy armia Dankla, cofnąwszy się z pod Lublina, stanęła po prawym brzegu Wisły i lewym Sanu, Piłsudskiemu powierzono ochronę prawego brzegu Wisły od Mędrzechowa aż po Ujście Jezuickie przy ujściu Dunajca. Stopniowo rozdzielano więc bataliony na odcinki. Jedna grupa, której komenda stanęła w Bolesławiu, obejmowała stanowiska w Toniach, Strojcowie i Kannach; druga, z komendą w Kozłowie, w Samocicach, Łąkach, Kozłowie; trzecia wreszcie, z komendą w Gręboszowie, w Borusowej, Karsach, Biskupicach i Woli Gręboszowskiej. Z zajęciem tych odcinków weszliśmy w okres nowych operacyi taktycznych, które nabrały później dużego znaczenia strategicznego, a nam zjednały uznanie armii Dankla już w pierwszych dniach przydzielenia do niej81.

Walki 1 Pułku Legionów w pobliżu Bolesławia - to działania wojenne w większym stylu, niż wcześniejsze boje kieleckie. Noszą one charakter partyzancki, bo chociaż pułk podlegał dowództwu austriackiemu (7 DK Kordy), to jednak pod względem taktycznym pozostawiono mu zupełną swobodę.

Po wycofaniu się armii Dankla za Wisłę, ani jeden żołnierz austriacki czy niemiecki nie pozostał na terytorium Królestwa, tego, jak go określali Austriacy „Feindesland mit Ruthenen“. Wobec faktu, że północny brzeg Wisły górował znacznie nad stroną galicyjską, Piłsudski postanowił przerzucić swe oddziały przez rzekę i bronić pozycji położonych między Wisłą a Nidą82. Walczyć chcieli także szeregowi legioniści przebywający w Bolesławiu, których na wieść o wyprawie przez Wisłę ogarnął niezwykły duch walki:

Zakotłowało się wtedy w Bolesławiu jak w ulu. Żołnierze rwali się na tę wyprawę, choć deszcz lał okrutnie i zimno było porządne. Gdy kompanijni, ustawiwszy swoje kompanie, poczęli wybierać ludzi silniejszych (przeznaczając co słabszych do pozostania przy tornistrach i trenach), każdy w ten wieczór ciemny wspinał się na palcach, aby wydać się większym i silniejszym i wziąć udział w wyprawie. Pociągała ona wszystkich swoim urokiem niebezpieczeństwa i tajemniczości: przecież trzeba było za wszelką cenę - taki był rozkaz przeprawić się na drugi brzeg rzeki, może pod ogniem przeciwnika. Serdecznie żegnali nas w Bolesławiu pp. Sroczyńscy, życząc nam powodzenia – pisał we wspomnieniach d-ca 1 komp. II batalionu p.por. M. Żymirski83.

W nocy z 16 na 17 września 1914 r., dokonano z Borusowej i Bolesławia zwycięskiego wypadu (po 2 kompanie z II i III batalionu pod dow. Norwid-Neugebauera i Rydza-Śmigłego)84 przez Wisłę do Nowego Korczyna, który opanowano i zorganizowano obronę na jego północnych przedpolach. Jednocześnie z rejonu Ujścia i Gręboszowa przez Opatowiec, ruszyli legioniści (część IV batalionu) na linię Nidy pod Wiślicę. Zajęte miejscowości między Nowym Korczynem a Opatowcem stały się teraz bazą do zaczepnych wypadów przeciw spływającej z północy i wschodu kawalerii rosyjskich85. Komendę placu w Nowym Korczynie, a zarazem i komendę całej grupy objął Norwid. Śmigły rozlokował swój oddział po drodze do Buska, której miał bronić. Z kolei oddział II batalionu, już pod komendą Michała Żymirskiego86, rozlokował się po stronie drogi do Stopnicy, zajmując stanowisko od Grotnik Wielkich, aż do zagięcia Nidy pod Stojkami, z zadaniem badania Nidy aż po jej ujście i obserwowania mostu pod Lękami87.

Jak wspominał Stefan Rowecki,

w ciągu 17 i 18 IX trwa ożywiona działalność rozpoznawcza naszej kawalerii i piechoty na Wiślicę, Busk i Stopnicę. Doprowadza ona do szeregu starć i potyczek wyjaśniających, że na północ od Wisły mamy do czynienia w pierwszym rzucie z 3 - 4 szwadronami kawalerii z karabinami maszynowymi a w głębi około 2-3 pułków kawalerii rosyjskiej z artylerią. Tymczasem na prawo i lewo od odcinka osłony, będącego pod rozkazami Komendanta, mimo ogólnie obowiązującego rozkazu „obrony Wisły w sposób zaczepny”, panowała kompletna panika i popłoch. Ani jeden żołnierz austriacki nie przeszedł na północny brzeg, mosty popalono, łodzie i promy żandarmeria austriacka „na rozkaz z Krakowa” paliła lub dziurawiła. Chciano nawet podziurawić łodzie i promy na odcinku nr III pod Korczynem tak, że musiano wystawić posterunki zabezpieczając sprzęt przeprawowy nie tyle przed Moskalami, co przed żandarmami austriackimi. Moskale wyczuli widać, że nasi sąsiedzi, zamiast zaczepnie, zamierzają bronić Wisły całkiem biernie, gdyż skierowali główne swe siły przeciwko zgrupowaniu Komendanta Piłsudskiego.W tym czasie nadeszły wiadomości, że w Busku jest sztab dywizji kawalerii rosyjskiej a w rejonie tej miejscowości rozmieszczono główne jej siły88.

W nocy z 19 na 20-go września Piłsudski przerzucił do Nowego Korczyna resztę batalionów II i III. Równocześnie nakazał batalionom I i V odbić Ostrowce, gdzie miały znajdować się tabory przeciwnika. Główne zadanie otrzymał stacjonujący w Bolesławiu I batalion Satyra-Fleszara, który miał zaatakować od wschodu. W tym celu udał się w kierunku Mędrzechowa i o świcie przeprawił się przez Wisłę pod Strojcowem, a następnie przez Brzostów- Kawenczyn uderzył na Ostrowce. Jego akcję wsparło pół V batalionu (1 i 4 kompania) z Borusowej pod dowództwem Karasiewicza-Tokarzewskiego, uderzając od południa przez Korczyn89.

Plan uderzenia na Ostrowce w dn. 20 IX [Przegląd Piechoty” 1939,  nr 5.]

Tymczasem między 2 a 3 w nocy przyszedł telefonogram od gen. Kordy o odwołaniu ofensywy austriackiej z powodu nagłego wezbrania Wisły90. Pułk znalazł się w ten sposób w tragicznym położeniu wobec braku środków przeprawy. Bataliony IV i I wycofały się do Opatowca, a Sosnkowski postanowił poświęcić bataliony II i III, które miały się okopać i bronić Opatowca, aby ocalić resztę i umożliwić przeprawę. Na szczęście nadeszły wezwane przez Sosnkowskiego pontony z pionierami, a artyleria austriacka zajęła stanowiska do obrony przeprawy, którą zakończono o godz. 110091. W swoich wspomnieniach J. Piłsudski pisze jednak, że o tych pontonach dowiedział się poufnie od telefonisty austriackiego92 i udał się do sztabu 7 Dywizji (Bolesław), gdzie dopiero uzyskał zgodę na ich wykorzystanie pontonów93.

Karta z obozu dla internowanych w Dulfalva [B.Oss.]

Wszystko to działo się w dn. 24 września 1914 roku, kiedy to [już następnego dnia] bez walki ze Szczucina rozpoczął odwrót 2 salzburski pułk landszturmu, a c.k. Biuro Korespondencyjne z Wiednia ogłosiło urzędowo, że „na rosyjskim teatrze wojny w ostatnich dniach, z wyjątkiem nieznacznych kanonad, nie walczono. Wojska nasze, pomimo niepogody, są w wybornym nastroju”94.

Ogólnie rzecz biorąc, z postawionego przed nim zadania 1 Pułk Legionów wywiązał się bez zarzutu. Jeżeli można zauważyć pewne braki, np. w działaniach dn. 23 IX to na pewno należy docenić sprawność i przedsiębiorczość ogólną kierownictwa w dn. 19 i 20 IX, oraz jego zimną krew i spokój w czasie tego wyjątkowo trudnego położenia w nocy z 23 na 24 IX, gdy to wydawało się, że przeważna część legionistów skazana jest na zagładę95.

Fragment listy legionistów, którzy wyrazili chęć służby w Polskim Korpusie Posiłkowym [ANKr]

Będąc przy Legionach Polskich warto wspomnieć, że idea legionowa dotarła i do parafii Bolesław. Przykładowo, już w dn. 16 VIII 1914 r. do Komisji Werbunkowej zgłosił się Józef Morawiec z Bolesławia, przydzielony do 3 pp. Legionów Polskich [Leg.Pol.], w marcu 1918 r. internowany w obozie Dulfalva, Stanisław Misterka z Grądów – szer. artylerii Leg.Pol. internowany od 15 IV 1918 r. (obóz Szeklencze) i Aleksander Słoń z Grądów (ur. w 1883 r. w Sulisławicach) - kamieniarz. Wymieniany w składzie Leg.Pol. od 24 czerwca 1915 r. Zwolniony ze służby z powodów zdrowotnych 22 maja 1916 r.96.

Modlitwa przed bitwą przygotowana dla Legionistów przez bpa Wł. Bandurskiego [ANKr]

Wśród legionistów, którzy złożyli przysięgę w dn. 22 IX 1914 roku odnajdujemy Edwarda Jurkowskiego (lat 19 - student) i Antoniego Gądka (l. 25 woźny) z Bolesławia. Weszli oni w skład 16 kompanii IV batalionu 2 pp. Leg. Pol., którego komendantem został mianowany Bolesław Roja97. Ten pierwszy, do oddziałów strzeleckich wstąpił 14 VIII 1914 r. Do 18 I 1915 walczył na froncie, potem ranny, leczył się na tyłach. Wykazany następnie w 1. komp. III baonu 1. pp i 7. pp I Brygady LP. Ranny pod Klimontowem 18 V 1915 i od 28 V 1915 leczył się w szpitalu barakowym w Bielsku-Białej a w sierpniu tego roku w Domu Rekonwalescentów w Kamieńsku. W kwietniu 1917 odnotowany w Domu Rekonwalescentów w Kamieńsku i przedstawiony do odznaczenia austr. Krzyżem Wojskowym Karola98.

Fragment karty Komisji Werbunkowej A. Słonia z Grądów [B.Oss]

Z kolei wśród legionistów proszących w 1917 r. Tymczasową Radę Stanu o nadanie im obywatelstwa Królestwa Polskiego znajdujemy Bronisława Wadasa (ur. 29 września 1890 r. w Wólce Grądzkiej) – przydzielonego do 4 pp Leg.Pol., w czerwcu 1917 r. sierżanta I batalionu 6 pp Leg.Pol., szeregowego Józefa Zagranicznego z Samocic z tego samego pułku oraz chorążego kawalerii 1 p.uł. Leg.Pol. Stefana Sroczyńskiego (ur. 10 IV 1890 r.) - syna właściciela dóbr Bolesław i Mędrzechów i Antoniego Zacharę (ur. 1891 r. w Samocicach) z 1 pp. Leg.Pol. Wiadomo także, iż w legionach służyli Bronisław Mleczko ze Świebodzina oraz Antoni Wałek z Toni99.

Fragment prośby A. Zachary do TRS [CAW]

Brak dokumentów nie pozwala na precyzyjne podanie liczby legionistów z Bolesławia i całej parafii Bolesław. Można jedynie przypuszczać, że była ona spora, skoro przed wojną w Mędrzechowie działała aktywnie drużyna strzelecka, pomimo oporów bolesławskiego proboszcza, o czym skwapliwie donosił lewicujący „Przyjaciel Ludu”:

Dziś, kiedy lud nasz na tyle narodowo uświadomionym został, że dość chętnie garnie się w szeregi drużyn strzeleckich, znajdują się nowocześni Targowiczanie, którzy z całym zapałem zapał i uświadomienie tego ludu stłumić by chcieli uznając dla chłopa polskiego jedną oświatę, jedno uświadomienie w kierunku głupoty […] Jednym z takich oświatowców jest […] ks. Młyniec. Trzeba wam wiedzieć, że w Mędrzechowie paru dzielnych chłopaków zawiązało, a raczej zorganizowało się w celu ożywienia istniejącej już drużyny strzeleckiej. Cóż robi ks. Młyniec, rzymski patryarcha, aby zmusić pełne zapału i iście szlachetne, idealne młode dusze do spokoju? W ubiegłą niedzielę, 31 sierpnia, zwołali nasi dzielni strzelcy zebranie w Mędrzechowie, aby zachęcić do świętej polskiej sprawy za wiarę i ojczyznę masy przyszłych bojowników za Wolność i Lud – ale ksiądz proboszcz uczuć tych nie podzielał, on wezwał interwencji żandarmerji, pytał czy wolno, jest, aby w dzień świąteczny robiono ćwiczenia, aby przeszkadzano modłom w kościele (pewnie kazaniom politycznym) – zbyto go milczeniem. Sługa austrjacki, nie Polak, godniejszym się okazał. Jak ten czyn proboszcza sklasyfikować?100.

Trudno na podstawie tej informacji oceniać patriotyzm proboszcza, bowiem w pierwszym miesiącu wojny zebrał w swojej parafii 108 koron i przeznaczył na powstające w Krakowie Legiony Polskie101. Ze sporządzonego przez NKN wykazu darów przekazanych na rzecz Legionów przez mieszkańców powiatu dąbrowskiego wynika, że parafia Bolesław wyróżniała się w swej ofiarności, co zapewne zawdzięczać należy inspiracji proboszcza.

Tabela 3.

Wykaz darów przekazanych na Legiony Polskie do NKN w 1914 r. z parafii Bolesław

Data

Wpłacający

Kwota w K

29 VIII

Ks. Młyniec z Bolesławia ze składek parafian

122,00

31 VIII

Grodziński Aleksander z Bolesławia im. Kółka pedag.

185,00

1 IX

Spółka Oszczędności i Pożyczek w Bolesławiu

1100,00

11 IX

Urząd Parafialny w Bolesławiu od gmin Samocice i Tonia

412,00

7-8 X

Gmina Świebodzin

55,00

Gmina Kuzie

50,00

Razem

1954

Źródło: ANKr, NKN, sygn. 561. Spis gmin i ludności Galicji Zachodniej z r. 1910 oraz wykazy darów.

Komentując dane zawarte w tabeli, należy zauważyć, że w akcję pomocową włączyły się zarówno samorząd gminny i parafia, jak i różne instytucje, tj. Kółko Pedagogiczne oraz Spółka Oszczędności i Pożyczek w Bolesławiu. 

Rozmieszczenie oddziałów w dn. 24 IX 1914 r. Fragment mapy z uwagami naniesionymi przez sztabowców [Hun.MS.]

Na przedstawionym wyżej fragmencie mapy sztabowej, naniesiono położenie oddziałów austro-węgierskich i rosyjskich w dn. 24 września (w godzinach wieczornych). Jak widać, w tym dniu pod samym Szczucinem stacjonowała 7 DK. Dalej na wschód znajdowała się część 106 DP landszturmu (Wola Szczucińska, Borki), jeszcze dalej (w okolicach Czermina) 37 Zachodniopruski pp Landwehry, na południe zaś, będąca w składzie 106 DP - 110 BP landszturmu  (Brzezówka), składająca się z 16 i 32 pp P. Rusz. z Krakowa102. Za Wisłą w rejonie Korczyna operowały jeszcze Legiony Polskie. Wynika zatem, że pododdziały piechoty broniące w tym dniu prawego i lewego brzegu Wisły, składały się w większości z żołnierzy polskich. Pomimo tych sporych sił, w dn. 24 IX 1914 r. otrzymały one rozkaz, by zgodnie z pierwotnym planem wycofać się na linię Dunajca, o czym powiadomił J. Piłsudskiego wysyłając telefonogram gen. I. Korda: „Zawiadamiał mnie po prostu, że cała jego propozycja upada, gdyż projekt został odłożony i miejsce przejścia Wisły zmienione. Jakaś dzika pasja mnie opanowała. Cały dzień pracowałem jak wół, naraziłem cały oddział na straty zupełnie bezużyteczne. Wszystkie rozmowy okazały się austriackim gadaniem. Wraz z krwią, pędzoną gorączką do głowy, dobiegła jakaś dzika nienawiść, idąca z jakiegoś upokorzenia i wściekłości” – wspominał Piłsudski103.

W tej sytuacji, szarym świtem w dn. 25 IX 1914 r. landszturmiści 2 pp rozpoczęli dalszy odwrót ze Szczucina - przez Wólkę Grądzką (25 IX), Zalipie i Podlipie (26 IX) do Siedliszowic (27 IX-3 X), gdzie pułk zajął gotowe pobieżne przygotowane fortyfikacje z zasiekami i polami minowymi oraz został przeorganizowany104.

Przemarsze przez Szczucin 2 pp Landszturmu [F. Dredina]

Jak się wydaje, w trakcie tej tzw. „pierwszej inwazji” [wrzesień 1914 r.], na tereny parafii Bolesław nie zdążyły wkroczyć większe oddziały rosyjskie, chociaż relacja korespondenta „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” z października 1914 r. oraz późniejsza „Nowej Reformy”, wskazuje, że pojedyncze patrole kozackie przez kilka dni zapuszczały się tu dokonując rabunków opuszczonych domostw: „W Szczucinie kozactwo hulało kilka dni, rabując i niszcząc, co się tylko dało […] Barbarzyńska ta horda ruszyła później w stronę Bolesławia dla dalszych grabieży i rabunków” – czytamy w korespondencji105.

Pole tekstowe:  
Radko Dimitriew

Wrześniowy „odskok”, wymuszony sytuacją strategiczną, był jak się okazało odwrotem pokonanych, ale nie rozbitych wojsk. Niemcy i Austriacy przygotowali się do ogólnej ofensywy i pojęli ją pod koniec września 1914 r. Rankiem 27 września w kierunku dolnej Nidy ruszyła 7 DK wsparta przez XXV batalion landszturmu, a w ślad za nimi skierowano 3 DK. Ponieważ obie jednostki wraz z uzupełnieniami otrzymały nowe konie, a rejon ten był jedynie przesłaniany przez rosyjską 5 DK, w ciągu trzech dni dotarły one w okolice Stopnicy, przy trakcie z Kielc na Szczucin. Do tego czasu północna część 1 armii osiągnęła Nidę od środkowego biegu po jej ujście, natomiast sprzymierzone siły niemieckie dotarły do linii Piotrków-Końskie-Kielce106. Próba odzyskania inicjatywy strategicznej przez wojska „sprzymierzonych” nie przyniosła jednak powodzenia. Przegrana bitwa pod Dęblinem zmusiła wojska austro-węgierskie do ponownego szybkiego odwrotu na całej długości frontu107. Z treści rozkazu wydanego przez AOK w dn. 5 listopada, zabezpieczenie skrzydła odwrotu 4. Armii nad Wisłą przez Mędrzechów i Bolesław do ujścia Dunajca miała stanowić 106 Brygada landszturmu, której polecono także ochronę południowego wału wiślanego.

W dn. 6 listopada XIV Korpus austro-węgierski znajdował się już na linii Szczucin-Łysakow-Wampierzow, 6 DK w Szczucinie, a 10 BK obsadziła pozycje pomiędzy Wisłą i skrajem lasów szczucińskich. W następnym dniu linia obronna przesunęła się dalej na zachód. Teren pomiędzy Szczucinem i ujściem Dunajca został zajęty przez jednostki kawalerii oraz 106 DP P. Rusz., podczas gdy Rosjanie usiłowali przerwać odcinek pomiędzy Szczucinem a ujściem Wisłoki108. Tym razem, 2 pp (1 DP landszturmu) przechodził przez Szczucin w dn. 7 listopada i skierował się w Lubaszu drogą na Kupienin i Mędrzechów109. Tam saperzy wybudowali most pontonowy do miejscowości Tur, którym oddział przeszedł na lewą stronę Wisły. Tą samą drogą wracała także 110 BP P. Rusz., a zaraz za nią przybyła część 8 DP, XIV Korp. 3 armii110.

Odwrót pułków tyrolskich w listopadzie 1914 r.  [E. Wißhaupt]

Sam odwrót odbywał się sprawniej i z mniejszymi stratami niż wrześniowy. W dn. 6 listopada XIV korpus austro-węgierski znajdował się już na linii Szczucin-Łysakow-Wampierzow, 6. DK w samym Szczucinie, a 10 DK obsadziła pozycje pomiędzy Wisłą i skrajem lasów. W następnym dniu linia obronna przesunęła się dalej na zachód. Teren pomiędzy Szczucinem a ujściem Dunajca obsadziły wymienione już 6 i 10 DK oraz 1 i 106 Brygada Landszturmu, a Rosjanie usiłowali przerwać odcinek pomiędzy Szczucinem a ujściem Wisłoki.

Jako pierwsze w trakcie drugiego odwrotu dotarły na tereny powiatu dąbrowskiego 3 i 4 Pułk Cesarskich Strzelców Tyrolskich wchodzące w skład 8 DP (1, 3 ,4) i 9 DP (2). W dn. 8 listopada rano, 1 i 4 pułk maszerował przez Mędrzechów i Bolesław, 3 pułk przez Radwan, Smęgorzów i Podborze kierując się na Dunajec111. Drogą na Bolesław podążał też 41 Pułk Artylerii Polowej [Salzburg Zell an Zee, Alm]112.

Rozmieszczenie wojsk austro-węgierskich w okolicach Mędrzechowa w dn. 8 XI 1914 r. [Hun.MS.]

Jak widać na fragmencie zamieszczonej mapki, wojska austro-węgierskie wycofywały się bez walki i na krótko stanęły na linii Ujście Jezuickie, Bolesław, Mędrzechów, Małec, Zassów. Samo oznaczenie jednostek jest nieprecyzyjne, ale wydaje się, że były to jednostki ze 106 dywizji landszturmu (Bolesław), II batalionu 2 pp landszturmu – (Mędrzechów), nieoznaczona dywizja kawalerii (Smęgorzów), 47 pp (Małec) oraz dwie dywizje (3 i 8 z oddziałami z Vorarlbergu, Tyrolu, Salzburga i Górnej Austrii) wchodzące w skład 4 armii i XIV korpusu (Radgoszcz), pod dowództwem wspomnianego już arcyksięcia J. Ferdynanda. W następnych dniach oddziały te wycofały się za Dunajec i zgodnie z rozkazem miały się kierować w stronę Krakowa nie angażując się w walki.

Za cofającymi się armiami państw centralnych podążał „rosyjski walec parowy”. Było to nic innego jak potężne ilości wojska prące nieustannie naprzód w takim tempie, że wojska niemieckie i austro-węgierskie nie mogły zdążyć z przygotowaniem trwalszych pozycji obronnych, ani uwolnić się przez odskok od przeciwnika. Pod koniec listopada w powiecie dąbrowskim wojska rosyjskie docierały do Dunajca powodując przymusową ewakuację mieszkańców. W dn. 25 listopada stanął w Gręboszowie (wraz ze sztabem) dowódca 3 armii rosyjskiej gen. Radko Dimitriew. W tej sytuacji linia dolnego Dunajca nie mogła stać się miejscem przegrupowania wojsk austro-węgierskich – brakowało bowiem czasu. W ciągu następnych kilku tygodni wojska rosyjskie znalazły się na przedpolach twierdzy Kraków.

Jak się okazało był to największy sukces militarny Rosjan w czasie tej wojny. Z relacji mieszkańców omawianych terenów dowiadujemy się, że „w czasie pochodu na Kraków duch armii rosyjskiej był dobry. Mówili, że Kraków sam się podda, a następnie pójdą na Berlin”113. I rzeczywiście, Moskale musieli czuć się w tym okresie bardzo pewnie, skoro chłopom z dąbrowskiego wydawali przepustki na wyjazdy po sól do Bochni, z których ci zresztą chętnie korzystali: „Dopiero, kiedy Rosjanie posunęli się za Dunajec i zajęli Bochnię, w Dąbrowskiem nieco się ulżyło, choć przemarsz wojsk trwał nieustannie. Po sól mogli wówczas chłopi pielgrzymować aż do Bochni, a Rosjanie chętnie wydawali petentom przepustki” – donosiła prasa114.

Pierwsze patrole rosyjskie nie rabowały, ale według wyuczonych zasad Moskale starali się pozyskać ludność.

Chwalili Pana Boga, mówili, że przychodzą wyswobodzić ich z pod panowania Germana, z zależności żydowskiej, nadać im z obszarów dworskich więcej roli i wynagrodzić z polecenia cara wszelkie szkody, jakie im wyrządziły wojska austriackie i Germany. Wyście bracia nasi, już, a my wasi – wojska austriackie już nie istnieją, bo wybite, cesarz umarł ze zmartwienia, a ten młody uciekł do Ameryki, broni się jeszcze German, ale cesarz Wilhelm zwariował wskutek niepowodzenia Germanów” – przekonywali chłopów nawet prości żołnierze. Chłop jednak widział swoje, a to co widział, nie mogło go w żaden sposób przekonać, co do szczerości intencji tych „oswobodzicieli” […] Ludność z powodu smrodu jaki bił od każdego sołdata nie wysypiała się, nadto pilnowała swego mienia przed rabunkami nocnymi i przeważna część wyglądała źle, a ślady zmartwienia na twarzy i siwe włosy nawet u młodszych świadczą, iż ludność przeżywała chwile, które opisać się nie dadzą115.

W czasie przemarszu przez wsie patrole podpalały domy, aby dać wojskom znać, gdzie okolica jest wolna od Austriaków. Idąc od Szczucina Moskale podpalili przykładowo dwie stodoły w Mędrzechowie. Jeden z mieszkańców przedstawił obraz, który utkwił mu w pamięci: „Mąż z widłami lub gracą to przy komorze to przy stajni lub stodole szamoce się z bandą rosyjską o zrabowane rzeczy. Od czasu do czasu widać Moskala z prosięciem na plecach, nóg prosięcia trzyma się kobieta i to wszystko niesie kozak, a zmęczony lub, gdy ujrzał starszego-puszcza wszystko i ucieka w krzaki”116.

W tym czasie niewiele brakowało armiom rosyjskim, by rozpocząć marsz na Berlin i Węgry. 4 armia austro-węgierska odeszła pod ochronę fortów twierdzy krakowskiej, zaś trzecia wycofała się w Karpaty. Potężną lukę pomiędzy Wisłą a górami starał się przesłaniać słaby XI Korp. (lwowski) gen. Sthepana Ljubičicia z 3 armii. Gdy główne siły austro-węgierskie (1 i 4 armia) rozpoczynały bitwę na północ od Krakowa, usiłował on powstrzymać rosyjską ofensywę w pobliżu Brzeska i Zakliczyna. Jednak jego dwie dywizje piechoty (11 i 30) złożone z pułków wschodniogalicyjskich natknęły się na 2 rosyjskie korpusy (XI i XXI) i poniosły znaczne straty. Po krótkiej próbie obrony linii Raby, wojska austro-węgierskie odeszły więc dalej na zachód. Wkrótce jednak, po wygranych przez państwa centralne bitew między Częstochową a Krakowem [17-24 listopada] oraz pod Limanową i Łapanowem [2-12 grudnia] Rosjanie zostali zmuszeni do wycofania się na linię Dunajca i Nidy117. W ramach działań pościgowych żołnierze Alpejskiego Korpusu Rotha wsparci częściowo przez niedawno rozbitych gen. Ljubičicia oraz niemiecką 47 Rezerwową DP dotarli do Dunajca. Pisał o tym z ironią J. Bojko: „Pokazało się, że Kraków im nie posłużył i 15 grudnia wracali moskaliska, jak nie pyszni z pod Krakowa ze smutą miną, a przeszło ich tysiące, przez Gręboszów, wraz z armatami i przyborem wojennym. Ludziska w milczeniu patrzyli z domów na te łby okryte u kozaków w czapy kudłate, czyli papachy i na te piki wysokie, na które może jeszcze ich praojcowie nadziewali w r. 1794 biedną dziatwę na Pradze”118.

Żołnierze 47 Rezerwowej DP w jednej ze wsi w powiecie dąbrowskim [RDP]

Po odepchnięciu Rosjan spod Krakowa front na długie miesiące ustabilizował się na linii Dunajca i Białej, aż do chwili rozpoczęcia operacji gorlickiej (2 maja 1915 r.). Linie obronne wojsk austro-węgierskich na terenie powiatu dąbrowskiego były obsadzone wówczas przez część 59 pp wzmocnionego na prawym skrzydle przez 1 i 14 batalion strzelców polowych [FJB], który co dopiero zluzował 14 pp, 1 i 3 pp Strzelców Tyrolskich oraz grupę płk Gustawa Fischera (3 bataliony strzelców i 1 landszturmu). Na tyłach znajdowały się 2 i 4 pp Strzelców Tyrolskich i 14 pp119. Oddziały 3 i 8 DP oraz niemieckiej 47 Rezerwowej DP zmieniały się jedynie pozycjami pomiędzy Wojniczem a Radłowem, a coraz więcej z nich odsyłano w bardziej zagrożone odcinki frontu. Najpierw odesłano (ostatnią z XI Korp.) 88 Brygadę Strzelców, jeszcze przed końcem 1914 r. w rejon Gorlic przerzucono 13 DP Obr. Kraj., a z początkiem lutego 1915 r. 3 DP musiała znacznie rozszerzyć swój obszar działania na wschodni brzeg Dunajca. W drugiej dekadzie tego miesiąca front na terenie powiatu dąbrowskiego został ponownie osłabiony odejściem ostatniej jednostki XVII Korp., tj. 41 DP Honvedu. Odtąd za cały odcinek w powiecie, aż do końca kwietnia1915 r., miał odpowiadać XIV Korp. gen. Rotha, a jedyną pełnowartościową jednostką w tym rejonie była 47 niemiecka DP120.

Do maja 1915 roku działania wojenne na odcinku frontu przebiegającego przez ziemię dąbrowską ograniczały się do pojedynków artyleryjskich i lokalnych prób oddziałów austro-węgierskich przeniknięcia przez obronę rosyjską na Dunajcu. Obydwie armie przystąpiły też do rozbudowy pozycji obronnych, stanowisk ogniowych dla broni maszynowej i artylerii. Tworzono system okopów i wałów, budowano zapory inżynieryjne, a przeciwnicy zamierzali wznowić ofensywę wiosną 1915 r. W tym też czasie Rosjanie przerzucili przez Wisłę dwa (Ujście Jezuickie-Opatowiec, Borusowa-Nowy Korczyn) mosty pontonowe w celu polepszenia komunikacji pomiędzy frontem nad Nidą i frontem nad Dunajcem. Artyleria rosyjska stała pod Borusową oraz Lubiczkiem i prowadziła ogień bądź na pozycje austro-węgierskie w rejonie Woli Rogowskiej, bądź też za Wisłę. „Walka na całej linii, cały dzień grały armaty tak nasze jak i rosyjskie. Samoloty krążyły nad tą całą pozycją, sześć razy widzieliśmy - był to nasz. Cieszyli się ludziska, choć z ujrzenia tego samolotu i jaką dobrą wieścią, gdy się usłyszało, choć czasem tak, potajemnie. W Hubenicach kwaterują 500 Kozaków, duńscy, tatary, kacapy, prawdziwa dzicz moskiewska, bardzośmy się ich bały, jeździli z lancetami wielkimi i mieli wielgachne czapki z czerwonym denkiem” – zapisała w pamiętniku 19 II 1915 r. W. Woziwoda121.

Jednocześnie wojujące strony w dalszym ciągu nie rezygnowały ze swoich planów opracowanych na długo przed rozpoczęciem wojny. Otóż Rosjanie planowali uderzenie przez łuk Karpat na Nizinę Węgierską, państwa centralne natomiast dążyły do wyeliminowania wschodniego przeciwnika, by z całą siłą uderzyć na zachodzie. Plany sztabów austro-węgierskiego i niemieckiego nabrały aktualności wskutek zastoju na froncie zachodnim, kłopotów zaopatrzeniowych armii carskiej oraz objawów pewnego rozprężenia, wywołanego niepowodzeniami122.

Zastygły w grudniu 1914 r. front ruszył w wyniku podjętej 2 maja 1915 r. w rejonie Gorlic wielkiej ofensywy wojsk niemieckich i austro-węgierskich. W powiecie dąbrowskim stanęły na przeciw siebie: po stronie rosyjskiej – III Brygada Obrony Terytorialnej i 3 pułki z 5 DP, zaś po stronie państw centralnych grupa gen. Stöger–Steinera. Była to kombinowana dywizja utworzona z 4 DP. Wchodziła w skład IX korpusu (d-ca Rudolf Kralicek). Składała się z: 7 BP (81 i 99 pp), 16 pp Obr. Kraj., 31 batalionu strzelców polowych i 121 BP landszturmu (13 i 25 pp). Wzmocniona została przez niemiecką 47 Rezerwową Dywizją Piechoty von Besselera, która miała atakować z okolic Rudki w kierunku na Szczucin123. Oprócz tego Stöger-Steiner miał obiecane wsparcie pułków 46 DP Obr. Kraj.

Przygotowani do ataku żołnierze 47 Rezerwowej DP – maj 1915 r. [RDP]

Dowództwo armii austro-węgierskiej przewidziało w tym rejonie atak dywersyjny. Stosunkowo silny desant na wschodni brzeg Dunajca, miał w zamyśle odwrócić uwagę Rosjan od głównych kierunków uderzenia. Starano się jednak zapewnić odpowiednie siły do wykorzystania ewentualnego sukcesu skupiając 2 dywizje kawalerii, gdyby w liniach obronnych Rosjan postała luka. Ich zadaniem było w takim wypadku było wykonanie głębokiego zagonu na tyły nieprzyjaciela.

Dnia 2 maja 1915 r. wojska austro-węgierskie przeszły Dunajec pod Siedliszowicami i Janikowicami. Bardzo szybko udało się zdobyć umocnione wały przeciwpowodziowe i utworzyć przyczółek pomiędzy Otfinowem i Siedliszowicami. Zaskoczeni Rosjanie zostali wyparci również z Bieniaszowic, Ujścia Jezuickiego i Lubiczka. Następnego dnia zajęto Żelichów, a patrole austriackie docierały do Gręboszowa124. Jak zanotowała w swoim pamiętniku W. Woziwoda, „Moskale pchali swe kolumny całe na te pozycje pod Gręboszów. Szło ich za Wisły dnie i noce nie ze śpiewem jak pod Kraków, lecz zupełnie cicho - cichuteńko. Ci Ruscy, co przebywali czasem u nas, lub stali w Hubenicach, to wszystko w popłochu uciekło, treny wycofali do tyłu ku Szczucinowi, pozostała piechota i konnica - Kozaki od Sybiru, Kaukazu, Tatary i jak ich przezywali - Kacapy, byli też dujscy  [dońscy – przyp. aut.] od Donu, którzy nosili spodnie z lampasami. To była istotnie dzicz moskiewska, ich piski i krzyki na wskroś przejmowały duszę polską”125.

„Operacja Gorlicka” na terenie powiatu dąbrowskiego: A – pozycje wyjściowe [2 V]; B [3-4 V]; C [5 V]; D [6 V]; E [10 V]. Opracowano korzystając z mapy zamieszczonej w ÖULK.

W dn. 3 maja sforsowano Dunajec pod Biskupicami, ale mimo imponujących wyników pierwszych kilku godzin, impet ataku Stöger-Steinera szybko wyhamował, chociaż poniosła ona relatywnie niskie straty (73 poległych, 304 rannych i 40 zaginionych) i uzyskała liczne zdobycze (około 1000 jeńców, 6 dział, 5 karabinów maszynowych). Na przedstawionej wyżej mapie widać, że w dn. 5 maja front zatrzymał się na linii Bolesław-Smęgorzów-Radgoszcz. Rosjanie nie tylko ściągnęli posiłki z rezerw własnej 3 armii, ale zaczęli dostawać wsparcie przez most w Szczucinie zza Wisły Grupa Stöger-Steinera była zbyt mała, żeby ryzykować dalsze rozciąganie frontu i jakieś niepewne sytuacje, tak, że następnego dnia posunęła się tylko kilka kilometrów na wschód zajmując Mędrzechów. Do końca bitwy gorlickiej będzie prowadzić walki w tym rejonie, ale już tylko w charakterze osłony lewego skrzydła 4 armii, bez szans na jakieś radykalne przyspieszenie126.

Dopiero 4 maja, po niezwykle zaciętych bojach, w których odznaczył się 31 chorwacki pułk strzelców polowych odbito Ujście Jezuickie (pułk stracił 17 oficerów i ponad 600 żołnierzy). Dalszy rozwój wypadków wojennych na tym terenie był już konsekwencją sukcesów wojsk austro-węgierskich i niemieckich w okolicy Tarnowa. Rankiem w dniu 6 maja do miasta (od zachodu) weszła 47 DP, spotykając się w mieście z patrolami podchodzących od południa Strzelców Tyrolskich.

Kolumna rosyjskich jeńców wojennych na drodze Wojnicz-Brzesko [RDP]

Po przełamaniu linii obronnych na Dunajcu, wojska rosyjskie zagrożone oskrzydleniem zmuszone zostały do odwrotu - 6 maja 1915 roku oddały Żabno, 8 maja Dąbrowę, Radgoszcz, Smęgorzów, 9 maja Borusową, Bolesław, Strojców, Mędrzechów, następnego dnia Szczucin i Słupiec”127.

Na przestrzeni frontu przeszło 20 kilometrów - od Wisły, aż do przełęczy użockiej – nieprzyjaciel cofa się. Sprzymierzone armie wśród zwycięskich walk przekroczyły mniej więcej linie: Urok-Komańcza-Krosno-Dębica-Szczucin. […] Wedle dzisiejszego (z 10 maja) biuletynu sprzymierzonych sztabów generalnych, obecna austriacko-rosyjska linia bojowa, a raczej jak dotąd jeszcze ciągle pościgowa (która zmienia się z dnia na dzień w swym pochodzie na wschód) zajęła olbrzymią hiperbolę, biegnącą od Szczucina po Urok. Hiperboliczna ta linia ciągnie się od Wisły pod Szczucinem (miasto Szczucin oswobodzone) przez Radomyśl, następnie pod Dębicą przekracza Wisłokę, a oswobodziwszy z pod jarzma rosyjskiego samą Dębicę, Pilzno i Brzostek dochodzi pod Frysztakiem do kolana Wisłoka - relacjonował korespondent „Ilustrowanego Kuriera Codziennego128.

Przez Bolesław przemieszczały się głównie wymieniane już oddziały, tj. m.in. 13 pp Obr. Kraj. [Landwehr-Infanterieregiment Olmütz Nr 13], który znaczył swój szlak bojowy licznymi grobami poległych – 33 w Otfinowie, 2 Gręboszowie, 1 w Bolesławiu, 4 w Szczucinie; 16 pp Obr. Kraj. - 49 poległych w Gręboszowie, 43 w Otfinowie, 47 w Ujściu Jezuickim, 11 w Wietrzychowicach (dalej pułk ten przechodził przez Dąbrowę - 1 poległy w dn.12 V oraz drogą na Radgoszcz - 2 poległych w Narożnikach); 31 pp Obr. Kraj., który stracił 63 ludzi w Otfinowie. Część tego pułku skierowała się przez Bolesław (1 grób), drogą na Szczucin (1), a druga drogą na Dąbrowę (7 poległych w dn. 10 V)129.

Przygotowana z wielkim rozmachem operacja gorlicka – nazywana w prasie niemieckiej „Wiosenną bitwą w Galicji”130 - przeprowadzona przez sprzymierzone wojska austro-węgierskie i niemieckie na odcinku frontu od Szczucina po granicę węgierską, przyniosła ona wielki sukces zmuszając Moskali do odwrotu i stała się początkiem procesu, który doprowadzić miał do upadku imperium Mikołaja II oraz wyeliminowania Rosji z działań wojennych.

   Do dziś w niejednym albumie rodzinnym, z pożółkłych, wyblakłych i zniszczonych fotografii spoglądają polscy żołnierze c.k. armii. W mundurach obcego wojska przyszło im sto lat temu walczyć na frontach I wojny światowej. Na zdjęciach, które później wysyłali do bliskich, stoją w okopach, lub w przerwie walk czekają na posiłek. Inni wysłali zdjęcia wykonane w miejscowych zakładach fotograficznych, na których w mundurach wyjściowych dumnie prezentują uzbrojenie. Przykładowo na portrecie przekazanym [za pośrednictwem A. Morawiec] przez  Laurie Sablak z USA widoczny jest Józef Wróbel, ur. w 1876 w Pawłowie.  Według relacji  Wiktora Majki służył w kawalerii  i „został wysłany do Włoch”131. 

Ułąn Józef Wróbel.  Zdjęcie przekazane przez P. Laurie Sablak z USA [Dok.AM]

Z portretu trudno rozeznać jednostkę w której służył J. Wróbel. Wzór munduru świadczy, że obrazek został wykonany przed 1916 r., gdyż ma naramienniki i  stójkę, podczas gdy we wprowadzonym w 1916 r. wzorze brak naramienników i ma kołnierz wykładany. Na bluzie nie ma znaczków specjalności ani odznaczeń. Mógł to być 4 Pułk Kawalerii Obrony Krajowej, gdyż 2 szwadrony (3 i 4) wchodziły w skład XII Brygady Artylerii Polowej wchodzącej (razem z 57 pp.) w skład I Armii Dankla, a. szabla przy boku to szabla ciężkiej kawalerii WZ 1869. Później stosowana w Wojsku Polskim.

Poniżej zdjęcie z albumu mieszkańca Wólki Grądzkiej. Zostało prawdopodobnie wykonane w Karpatach, lub na froncie włoskim. Wydaje się, sądząc po czapkach, że żołnierze, to legioniści.

Jest też widoczna ciemna strona wojny. Listy strat podają tysiące polsko brzmiących nazwisk mieszkańców parafii Bolesław, którzy powołani zostali do służby w obcej armii.

Fragment Listy Strat nr 134 z informacją o Józefie Wnęku z Toni

O udziale mieszkańców obecnej gminy Bolesław w epopei wojennej świadczą też pomniki ku czci poległym w wojnach światowych i walkach o granice Rzeczpospolitej. Pierwszy z nich postawiono już w 1923 r. w Samocicach staraniem miejscowej katolickiej organizacji młodzieżowej. Składa się z trzech coraz to węższych kamiennych bloków, z których najwyżej umieszczony posiada z każdej strony płaskorzeźbiono krzyże zakończone kulami. Środkowy, najsmuklejszy i półokrągło u swej góry zaciosany, ma na jednej ze ścian ryt ujętego z profilu żołnierza grającego na trąbce. który byłby prawie niewidoczny gdyby nie polichromia wydobywająca go z tła. Na tablicach widnieją nazwiska żołnierzy, którzy zginęli w działaniach wojennych z łat 1914-20. U podstawy pomnika zaznaczone są inicjały „B.Ru.A.Tarnów" mogące wskazywać na warsztat kamieniarski z Tarnowa.

Pomniki w Samocicach i Podlipiu

Pośrodku wsi Tonia stoi pomnik polskiego legionisty, który wymaga szerszego omówienia, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że brak o nim praktycznie informacji zarówno w wydanych opracowaniach132, jak i na stronach internetowych, a po drugie, że jest jedyną rzeźbą kamienną, która pozostała po twórczości ludowego artysty Władysława Kamysza.

Figura umieszczona jest na cokole złożonym z kilku zróżnicowanych kamiennych bloków. Żołnierz ten ubrany w mundur polowy, lewą rękę wspiera na karabinie trzymanym tuż przy nodze, w prawej, nieco zgiętej dzierży palmę męczeństwa. Za postacią wznosi się smukły krzyż z Chrystusem Ukrzyżowanym. Tablice na cokole podają nazwiska stąd pochodzących żołnierzy poległych w walkach z lat 1914-1920.

Pomnik w Toni – stan obecny [fot. Adam Dziża]

Wykonawca tego pomnika, jak wielu jemu podobnych, nie zaznaczył na nim swojego nazwiska. Badająca pochodzenie rzeźby, na pocz. lat 80. XX w. A. Małeta przeprowadziła wywiady z mieszkańcami Toni, które pozwoliły jej na w pełni dokładne opisanie dziejów pomnika.

Mówiono, że pomnik został przywieziony „zza Wisły” i mgliście przypominano sobie uroczystości towarzyszące jego odsłonięciu. Jeden tylko z rozmówców, któremu tamte uroczystości połączyły się z pewnym wydarzeniem z życia osobistego zapamiętał, że miały one miejsce w 1930 г., a rzeźbiarz nazywał się Kamysz i mieszkał w Brzostkowie, po drugiej stronie Wisły. Dodał, że wieś, zamawiając ten pomnik „zapatrzyła się” na wcześniej wykonany, a znajdujący się w Otfinowie. Stoi on w pobliżu miejscowego kościoła. Nosi sygnowanie znanego warsztatu kamieniarskiego: „F. Adamek, F. Samek w Bochni”. Jak głosi napis, jest to „Fundacja, staraniem koła młodzieży w Otfinowie za bytności Ks. Pr. Podolskiego, kr. szkoły Wł. Sedłaka, M.C., C M . Saletnika R.P. 1929”. Na tablicach upamiętnieni są polegli w latach 1914-1920. Figura żołnierza wykonana jest poprawnie według wzorów realistycznego kształtowania. Wydaje się być personifikacją cnót żołnierskich, co zostało zawarte w postawie, wyrazie twarzy. Pomnik Kamysza nie naśladuje w wierny sposób pierwowzoru, choć w ogólnej formie nawiązuje do niego. Postać żołnierza z Toni ujęta jest statycznie. Cechę tę podkreśla jeszcze sztywny układ rąk a trzymana w ręku palma, atrybut świętych męczenników, przywodzi na myśl św. Jana Nepomucena, którego wyobrażenia tak często występują nad Wisłą. Wyraz twarzy figury Kamysza jest zupełnie przypadkowy, w czym nie odbiega ona od innych rzeźb ludowych. Żołnierz z Otfinowa przedstawiony został w swobodniejszej pozie, u jego stóp, nieco od tyłu, autor umieścił polskiego orła z rozpostartymi skrzydłami. Być może był to temat zbyt trudny dla Kamysza, a może chciał tu podkreślić własną inwencję w opracowaniu tematu. Zamiast tego elementu wykuł pod gzymsem cokołu duży emblemat orderu Virtuti Militari . Odmiennie wykonane są też krzyże, o które wspierają się figury obu żołnierzy. Krzyż Kamysza, skromniejszy w formie, ma na skrzyżowaniu ramion bardzo ogólnie potraktowaną sylwetę Ukrzyżowanego, podczas gdy na pierwowzorze umieszczona jest w tym miejscu plakieta z płaskorzeźbą głowy Chrystusa w cierniowej koronie, a sam krzyż jest masywniejszy i większych rozmiarów. Przede wszystkim wyróżnia rzeźbę z Toni ogólny wyraz plastyczny pozwalający ją zaliczyć do dzieł z kręgu sztuki ludowej. Nasuwa się refleksja, że obie wsie wystawiły pomniki na miarę swoich możliwości. Duży Otfinów zamówił go w miejskim warsztacie, natomiast niewielka Tonią zwróciła się z tym do wiejskiego rzeźbiarza – pisze A. Małeta133.

Rzeźby na pomnikach w Otfinowie i Toni -stan obecny

W dalszej części artykułu przedstawia zebrane informacje na temat autora rzeźby.

Mieszkająca w Brzostkowie rodzina sporo jeszcze o nim pamięta. Władysław Kamysz urodził się w niedaleko od Brzostkowa położonej Trzebicy, prawdopodobnie w roku 1872. W Brzostkowie osiadł na gospodarstwie żony liczącym 12 morgów. Jednakże praca na roli nie bardzo go pociągała. Wolał wykonywać roboty stolarskie, murarskie, kołodziejskie, choć nie uczył się żadnego z tych zawodów. Podobno skonstruował nawet zegar i organy, ale niestety nic bliżej nie wiadomo na ten temat. Jak wspomina rodzina: „Miał wszystkie talenty”. Rzeźbił głównie dla własnej przyjemności wykorzystując jako surowiec zarówno drewno jak i kamień. Z rzeźb kamiennych rodzina zapamiętała tylko ,,Pana Jezusa. Zafrasowanego" i Ukrzyżowanego. Jedynym konkretnym zamówieniem był ów legionista. Rzeźbę tę wykonał Kamysz na miejscu w Brzostkowie, a gotową przewiózł do Toni Wielkiej, gdzie też została w roku 1930 ustawiona i uroczyście odsłonięta. Za surowiec posłużył tu „biały kamień” - miękki wapień - wydobywany wówczas w rejonie Kikowa odległego 13 km od Brzostkowa (do dziś eksploatowany). Kamysz był też autorem nieznanych bliżej robót, zapewne o charakterze nagrobkowym na cmentarzu w Ostrowcach oraz figur do kościoła w Piasku koło Buska. Rzeźbiarz zmarł w Brzostkowie w roku 1933. Sporo jogo prac znajdowało się w swoim czasie w rodzinnym domu, który służył mu też jako warsztat. Niestety, rodzina Władysława Kamysza, niedoceniając tej strony jego działalności dopuściła do rozproszenia lub zniszczenia większości rzeźb. Taki los spotkał drewnianą figurę „Cara Mikołaja" wzorowaną na popularnym kiedyś ujęciu portretowym tej postaci - w mundurze, z szablą. Podobny los spotkał trzy płaskorzeźby w formie obrazów, które Kamysz podarował córce w posagu. Były dużego formatu i dlatego do domu wzięła tylko jedną, z której obecnie pozostał fragment przedstawiający Boga Ojca wychylającego się z chmur. Jedyną w całości zachowaną do dziś drewnianą rzeźbą jest konwencjonalnie ujęta figura Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej, a kamienną - legionista z Toni134.

Pozostaje jeszcze odpowiedź na pytanie – dlaczego w Toni ustawiono właśnie pomnik legionisty? Najprawdopodobniej chodziło tu o pamięć o przeprawie przez Wisłę w nocy z 19 na 20-go września 1814 r. I batalionu Satyra-Fleszara 1 pp. Leg.Pol., który miał zaatakować Ostrowce po drugiej stronie rzeki. Byś może wtedy, któryś z nich stracił życie, gdyż na rękopiśmiennej mapce cmentarzy wojennych z 1921 r.135, na Błoniu widnieje niezidentyfikowany grób, którego z niewiadomych powodów nie przeniesiono na cmentarz wojenny.

Pierwsza wojna światowa przyniosła zagładę istnień ludzkich na skalę wcześniej nie spotykaną. Czasy pokojowe zrodziły refleksję nad tym i tragicznymi wydarzeniami oraz potrzebę upamiętnienia ludzi, którzy ponieśli w nich śmierć. Pomniki żołnierzy stanowią nieliczne prace rzeźbiarskie o tematyce świeckiej, któro znalazły swe miejsce w krajobrazie wiejskim obok zadomowionych tu kapliczek i figur przydrożnych. Zdarza się, że wykazują z tym i ostatnimi znaczne podobieństwo formalne, jak choćby dzieło Władysława Kamysza.

Powrót z wojny - pocztówka

ROZDZIAŁ II

GOSPODARCZE I SPOŁECZNE SKUTKI WOJNY

Bez mała półroczne zmagania wojenne na terenie ziemi bolesławskiej nie mogły przejść bez echa. Szczególnie ucierpiał majątek i folwarki ziemianina Władysława Sroczyńskiego, którego syn Stefan walczył w kawalerii legionowej, a on sam, ze względu na fakt, że pełnił przed przybyciem Rosjan funkcję przewodniczącego Powiatowego Naczelnego Komitetu Narodowego, musiał się wraz z żoną ewakuować do Salzburga. Chorąży Stefan Sroczyński po przebytej chorobie został skierowany do Domu Rekonwalescentów w Kamieńsku, a następnie otrzymał urlop w okresie 16 IX - 21 X 1917 r. i do armii austro-węgierskiej już nie wrócił. O tym, że symulował chorobę świadczy fakt, że od 8 XI 1918 r. znajdujemy go w szeregach tworzącego się Wojska Polskiego, początkowo jako adiutanta Dowództwa Powiatu Wojskowego w Dąbrowie Tarnowskiej a od 20 III 1919 jako dowódcę plutonu w 7.Pułku Ułanów a następnie oficera operacyjnego w I Brygadzie Jazdy. Od 1 IV 1920 r. awansowany do stopnia rtm. kaw., powrócił do 7 pu, w którym dowodził szwadronem sztabowym136.

Ostrołęka dworzec. Od lewej: por. Wincenty Cendro,.Stefan Nowina-Sroczyński i ppor. Aleksander Sarnowicz, 25 IV 1919 r. [CAW]

Charakterystycznym jest, że wszystkie dwory w okolicy uległy podobnemu losowi, z bardzo małymi wyjątkami. Rosjanie niszczyli je z pełną świadomością, publicznie oświadczając, że czynią to dlatego, ponieważ właściciele ziemscy są zagorzałymi austrofilami i jak się jeden oficer wyraził – gotowi wszystko dla Austrii uczynić. Wobec takiej opinii dwory nasze rzadko się gdzie ostały137. Jak donosił korespondent „Nowej Reformy”: „Po wsiach zachowywały się regularne wojska rosyjskie nieco poprawniej, lecz rekwirowały bez litości paszę, zwłaszcza zboże i konie, albo nic, albo bardzo mało płacąc. Drób kradli w biały dzień, a po krowy, cielęta i świnie podsuwali się do obór chyłkiem – pod osłoną nocy. Dwory pp. Bogusza, Bzowskiego, Konopki, marszałka Sroczyńskiego zrabowane138.

Właściciel majątku Bolesław Władysław Sroczyński [pierwszy z lewej] po konferencji NKN w Krakowie [„Nowości Ilustrowane” 1915, nr 26]

Bieg wydarzeń spowodował, że z konieczności rosła w trakcie wojny rola kobiet, bo to głównie na nie spadło także prowadzenie gospodarstw. Można postawić tezę, że wojna i związany z nią ubytek mężczyzn wpłynęły pozytywnie na wzrost zainteresowania kobiet wiejskich działalnością społeczno-polityczną. Czytając komunikaty wojenne zamieszczane w prasie chcąc nie chcąc zaczęły uczestniczyć w życiu społeczno- politycznym. W 1914 roku władze zaapelowały do nich, aby zajęły się polem uprawnym, gdy ich mężowie walczą na polu walki. Jeszcze w połowie 1916 r., pełnienie przez kobietę wiejską funkcji Naczelnika Gminy budziło zaciekawienie, skoro o takim fakcie w pobliskiej Wólce Grądzkiej pisał „Piast” i „Ilustrowany kurier Codzienny”.

Wojna wymiotła mężczyzn z parafii Bolesław prawie zupełnie. Pozostali tylko starcy i dzieci. Zachodziła przeto obawa, kto rolę uprawiać będzie, kto dokona orki, przeprowadzi jesienny i wiosenny zasiew. Dzieła tego podjęły się kobiety i dziewczęta. Jak sprawnie wzięły się pługa, bron i siewu, świadczy wymownie obecny stan zbóż. W sierpniu ubiegłego roku powołano do wojska wójta z Wólki Grądzkiej, Jana Lizaka; nie miał więc kto spełniać funkcyi wójtowskich. Żona powołanego do wojska Agata Lizak, ujęła w sprężyste swe ręce zarząd gminy i piastowała go chlubnie przez kilka miesięcy139.

Kilkumiesięczne walki na linii Dunajca oraz ofensywa wojsk austro-węgierskich w maju 1915 r. zrujnowały gospodarczo powiat dąbrowski. Według danych sporządzonych przez Namiestnictwo Lwowskie bez dachu nad głową pozostawało tu, jeszcze na początku 1916 roku 982 rodziny. Na 54 gminy jednostkowe dotknięte działaniami wojennymi, zniszczonych zostało 987 domów i 1402 budynki gospodarcze140. Po okupacji rosyjskiej pozostały zniszczone ekonomicznie gospodarstwa chłopskie, zryta od bomb ziemia, zniszczone drogi oraz rozrzucone po całym terenie groby żołnierzy obu walczących armii.

Nasz powiat dąbrowski przeszedł w ciągu roku bardzo wiele, a obecnie po oswobodzeniu na czasy bardzo ciężkie. Moskale wkroczyli do nas 11 listopada 1914 r. Któż od nich najwięcej ucierpiał? Oczywiście chłop. Jemu brali Moskale ostatnią krowę i cielę, jemu zabrali prosię, konia, siano, słomę, zboże, a przedewszystkim owies. Na gruntach narobili dołów, domu popalili, a w nagrodę nie żałowali nahajek. Wszystko to chłop cierpiał, bo nie miał się gdzie podzieć. Chwała Bogu, już 11 maja b.r. powiat dąbrowski był zupełnie oczyszczony z moskali. Ludziska odetchnęli i dziękowali Bogu za oswobodzenie - oceniał położenie chłopów w powiecie dąbrowskim jeden z ludowców141.

Wobec wszechobecnej biedy, niezwykle pożyteczną rolę w czasie wojny spełniał Czerwony Krzyż.

Jakąż wdzięczność musimy czuć wszyscy dla tego Stowarzyszenia, dla Czerwonego Krzyża! Żołnierze, którzy wrócą z wojny, opowiedzą wam o tem, jakie usługi Czerwony Krzyż oddawał im w polu i szpitalach. Wy sami wiecie, jakie usługi oddaje wam, mogąc was informować o losie żołnierzy. Ten to Czerwony Krzyż urządza obecnie w dniach od 30 kwietnia do 7 maja tydzień Czerwonego Krzyża. W tym tygodniu zbierane będą składki, mające zasilić fundusze tego szlachetnego Stowarzyszenia – pisał do „Piasta” w 1916 r. jeden z czytelników142.

W trakcie takich akcji starano się pozyskać jak najwięcej funduszy oraz stałych członków. W 1916 r. akces do Czerwonego Krzyża zgłosili: Teresa Kleczkowska (gospodyni – 4 K) i Jan Adamczyk (rolnik - 4 K) z Podlipia143.

Tabela 4.

Składki na rzecz Czerwonego Krzyża w parafii Bolesław w 1916 roku

Gmina

Datki w koronach

za odznaki

dobrowolne

członkowskie

razem

Bolesław

-

76,80

-

76,80

Grądy

-

36,40

-

36,40

Kanna

7,20

69,60

-

76,80

Kuzie

4,80

4,40

-

9,20

Pawłów

-

48,80

-

48,80

Podlipie

-

60,30

8,00

68,30

Samocice

-

140,05

24,00

164,05

Strojców

-

8,00

-

8,00

Tonia

-

22,20

-

22,20

Wólka Grądzka

-

30,12

-

30,12

Razem

12,00

496,67

32,00

540,67

Źródło: APKr, SPD, sygn. 2.

Jak wynika z tabeli, większość wsi ograniczała się do dobrowolnych zbiórek, a niektóre nie prowadziły ich wcale, jak np. Świebodzin. Od stałych członków uzyskano w 1916 i 1917 r. jedynie 8 K144. Być może jednak składki wpłacano do powstałych w czasie wojny polskich organizacji, jak np. „Sanitariusz Polski”145. Składki dobrowolne organizowano najczęściej po żniwach i wykopkach, a mimo to nie przynosiły rewelacyjnych wyników ze względu na zubożenie całej społeczności wiejskiej.

Brak zaprzęgów, ludzi do pracy i kłopoty z postojami wojskowymi sprawiały, że co roku roboty polne, które zazwyczaj kończą się już we wrześniu, ciągnęły się przez październik i pozostawały na listopad. Rozmiaru nieszczęść dopełniały powtarzające się rokrocznie klęski żywiołowe. Tragiczną sytuację rolnictwa w parafii Bolesław, spowodowaną długotrwałą suszą podsumował w połowie 1917 r. na łamach tygodnika „Piast” wójt gminy Pawłów – Jan Ząbek:

U nas na Powiślu od kwietnia prawie deszczu nie było. Oziminy są, jakie takie, ale wiosenne zasiewy zwłaszcza na piaskowych gruntach, po większej części przepadły. Na tych gruntach niema prawie nic i dziś już grozi widmo głodu. Rząd zarządził dokładne spisywanie zboża na pniu, aby też, broń Boże, nic się nie zmarnowało. Spisanie to jednak nie sztuka. Chodzi o to, żeby te plony jakoś zebrać z pola, a tu przecie brak rąk do pracy okropny. Ja np. mam do zbioru około 20 morgów. Na zimę siałem niewiele z powodu braku rak do pracy. Trzech synów miałem i trzech mi zabrano na wojnę. Sam mam lat 60 i siły nienajlepsze, ponadto jestem wójtem i pisarzem w jednej osobie. Wniosłem prośbę, by mi puszczono na urlop do robót rolnych jednego syna, który nie był na froncie. Nie puszczono. Ostatnim wysiłkiem zdołałem trochę pola uprawić, ale czy potrafię zebrać? Starosta z Dąbrowy kontrolując komisye spisowe tłumaczył ludziom, że trzeba będzie dużo zboża dla ewakuowanych ze wschodniej Galicyi. Pewno, że i ci ludzie muszą jeść. Ale dlaczegóż trzymano ich w rozmaitych barakach, a nie przysłano do robót jesiennych, wiosennych, a nawet obecnie? Dziś powinny każde ręce brać się do pracy na roli, bo chodzi o to, by uchronić całe społeczeństwo od śmierci głodowej. Więc nie tylko o spisach, ale o dostarczeniu rąk do pracy powinien rząd pomyśleć. Przede wszystkim powinien puścić na urlopy samodzielnych rolników, następnie wszystkich etapowców146.

Z przedstawionej relacji wynika, że dodatkowym problemem miejscowych gospodarzy stała się narzucona odgórnie przez starostwo dąbrowskie, konieczność wyżywienia ludności ewakuowanej ze wschodnich rejonów Galicji. Jak słusznie zauważa wójt Pawłowa, można było te osoby zatrudnić do pracy na roli, ale na takie rozwiązanie nikt się nie zdecydował.

Fragment prośby gmin Grądy, Bolesław, Kupienin i Wólka Grądzka do c.k. Starostwa w Dąbrowie o zwolnienie z wojska miejscowego stelmacha Stanisława Babului [ANKr]

Sprawy urlopowania samodzielnych gospodarzy były poruszane na łamach prasy ludowej przez cały okres wojny, nie przynosiły jednak spodziewanych wyników. Jeszcze we wrześniu 1918 r., landszturmiści z Tarnowa (rocznik 1870 i 1871) zwracali się na łamach „Piasta” do posłów ludowych z prośbą o interwencję, „by się za nami ujęli i wyjednali rozpuszczenie nas do domów. Los nasz jest naprawdę pożałowania godny. Gospodarstwa nasze, pozbawione pracowników męskich, bo przy wojsku służymy my ojcowie oraz nasi synowie marnieją”147. Obok tej prośby zamieszczono notatkę ze znamiennym tytułem „Wstrzymanie reklamacji żołnierzy w polu”, której autor wyraził obawę, że „władze wojskowe utartym już zwyczajem wstrzymają reklamacje nie tylko żołnierzy, należących do armii w polu, ale także żołnierzy znajdujących się poza frontem”148. Wygląda wiec na to, że o ile władze cywilne (starostwa) w 1918 r. zdawały sobie sprawę, że dalsze zaniedbywanie gospodarstw rolnych w Galicji grozi klęską głodu, o tyle władze wojskowe wyszukiwały ciągle pretekstów, by żołnierzy w armii zatrzymać. Nie liczono się zupełnie z tym, że samo uzyskanie zgody od starostwa na urlopowanie wymagało wielu zabiegów.

W 1917 r. po przymrozkach wiosennych i długotrwałej suszy, w lipcu przyszła klęska gradu, która doszczętnie zniszczyła zbiory zboża. Pomimo to, urzędnicy starostwa dąbrowskiego bezwzględnie, egzekwowali wydzielony kontyngent.

Powiat nasz w roku 1917 nawiedziła klęska gradowa w połowie, która zniszczyła to, co mróz z końcem kwietnia zaoszczędził. Władze nasze, które dobrze tę klęską widziały naocznie, nie zważają na to nic, ale co parę dni wysyłają różnych „zbirantów”, którzy bezwzględnie chodzą po spalonych i zniszczonych wioskach i wybierają ten ostatek, które w ustawowych wymiarach zostawili – „zbiranci”. A byli oni bezwzględni. Taki pan Orzechowski był takim bezwzględnym „zbirantem”, że ludność wygłodzona, drży na jego wspomnienie, a tutejsze c.k. starostwo akurat w takich panach się lubuje i żadne prośby i żale tamtejszego ludu go nie wzruszają. Połowa ludności bezrolnej jest dziś bez chleba i co będzie dalej, na to nikt nie może dać odpowiedzi, zato zapowiadają nowe rekwizycje. Za ziemniaki zabrane nikt halerza dotąd nie dostał, a po nowy transport „zbiranci” idą. Ludność do ostateczności znękana, oświadcza, że ziemniaków więcej dać nie może i błaga Wys. C.k. Namiestnictwo o ratunek przed zachłannością i niesumiennością tutejszego c.k. starostwa. W tej sprawie wyjeżdża do c.k. Namiestnictwa deputacya z powiatu149

Po suszy i gradzie w 1917 r., kolejny rok był z kolei mokry.

Powiat dąbrowski w ostatniej katastrofie został zalany cały wodą. Ziemniaki przepadły niemal zupełnie, owsa częściowo i pszenice (a po dworach i żyto), zrosły kompletnie. Komisarz od ziemniaków może już iść spać. Tu, gdzie się zapowiadał plon ziemniaków, widać tylko sczerniałe łodygi, a smród z gnijących ziemniaków czuć z daleka. Orać się nieda, a są takie pola, że chyba na wiosnę będzie można orać. Roboty się opuściły, a tu centrale wołają na gwałt o zboże. Pszenica ma 3 czwarte śnieci, a koniczyny pokoszone zgniły zupełnie. Oto obraz pełen grozy. Mówią dowcipnisie, że „chłop śpi, a w polu rośnie”. Niech przyjdą i zobaczą, jak zrosło, ale to ani chłopu, ani im na pożytek nie wyjdzie150...

W styczniu 1918 roku, rozporządzeniem Urzędu Żywnościowego zmniejszono przysługującą na osobę rację zboża i mąki, według którego rolnicy wraz z domownikami i czeladzią mieli otrzymywać 225 gramów zboża dziennie, czyli 6,75 kg miesięcznie. Pozostała część ludności otrzymywała 1150 g maki, lub 1610 g chleba tygodniowo151. W najgorszej sytuacji znajdowali się na wsiach bezrolni, lub posiadacze gospodarstw karłowatych, których w gminie Bolesław było najwięcej.

Całe falangi są po wsiach ostatnich nędzarzy, chałupników bez roli, a często kalecy, niezdolni do pracy, a nimi nikt się nie opiekuje! Wiele rodzin po wsiach cierpi ostatnią nędzę. Niemi nikt się nie zajmuje, o nich nikt nie pamięta. Przy rekwizycji zboża po wsiach zostawia się tylko dla gospodarza i jego rodziny, gdy tymczasem ten wiejski nędzarz zostaje zupełnie zapomniany. Gdy wójt lub ktoś uprawniony z gminy zgłosi się po mąkę dla biednych w gminie często z wykazem, potwierdzonym przez żandarmerię po dokładnej rewizji, że wymienieni żadnych zapasów nie posiadają – nic nie otrzymuje […] Z wiosną zawita na powrót czerwonka i tyfus. Znów wiele ludzi padnie ofiarą głodu152.

W tym samym roku Urząd Wyżywienia Ludności wprowadził precyzyjne zasady obrotu ziemniakami.

Aż do czasu odbioru producenci muszą kartofle przechowywać i nie wolno ich ani zużyć lub przerobić, ani sprzedać. Z pod zajęcia wolne są jedynie te kartofle, których producent potrzebuje do wyżywienia swej rodziny, domowników, służby i robotników. Kto uprawił więcej, niżeli 5 hektarów kartoflami, jest zobowiązanym do 3 dni po zbiorze donieść gminom o wyniku zbioru. Producent, który przed 5 lipca dobrowolnie dostarczy kartofli, otrzyma za cetnar metryczny 100 K. Cena co 12 dni obniża się o 16 K, tak, że od 4 września maksymalna cena wynosić będzie 20 K153.

O tym, że sprawy niezgodnego z zarządzeniami obrotu zbożem i ziemniakami były bezwzględnie karane, świadczy doniesienie do Starostwa Dąbrowskiego żandarmerii z Bolesławia z dn. 24 VIII 1917 r., o tym, że „frajter Jan Książek z posterunku Bolesław, na stacji kolejowej w Mędrzechowie kontrolował Macieja Krupskiego z Przemyśla i Katarzynę Jasakową, gdy Krupski wiózł ze sobą 30 kg pszenicy, a Jasakowa 16 kg ziemniaków. Ponieważ nazwani nie mieli pozwolenia do wywożenia produktów żywności, przeto produkta te zostały przez Książka skonfiskowane i do dalszego zarządzenia do c.k. Starostwa urzędowi gminnemu oddane. Krupski i Jasakowa tłumaczyli się tem, że produkta te wiozą od swych krewnych i tylko dla własnego użytku”154.

Orzeczeniem c.k. Starostwa w Dąbrowie, Jasakowa została skazana za „przekroczenie rozporządzenia Naczelnej Komendy Armii z dn. 25 X 1916 r. za przewóz ziemniaków bez poświadczenia transportowego na karę 2 dniowego aresztu lub 20 koron grzywny155.

Fragment protokołu z przesłuchania naczelnika gminy w Grądach Michała Kaczora w sprawie o nielegalny ubój świni [ANKr]

W nielegalnym (w rozumieniu wydanych rozporządzeń) handlu trzodą chlewną dominowała (ze względów religijnych) ludność chrześcijańska, zaś w handlu bydłem prym wiedli Żydzi. Jak donosił w dn. 5 V 1918 r. na naczelnika gminy „oglądacz zwierząt” z Grądów, ten „skupuje świnie, bije, a gdzie się mięso podziewa nie wiadomo (prawdopodobnie syn wywozi do Krakowa)”156. Jako dowód podał nazwiska 3 producentów, u których kupował oraz zaznaczył, że „Bydło wykupują żydzi, przeciwko którym wójt nie wystąpi nigdy. Samuel Berchiech z Bolesławia kupił od Pawła Osowskiego cielęta bez paszportów, od Michała Zakrzeńskiego kupił cielęta bez paszportów. Pewien Żyd z Dąbrówek Breńskich kupił od Zofii Tobiasz krowę bez paszportu. Paweł Osowski sprzedał klacz bez pozwolenia do Królestwa Polskiego zaś drugiego konia do Dąbrowy”157.

Wojna w dużej mierze zachwiała również dotychczasową solidarnością mieszkańców wsi, zwiększając nierówności społeczne.

Przeciągająca się wojna wywołuje coraz smutniejsze skutki na wsiach polskich. Ludzie zaczynają w niebywały sposób gonić za zbieraniem pieniędzy, stali się niesłychanie łapczywi na te papiery, których jest tyle, ile ich nigdy jeszcze przed wojną na wsi nie było, a choć te papierki mają coraz mniejszą wartość, chęć zbierania ich przysłania w ludziach wszelkie szlachetniejsze uczucie. Toteż dzisiaj widzi się już szerszy przedział w stosunkach majątkowych na wsi. Gospodarze zamożniejsi porobili się prawdziwymi bogaczami, ci zaś co byli biedni, stali się dziś nędzarzami!- Niema współpracy niema dziś zrozumienia niedoli bliźniego, a bogatsi pomiatają biedakami gorzej, niż panowie pomiatali chłopami - pisał do „Piasta” mieszkaniec Bolesławia -  Tomasz Raczyński158.

Jako potwierdzenie swych spostrzeżeń wymieniony korespondent podał przykład reakcji mieszkańców wsi Kanna na powstały w wyniku podpalenia pożar.

Przy ogniu kręciło się koło siedmioro ludzi i to nie mężczyzn, ale dziewczęta i kobiety, a mężczyźni z zimną krwią wzięli pługi i poszli w pole. Ani im się śniło przyjść bliźniemu z pomocą i uratować go od nędzy. […] Doprawdy przychodzi na myśl coraz częściej, czy my jesteśmy katolikami, czy żądza pieniędzy nie zabiła w nas wszelkich uczuć katolickich. Te smutne objawy na wsi polskiej wymagają bacznej uwagi ze strony wszystkich tych, którym dobro narodu leży na sercu159.

Pod koniec wojny okazało się, jak nieszczere było postępowanie Niemiec i Austro-Węgier w sprawie polskiej. Dnia 9 lutego 1918 roku zawarły one w Brześciu Litewskim pokój z Ukrainą, utworzoną z części dawnego państwa rosyjskiego. Układano się tam bez udziału delegacji polskiej, a  Ukraińcom oddano Chełmszczyznę i Podlasie. Wszędzie, jak Polska długa i szeroka, wyrażano oburzenie z tego powodu. Najsilniej objawiło się to 18 lutego 1918 r. w Galicji. W tym dniu odbywały się wszędzie zgromadzenia i przeprowadzano uchwały przeciw „IV rozbiorowi Polski”. Ustała wszelka praca w instytucjach państwowych, a nawet w starostwach, „jeśli co, to Niemcom zaimponowało właśnie wstrzymanie ruchu na kolejach i w urzędach. Skutki były, bo prasa wiedeńska zaczęła nareszcie rozumieć, że zbyt zadraśnięto Polaków i że oni muszą mieć widocznie racyę” – pisał „Piast”160.

Już jednak dzień wcześniej odbyła się „imponująca manifestacja narodowa przeciw grabieży ziem polskich” w parafii Bolesław.

Zapoczątkowana i ustalona przez poprzednie zebranie wybitniejszych osobistości ze wszystkich przyległych wiosek, na którem miedzy innymi, byli obecni księża, marszałek powiatu dąbrowskiego, p. Sroczyński, nauczycielstwo ze wszystkich szkół w parafii, naczelnicy gmin i wielu innych. Na zebraniu tem ustalono program manifestacji. Po nabożeństwie ustawił się pochód i przy śpiewie pieśni Boże coś Polskę, Jeszcze Polska nie zginęła i Roty, ruszył we wzorowym porządku pod figurę Grunwaldzką, gdzie najpierw przemówił miejscowy proboszcz ks. kan. Młyniec, następnie kierownik szkoły p. Wardzała i marszałek p. Sroczyński, który pod koniec owego przemówienia odczytał rezolucję protestującą przeciw () A kiedy mówca, po odczytaniu protestu zapytał, czy uchwalacie i przysięgacie bronić praw naszej ukochanej, wolnej i niepodległej Ojczyzny, wtedy z tłumów chłopstwa i wszystkich obecnych wyrwał się potężny okrzyk: przysięgamy ! – Tak nam dopomóż Bóg !161

Warto wspomnieć, że wymieniany w powyższej relacji pomnik grunwaldzki został wzniesiony w 1910 r. w 500. rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Stała się ona wielką lekcją patriotyzmu i jedności Polaków, dodawała otuchy i wiary, że dni pełne chwały jeszcze kiedyś powrócą, a w Krakowie stanął ufundowany przez Ignacego Paderewskiego pomnik grunwaldzki, najbardziej znany polski monument wzniesiony z okazji rocznicy bitwy.

Fragment relacji z obchodów grunwaldzkich w Dąbrowie [„Przyjaciel Ludu” 1910, nr 28]

W wielu miejscowościach Galicji odbywały się wtedy uroczystości grunwaldzkie. W powiecie dąbrowskim, te główne, zorganizowano już pod koniec czerwca w Dąbrowie i Wólce Mędrzechowskiej162. W całym kraju wznoszono pomniki, krzyże, sypano kopce, odsłaniano tablice pamiątkowe, mające uczcić rocznicę zwycięstwa nad – jak pisano w prasie – „odwiecznym wrogiem Polaków”. Inicjatorami budowy pomników byli najczęściej księża i nauczyciele. Przyłączali się do nich zarówno ziemianie, jak i chłopi. Pomniki wznoszono na terenie całej Galicji – od zachodnich jej krańców (pomniki w Szczakowej i w Chełmku) po ziemie wschodnie (kopiec grunwaldzki w Brzeżanach). Na terenie powiatu dąbrowskiego jedynym takim obiektem jest pomnik w Bolesławiu.

Nie wiadomo z czyjej inicjatywy pomnik został zbudowany. Według danych zamieszczony w Schematyzmie Diecezji Tarnowskiej, na terenie parafii Bolesław mieszkało wtedy 7938 katolików i 335 Żydów, w tym: Bolesław (792), Świebodzin z Kosierówką (656), Kuzie (160), Pawłó (345), Podlipie (461), Tonia z Błoniem i Brzeźnicą (495), Grądy z Borem Grądzkim (856), Wólka Grądzka (252), Samocice z Łęką (1120), Strojców (182), Mędrzechów (1355), Kupienin (683). Proboszczem był ks. Wojciech Młyniec, a wikarymi ks. Marcin Kołodziej i ks. Bartłomiej Harbut. Właścicielem obszaru dworskiego, a zarazem kolatorem parafii był wtedy Władysław Sroczyński163. Na terenie parafii wymieniane są szkoły ludowe, tj. 2- klasowe w Bolesławiu (Aleksander Grodziński, Antoni Musiał), Samocicach (Wojciech Stanula, Jadwiga Bekerówna), Mędrzechowie (Jan Nowak, Franciszka Rozińska, Zofia Serednicka, Bronisława Pilchówna) oraz 1-klasowe w Grądach (Józef Wardzała. Tomasz Patoń), Kannie (Wilhelm Hudyka), Pawłowie (Piotr Habel), Podlipiu (Aleksander Pisarczyk), Świebodzinie (Romuald Czupryna)164.

Aktynie działało tu także Stronnictwo Ludowe, a do najbardziej aktywnych działaczy należeli: Jan Gryszówka, Michał Misiaszek ze Strojcowa, Józef Gąbka, Michał Sajdera z Toni, Jan Doktor, Jan Wdowiak z Kupienina, Stanisław Kochanek, Jan Nowak z Mędrzechowa, Józef Wesołowski, Jan Czupryna z Grądów, Marcin Lizak, Karol Kozaczka z Wólki Grądzkiej, Andrzej Światłowski, Piotr Bugaj ze Świebodzina, Tomasz Gubernat, Józef Białek z Kuzia, Stanisław Lis, Wawrzyniec Chlastawa z Podlipia, Stanislaw Tracz, Franciszek Misterka, W. Kozaka z Samoeic, Michał Kmiecik, Jan Ząbek, J. Mleczko z Kanny, Jan Ząbek, Jan Zając z Pawłowa i Marcin Kowal, Michał Morawiec z Bolesławia165.

Zapewne wśród wymienionej wyżej grupy, tj. marszałka powiatu dąbrowskiego W. Sroczyńskiego, miejscowych księży, nauczycieli i ludowców, należy szukać inicjatorów budowy pomnika grunwaldzkiego w Bolesławiu, a fundusze złożyli mieszkańcy całej parafii. Rzeźbę wykonano w pracowni Wojciecha Samka z Bochni. Pomnik zwieńczony został figurą Maryi osłonięty daszkiem. U podstawy znajduje się orzeł zrywający się do lotu i trzymający w szponach pęknięty łańcuch na trójdzielnej tarczy z godłami Polski, Litwy i Rusi oraz napis: KRÓLOWO/ KORONY/ POLSKIEJ/ MÓDL SIĘ/ ZA NAMI OJCZYZNĘ WOLNĄ/ RACZ NAM/ WRÓCIĆ PANIE GRUNWALD/ 1410-1910.

Od samego początku stał się on miejscem licznych manifestacji patriotycznych organizowanych z okazji świąt narodowych. Odbywały się wtedy pochody z kościoła pod pomnik. Z relacji matki Alicji Morawiec wiadomo, że w czasie 2-giej wojny światowej parafianie zakrywali orła kwiatami i gałęziami, aby zapobiec jego zniszczeniu, co się im całkowicie udało. Przez wiele lat przed wojną i po wojnie aż do śmierci w 1967 roku opiekował się nim bezinteresownie Szczepan Misiaszek - mój dziadek.  W każdym rogu były kwitnące krzaki pigwy zasadzone przez niego a dookoła podstawy pomnika każdego roku sadził jednoroczne kwiaty które sam pielęgnował. Pomnik został odnowiony w 2009 roku. W miesiącu maju pobliscy mieszkańcy zbierali się codziennie śpiewając Maryjne pieśni” – napisała w liście do autora A. Morawiec166..

Warto odnotować, że pomnik z okazji 500-lecia zwycięstwa grunwaldzkiego został też wzniesiony w pobliskim Gręboszowie: „.Przy wjeździe do Gręboszowa, wpada każdemu w oczy wspaniały, granitowy słup na wysokim kopcu, usypanym na pamiątkę 500-letniej rocznicy zwycięstwa grunwaldzkiego. Pomnik ten jest nie tylko ozdobą Gręboszowa, ale i świadectwem świadomości narodowej i patryotyzmu ludności parafii gręboszowskiej” – czytamy w relacji z pobytu w Gręboszowie korespondenta tygodnika „Piast” w 1916 r.167.

„Grunwald” w Bolesławiu – po uroczystościach patriotycznych [Dok.AM]

Pod koniec wojny na omawianym terenie pojawiło się szereg inicjatyw społecznych mających na celu podniesienie sytuacji materialnej ludności wiejskiej. W 1918 roku powstała chłopska „Spółka hodowców drobiu”, której celem było zorganizowanie handlu jajami i podniesienie hodowli drobiu. W krótkim czasie przystąpiło do niej około 2500 włościan z kilkunastu gmin168.

Przyjęci ideą spółdzielczości niektórzy gospodarze, księża i nauczyciele energiczną i wytrwałą pracą przyczynili się do pomyślnego rozwoju Spółki. Gospodarze i gospodynie ze Samocic, Smęgorzowa, Siedliszowic, Pasieki Otwinowskiej, Biskupic, Kars, Bolesławia, Mędrzechowa, Woli Gręboszowskiej, Toni, Podlepia, Kupienina, Świebodzina, Otfinowa i Żelechowa zrozumieli doniosłe znaczenie tej Spółki i jako pierwsi pionierzy spółdzielczej pracy gospodarczej, idąc śladem czeskich i niemieckich wieśniaków, postanowili bezwarunkowo nie sprzedawać wytworów rolnych obcym handlarzom, a stojąc wytrwale przy tem postanowieniu, do dzisiejszego czasu oddają jaja tylko zbieraczom Spółki hodowców drobiu w Dąbrowie169.

Założona Spółdzielnia rozwijała się jednak z trudem, o czym świadczy korespondencja jednego z członków spółdzielni zamieszczona w „Piaście:

Zdawało się, że wkrótce usuniemy zupełnie niepotrzebnych i szkodliwych pośredników pomiędzy rolnikiem a spożywcą miejskim. Niestety, z powodu braku prawdziwej oświaty u ludności w niektórych gminach – włościańska Spółka hodowców drobiu nie mogła wyrwać całego handlu z rąk żydowskich, aby wreszcie spełnić w zupełności swoje zadania. To też z pogardliwym uśmiechem przypatrują się ludzie rozumni na targu w Szczucinie i Dąbrowie, jak kobiety zamożne omijają zbieraczy Spółki i jak garną się do żydków oddając bez żadnego wstydu cały swój tygodniowy dorobek wewnętrznym wrogom ojczyzny, w obronie której walczą i giną obecnie chłopscy synowie. Żydzi obdarzeni pełnem zaufaniem wieśniaczek z okolicznych wsi Dąbrowy, drwią sobie z wszelkiego usiłowania ludzi, którzy rzeczywiście pragną podniesienia dobrobytu wsi. Czas nareszcie, aby wszyscy zrozumieli, że Spółka jest własnością rolników prawie całego powiatu, że zyski w formie procentów od wpłaconych udziałów i premi od sprzedanych jaj wieśniaczki rozdzielą między siebie na walnem zgromadzeniu. Za przykładem gospodyń z Samocic, Smęgorzowa i innych powinny wszystkie gminy zorganizować oddziały gminne, a towar odsyłać przez zbieraczy do Spółki hodowców drobiu w Dąbrowie przy ulicy Swarzewskiej w domu p. Jaśkiewicza. Uzyskaliśmy niezależność polityczną, zrzućmy również jarzmo niewoli gospodarczej170.

Zbieracze jaj kierowali skargi do Starostwa w Dąbrowie na handlarzy żydowskich, że ci skupują jaja po wyższych cenach: „Jakub i Estera Kahane, Żydzi szynkarze w Mędrzechowie i Rachela Kahane z Dąbrowy, córka Zachariasza, podbijają ceny jaj, płacąc ceny wyższe niż je oznaczyło c.k. Namiestnictwo. Proszę o wkroczenie w tę sprawę i odpowiednie ukaranie winnych, gdyż postępowanie ich grozi upadkiem spółki w tej okolicy” – czytamy w jednej z nich171. Polecono ją do wyjaśnienia posterunkowi żandarmerii w Bolesławiu, który w odpowiedzi stwierdził, że „wymienieni Izraelici skupowali jaja w gminie Mędrzechów przed założeniem Spółki, obecnie nie zakupują tam jaj, chyba tylko odbierają tam jaja za dawny dług, tak zeznali wymienieni świadkowie”172.

Aktywność społeczeństwa i Kółek Rolniczych próbowały w 1918 r. ożywić różne pisma ludowe propagując nowe możliwości działania, co spotykało się jednak z nieufnością chłopstwa, o czym świadczy korespondencja z Bolesławia podpisana inicjałami J.T.

Na skutek ogłoszeń i odezw o Towarzystwie „Len” pomieszczanych stale w pismach ludowych, zainteresowało się nasze Kółko rolnicze bliżej tą sprawą i postanowiło urządzić zebranie celem odczytania broszury „Len i płótno” i zachęcenia do zapisywania się na członków. Grunt był przygotowany i była wszelka nadzieja, że nasi gospodarze, a przedewszystkiem gosposie jaknajliczniej przybędą i przystąpią na członków „Lnu”. Lecz zaszło pewne „ale”. Oto ktoś puścił pogłoskę, że jakiś żyd zakłada fabrykę płótna tu w naszej okolicy nad Wisłą. Pogłoskę tę pochwycił nieświadomy rzeczy nasz wójt, a zarazem przewodniczący Kółka rolniczego i w mig rozsiał ją po całej wsi. Skutek był taki, że na zebranie w dniu 20 lutego, oprócz kierownika szkoły i podpisanego przyszło aż… siedmiu gospodarzy – (bez wójta), a i ci niechętnie zrazu odnosili się do spółki „Len”, argumentując że po co nam jakieś dalekie fabryki, skoro ją tu blisko mieć będziemy. Dopiero, gdy im wyjaśniono, że pogłoska ta pochodzi z mętnych i sprawie kooperatywy chłopskiej przeciwnych źródeł – gdy odczytano książeczkę traktującą szczegółowo o tem nowo powstałem Towarzystwie, przekonali się, że to przecież nie żadna podrywka, lecz najpotrzebniejsza, szczególnie w dzisiejszych czasach spółka, w której zarządzie zasiadają najwybitniejsi ludzie z posłem ludowym Długoszem na czele. Przystąpili też wszyscy na członków i zapłacili zaraz udziały (600 koron), również zdeklarowali uprawę konopi. Jest jednak nadzieja, że za tymi siedmioma pójdzie reszta, tembardziej, że pogadanki na ten temat urządzimy jeszcze nieraz na przekór wójtowi i żydowskiej fabryce173.

  U schyłku lata 1918 roku stało się jasne, że Austro-Węgry się rozpadną. W sierpniu 1918 roku w sali Rady Powiatowej w Dąbrowie odbył wiec rolniczy zwołany przez Biuro dla spraw włościańskich w Centrali Odbudowy Galicji, na którym, pomijając zagadnienia polityczne, debatowano wyłącznie nad potrzebami rolników.

Zabierali głos liczni mówcy, użalając się na wielkie zniszczenie powiatu oraz na bardzo powoli i niedostatecznie postępującą odbudowę, acz jej kierownikom, tj. inżynierom z tarnowskiej Ekspozytury budowlanej, w szczególności pp. Radcy Vetulaniemu, Müllerowi i Odrzywolskiemu nie brak ani dobrej woli i energii, ani też wielkiej życzliwości dla ludu, którą, niestety, paraliżują często organa podwładne […] Na sekcję rolniczą żalono się, że z niej nic prócz drobnych subwencji na narzędzia rolnicze włościanie nie otrzymują, natomiast dwory otrzymują i konie i bydło hodowlane i duże subwencje na ogrody, chociaż ich przed wojną nie było. Na te pełne rozgoryczenia skargi odpowiadał uspokajająco prof. Dubiel, podnosząc, że właśnie Biuro dla spraw włościańskich powołane jest na to, by w Centrali bronić interesów włościan i do niesprawiedliwego traktowania małych rolników nie dopuścić174.

Kolejny wiec odbył się 22 VIII 1918 r. w Sali Sokoła dąbrowskiego. Przewodniczył Jan Kasprzak z Otfinowa, a sekretarzował Wojciech Stanula z Samocic. Najpierw debatowano o potrzebie założenia powiatowej spółki odzieżowej, którą po dyskusji założono, a wielu uczestników od razu złożyło 100-koronowe udziały. Następnie kierownik Biura włościańskiego w Centrali Odbudowy Dubiel, przedstawił zebranym korzyści płynące z kooperatyw (tj. spółek) wytwórczych i zapewnił, że Centrala użycza takim kooperatywom poparcia finansowego, a nawiązując do środków i materiałów, jakimi powiat dąbrowski rozporządza wykazał, że rozwój miałyby zapewnione spółki: tkacka (z racji uprawy na dużą skalę konopi i lnu), koszykarska (z racji wielkich obszarów wikliny nad Dunajcem i Wisłą) oraz cegielnia włościańska, która pozyskiwała by glinę ze starych wałów. Jak zapisano w sprawozdaniu, „Na te wywody i propozycje zebrani się zgodzili i celem urzeczywistnienia tychże spółek wybrano obszerny komitet. Oba wiece obsadzone były bardzo licznie, miały przebieg poważny, a odznaczały się tą nowością, że zabierały głos i przemawiały dzielnie także kobiety”175.

Odpowiedź żandarmerii w Bolesławiu z dn. 1 XI 1918 r. w sprawie skargi na Żydów [ANKr]

Pod koniec października 1918 roku rozpoczęto w Dąbrowie świętowanie odzyskania niepodległości176. Kilka dni po wspomnianej uroczystości, tj. w dn. 6 listopada w Dąbrowie została utworzona Powiatowa Komisja Likwidacyjna (Pow.K.L), na czele której stanął dotychcza­sowy starosta Włodzimierz Hendrich. W następnym dniu wysłał on pismo do wszystkich naczelników gmin, zawiadamiając ich o przejęciu władzy przez Polską Komisję Likwidacyjną [PKL] z siedzibą w Krakowie oraz złożeniu przyrzeczenia nowym władzom177.

Dnia 4 listopada złożyłem przyrzeczenie posłuszeństwa i uznania odtąd prawowitej władzy polskiej, tj. Polskiej Komisji Likwidacyjnej i na tej podstawie mam obowiązek odebrać tego rodzaju ślubowanie w miejsce przysięgi od podwładnych mi w powiecie Naczelników gmin, których w tym celu wzywam do Dąbrowy na dzień 12 listopada 1918 do Sali Rady Powiatowej na godzinę 11–tą w południe, gdzie odbędzie się uroczyste odebranie na moje ręce ślubowania. O tym należy też powiadomić w odpowiedni sposób miejscową ludność, ażeby wiedział, że odtąd podlegli są Naczelnicy gmin i Zwierzchności gminne polskie. Starostom działającym wyłącznie dla dobra ojczystego kraju, a nie dla państwa zaborczego. W tym kierunku polecam PP. Naczelnikom od tej chwili działać uświadamiająco na mieszkańców gmin. Są oni wolnymi obywatelami państwa polskiego178.

Stosownie do Okólnika PKL z dn. 7 XI, w dn. 12 XI 1918 r. naczelnicy gmin powiatu dąbrowskiego złożyli na ręce starosty tzw. „Przyrzeczenie w miejsce przysięgi”179, które podpisali wszyscy wójtowie gmin z omawianego terenu: „Przyrzekamy jako naczelnicy gmin, że zachowamy Rządowi Polskiemu wierność i posłuszeństwo, przestrzegać będziemy ustaw i wypełniać sumiennie obowiązki swego urzędu oraz nakazy przełożonej władzy polskiej”.

Fragment listy z podpisami naczelników gmin – 1918 r. [ANKr]

Przyrzeczenie w miejsce przysięgi odebrane dnia 12 listopada 1918 od Naczelników gmin w powiecie na ręce W.P. Starosty, stosownie do okólnika z dn. 7 listopada 1918 r.”180.

Wieś

Naczelnik gminy

Bolesław

Antoni Łysik

 

Grądy

Michał Kaczor

 

Kanna

Franciszek Wcisło

 

Kuzie

Józef Szczygieł

 

Pawłów

Jan Ząbek

 

Podlipie

Stanisław Sęk

 

Samocice

Michał Ciepiela

 

Świebodzin

Andrzej Światłowski

 

Tonia

Michał Sajdera

 

Wólka Grądzka

Marcin Lizak

 

W listopadzie 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, ale o jej kształcie w znacznej mierze zdecydowały wydarzenia następnych lat. Euforia szybko minęła, a Polacy musieli stawić czoła nie tylko wyzwaniom wynikającym z wielkiej polityki, ale także kłopotom dnia codziennego. Następstwa wojny, dezorganizacja życia społecznego, bieda, różnice wynikające z porozbiorowego dziedzictwa były trudnym sprawdzianem dla całego społeczeństwa. Kolejne problemy można wyliczać dalej - budowa sprawnej armii, przeprowadzenie wyborów, odbudowa zniszczeń, czy wreszcie - wywalczenie granic z bronią w ręku:

Już jesienią 1918 r. zaczęły się na dużą skalę szerzyć choroby zakaźne, tj. tyfus, czerwonka oraz grypa zwana hiszpanką, której druga fala rozpoczęła się we wrześniu 1918 roku i odznaczała się wysoką śmiertelnością: „Całe połaci kraju ogarnęła nieznana dotąd epidemia – hiszpanka. […] Całe gminy leżą w ogromnej gorączce, wielu chorym bucha krew z ust i nosa, wielu zrywa się w gorączce z łóżka i majaczy przez kilka dni, a kto się zaziębi – ten idzie na tamten świat. […] Przestrach wielki, bo znikąd nie ma ratunku. W niektórych domach nie ma kto bydła popaść lub strawy chorym ugotować, nie ma kto po trumnę zmarłemu jechać. […] Wielka wina tego stanu rzeczy ciąży na władzach, które dotychczas ani nie uświadomiły ludności, w jaki sposób należy się przeciw tej chorobie bronić, ani też nie dostarczyły jej przeciwdziałających środków” – donosił „Piast”181.

Najbardziej pilną sprawą było jednak zaopatrzenie ludności w artykuły spożywcze i opał na nadchodzącą zimę. Konieczne stało się szybkie ściągnięcie kontyngentów, którą to czynność z polecenia Starostwa w Dąbrowie, miały dopilnować na omawianym terenie posterunki żandarmerii w Bolesławiu i Delastowicach. Potrzeby wojenne związane z obroną państwa przed siłami Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej, nałożyły na społeczeństwo obowiązek zasilania wojsk walczących pomocą materiałową. W tym celu władze państwowe odwołały się do społeczeństwa, wzywając je na łamach prasy do wykupu Pożyczki Odrodzenia Polski.

Rozmiaru nieszczęść 1920 r. dopełniło w parafii Bolesław wydarzenie, które w istotny sposób podważyło zaufanie do miejscowych księży. Otóż, chcąc rozbudzić patriotyczne uczucia wśród dzieci szkolnych księża i nauczyciele postanowili przewieść je na drugą stronę Wisły:

Podobnie jak w lalach przedwojennych urządzili w Bolesławiu księża miejscowi i nauczycielstwo dnia 13 maja b.r. majówkę dla dziatwy z kilku szkół. Pamiętamy wszyscy z chłopięcych lat, co to za radość dla dzieci „wyclećzka-majówka”... W innych okolicach urządzają takie wycieczki w góry, w lasy. W naszej okolicy nadwiślańskiej, monotonnej, bezleśnej, najbardziej urozmaiconą, a nadto dla dziatwy pouczającą jest wycieczka naj Wisłę. Ujrzy tam dziecko dużo rzeczy, których dotąd rie widziało, lub na które nie zwracało uwagi, nacieszy się widokiem płynącej wstęgi wody, widokiem łodzi, rybek, usłyszy słowika - pobawi się swobodnie na obszernych piąszezyskach z księdzem, z nauczycielem... Przed wojną rwały się dzieci, na łodzie, by przepłynąć na drugi brzeg, ale widok Kozaków, odbywających straż graniczną, nie pozwalał na to, co najwyżej można było wiosłować wzdłuż „naszego” brzegu. Ale teraz już cała Wisłą nasza i ża nią ziemia nasza. Trzeba się nacieszyć Wisłą, zaspokoić uczucia patryotyczao i ucałować ziemię po drugiej stronie, tę ziemię zawsze polską, którą trzymał tak długo w niewoli ltnut moskiewski)182.

Niestety cała wyprawa zakończyła się tragedią, o czym pinformowały gazety ludowe, tj. „Piast” i „Lud Katolicki”.

Przepłynęły dzieci na łodziach bezpiecznie na drugą stronę - większą część już wróciła rozradowaną. Wisła była, jak na suchym czasie malutka i spokojną, przeprawa odbywała się pod okiem przełożonych, przewoźnicy byli wprawni i nie lekkomyślni, a łodzie silne i duże - mimo to okrutna śmierć wyciągnęła ku jednej łodzi swą niszczącą kosę... Już krypa (wielka łódź do szutru) dobiła do brzegu, już przewoźnik wyskoczył na łąkaę za nim pewna ilość dzieci, już reszta dziatwy pchnęła się ku wyjściu na kraj łodzi - i to spwodowało nieszczęście. Łódź obciążona teraz zbytnio po jednej stronie,  zanurzyła się dziobem w wodę - na dobitek wyrwał sę przewoźnikowi z rąk łańcuch, którym łódź trzymał i momentalnie łódź odbiła o krok od brzegu. Dzieci zamiast cofnąć się ku środkowi łodzi, z wyjątkiem kilku, wskoczyły w wodę, by jak najprędzej dostać się na ląd. Kilkunastu dzieciom zajrzała śmierć w oczy! Przewoźnicy skoczyli na ratunek, z pomocą przybiegli im będący w pobliżu ludzie, wśród których na szczególną pochwałę i wdzięczność zasłużyli: Stanisław Misiaszck z Pawłowa, Agata Niejadiikówna ze Strojcowa, Jan Szczygieł z Świebodzina i Henryk Wardzała (maturzysta) z Grądów, którzy z narażeniem własnego życia wyciągali dzieci z wody. Zdawało się, że wyratowali wszystkie - trudno byle dziatwę przeliczyć, bo przestraszona rozbiegła się do domów - na wszelki wypadek jednak przeszukano na łodziach rzekę. Niestety dopiero na drugi dzień okazało się, żo brakuje pięciorga dzieci, któro pewnie odraza wpadły pod łódź i utonęły183.

Duży wpływ na częściowe przełamanie nastrojów apatii i zmęczenia wywołanych klęskami wojsk polskich na froncie wschodnim, miał „List biskupów polskich do Narodu Polskiego” z 7 lipca 1920 r., w którym hierarchowie wezwali do jedności działania wszystkich wiernych i wyrzeczenia się waśni partyjnych. Apelowali też o pomoc materialną dla armii i wstępowania w jej szeregi184. Zalecenia biskupów, jak i zapewne samo powołanie kapłańskie, sprawiły, że duchowieństwo wszędzie [z bardzo nielicznymi wyjątkami] spełniło swój patriotyczny obowiązek185. Księża informowali ochotników, gdzie znajdują się najbliższe punkty werbunkowe, odprawiali uroczyste nabożeństwa dla poborowych wychodzących z parafii oraz współpracowali z władzami państwowymi i samorządowymi. Włączyli się też w organizację pomocy dla walczącej armii, tworząc komitety obrony narodowej w parafiach, lub aktywnie uczestnicząc w pracach komitetów powiatowych i gminnych. Nawoływali z ambon do składania ofiar, udzielali pomocy rodzinom wojskowych i napływającym ze wschodu rodzinom uchodźców. Potępiali też dezercję i ociąganie się przed wstąpieniem w szeregi wojska.

Na organizowanych różnorakich wiecach i manifestacjach patriotycznych przeorowadzano składki. Przykładowo, na Czerwony Krzyż złożyły po 20 Mk:.  Małgorzata Bernat, Marja Lalowicz, Aniela Przewoźnik, Anna Woźniak, Julia Szczygieł, Katarzyna Adamczyk i Zofia Szczygieł186, na żołnierza polskiego parafia Bolesław 1920 Mk, na Dar Narodowy 3- Maja, „parafia Bolesław ze składek zebranych po. ulicach pod kierunkiem, miejscowego nauczycielstwa 951 K == 666 Mk187. 27 VI 1020 r. na fundusz, plebiscytowy Stowarzyszenie Młodzieży w Bolesławiu 35 Mk188.

Należy podkreślić, że istotną rolę w akcji mobilizującej mieszkańców wsi do maksymalnego wysiłku obronnego, odegrała prasa ludowa. Nawoływała ona do wykonywania zadań związanych z obroną kraju, zachowania spokoju i ładu, wytwarzała atmosferę potępienia dezerterów, propagowała pożyczkę państwową. W dn. 1 sierpnia 1920 r. ukazał się w „Piaście” apel do chłopów diecezji tarnowskiej - autorstwa gospodarza Pawła Ciężadły - by ci wstępowali do armii.

Bracia Chłopi! Jęcząc przez półtora wieku pod knutem obcej przemocy, przejęci byliśmy jednem pragnieniem, doczekania chwili, gdy naród chwyci za broń, uderzy na odwiecznego wroga i zrzuci z siebie jarzmo niewoli. […] Ojczyzna nasza, którą tak niedawno odzyskaliśmy, zagrożona ze wschodu przez odwiecznego wroga, woła przez usta naczelnego wodza: Do broni! Na głos ten nie wolno nam być obojętnemi, nie wolno nam ani chwili namyślać się, chyba nie chcemy, żeby nas przyszłe pokolenia przeklęły. Bracia Chłopi! Nie mamy chwili do stracenia. Żniwa już skończone. A więc teraz do szeregów w obronie Ojczyzny, w obronie żywicielki, w obronie tego, cośmy zebrali, kto karabin unieść może. Stańmy jak jeden mąż! Nie pora dzisiaj na krytykę stosunków, nie pora narzekania, że reforma rolna jeszcze nie wprowadzona w życie, że projekt konstytucji nie odpowiada naszym życzeniom! Wszystko w wolnej Polsce da się zmienić, natomiast w martwej Polsce o tem marzyć nie można! Wszyscy jesteśmy sobie równi, wszyscy mamy jednakie prawa i jednakie obowiązki wobec Ojczyzny. Żadnych zwolnień, żadnych reklamacji! Kto tylko Polakiem się czuje, kto zdoła karabin udźwignąć, niech idzie na front. Kto się dzisiaj ociąga na wezwanie Ojczyzny jest zdrajcą Ojczyzny i powinien się spotkać ze wzgardą całego społeczeństwa, powinien być wydalonym czy to z Rady gminnej, czy ze spółki, stowarzyszenia lub kooperatywy, ten powinien być bojkotowany przez całe społeczeństwo, powinien być bojkotowany przez kobiety polskie. Żadna dziewczyna nie powinna podawać ręki chłopcu, który się od służby wojskowej w tak poważnej chwili uchyla. Niech kobiety w każdej gminie rozpoczną silną agitacyę werbunkową i pożyczkową pod hasłem: wszystko, co zdolne do noszenia broni, na front! Bracia Chłopi! Ojczyzna, której mienimy się być fundamentem, nie może nas zawieść! Krwawiliśmy się tyle  lat dla wrogiej Austrii, Rosyi czy Prus, bądźmy teraz zdolni nieść życie i mienie w ofierze dla naszej Macierzy, Polski. Niech żyje Rzeczypospolita Polska. Niech żyje naczelnik Piłsudski i armia polska! Do widzenia w szeregach!189.

Prasa informowała także o barbarzyńskich wyczynach Armii Czerwonej. Przykładowo, poseł tarnowski ks. J. Lubelski (wówczas kapelan wojskowy) pisał w „Ludzie Katolickim” o swych spostrzeżeniach z Brodów, po 10 dniowym pobycie bolszewików: „Zrabowani są wszyscy Polacy, Rusini i Żydzi, - bogaci i biedni. Biedakom zwłaszcza wszystko zabierano. Dziewczęta i kobiety gwałcono. Najniewinniejszych ludzi mordowano, wywożono lub zamykano do więzienia. Przed bandami bolszewickiemi nigdzie nić było się bezpiecznym. Miasto i okolica wyglądało jak zbawienia powrotu wojaka polskiego, a gdy ono wróciło - to nawet żydzi i Rusini konie naszych żołnierzy z radości całowali. Obecnie niema w Brodach i okolicy ani jednego przyjaciela bolszewików, Bolszewicy wyleczyli ich z przyjaźni ku sobie zupełnie” – czytamy w relacji190.

Gdy armia bolszewicka zbliżała się do Warszawy i niebezpieczeństwo utraty niepodległości stało się jak najbardziej realne, w dn. 2 sierpnia odbyło się w Dąbrowie - „ogromne zgromadzenie powiatowe” - zorganizowane przez Komitet Obrony Państwa.

P. Janas w krótkiem przemówieniu wezwał lud do ratowania państwa. O werbunku, o konieczności stawiania się do wojska mówił porucznik Rączkowski, o pożyczce Odrodzenia adwokat dr Staśko, o konieczności obrony państwa przed bolszewikami mówił krótko, ale świetnie p. Piwowarczyk przedstawiciel Narodowej Partyi Robotniczej z Tarnowa. Przemawiało potem kilkunastu włościan, którzy zgodnie domagali się zniesienia wszystkich reklamacji i zarządzenia ogólnej mobilizacji. Rezolucja wzywająca lud do broni przyjęta wśród ogromnego entuzjazmu. Zebrani odśpiewali na końcu Rotę Konopnickiej i uroczyście na wezwanie przewodniczącego przysięgli, że pójdą bronić Ojczyzny i dadzą jej środki na obronę191.

Na wiecu ludowców zorganizowanym w Tarnowie w z dn. 22 VIII 1920 r. przedstawiciel PSL L. Rymar odczytał zgłoszone przez uczestników rezolucje, których treść świadczy o zupełnej zmianie postawy chłopstwa tarnowskiego po wyborze Wincentego Witosa na premiera rządu:

1.     Zebrani na wiecu w Tarnowie włościanie ziemi tarnowskiej i ziem okolicznych, dając wyraz najwyższej radości z powodu powierzenia w chwili dla państwa najcięższej kierownictwa rządu trybunowi ludu polskiego, posłowi naszej ziemi, Wincentemu Witosowi, ślubują uroczyście, iż stać będą zawsze wiernie i karnie przy nim i jego rządzie, gotowi do złożenia wszelkich ofiar, jakich rząd zażąda, aby prezydentowi ministrów, który jest kością z naszych kości i krwią z naszej krwi, skupieniem wszystkich sił ułatwić wyprowadzenie Ojczyzny z odmętu burz do przystani pokoju i ugruntowanie mocnej i szczęśliwej Polski ludowej;

2.     Zebrani na wiecu w Tarnowie włościanie ziemi tarnowskiej i ziem okolicznych wyrażają hołd bohaterskiej armii polskiej i jej naczelnemu wodzowi, Józefowi Piłsudskiemu oraz rycerskim synom szlachetnej Francyi, których współdziałanie ułatwiło naszej armii rozbicie bolszewickiego najazdu;

3.     Zebrani na wiecu w Tarnowie włościanie ziemi tarnowskiej i ziem okolicznych stwierdzają, że Rada najwyższa w Paryżu, wyrokiem w sprawie Śląska Cieszyńskiego wyrządziła braciom naszym na Śląsku i całemu narodowi polskiemu ciężką krzywdę, zwraca się do p. prezydenta ministrów z gorącą prośbą, by spowodował rewizyę decyzji Rady ambasadorów w imię zasad sprawiedliwości, na których Ententa pragnie nowe ukształtowanie Europy, gwarantujące jej ludom wolność i pokój192.

Mieszkańcy parafii bolesławskiej w obronie niepodległej Polski złożyli również najcenniejszy dar – swoje życie. Niektórzy z nich tuż po zakończeniu wojny wstępowali do tworzącego się Wojska Polskiego i walczyli już w 1918 r. w obronie Lwowa i kresów wschodnich.

Z dokumentów będących w rękach prywatnych wiadomo, że w wojnie z bolszewikami brał udział ur. w 1895 r. Wawrzyniec Wójcik z Pawłowa. Służbę wojskową rozpoczął w 1915 r. w 46 pułku artylerii ciężkiej i do 1918 r. przebywał na froncie wschodnim, kiedy został przeniesiony na front włoski193.

Powojenne zdjęcie W. Wójcika [Dok.AM]

Po wojnie przydzielono go do służby w kawalerii w 3 pułku tarnowskich strzelców konnych. Pułk ten został sformowany na bazie istniejących już koszar i obiektów wojskowych galicyjskiego 2 p.uł. W czerwcu 1919 r. utworzony został 3 pułk dragonów oraz szwadron zapasowy, których dowódcą został ppłk. Aleksander Ehrbar. We wrześniu 1919 r. pułk został przemianowany na 3 pułk strzelców konnych, aby ostatecznie 6 października 1920 r. rozkazem Ministerstwa Spraw Wojskowych zmienić nazwę na 5 pułk strzelców konnych z podległością pod V DOK Kraków. Od listopada 1919 r. dowództwo szwadronu zapasowego objął mjr Kazimierz Trzciński, który wraz z kadrą prowadził w Chyszowie intensywne szkolenie żołnierzy, po którym wysyłani byli oni jako uzupełnienie dla walczącego w wojnie polsko-bolszewickiej własnego 3 pułku dragonów oraz innych pułków kawalerii, jak np. 1 pułku ułanów krechowieckich194.

Fragment książeczki wojskowej W. Wójcika wydanej w 1920 r. Dokumenty przekazane przez P. Monikę Perfettii (Włodarczyk) z USA za pośrednictwem A. Morawiec.

Właściwie nie wiadomo, w której jednostce odbywał służbę ur. w 1889 r. w Bolesławiu Szczepan (Stefan) Misiaszek. Z listu wymienianej już jego wnuczki Alicji Morawiec wynika, że uczestniczył w tzw. kryzysie przysięgowym, czyli zapewne wchodził w skład któregoś pułku Legionów. Pewnym potwierdzeniem może być też dalsza część relacji: „Wiem na 100% ze był we Włoszech. Miał zegarek ofiarowany mu przez umierającego kolegę w okopie, który komuniści wystawili na licytacje po zamknięciu mu stołówki, ale mój ojciec go wykupił. Jak historia w rodzinie mówi, że nabył się ciężkiej astmy ponieważ nabawił się tam zapalenia płuc śpiąc na śniegu i nigdy to nie było wyleczone” – pisze A. Morawiec195. Wobec tych faktów, pojawia się pytanie, dlaczego dla obydwu żołnierzy, wspomniany zegarek, był tak cenny?, bo przecież, nie ze względu na cenę. Skądinąd wiadomo, że zegarkami z dedykacją odznaczał bardzo często swoich legionistów J. Piłsudski. Wydaje się więc bardzo prawdopodobne, że zegarek był pamiątką po komendancie, a cała sprawa wyglądała prawdopodobnie tak:

Pole tekstowe:  
Szczepan (Stefan) Misiaszek 
Zb.Pr. A. Morawiec

W lipcu 1917 roku, kiedy Józef Piłsudski ustąpił z Rady Stanu i odmówił złożenia przysięgi wierności Niemcom i Austrii, a wraz z nim legioniści I i III Brygady Legionów, Szczepan Misiaszek, podobnie jak i inni legioniści z Galicji, został zwolniony do domu, a następnie siłą wcielony do armii austriackiej. Tam znalazł się pod specjalnym nadzorem jako osoba podejrzana politycznie. Wysłano go, jak i wielu innych byłych legionistów pochodzących z Galicji, na front włoski i wcielono do wymienianego już 57  pułku piechoty austriackiej, który w 1918 roku walczył nad Piavą. Na początku listopada 1918 r. pułk stacjonował w San Giusto. Wtedy też wydzielono z niego oficerów i szeregowych obcej narodowości, a 13 listopada oddział złożony z 28 oficerów i 200 szeregowych, pod dowództwem kpt. Menderera wrócił do Tarnowa196. Znajdował się już tam batalion zapasowy, zorganizowany w Przerowie na Morawach. W dn. 29 listopada 1918 r. z dowództwa 57 pp. rozesłano do starostw, z których rekrutowali się żołnierze pułku, pismo z rozkazem naczelnego dowódcy wojsk polskich Józefa Piłsudskiego. Informowano w nim, że „mają się wszyscy do 57 pp przynależni żołnierze do 36 roku życia bezzwłocznie zgłosić do komendy tego pułku znajdującej się w Tarnowie w koszarach Piłsudskiego. Uchylanie się od tego nakazu pociąga za sobą skutki prawne. Uprasza się Starostwo o ogłoszenie tego rozkazu oraz o ścisłe i bezzwłoczne przeprowadzenie tegoż za pośrednictwem żandarmerii tudzież zarządzenie by wypłatę zasiłków pieniężnych dla rodzin tych osób, które się do powyższego rozkazu nie zastosowały były wstrzymane”197..

Jako pierwszy został zorganizowany przez Andrzeja Wajsa III batalion, który pod jego dowództwem już 15 XII 1918 r. odszedł na front ukraiński. W dn. 23 XII 1918 r. żołnierze prowadzeni przez Antoniego Stawarza przeprowadzili natarcie na wieś Hruszów i zdobyły silnie obsadzone pozycje. W Pod koniec grudnia zorganizowano I batalion, a z początkiem lutego 1919 r. II batalion i sztab pod kierownictwem płk Aleksandra Boruszczaka198..

Należy wspomnieć, że w dn. 7 marca 1919 roku do służby w 16 pp powołany został Henryk Sucharski z Gręboszowa, absolwent II Gimnazjum w Tarnowie. W tym okresie pułk stacjonował w Cieszynie dozorując polsko-czechosłowacką linię demarkacyjną oraz podnosząc poziom wyszkolenia żołnierzy. W październiku 1919 roku wyruszył na północno-wschodnią rubież Polski, gdzie brał udział w walkach polsko-litewskich w rejonie Suwałk. 3 października 1919 roku Sucharski uzyskał stopień podchorążego, a już 14 stycznia 1920 roku został podporucznikiem i przeniesiono go do 20 Pułku Piechoty.

Z parafii Bolesław na froncie bolszewickim znalexli się także: Stanisław Rogowski zamieszkały w Grądach, Józef Franczyk z Bronisław Wadas z Wólki Grądzkiej i Stefan Sroczyński właściciel Mędrzechowa. Wadas od listopada 1918 r. w szeregach 25 pp w stopniu porucznika za męstwo okazane na polu walki odznaczony został medalem Virtuti Militari kl. 5. (nr 14253). Po wojnie zweryfikowany w stopniu kpt. służby stałej piechoty ze starszeństwem od 1 czerwca 1919 r. Sroczyński od 8 XI 1918 roku w WP, początkowo jako adiutant Dowództwa Powiatu Wojskowego w Dąbrowie Tarnowskiej a od 20 III 1919 jako dowódca plutonu w 7.Pułku Ułanów a następnie oficer operacyjny w I Brygadzie Jazdy. Od 1 IV 1920 r. awansowany do stopnia rtm. kaw., powrócił do 7 pu, w którym dowodził szwadronem sztabowym199.

Nie sposób omówić w niniejszym opracowaniu szlaków bojowych poszczególnych formacji, tym bardziej, że często praktykowana była zmiana przydziałów, dyktowana potrzebą sytuacji. Niemniej jednak z dostępnych źródeł wiadomo, że w walkach o granice 1918-1920 z różnych przyczyn życie stracili m.in.: . z Grądów i Wólki Grądzkiej: Franciszek Wierzbicki, szer. 2/I baon wartowniczy, utonął 30 V 1920 r., Warszawa, Stanisław Robak – strz. Pułk Strzelców Wileńskich, utonął 1VII 1920 r., Berezyna. Władysław Chmura – szer. 20 pp, zmarł ranny 8 VIII 1920 r. w pociągu sanitarnym, Michał Noga – strz. 54 pp, poległ 7 XII 1920 r., Jan Noga – szer. 16 pp, poległ 1 VI 1920 r., Berezyna; z Podlipia: Władysław Majka – plut. 202 pp., poległ 1 VI-31 VIII 1920. z Samocic: Jan Bryła  - szer.  4 DP, zm. ch. 2 XII 1920 Tarnopol, Wojciech Światłowski, st. szer. 1 pp. Leg., zm. r. 27 IX, Warszawa, Stanisław Szczygieł, szer. 23 pp., zm. ch. 11 II 1920, Jan Wojtowicz, szwol. 1 p. szwoleż., poległ 7 VIII Radzieliszki. Józef Ziarko, szer. 40 p. strzel, pol. 22 VIII 1920. Na tablicach pamiątkowych w kilku wsiach parafii bolesławskiej zamieszczone są nazwiska poległych żołnierzy. Niestety niektórych nie udało się odnaleźć na Listach Strat200.

Przyjaciele, sojusznicy nasi, wielkie potęgi Zachodu, wątpiły w nas. Jeden z dyplomatów rzucił mi pytanie, które biło w twarz, paliło wstydem, pytanie, na które nie było właściwie odpowiedzi: „Czy Polacy chcą bronić swej niepodległości i czy do obrony są zdolni?”  Pytanie to skierował ów dyplomata do mnie, jakio do kierownika rządu. Należało dać odpowiedź, ale dać czynem. Nie wiem, czy Polska będzie jeszcze przeżywać taką chwilę. Gdy jednak patrzę na to, co się stało, widzę, że naród dał odpowiedź. […] Przeżyliśmy kilka dni, brzemiennych w wypadki. Przeżyliśmy kawał historyi Polski. W ciężkich dniach smutku, kiedy to przed narodem stanęło groźne: być albo nie być! Odpowiedź nasza poszła tylko w tym kierunku: Być! […] To co było największem zwycięstwem w tej wojnie to było odnalezienie siebie i własnych sił przez naród – powiedział W. Witos na wspomnianym wyżej wiecu w Tarnowie201.

Będąc przy pomocy okazanej przez sojuszników, warto podkreślić nieznany bliżej epizod. Otóż, w 1926 r. szkoła w Grądach wzięła udział w akcji zbierania podpisów pod ,,Deklaracją o Podziwie i Przyjaźni dla Stanów Zjednoczonych”202. Akcję zaplanowano tak, aby zbiegła się z obchodzoną w USA 150 rocznicą podpisania Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Miała ona stanowić formę podziękowania za pomoc w postaci materiału siewnego, maszyn rolniczych, sprzętu rolniczego, odzieży, lekarstw itp., jakie Stany Zjednoczone przekazały Polsce po I wojnie światowej. Wartość tej pomocy przy obecnej wartości dolara, wynosiła kilka miliardów dolarów. Akcja zbierania podpisów okazała się nadspodziewanie udana. Zebrano ich pięć i pół miliona, a zostały umieszczone w 111 tomach, które opracowano w Polsce i dostarczono do Białego Domu prezydentowi Calvinowi Coolidge203. Zbiór zawiera pozdrowienia i podpisy przedstawicieli wszystkich szczebli władz II Rzeczypospolitej (z Józefem Piłsudskim, prezydentem Ignacym Mościckim i premierem Kazimierzem Bartlem na czele, oraz posłami na Sejm i senatorami Rzeczypospolitej), duchownych (z prymasem Aleksandrem Kakowskim), wojskowych, przedsiębiorców, naukowców oraz około 5,5 miliona podpisów uczniów szkół polskich, wśród których figurują nazwiska nauczycieli i starszych dzieci 3-klasowej szkoły w Grądach204. Opiekunkami akcji były nauczycielki Zofia Kijakówna i Jadwiga Ferensówna oraz kierownik Piotr Młynarski.

Początkowy fragment listy uczniów z Grądów  podpisanych pod ,,Deklaracją”.

Należy wspomnieć, że Stany Zjednoczone były wówczas jedynym krajem mogącym udzielać pomocy humanitarnej. W 1918 r. wysłano do Polski specjalną misję żywnościową, kierowaną przez płk Williama R. Grove. Jego wspomnienia są ważnym świadectwem skali amerykańskiego wsparcia oraz rozmiarów nędzy panującej w Polsce. „Odwiedziłem kuchnię ludową, jedna miska (około litra) zupy z jęczmienia, dość wodnista, wydawana raz dziennie na osobę. Wiele dzieci w łachmanach. Wszystkie z cieniem pod oczami, wiele dotkniętych chorobami skóry przez niedożywienie i brak środków czystości” – pisał we wspomnieniach płk Grove205. W okresie największej nędzy i głodu od lutego do sierpnia 1919 r. Polska otrzymała od Amerykańskiej Administracji Pomocy około 254 tysięcy ton żywności (głównie mąki) oraz 6 tysięcy ton odzieży o wartości 63 milionów dolarów. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że uratowano wtedy od śmierci głodowej tysiące istnień ludzkich, głównie dzieci. Już w 1922 r. Sejm nadał stojącemu na czele amerykańskiej pomocy Herbertowi Hooverowi honorowe obywatelstwo. W tym samym roku Orderem Orła Białego odznaczono byłego prezydenta Thomasa Woodrowa Wilsona oraz odsłonięto Pomnik Wdzięczności Ameryce przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie206.

Odzyskanie niepodległości, walki o granice wraz z wojną polsko-rosyjską, przyniosły u zarania istnienia II Rzeczypospolitej nie tylko radość i dumę z powstania własnego państwa, ale także ważną i złożoną kwestię zabezpieczenia egzystencji osób, które brały udział w walkach o wolność, ale doznały w związku z tym mniej lub bardziej poważnego uszczerbku na zdrowiu, którego najbardziej drastyczną formą był brak kończyn.

Według danych statystycznych sporządzonych w 1921 r. przez Międzynarodowy Sekretariat Pracy, w Polsce wojna pozostawiła 320000 inwalidów207. Po blisko 10 latach, według danych, opracowanych przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, na dzień 1-go stycznia 1930 roku zarejestrowanych było na ziemiach Polski jeszcze 136843 osób, „nad któremi ciąży straszne dziedzictwo wojny - kalectwo, ślepota, niezdolność do pracy i inne upośledzenia fizyczne i moralne”208.

Na terenie całego województwa krakowskiego w 1921 roku na 121296 wdowców i wdów, tych pierwszych było 25496 (21%), natomiast drugich 95800 (79%)209. Jeszcze większe dysproporcje występowały w przedziałach wiekowych mężczyzn powoływanych do wojska. I tak, np. w przedziale 20–24 lata było na 76 (11,2%) wdowców 604 (88,8%) wdowy, w przedziale 25-29 246 (11,7%) wdowców i 1854 (88,3%) wdowy, 30–40 lat 1077 (16,1%) wdowców i 5600 (83,9%) wdów210. Ta wyraźna przewaga wdów nad wdowcami miała wiele źródeł. Można jednak przypuszczać (biorąc pod uwagę dane z grup wiekowych, które w czasie wojny były objęte służbą wojskową), że zdecydowana większość kobiet owdowiała w wyniku utraty życia przez mężów podczas wojny211. W powiecie dąbrowskim zarejestrowano też w 1921 roku 70 przypadków kalek z brakiem kończyn, z których 58 (83%) to mężczyźni212.

Rozwiązanie kwestii zaspokojenia potrzeb inwalidów wojennych uznawano za bezsporny obowiązek Rzeczypospolitej i formę spłaty zaciągniętego wobec nich długu wdzięczności, nie mniej jednak duża liczba osób poszkodowanych oraz niezmiernie trudna sytuacja budżetowa państwa, przez kilka pierwszych lat niepodległości, finansowanie tych zobowiązań niezmiernie utrudniały213. Świadczą o tym liczne pisma kierowane do posłów. Jako przykład niech posłuży skarga Antoniego Wałka z Brzeźnicy zamieszczona w „Ludzie Katolickim”: List Wasz oddaliśmy posłowi ks. Lubelskiemu, aby się tą sprawą zajął na komisji inwalidzkiej miał dowód, jak się z inwalidami postępuje”214.

Pomimo obietnic złożonych przez rząd odnośnie szybkiego przeprowadzenia reformy rolnej sprawa ze względów formalnych przeciągała się, wywołując stan przygnębienia i poczucie krzywdy wśród biedniejszej ludności wiejskiej. „Okrutna wojna powołała najzdolniejszych synów Ojczyzny w szeregi walczących. Wielu zginęło, wielu straciło zdrowie, a w domu mienie, ciężką pracą zdobyte. Wojna zamknęła granice dla potrzebujących zarobku. Straszna drożyzna, głód i chłód doprowadza  biednych do rozpaczy. Nie kupi u nas drzewa na opał, tylko za zboże lub mąkę, a skąd bezrolni i małorolni tego zboża wezmą, skoro go dla siebie nie mają- Gdzież rząd, gdzie ustawa, któraby wzięła biednych w obronę, gdzie starostwo, któreby się tem zajęło? Dajcie nam, co nam do życia potrzebne, dostarczcie nam zwłaszcza opału po przystępnej cenie, bo nas straszne rozgoryczenie i rozpacz ogarnia” – pisał ze Świebodzina do „Ludu Katolickiego” Wojciech Chrzan. W dalszej części korespondencji autor skrytykował przeprowadzanie reformy rolnej w gminie Bolesław, a głównie przejmowanie ziemi przez Żydów.

Z wioską naszą sąsiaduje obszar dworski, który liczył niegdyś 600 morgów ziemi. Sprzedany przed 20 laty, przechodził z rąk do rąk, aż się dostał w ręce hrabiego „od naszej wiary” Józefa Chilla, dyrektora Kasy oszczędności, który się zna tyle na gospodarce, co kura na pieprzu. Jeszcze przed wojną rozprzedał więcej niż połowę gruntu tak, że mu zostało około 200 morgów. I teraz rozpoczął także parcelację na wielką skałę, sprzedając ziemię po paskarskich cenach i za różne rzeczy w naturze, jak zboże, mąkę, jaja i t.p. Nie boi on się rządu, nie dba o ustawę rolną. Władze milczą, ustawy dla niego niema. Gdzieżeś Zwierzchności gminna, że nie wykazujesz tych ugorów, które leżą już od r. 1910? Gdzieżeś komitecie pomocy rolnej, w którym bezrolni i małorolni pokładali nadzieję, że dostaną ugory w dzierżawę? Gdzieżeś starostwo dąbrowskie, że patrzysz obojętnie na taki wyzysk i pozwalasz paskować na chudej chłopskiej skórze? Gdzie jesteście wreszcie posłowie naszego powiatu, gdzieżeś p. ministrze rolnictwa, Urzędzie ziemski, który wydajesz różne rozporządzenia, ale, zdaje się, na to tylko, by na papierze zostały?

Oto historya pejsatego dziedzica i jego dworu. W r. 1914 uciekł p. Chill i jego spólnicy do miasta obiecanego Wiednia przed inwazyą rosyjską: zbiegł zarządca dworu. Moskale zrujnowali dworskie budynki gospodarcze podczas kwaterowania w naszej wiosce; pod naciskiem nahajki musieli nasi ludzie wozić drzewo ze zburzonych budynków na użytek kozacki. Po powrocie z Wiednia dostał żyd wysokie odszkodowanie w pieniądzach i drzewo w naturze. Nie poprzestał jednak na tem, lecz wytoczył wielu biednym proces o kradzież, przeprowadzał rewizye przy pomocy żandarmeryi i zabierał drzewo, nie pochodzące wcale z kradzieży, jako swoje. Kilku włościan ukarano aresztem i grzywną, aż sąd wiedeński kazał umorzyć tę sprawę, uwalniając zasądzonych od kary i wałęsania się po sądach. A jakże p. Chil gospodarzył od 1915 do 1920 roku? Posłuchajcie. Pola orne zaugorzył, wyzyskuje ludzi niemiłosiernie, żądając za mórg lichej trawy 6 tysięcy koron; od sztuki chłopskiego bydła trzeba płacić za pasienie 2 tysiące koron, a prócz tego dawać masło, jaja, ser, zboże itd. Co roku dostaje zboże na zasiew, choć grunt ugorem trzyma, syna ma zwolnionego od wojska, bo on rolnik. A starostwo zmuszało chłopów przy pomocy żandarmeryi do uprawy kilkuletnich ugorów dworskich, a potem nakładało na nich, nie na żyda, kontyngent. Gdy p. „dżedżyc” rozpoczynał w r. 1915 parcelacyę, brał po 8 tysięcy za mórg; dziś sprzedaje mórg najlichszego gruntu po 30-40 tysięcy, a prócz tego każdy nabywca zobowiązuje się dać mu korzec ziarna od morga, nadto jaja, gęsi, kury, masło i czego tylko „jasny pan” zażąda. A rączki, a kolana! Do kontraktu postanowił przystąpić niezwłocznie, żądając pełnej sumy. Ciekawiśmy, czy Urząd ziemski tak lichwiarskie kontrakty zatwierdzi, czy dosięgnie sprawiedliwość wyzyskiwacza? Ziemię kupują u niego przeważnie bogaci i amerykanie z tysiącami, a biedni, sterani i wyniszczeni wojną, przymierają głodem, nie mogąc nawet znaleźć zarobku w ojczyźnie ani za granicą. Tak wygląda reforma rolna. Gdzieżeś Urzędzie Ziemski, któryś się zobowiązał przeprowadzić sumiennie parcelacyę? Gdzieżeś Stronnictwo ludowe z pod znaku „Piasta”? Gdzie się podziało to pierwszeństwo do nabycia ziemi, obiecywane bezrolnym i małorolnym, a zwłaszcza inwalidom, wdowom i sierotom po żołnierzach? Posłowie katolicko-ludowi, brońcie sprawy biednego ludu, pracującego w Sejmie, stańcie w obronie mas uciśnionych! Do Was-się zwracamy, posłowie ludu katolickiego, do Was prześladowanych za chłopską sprawę zanosimy prośbę abyście zapobiegli niesumiennej parcelacyi i wyzysków chłopa, którego cierpliwość się wyczerpuje i którego rozpacz ogarnia, gdy widzi, że głos jego jest głosem wołającego na puszczy. Imieniem bezrolnych, małorolnych i inwalidów215..

Zaraz po zakończeniu działań wojennych powróciły też spory pomiędzy ludowcami, które przenoszono nawet na łamy prasy.

Bolesławiu! co się z tobą stało?! Przed wojną słyszało się o tobie i czytało w gazetce pochwały, że się dobrze rządzisz, że mieszkańcy twoi porządni, trzeźwi ludzie, myślący o przyszłości. A teraz jakie u ciebie, gmino przechwalona, rządy? Nie wstyd to przed innemi gminami, żeście obywatele Boleslawscy wybrali do Rady gminnej dwóch żydów? Więc niema w waszej gminie mądrych gospodarzy ani szesnastu, że aż żydów potrzeba, aby wami rządzili i myśleli o waszym- dobrobycie! Gdy żołnierz polski i wasi synowie stawali w obronie Ojczyzny do boju z wrogiem, to wasi żydkowie uciekli zagranicę - gdy Polacy składają co chwila Ofiary z grosza na ratowanie wyniszczonych i zagrożonych kresów, na pomoc dla żołnierza polskiego, na wdowy i sieroty polskie, to wasi żydkowie opływający w dostatki wyłamują się od wszelkiej ofiarności na cele społeczeństwa polskiego. A wy ich za to do rządów gminnych zapraszacie! Upadło u was nawet Kółko rolnicze, nie umiecie zebrać się jak w innych gminach, na narady i pogadanki celem podniesienia oświaty i dobrobytu, bieda u was coraz większa — i na ten cały bezrząd wy u żydów szukacie ratunku? Parobkami żydowskimi chyba nie chcecie zostać! A co was czeka innego, jeśli się nie ockniecie? A jaki to u was porządek? W innych gminach młodzież pracuje z rodzicami za dnia, krząta się koło gospodarstwa, by nie brakło kawałka chleba, a w nocy tam spokój, bo każdy szuka w śnie pokrzepienia sił. A w Bolesławiu jak? Wieczory i prawie całe noce hałas we wsi: Strach wieczór przez Bolesław jechać. Kawalery, choć im się nie przelewa bogactwo, do pilnej pracy sił nie potrzebują, jak braknie na kawalerskie zachcianki, to przecież ukraść potrafią, więc spoczynek nocny im zbyteczny. A podobno już i dziewcząt nie brakuje w Bolesławiu, co to chleb nocnej włóki zaczyna im smakować. Hej rodzice, gdzie u was rozum i uczciwość? Żal wam ponoś dzieci karać, tak je bardzo kochacie - wnet one was szturchać zaczną. Podobno już i takich synalków macie – napisła do „Ludu Katolickiego” czytelnik o inicjałach S.T. z dopiskiem „przejezdny”216.

Ten sam autor, zapewne ze względów politycznych skrytykował prowadzenie przez katolika karczmy w Bolesławiu.

Przed kilku laty niby to spisał się Bolesław, bo się pozbył karczmy żydowskiej. A czy teraz lepiej? Karczmę teraz trzyma katolik, więc powinno być lepiej. Tymczasem nad żydem był nadzór i jedni drugim żyda w karczmie obrzydzali - była i godzina policyjna, wieczór i w niedzielę karczma była zamknięta. Teraz nad katolikiem nie trzeba nadzoru, ktoby mu tam przeszkadzał w szynkowaniu. On przecież piastowiec, to mu wszystko wolno Mogą być u niego pijatyki po nocach i gra w karty o grube pieniądze - w niedzielę osobliwie i za dnia i nocą karczma wre, a rej w miej wodzą filary od Piasta, więc wszystko w porządku. A od czegóż Zwierzchność gminna, od czego posterunek policji państwowej? Ano od parady. Bo nawet, gdy wartnik nocny upomniał o hałasy nocne podpitego awanturnika, to mu awanturnik odpowiedział obelgami i strzałem z rewolweru, niby to dla postrachu. I wszystko przeszło bezkarnie - bo filarom od Piasta wszystko wolno217.

Jeżeli chodzi o krytykę pijaństwa po karczmach, to w zasadzie piszący wyżej miał rację, gdyby nie fakt, że w pobliskiej Składnicy mędrzechowskiej, założnej i będącej pod kontrolą księży, także sprzedawany był alkohol. Zresztą bardzo szybko ukazała się równie uszczypliwa odpowiedź na łamach „Piasta”:

Wiemy dobrze, że tym Przejezdnym, jest jeden z tutejszych dobrze wypasionych niebieskich ptaków, którego specjalnością jest wypędzanie djabła z opętanych nim Piastowców i pisanie kłamliwych korespondencji do Ludu Katolickiego. Boli cię Przyjacielu, że w Bolesławiu jest gospoda na 10 gmin, której właścicielem jest katolik, lecz niestety - Piastowiec. – Trudno! Obywatele tutejsi nie mają środków do zakupienia drogich trunków i na ich przechowanie, nie mają specjalnych piwnic jekiemi się może poszczycić plebanja i dwór, w których z pewnością dla Przejezdnych znajduje się więcej trunków jak w naszej gospodzie dla 10 gmin. Jeśli złosliwy Przejezdny, uważa, że zepsuciem naszych synów może być ta właśnie gospoda, to my o to jesteśmy spokojni […] Dlaczego jednak troskliwy autor wspominając o gospodzie Piastowca – nie wspomniał o tajnym szyneczku pewnej gosposi z Bolesławia, żyjącej w bliskiej komitywie z plebanją, gdzie za zamkniętymi drzwiami spijają wódeczkę sami Przyjezdni i nie stojąc pod żadną kontrolą okrada w ten sposób Skarb Państwa. Mało tego. Oprócz trunków ma jeszcze i tytoń, który puszcza na pasek nieletnim chłopcom, którzy kupują za skradzione może pieniądze. Dlaczego Przejezdny nie wspomniał o składnicy w Mędrzechowie, gdzie również sprzedają trunki bez koncesji a przecież składnicę tą założyli i utrzymują księża. Dlaczego Przejezdny nie wspomniał, bo jakże – uczęszczają tam nie Piastowcy, ale sami tacy jak on Przejezdni i pokrewni im członkowie bractwa kościelnego, aby nieco pokrzepić ducha i swoje grzeszne ciało218.

Takie i niekiedy jeszcze bardziej zażarte spory toczyły się na ziemi bolesławskiej przez cały okres międzywojenny.

Faktyczny okres formowania się granic Polski trwał aż do roku 1921. Jak wykazano w niniejszym opracowaniu, wszystkie najważniejsze wydarzenia z lat 1914-1921, były także udziałem społeczności zamieszkałej na obszarze ziemi bolesławskiej. „Rzeczpospolita nie będzie miała synów wydziedziczonych, którzyby musieli za morzem szukać pracy i chleba - będzie miała dość ziemi, aby obdarzyć nią tych, którzy ją umiłowali, którzy jej pragną i na niej chcą pracować, a przedewszystkiem obdarzy nią tych, którzy dla tej Ojczyzny nie szczędzą trudów ofiarnych, by zapewnić jej niepodległość! I kiedyś, gdy pszenne kłosy wyzłocą nam pola, gdy w okna chat zajrzy promienne słońce szczęścia i pokoju, będziemy dumać, źeśmy tą ziemię obronili przed drapieżnością wrogów. W sercach zagości nam zadowolenie ze spełnionego wobec Ojczyzny obowiązku, zadowolenie, któremu będzie towarzyszyć błogosławieństwo Boże!” – pisali w 1919 r. na zakończenie wspomnień wojennych oficerowie 16 pp z Tarnowa219.

Niestety rzeczywistość okazała się całkiem inna, a II Rzeczpospolita nie rozwiązała, bo nie mogła rozwiazać, wszystkich problemów trapiących wieś. Pomimo jednak, że w wielu listach do prasy chłopi z nostalgią wspominali czasy „dobrego cesarza”, pokolenie wychowane w niepodległej Polsce wypełniło z honorem swój patriotyczny obowiązek w latach 1939-1945.

ROZDZIAŁ III

CMENTARZ NR 249 w BOLESŁAWIU

3.1. Służby grobownicze armii austro-węgierskiej

Jakub Bojko – opisując odwrót Rosjan z powiatu dąbrowskiego w maju 1915 r. - napisał na łamach „Piasta”:Boże! Jak to wszystko wojna niweluje, jak to po śmierci godzi wszystkich, bez względu na narodowość i wyznanie. Dlaczego do tego aż wojny, aż śmierci trzeba, czemu w czasie pokoju tego nie zrobimy. Podpułkownik ułanów Olwiopolskich Aleksander Pawłowicz, ubit pod Bieniaszowicami 8-go marta, leży na czele, za nim kazak Epifanowicz Zołotokow, a dalej parch gieroja Kozatowa, kozaka dońskiego 11 połka, który 13 aprila położył żytie za miru i caria. Boże! Kto im wiarę odbierał?”220

Ponad czterysta cmentarzy wojennych wznoszonych na terenie dawnej Galicji Zachodniej przez Austriaków od 1915 roku stanowi zaledwie jeden z kilku zespołów cmentarnych związanych z Wielką Wojną i usytuowanych na froncie wschodnim. Zespół jednak ze wszech miar wyjątkowy i relatywnie dobrze zachowany, co wynika ze sprawnego zorganizowania budowy cmentarzy jeszcze w trakcie trwania wojny. Umożliwione zostało to przez przełamanie pozycyjnego frontu wschodniego na odcinku karpackim przez sprzymierzone siły niemieckie i austro-węgierskie już w 1915 roku. I chociaż walki na froncie wschodnim toczyły się dalej, już nigdy podczas zmagań wojennych front nie zawitał na tereny Galicji Zachodniej. Ten względny spokój i odprężenie umożliwiły podjęcie zakrojonych na szeroką skalę działań organizacyjnych i budowlanych na terenie tej prowincji jeszcze podczas trwania wojny na pozostałych frontach.

Z chwilą wybuchu I wojny światowej sprawy związane z właściwą organizacją grobownictwa wojskowego nabrały dużego znaczenia, przede wszystkim dla armii, ale również dla cywilnych władz państwowych. W niezwykle krwawych bojach, na ogromnym terytorium, poległa wielka liczba żołnierzy obu walczących stron. W efekcie częstych zmian sytuacji frontowej nie mogli być oni pochowani w należyty sposób221. Byli grzebani przeważnie w obrębie zajmowanych pozycji, lub bezpośrednio za nimi, w pośpiechu, bezładnie tak, jak na to pozwalała aktualna sytuacja. Często nawet pod przymusem chwili nie brano pod uwagę wymogów sanitarnych:  „Nieraz niepogrzebane ciała kilka dni czekają w pozycjach takich, jakich ich śmierć zastała. Wówczas wyrastają dziwne mogiły. Płytko grzebane, zasypane piaskiem, noga czy ręka wystaje, kartka z wetkniętą informacją, kto leży. Naprędce usypana mogiła z piachu, karabin wpity w mogiłę. Na kolbie czapka żołnierska. To są tymczasowe groby żołnierskie” – donosił „Piast”222.

Grzebanie poległych – kartka pocztowa [ANKr]

Linie okopów, pola niedawnych walk i przemarszów wojsk, porosły setkami prymitywnych mogił oraz grobów masowych, oznaczonych drewnianymi, szybko zbijanymi krzyżami, otoczonych żerdziami czy kopczykami. Czasem na miejsca pochówku wybierano tereny wokół przydrożnych kapliczek, krzyży, czy skraj istniejącego już cmentarza parafialnego. Wielu żołnierzy pozostawało niepochowanych, a tymczasowe groby przybierały formę zbiorowych mogił ziemnych, prowizorycznie tylko oznakowanych i niekiedy ogrodzonych, które Austriacy nazywali urspüngliches Grab223.

Rosjanie grzebiąc swych poległych miejsca te równali z ziemią nie umieszczając nawet żadnych znaków. Podobne pochówki, oprócz zagrożeń związanych z wybuchem epidemii, były także wątpliwe pod względem etycznym: „O takich grobach wiedzą tylko właściciele tych pól, w których są pochowani żołnierze. Ci jednakże, czy to z lekkomyślności, czy też z braku czasu, nie starają się grobów obrobić i zaznaczyć choćby najlichszym krzyżykiem” – pisał jeden z redaktorów „Piasta”224..

Pochówek por. Leg.Pol. Edmunda Szalita, urzędnika w Dąbrowie - luty 1916 r. [„Nowości Ilustrowane” 1916, nr 9.]

Taka sytuacja zmusiła władze austriackie do zabezpieczenia miejsc pochówków i wprowadzenia ewidencji poległych. W dniu 18 marca 1915 r. Naczelna Komenda Etapów, działająca przy dowództwie armii austro-węgierskiej uregulowała rozkazem (Op. Nr 31361) obowiązującym na terenie całej monarchii, a także na terenach zajętych w czasie działań wojennych sprawy grobownictwa225. Dotyczył on pochówków oficerów, grobów pojedynczych, opatrzonych wyraźnymi znakami i inskrypcjami, dokładnego oznaczania grobów masowych i umieszczania na nich tablic pamięci, ewentualnego likwidowania rozproszonych miejsc pochówku i przenoszenia zwłok na cmentarze miejscowe, ogradzania miejsc pochówku położonych poza obrębem cmentarzy, podejmowanych w razie konieczności środków związanych z zakupem gruntu pod miejsca pochówku itd.226. Rozpoczęto ogromne, nigdy nie podejmowane w takiej skali, przedsięwzięcie. Przystąpiono bowiem do oczyszczania pobojowisk, identyfikacji poległych oraz uczczenia wszystkich jednakowo - bez różnicy narodowości, przynależności wojskowej czy wyznania.

Na czele każdego z okręgów cmentarnych stał oficer z wykształceniem inżynieryjnym lub artystycznym. Pierwszym jego zadaniem było rozpoznanie terenu, wybór miejsca na założenie cmentarza lub decyzja o rozbudowie istniejących. Trudne w tym wypadku było (wobec potrzeb trwającej wojny), uzyskanie niezbędnej ilości materiałów budowlanych; kamienia, żwiru, drewna, żeliwa. Zwłoki żołnierzy przeniesiono z mogił rozsianych wśród pól i lasów by  były otoczone opieką. Sprawy pogrzebów oraz ewidencjonowanie zmarłych początkowo nie były koordynowane i scentralizowane. Regulaminowo w armii austro-węgierskiej przydzielono je oddziałom zaplecza (Etapów), które miały współdziałać z odpowiednimi jednostkami wojsk liniowych. Przypisane Etapowym Komendom Armii, nosiły nazwę Oddziałów Oczyszczania i Porządkowania Pola Walki227.

W maju 1915 roku, po tzw. „operacji gorlickiej”, gdy wiele tysięcy poległych leżało pogrzebanych płytko (bądź wcale), działalność oddziałów grobowniczych nabrała wyjątkowego znaczenia - wymagała energicznych i na wielką skalę prowadzonych prac. Należało bowiem odbudować gospodarstwa rolne, by można było uzyskać plony w wyniszczonym kraju. Płytkie pochówki groziły też zakażeniem cieków wodnych i wybuchem epidemii tyfusu, cholery i innych chorób zakaźnych - żywa była jeszcze wówczas pamięć o epidemiach z końca XIX wieku. Kiedy więc front przesunął się na wschód, a wraz z nim Komendy Etapów, wszelkie sprawy grobownictwa wojskowego podporządkowano na interesującym nas obszarze Dowództwu Okręgu Wojskowego w Krakowie pod komendą gen. Adama Brandera. To właśnie ten organ miał uporządkować pobojowiska i zapobiec epidemii. Sprawa była tym bardziej pilna, że wojska rosyjskie zostawiały swoje pozycje w tak straszliwy sposób zanieczyszczone, że wydano nawet specjalny rozkaz nakazujący ich natychmiastowe zasypywanie228.

Kolejne działania mające na celu uzyskiwanie informacji o poległych, przygotowało Naczelne Dowództwo Etapów w sierpniu 1915 r. W piśmie do delegatur zalecono, by „niezwłocznie zewidencjonować w katastrze wszystkie położone na ich terenie groby żołnierskie, pochodzące z obecnej wojny”229. Jak zaznaczono, „konieczna jest współpraca wszystkich lokalnych władz wojskowych, a także władz politycznych i przedstawicieli władz gminnych”230. Z konieczności współpracowały one ściśle z jednostkami liniowymi walczącymi na określonym terenie i podlegały bezpośrednio pod dowództwa poszczególnych armii austriackich, tj. w przypadku Szczucina 1 armii gen. V. Dankla operującej w linii Wisły i dolnego biegu Sanu231. Do zadań tych jednostek należało przygotowanie prowizorycznych cmentarzy żołnierskich, a także, w szczególnych przypadkach, przeprowadzanie ekshumacji ciał poległych.

Wydaje się, że chociaż w początkowym okresie działań wojennych zauważalne były poważne braki organizacyjne, co wiązało się głównie z niedoborem osobowym Oddziałów Oczyszczania i Porządkowania Pola Walki, to stały się one zalążkiem utworzonej później zcentralizowanej już służby grobowniczej armii austro-węgierskiej232.

W dniu 29 września 1915 r. Centralne Biuro Ewidencyjne przy Ministerstwie Wojny wydało rozporządzenie (skierowane do armii) dotyczące ekshumacji i przenoszenia poległych na polu walki. Określało ono wszelkie procedury, terminy i możliwości związane z ekshumacją i transportem zwłok żołnierzy pochowanych na obszarach, gdzie prowadzone były działania wojenne. Warto zwrócić uwagę na kilka punktów tego rozporządzenia. W punkcie 4 określono, że ekshumacje są możliwe wyłącznie w grobach pojedynczych i odnoszą się one tylko do oficerów i żołnierzy, którzy wykazali się w walce wyjątkowym męstwem (tacy polegli chowani byli w grobach pojedynczych), natomiast ekshumacje zmarłych na choroby zakaźne (tyfus, ospę, cholerę, dżumę itd.) można było przeprowadzić dopiero po roku od daty śmierci. W punktach 10 i 11 ustalono zasady transportu zwłok przewidujące m.in., że zarówno koleje państwowe, jak i większość kolei prywatnych w Austrii ma przyznać 50% zniżki za transport austriackich i niemieckich żołnierzy oraz zniżkę dla osoby udającej się w podróż w celu zabrania zwłok (Węgierskie Koleje Państwowe przewidywały zniżki dopiero po zakończeniu wojny). Ustalono także, że transport zwłok nie mógł być przeprowadzany na koszt państwa. Władze wojskowe przewidywały podanie rozporządzenia do prasy codziennej z zaznaczeniem, iż „jest rzeczą pożądaną, by ekshumacje i transport zwłok żołnierskich odraczać do czasu zakończenia działań wojennych”. Trzeba także dodać, że w miarę przedłużania się wojny wojsko coraz bardziej ograniczało możliwości transportowania ekshumowanych zwłok233.

Modlitwa przy grobie poległego kolegi – kartka pocztowa [ANKr]

W dn. 3 listopada 1915 roku w wiedeńskim Ministerstwie Wojny utworzony został pod numerem IX i posiadający szerokie uprawnienia Oddział Grobów Wojennych C. i K. Komendantury Wojskowej w Krakowie [niem. IX Kriegsgräber Abteilung K.u.K. Militär-Kommando Krakau], działający z niewielkimi zmianami organizacyjnymi do 1919 roku234. Jego zadaniem było ewidencjonowanie poległych, ekshumowanie i komasowanie zwłok na wybranych miejscach, a także projektowanie, budowa i dekoracja cmentarzy wojennych. Aby usprawnić swą działalność Wydział powołał terenowe odpowiedniki. W Galicji działały one w Krakowie, Przemyślu i Lwowie. Oddział krakowski, którego dowódcą został kapitan (później major - Rudolf Broch) obejmował swym zasięgiem tereny Moraw, Śląska Cieszyńskiego i Galicję Zachodnią (około 10000 km2), na zachód od linii wyznaczonej przez miejscowości: Szczucin, Zassów, Pilzno, Januszkowice, Tarnowiec, Łysa Góra, Ożenna235. Do pomocy Broch dobrał sobie dwóch zastępców, którzy jednocześnie pełnili funkcje oficerów  koncepcyjnych. Byli to dwaj kapitanowie  L. Brixel i H. Hauptmann, którzy nie tylko byli twórcami zrębów organizacyjnych Oddziału, ale także strof cmentarnych inskrypcji. Pomagało im 7 architektów, 2 inżynierów, 6 rzeźbiarzy, 18 malarzy i grafików. Specjalistów mjr Broch dobierał, tak z wojska jak i z cywila236.

Pochówek legionistów [„Nowości Ilustrowane” 1916, nr 6]

Cały obszar pól bitewnych podzielono na trzy odrębne tereny, tj. pola walki (60813 poległych), rejon Krakowa (7775 poległych) i obszar etapowy (20510 poległych). Konieczne było więc godne pochowanie 89098 żołnierzy. Rozpoczęto realizację olbrzymiego, wcześniej nienotowanego w takim wymiarze projektu. Niezwłocznie przystąpiono do oczyszczania pobojowisk, identyfikacji poległych oraz uczczenia wszystkich jednakowo - bez różnicy narodowości, przynależności wojskowej, czy wyznania. W ramach krakowskiego oddziału utworzono jedenaście grup do prac w wybranych kierunkach237. W Tarnowie główną siedzibę miało Komando Oczyszczania Pól Bitewnych [Schlachtfeldaufraumungskommando Tarnów], na którego czele stał Ldst.- Hauptmann Ottokar Ranna. Jemu to podlegało bezpośrednio 11 sekcji, w tym sekcja dąbrowska z siedzibą w Żabnie238.

Ekshumacja w okolicach Tarnowa [ANKr]

Komendantura Uprzątania Pól Bitewnych w Tarnowie zbudowała na terenie dworca kolejowego magazyn przejściowy dla ogromnych ilości materiałów budowlanych oraz roślin ozdobnych, które kierowane były stąd do różnych oddziałów zgodnie z zamówieniami239.

Inżynierowie tworząc projekty cmentarzy skrupulatnie wybierali ich umiejscowienie. Po wytyczeniu działek przez geodetów przystępowano do realizacji przedsięwzięcia, w którym uczestniczyło jednocześnie 4000 robotników i 3000 jeńców a często także miejscowa ludność. Jeńców rosyjskich wykorzystywano do prac ziemnych i ciesielskich, a włoskich przy pracach ogrodniczych i obróbce kamienia, tak na placach budów, jak i w kamieniołomach240. Przykładowo, z meldunku wysłanego w dn. 30 IV 1917 r. z oddziału dąbrowskiego, dowiadujemy się, że na omawianym terenie pracowało do 22 III 1917 r. dwóch ogrodników (jeńców włoskich), tj. Salvatoria Ciofii (nr obozowy 29150) i Michaele Speciali (21125), których odesłano do Mszany Dolnej (oddział X)241.

Daleko na zapleczu frontu w odlewniach odlewano tysiące krzyży nagrobnych, w wielu  wersjach dla wszystkich grup poległych. Samych krzyży dla mogił masowych wykonano 1140, a dla mogił pojedynczych 11188.  Na potrzeby cmentarzy Wielkiej Wojny powstały specjalne, często wcześniej niespotykane, projekty krzyży tworzone przez uznanych architektów242. W pobliżu placów budów tworzono obozy dla jeńców. W  każdym  z okręgów w wyniku konkursów i studiów rozpisanych wśród artystów powstawał cmentarz, który miał pełnić funkcję reprezentacyjnego. To na nim miały się odbywać uroczystości rocznicowe i religijne. Na terenie okręgu dąbrowskiego, miał to być początkowo cmentarz w Dąbrowie, ale wybrano Otfinów, na którym pierwotnie miał stanąć największy pomnik w formie betonowej kaplicy. Ostatecznie jednak, prawdopodobnie ze względu na brak środków finansowych z budowy zrezygnowano. Warto dodać, że architekci sporządzali rysunki cmentarzy wojennych z rozwiniętą zielenią, w stanie przewidywa­nym na rok 1960, jak to widzimy na zamieszczonej poniżej akwareli.

Projektowany pomnik w Otfinowie – akwarela [ANKr]

Wszystkie cmentarze otrzymały staranny wystrój, zieleń kontrastowała z  kamieniem, drewnem i żeliwem. Na mogiłach pojawiły się krzyże  oznaczające  grupy narodowościowe oraz tabliczki informują o podstawowych danych poległego.

Ogrodnicy wprowadzali drzewostan, krzewy i rośliny ozdobne. Do cmentarzy budowano drogi dojściowe wyposażając je  w  betonowe drogowskazy z stylizowanym krzyżem maltańskim na szczycie. Jednocześnie prowadzono sprawy wykupu, darowizny czy też wywłaszczania terenów potrzebnych do budowy cmentarzy. Wytyczone już przez geodetów oznaczono w narożach specjalnymi betonowymi graniczkami z odciśniętymi literami HV (Heeres-Vermessung). Zakopywano je przeważnie w odległości ok. 1m od naroży ogrodzenia. Powszechne było nieodpłatne przekazywanie ziemi przez osoby prywatne, wspólnoty gminne czy parafie, a wielkość darowanych działek waha się od 4 do 5084 m2, łącznie zaś przekazano 116188 m2 ziemi243.

Przed Pałacem Sztuki w Krakowie w ostatnim dniu wystawy cmentarzy wojennych [„Nowości Ilustrowane” 1916, nr 24].

Szczupłość funduszy przeznaczonych na budowę i względy polityczne stały się przyczyną olbrzymiej akcji propagandowej. należało bowiem wybudować w krótkim czasie (początkowo w 10 lat, następnie czas skrócono do 5, w rzeczywistości całość prac przeprowadzono w 3 lata) około 400 obiektów, przygotowując równocześnie wiele dziesiątków kilometrów dróg dojazdowych. Im dłużej zaś trwała wojna, tym bardziej zaczynało brakować funduszy (początkowa kwota 10 koron na każdego poległego była ograniczona) i materiałów. Broch i Hauptmann podają nawet, że na budowę zachodniogalicyjskiego zespołu cmentarzy wydano zaledwie 1/20 kwoty, jaka byłaby konieczna w warunkach pokojowych Przedsięwzięto więc kroki „mające na celu zainteresowanie szerokich kręgów społecznych akcją cmentarzy”. Zorganizowano w ramach tej akcji w Berlinie, Krakowie, Wiedniu, Ołomuńcu, Cieszynie, Morawskiej Ostrawie, Bielsku i Tropau specjalne wystawy. „Wystawione przez oddział dla grobów wojennych przy c. i k. Komendzie wojskowej w Krakowie prace wykończono w przeciągu kilku miesięcy, a odnoszą się one przeważnie do sześćset dziesięciu cmentarzy, które się na pobojowiskach zachodniej Galicyi częścią już urządza i wykończa, częścią ukończenie ich w ciągu tego lata projektuje.[…] Przeważającą zasługę w zainicyowaniu i przeprowadzeniu całej akcyi przypisać należy przede wszystkiem Ekscellencyi gen. v. Brandnerowi, szef. gener. sztabu podpułkownikowi Kolbenheyerowi, zastępcy jego kapitanowi J. Pallo i komendantowi oddziału dla grobów wojennych, kapitanowi Rudolfowi Brochowi” – czytamy w relacji z wystawy zorganizowanej w dn. 18-28 V 1916 r. w Krakowie244 .

Eksponowano nań modele cmentarzy, obrazy, rysunki projektowe, niektóre gotowe już elementy (np. krzyże nagrobkowe) czy dużą liczbę fotografii ilustrujących przebieg prac czy prezentujących gotowe już cmentarze.

Informacja o zmianie numeracji cmentarzy [ANKr]

W celu uzyskania środków finansowych organizowano liczne wystawy propagandowe, m.in.: w Krakowie, Wiedniu, Opawie, Berlinie, sprzedawano okazjonalne plakietki i odznaki autorstwa Franza Mazura, pamiątkowe plany i mapki cmentarzy wojennych, pól bitewnych a także okazjonalne pocztówki245. Dystrybucja ta pozwoliła uzyskać 235537,41 koron, co w połączeniu z metodami majora Brocha (dyskretny przymus, szantaż moralno - patriotyczną frazeologią, co dawało w efekcie darmowy cement i żelazo z zakładów przemysłowych czy też drewno z majątków ziemskich, a pieniądze - od kogo się dało) pozwoliło zakończyć budowę. Lista nieodpłatnych ofiarodawców liczy zaś aż 177 pozycji. Przykładowo w trakcie jednej z takich miesięcznych zbiórek w 1916 r. zebrano 9074,60 K, a łącznie od początku roku 88983,40 K, z czego 5722,58 K przeznaczono na cmentarze w Okręgu dąbrowskim246.

Wraz z budową cmentarzy trwała solidna praca dokumentacyjna. W 1918 roku wykorzystując zebrane materiały, dowódca Oddziału Grobów Wojennych mjr R. Broch i jego podkomendny kapitan H. Hauptmann wydali w Krakowie (druk w Wiedniu) monumentalne dzieło „Die Westgalizischen Heldengraber aus den Jahren des Weltkrieges 1914-1915 von Major Rudolf Broch und Hauptmann Hans Hauptmann mit 8 Kunstbeilagen in Vierfarbendruck 404 Textbildern Buchschumak und vielen Karten”247. W opracowaniu tym zaakcentowano przede wszystkim ideę, że po wojnie Galicja stanie się miejscem pielgrzymek nie tylko rodzin poległych, ale i celem dla turystów różnych narodowości. Dlatego sporządzono mapki i plany, a także trasy kolejowe i drogowe pomagające w dotarciu do poszczególnych nekropolii, a nawet informacje o możliwościach zakwaterowania i wyżywienia248. Według zebranych (już po wojnie) informacji na obszarze DOG Kraków znajdowało się do dn.1 XI 1918 r. 27940 mogił, w tym 22633 pojedynczych i 5307 bratnich249.

Tabela 5

Statystyka zmarłych i poległych według narodowości na terenie Dowództwa Okręgu Generalnego [DOG] w Krakowie pochowanych do dnia 1 XI 1918 r.

Przynależność państwowa

Pochowani

%

oficerowie

żołnierze

razem

Austro-Węgrzy

524

37682

38206

50.3

Niemcy

132

5564

5696

7.5

Turcy

1

11

12

-

Rosjanie

184

31666

31850

41.9

Włosi

-

154

154

0.2

Serbowie

-

84

84

0.1

Rumuni

-

4

4

-

Razem

841

75165

76006

100.0

Źródło: ANKr, WUOGW, sygn. GW 25.

Z danych zamieszczonych w tabeli wynika, że wśród 76006 pochowanych i zidentyfikowanych (co jest bardzo istotne), zdecydowanie dominują żołnierze i oficerowie Austro-Węgier i Rosji. Sporą grupę stanowią także Niemcy.

W armii austro-węgierskiej służyli przedstawiciele wielu narodów, wchodzących w skład monarchii Habsburgów, które po zakończeniu wojny utworzyły własne państwa. Istotne znaczenie, biorąc pod uwagę powojenne uregulowanie stosunków państwa polskiego z innymi państwami, było ustalenie liczby i miejsc pochówków żołnierzy z poszczególnych krajów. Prowadzone w tym celu prace Wojskowego Urzędu Opieki nad Grobami Wojennymi (WUGW) w Krakowie zakończono dopiero w dn. 22 III 1920 r.

Tabela 6.

Statystyka zmarłych i poległych żołnierzy austro-węgierskich na obszarze DOG Kraków do dn. 1 XI 1918 r. według narodowości i powojennej przynależności państwowej.

Lp.

Narodowość

Państwo

Liczba

zmarłych

grobów

1.

Polacy

Polska

7043

2866

2.

Rusini

2905

924

3.

Czesi

Czechosłowacja

6868

2049

4.

Słowacy

2548

385

5.

Niemcy austriaccy

Austria/Niemcy

10887

4380

6.

Węgrzy

Węgry

5552

2186

7.

Chorwaci

Jugosławia

495

195

8.

Słoweńcy

525

192

9.

Serbowie

450

158

10.

Rumuni

Rumunia

175

103

11.

Włosi

Włochy

758

456

Razem

38206

13894

Źródło: ANKr, WUOGW, sygn. GW 25.

Podkomendni majora Brocha od lata 1915 roku do jesieni roku 1918 wybudowali 378 cmentarzy w Galicji Zachodniej. Do pracy tej zużyto następujące ilości materiałów:

Tabela 7.

Zestawienie materiałów zużytych przez Odział Grobów Wojennych

L.p.

Wykorzystane materiały

W tonach

1.

kamienia łamanego surowego

18876

2.

materiału betonowego

11550

3.

piasku rzecznego

5886

4.

cementu portlandzkiego

1636

5.

kamienia ciosanego

1307

6.

wapna zwykłego (białego)

358

7.

cegły i dachówki

270

8.

drewna modrzewiowego

61515

9.

drewna miękkiego (tarcicy iglastej)

244435

10.

drewna dębowego

2480

11.

żeliwa odlewniczego

10025

12.

żelaza kutego (kowalnego)

5555

13.

klamer i gwoździ

1140

14.

tynku szlachetnego

1000

15.

blachy stalowej ocynkowanej

625

16.

blachy cynkowej

390

17.

środków do impregnacji drewna

235

18.

farb olejnych

85

R. Broch, H. Hauptmann, dz. cyt.

Aby uzyskać kamień, założono kamieniołomy w Straconce i Chrzanowie oraz korzystano z istniejących już w Gorlicach, Sękowej, Limanowej, Leszczynie, Zagórzanach, Friedebergu, Kaltenstein koło Friedebergu i innych. Obróbkę drewna prowadzono w tartaku Knobscha w Ołomuńcu oraz tartakach w Rytrze, Kunau koło Jogerndorfu a także w wielu polowych urządzanych w obrębie planowanych nekropolii. Żeliwo wytwarzano w wielu zakładach przemysłowych, które oddały do dyspozycji swoje urządzenia. W podobny sposób powstawało żelazo kute250.

Z tej imponującej ilości surowców wykonano:

-   z kamienia ciosanego i betonu: 50 kapliczek, ścian pomnikowych, obelisków, kolumn i ołtarzy oraz 125 dużych krzyży pomnikowych i 180 krzyży i kamieni nagrobnych;

-   z żeliwa (lanego żelaza): 1400 krzyży na groby masowe i 11188 na groby indywidualne;

-   z żelaza kutego: 6 krzyży pomnikowych, 773 krzyże na groby pojedyncze i 56 na groby masowe, 110 furt i krat oraz duże ilości innych elementów dekoracyjnych;

-   z drewna: 8 kaplic i budowli pomnikowych, 109 dużych krzyży pomnikowych, 48 krzyży na mogiły masowe i 407 na indywidualne251.

Oprócz tego umieszczono 120 tablic marmurowych, 40 innych tablic kamiennych oraz 17 000 tablic i tabliczek emaliowanych. Dla urządzenia cmentarnej zieleni sprowadzono i posadzono: 3214 wysokopiennych drzew liściastych, 25000 wysokopiennych drzew iglastych, 9500 drzew dziko rosnących (prawdopodobnie modrzewia) 34789 krzewów ozdobnych, 2000 krzewów kwitnących, 420000 sadzonek bluszczu i innych roślin wiecznie zielonych, 2100 roślin pnących, 2500 kg nasion traw252.

Z pisma Ministerstwa Spraw Wojskowych z dn. 29 maja 1920 r., skierowanego do DOG w Krakowie, dowiadujemy się, że na cele grobownictwa wojskowego w Okręgu Generalnym Krakowskim na 1920 rok preliminowano 1230000 mk i jak zaznaczono „suma ta powinna pokryć wszelkie wydatki niezbędne na utrzymanie personelu technicznego oraz na prowadzenie nieodzownych robót technicznych oraz na zakup placów pod nowe cmentarze”253. Kredyty na prowadzenie robót technicznych miały być zatwierdzane po przedstawieniu kosztorysów na ten cel. Jednak wobec komunikatu Ministra Skarbu z dnia 24 III 1920 r., zalecającego największą oszczędność w budżecie Państwa Polskiego – „wszelkie roboty techniczne przy budownictwie wojskowem, winny być ograniczone do niezbędnego minimum i w żadnym razie koszt takowych nie może przekraczać zakreślonego budżetu”254.

3.2. Budowa cmentarza w Bolesławiu

Wraz z powstaniem Kriegsgräberabteilung Nr IX Krakau utworzono, pokrywające się mniej więcej obszarowo z sekcjami oczyszczania, okręgi cmentarne, z których najmniejszy Okręg Cmentarny Dąbrowa (do 15 VIII 1917 r. z siedzibą w Zabnie - Abteilung VII Żabno), obejmował początkowo 17 miejsc pochówków255. Jego komendantami byli kolejno: oberlejtnant Josef Pruchnik (2 II - 16 XII 1916 r.), leutnant Stanisław Ziołowski (17 XII 1916 - 14 VI 1917 r.) oraz oberleutnant Johann Watzal (14 VI – 30 XI 1917 r.). Po różnych zmianach planów i przekształceniach ostatecznie objął on swoim zasięgiem 14 cmentarzy o łącznej powierzchni 15549 m2, co stanowi około 6% ogólnej powierzchni wszystkich cmentarzy zachodniogalicyskich256.

Wymienieni już Broch i Hauptmann w albumie „Die Westaglizische Heldengräber” tak charakteryzują tereny tego Okręgu:

Wzdłuż Wisły nizina rozciąga się głęboko w kierunku południowym, a wzdłuż Dunajca, stanowiącego zachodnią granicę Okręgu, sięga daleko na wschód. Przed powtarzającymi się na wiosnę i jesienią wylewami wezbranych mas wód tej zdradzieckiej rzeki, w najbardziej niebezpiecznych miejscach chronią tereny potężne wały ochronne. Jeśli chodzi o urodę krajobrazu, ten niezmiernie urodzajny i dosyć gęsto zaludniony obszar, został w porównaniu do innych terenów Zachodniej Galicji potraktowany przez przyrodę po macoszemu. Niby bez końca rozciągają się połacie tej ziemi, gdzieniegdzie przecięte tylko długimi alejami z tu i ówdzie położonymi miejscowościami, których jedynymi ozdobami są smukłe wieże kościołów. Rzadko tylko odległy horyzont zamyka siny profil skromnych łańcuchów wzgórz. Jedynie rzeczywiste urozmaicenie stanowi przejazd przez rozległe obszary leśne, które mimo wszelkich oznak racjonalnej gospodarki, zachowały jeszcze gdzieniegdzie miejsca romantycznej dzikości257.

Pierwszym pomysłem oddziału krakowskiego, była budowa niewielkich cmentarzy, mogił, pomników i znaków w terenie, mających dokładnie przedstawiać przebieg walk i potyczek. Bardzo istotne było również to, by w okresie kilku miesięcy zimy 1915-1916 roku zebrać zwłoki, zidentyfikować je i przenieść oraz pochować na wybranych cmentarzach w jak najbardziej godny sposób. Ekipy ewidencyjne  poszukiwały grobów i mogił, katalogowały je  korzystając z wyników badań terenowych, meldunków żandarmerii i miejscowych władz.

Fragment mapy z zaznaczonymi okręgami cmentarnymi [ANKr]

Ukończenie prac organizacyjnych nastąpiło dopiero z końcem kwietnia 1916 r., kiedy wydano, a następnie rozesłano 5 VI 1916 r. przez IX Wydział Grobów Wojennych Ministerstwa Wojny (K.u.k. Kriegsministerium 9./KGr.Abt. zu 4241/16) ustalenia dotyczące urządzenia, utrzymania, wystroju i ewidencji grobów żołnierskich258. W porównaniu do wstępnych ustaleń, zaszły w nich spore zmiany, m.in. określono ryczałt kosztów pochówku „w wysokości 10 koron na każdego żołnierza pochowanego na obszarze podległym danej Komendanturze”259.. Obejmowały one przygotowanie miejsca spoczynku dla poległego wraz z kosztami pogrzebu (bez wydatków na zdobienia grobu)260.

Nieznane groby w pasie nadwiślańskim od Gręboszowa po Słupiec. Cienką linią zaznaczono granice posterunków żandarmerii [ANKr]

W pierwszym okresie prac grobowniczych przeprowadzono ewidencję grobów z podziałem na obszary działania posterunków żandarmerii oraz uporządkowano sprawy własnościowe, a służby grobownicze zakupiły, lub otrzymały w darze grunty pod miejsca pochówku261. Według zestawienia sporządzonego w dn. 1 VIII 1916 r. na 17 cmentarzy utworzonych wówczas na terenie VII Oddziału, 13 znajdowało się na cmentarzach parafialnych. Obejmowały one wówczas 11054 m2 gruntów, z tego aż 44,3% w Otfinowie, które podarował właściciel majątku Feliks Stojowski262.

Cmentarze VII Okręgu – stan na dzień 1 VIII 1916 r. [ANKr]

Soldatenfriedhof Nr XIII in Bolesław [129 m2] obejmował teren działania posterunków żandarmerii w Bolesławiu [gminy jednostkowe: Bolesław, Grądy, Pawłów, Samocice, Strojców, Wólka Grądzka, Świebodzin, Kanna, Podlipie, Tonia], oraz część posterunku Delastowice [gminy: Mędrzechów, Kupienin] i Olesno [gminy: Zalipie, Kuzie]. Zostały one zobowiązane do pomocy w identyfikacji grobów.

Nieznane groby w okolicy Bolesławia przeznaczone do ekshumacji [ANKr]

W tym celu przeprowadzano śledztwa i wywiady wśród mieszkańców, następnie sporządzano raporty i przesyłano meldunki do dowództwa Okręgu Pól Bitewnych w Żabnie, skąd wysyłane były do Krakowa. Zachował się jeden z takich meldunków sporządzony w Bolesławiu przez żandarma Dańkowa 30 czerwca 1916 r. w odpowiedzi na rozkaz wysłany 2 dni wcześniej z Żabna, dotyczący poszukiwań w Grądach263. Na podstawie meldunków otrzymanych od żandarmerii i władz gminnych sporządzano mapy, z dokładnymi położeniami grobów i ich numeracją. Celem łatwiejszej identyfikacji, kreślono na nich także nazwy większych miejscowości, granice posterunków żandarmerii, ważniejsze szlaki komunikacyjne i rzeki.

Meldunek Posterunku Żandarmerii w Bolesławiu z dn. 30 VI 1916 r. [ANKr]

Po wykonaniu map grupa porządkowania pobojowiska przeprowadzała ekshumacje z miejsc pochowania, dokonując równocześnie identyfikacji na podstawie dokumentów,  znaczków ewidencyjnych, mundurów, meldunków, spisów z ksiąg  gminnych i parafialnych. Tworzono pola grobowe  kopiąc mogiły pojedyncze i zbiorowe, do których przenoszono szczątki poległych według przynależności do poszczególnych armii. Z przedstawionego wyżej fragmentu mapy „Pól Bitewnych” wynika, że w okolicy Bolesławia znajdowało się nim 11 grobów, które przeniesiono na cmentarz żołnierski z pierwotnych, przypadkowych miejsc pochówku264.

Plan sytuacyjny cmentarza żołnierskiego nr XIII w Bolesławiu, sporządzony w 1916 r. [ANKr]

Na przedstawionym wyżej planie sytuacyjnym widoczne jest dokładne wytyczenie granic cmentarza wojennego, który wówczas nazywano „żołnierskim” [Soldaten Friedhof], w obrębie cmentarza parafialnego. Na zachód od granic cmentarza [oznaczone kreskami] znajdowało się tymczasowe pole grzebalne.

Pole grzebalne za projektowanym cmentarzem żołnierskim – 1916 r. [ANKr]

Do prac porządkowych wydzielono żołnierzy z batalionów zapasowych oraz jeńców zgrupowanych w Schlachtfeldaufraumungskommando Tarnów. Według zestawienia z dn. 31 V 1916 r. w Bolesławiu pracowali m.in. żołnierze przydzieleni z k.k. Landszturm Bezirkkommando nr 32 Neu Sandez: Józef Gawlik - cieśla, Antoni Krochmal - murarz, Jan Pater - cieśla, Józef Sipior - cieśla, Adam Szymański – murarz i Jan Wieczorek – murarz265. W dn.16 XI 1916 r., z 57 pp do baonu zapasowego 13 pp, a następnie do robót przy cmentarzach zostali odesłani m.in. żołnierze pochodzący z powiatu dąbrowskiego. Byli to: Franciszek Buzan (ur. 1895 r., w wojsku od 1915 r. - rolnik), Stanisław Maliga (ur.1895 r., w wojsku od 1914 r.) i Stanisław Gabiga (ur. 1895 r., w wojsku od 1914 r.)266..

Lista wydelegowanych fachowców z 32 pp. Obr.Kraj.

Zachowało się pismo z dn. 30 VIII 1917 r. informujące o zameldowaniu się na terenie VII Okręgu plutonowego Henryka Wrony [ur. w 1888 r., ze Świebodzina], który, jako „biegle znający język niemiecki i polski w mowie i piśmie”, miał prawdopodobnie pełnić funkcję dozorcy więźniów267.

Pismo dotyczące H. Wrony [ANKr]

O tym, że na bolesławskim cmentarzu pracowali w tym okresie głównie Polacy, świadczy fakt, że na jednej z odczytanych drewnianych tabliczek, jeden z pracujących wypalił napis: „TU SPOCZYWA MICHAŁ CAJKA /1915268. Z dostępnych informacji wynika również, że już we wrześniu 1914 r. pochowany został tam Jan Morawiec [poległ 15 IX], a później Jan Żaczek, który poległ w Kupieninie 7 V 1915 r.269. Nie wiadomo natomiast, z jakich powodów, nie ekshumowano pojedynczego grobu z bolesławskiego Błonia, który widnieje na mapie z 1921 r.270..

Z powszechnie używanych symboli na cmentarzach i grobach wojennych pierwszym jest bezsprzecznie krzyż - najbardziej konwencjonalne oznaczenie grobu, znak cierpienia, lecz i nadziei. Krzyż centralny jest jednocześnie symbolem sakralizacji całego cmentarza. Występuje w dwu podstawowych odmianach - jako łaciński i jako dwuramienny, wzorowany na prawosławnym (o nieco zmienionych proporcjach).

Drewniane krzyże na polu grzebalnym [ANKr]

Wynikiem przeprowadzonych ekshumacji i identyfikacji było sporządzenie listy pochowanych na „polu grzebalnym” i przeznaczonych do powtórnej ekshumacji na cmentarz wojenny. Większość grobów pozacmentarnych znajdowała się w pobliżu Wisły, a znaczyły one szlak przemarszów poszczególnych pułków narażonych na ostrzał z przeciwległego brzegu.

Pierwsza lista żołnierzy do przeniesienia na cmentarz bolesławski [ANKr]

Według tej pierwszej listy, na cmentarzu wojennym w Bolesławiu zaplanowano 7 grobów, w tym 5 pojedynczych o numerach 266-269, 271 oraz 2 groby wspólne, tj. 270 [2] i 272 [6]. Łącznie miało być pochowanych 13 żołnierzy.

Tabela 8.

Polegli i zmarli żołnierze ujęci w 1916 r. do przeniesienia na cmentarz nr XIII w Bolesławiu

Stopień wojskowy

Nazwisko i imię

Jednostka

Narodowość

Położenie grobu

Data i miejsce śmierci

landszturmista

Morawiec Johan

Żandarmeria

w Borusowej

Austriak

Bolesław

15 IX 1914 w Borusowej

szeregowiec

Żaczek Johan

LIR

7 V 1915 w Kupieninie

Nieznany

Pole wójta w Kuziu

6 V 1915 w Kuziu

kapral

Kirschbaurn Johan

L.Baon nr 13

Rosjanin

Pastwisko gminne w Strojcowie

7 V 1915 w Strojcowie

Bowtkin Ehoc

IR 155

Pole wójta w Kuziu

6 V 1915 r. w Kuziu

Kapustin Johan

wachmistrz

Czajka Michael

Kosak R.

Pole gminne w Samocicach

5 V 1915 r. nad Dunajcem

nieznany

Obok przedszkola w Zalipiu

Obok drogi do kościoła w Mędrzechowie

Pole wójta w Kuziu

Źródło: ANKr, WUOGW, sygn. GW 37.

Zdecydowana większość cmentarzy wojennych powstała na planie prostokątów i kwadratów, a tym samym posiada podporządkowany układ symetryczny, z ustawionym centralnie pomnikiem, rzędami mogił pojedynczych i grobami masowymi.

Pierwszy plan cmentarza w Bolesławiu z połowy 1916 r. [ANKr]

Rozwiązania prostokątne stosowano przede wszystkim budując kwatery na cmentarzach parafialnych, tak jak to miało miejsce w Bolesławiu, gdzie założono go w kształcie prostokąta o wymiarach 10 na 15 m, umieszczając na przecięciu się przekątnych krzyż grobu zbiorowego żołnierzy rosyjskich. Z planu wynika, że projektowane było także wybudowanie pomnika, na który wyznaczono miejsce, tuż przy ogrodzeniu w środku jego północnej strony. Układ przestrzenny symbolizuje koncepcję wojskowego ładu i specyficznej celowości - tzw. „przestrzeni symbolicznej”, o sile, której decyduje trwałość kultu wartości, których nosicielami byli spoczywający na nim żołnierze - niezależnie od narodowości i wyznania271.

O rozpoczęciu prac na cmentarzu bolesławskim dowiadujemy się z „Tygodniowego Planu Pracy od 25 czerwca do 1 lipca 1916” [Wochenbericht von 25. Juni bis 1 Juli 1916]. Pracować miało wtedy 20 jeńców, a ich zadaniem było układanie darni [50 m2] na kopcach grobach, wyrównywanie powierzchni cmentarza – plantowanie, wykonywanie 60 m drogi ora obsadzanie grobów nasionami traw [18 m2].272..

Wochenbericht von 25. Juni bis 1 Juli 1916 [ANKr]

Przedstawiony wyżej plan cmentarza, uległ zmianie już pod koniec 1916 r. Z tygodniowego planu prac na okres od 3 do 9 grudnia1916 r. dowiadujemy się bowiem, że 6 jeńców miało ekshumować zwłoki 5 żołnierzy na cmentarzu nr XII w Oleśnie i przenieść je na cmentarz nr XIII w Bolesławiu273. Nie wiadomo, co było przyczyną takiej decyzji, ale wydaje się, że najbardziej prawdopodobnym powodem była mała powierzchnia [27 m2] przeznaczona na tamtejszy obiekt, a co za tym idzie w myśl nowych wytycznych uległ on likwidacji, podobnie zresztą, jak cmentarzyk w Słupcu i jeden z cmentarzy w Szczucinie.

Fragment tygodniowego planu robót 3-9 XII 1916 r. [ANKr]

Co prawda, w późniejszych meldunkach nie wspomniano, które groby przeniesiono, ale przeglądając dokumentację cmentarza nr XII w Oleśnie oraz zastawiając ją ze spisem pochowanych na bolesławskim cmentarzu z 1920 r., sprawa staje się jasna, a co więcej uzyskujemy kilka dodatkowych informacji274.

Lista pochowanych w tymczasowych grobach w Oleśnie [ANKr]

Z przedstawionej listy wynika, że ekshumowani z Olesna na bolesławki cmentarz zostali: Andrej Wruskij [grób 262], putsławski pp. nr 127, 3 komp. [poległ w Oleśnie], inf. Bosko Balac z pułku bośniackiego, wraz ze spoczywającym we wspólnym grobie nieznanym żołnierzem austro-wegierskim, którzy polegli 7 V 1915 r. w Bobrku koło Wielopola [263] oraz dwóch innych nieznanych żołnierzy armii austro-węgierskiej [264, 265]275.

Położenie tymczasowych grobów w Oleśnie przed i po pierwszej ekshumacji [ANKr]

Tymczasowe groby najpierw zostały przeniesione na cmentarz parafialny [oznaczony większym prostokątem z krzyżem w środku], a dopiero stamtąd, ponownie ekshumowani do Bolesławia. Potwierdzeniem zresztą jest zdjęcie zamieszczone poniżej, na którym w tle widoczne są kamienne nagrobki cmentarza parafialnego.

Groby na cmentarzu w Oleśnie przeniesione na cmentarz bolesławski [ANKr]

W następnych latach w miarę uporządkowano sprawę pochówków. Na cmentarzu w Bolesławiu, który po utworzeniu tzw. okręgów cmentarnych otrzymał nr 249, pojawiają się nowe nazwiska. Z jednej strony świadczy to o dokładniejszym sprawdzaniu tożsamości poległych, a z drugiej zastanawia pojawienie się nowego grobu, tj. Michała Łączki (zm. 23.08.1917 r.) z 57 pp, który być może wykonywał, lub dozorował prace budowlane jeńców na cmentarzu bolesławskim.

Potwierdzona informacja o kolejnych pracach na cmentarzu bolesławskim pochodzi z 1917 r., kiedy to robót ogrodniczych w dniach 8-14 kwietnia wyznaczono 20 jeńców do prac w Gręboszowie i Bolesławiu276. Z kolei z 19 VIII pochodzi informacja o przydzieleniu 5 jeńców do przewiezienia drewnianego ogrodzenia ze stacji Mędrzechów277.

Fragment „Planu Prac” z dn. 19 VIII 1917 r. [ANKr]

Wydaje się, że w lecie 1917 r. panowała wśród jeńców pracujących na cmentarzach Okręgu VII jakaś nieznana bliżej śmiertelna choroba, o czym świadczy informacja, że także w sierpniu 1917 r., pochowano w Szczucinie żołnierza służącego w transporcie wiślanym (Weichel Trein Linen 2/1) Johana Tonara i 2 Serbów278.

Tabela 9.

Żołnierze o ustalonych personaliach pochowani na cmentarzu wojennym w Bolesławiu według danych z 1920 r.

Nazwisko i imię

Stopień wojskowy

Jednostka

Data śmierci

Łączka Michael

inf.

K.U.K. I.R. 57

23.08.1917

Zaczek Johann

inf.

K.K.LIR. 31

09.05.1915

Wruskij Andrej

-

RUSS.I.R. 127

1914-1915

Morawiec Johann

inf.

GRENZ.GEND.POST.

15.09.1914

Kirschbaum Josef

kpl. [kapral]

K.K.LDST.I.R. 13

07.05.1915

Kapustin Johann

-

RUSS. I.R. 155

06.05.1915

Czajka Michael

wchtm. [wachmistrz]

KOSAK. R.

05.03.1915

Bosko Balac

inf.

-

02.05.1915

Borotkin Ehor

-

RUSS.I.R. 155

06.05.1915

Źródło: ANKr, WUOGW, sygn. GW 37.

Podstawową grupę zatrudnionych przy pracach cmentarnych na omawianym terenie stanowili rzemieślnicy związani z szeroko pojętą branżą budowlaną, a więc murarze, betoniarze, tynkarze, kamieniarze, malarze poza tym, drwale, cieśle, stolarze itd., wraz z pomocnikami. Kolumnę roboczą uzupełniano rękodzielnikami branży metalowej (odlewnicy, blacharze, kowale, ślusarze), ogrodnikami oraz fachowcami, których zadaniem było zapewnienie obsługi całego oddziału, czyli kucharzami, piekarzami, krawcami i szewcami. W celu dokumentowania wykonanych prac, co jakiś czas, zabierano ze sobą fotografa. Kontrolę nad prowadzonymi robotami sprawowali budowniczowie, geometrzy i majstrzy oraz spora liczba strażników279.

Tabela 10.

Liczba żołnierzy i jeńców wojennych zatrudnionych w pracach grobowniczych w okresie 30 X 1916 r. - 30 VII 1917 r. na terenie VII okręgu dąbrowskiego

W okresie

Własna ekipa

Jeńcy

Razem

rosyjscy

włoscy

30 X 1916 r.

173

53

2

228

20 XI 1916 r.

61

132

25

218

20 XII 1916 r.

61

131

25

217

31 I 1917 r.

62

135

48

245

15 IV 1917 r.

37

134

52

223

15 V 1917 r.

42

133

29

204

20 VII 1917 r.

49

104

29

182

30 VII 1917 r.

48

104

29

181

Źródło: ANKr, WUOGW, sygn. GW 6-10.

Prace budowlane na cmentarzach VII Okręgu, rozpoczęto najpóźniej w lipcu 1916 r. Świadczy o tym pokwitowanie w dn. 14 VII 1916 r. dostarczonych do Schlachtfeld Aufräumung – Abteilug Nr VII in Żabno narzędzi murarskich, jak np. po10 kielni, pac i młotków, jednak na omawianym terenie najwcześniej dopiero z końcem października tego roku. W tabeli rzuca się również w oczy struktura narodowościowa zatrudnionych fachowców. Podczas bowiem, gdy 30 X 1916 r. żołnierze stanowili 75,9% ogółu, to już 3 tygodnie później jedynie 28% pracujących i sytuacja taka (w przybliżeniu) utrzymywała się do końca robót. Warto także zauważyć, że wśród jeńców zdecydowaną przewagę stanowili Rosjanie. Wybranych fachowców formowano według potrzeb w kolumny robocze, które kierowano następnie do poszczególnych Okręgów.

Tabela 11.

Struktura zawodowa pracowników zatrudnianych do prac grobowniczych na obszarze VII Okręgu Cmentarnego, w okresie 30 X 1916-15 IV 1917 r.

W dniu:

30 X 1916 r.

15 IV 1917 r.

zawód

własna ekipa

Jeńcy

Razem

własna ekipa

Jeńcy

Razem

rosyjscy

włoscy

rosyjscy

włoscy

Geometrzy, majstrzy

1

-

-

1

1

-

-

1

Budowniczowie

1

-

-

1

 

-

-

-

Murarze, betoniarze

2

-

-

-

19

-

-

38

Rzeźbiarze

-

-

-

-

1

-

-

1

Cieśle, drwale

3

-

-

3

2

-

-

6

Blacharze

1

-

-

1

-

-

-

-

Stolarze

2

-

-

2

2

6

2

10

Kamieniarze

4

-

-

4

 

1

 

1

Kreślarze

6

-

-

6

-

-

-

-

Malarze

7

-

-

7

1

-

-

1

Ślusarze

2

-

-

2

-

1

-

1

Kowale

7

1

-

8

-

1

1

2

Odlewnicy

14

-

-

14

-

-

-

-

Fotografowie

1

-

-

1

-

-

-

-

Ogrodnicy

6

-

-

6

2

-

7

9

Szewcy

3

30

-

33

 

2

1

3

Krawcy

3

5

1

9

1

2

 

3

Piekarze, kucharze

2

1

-

3

-

-

3

3

Pomocnicy

69

15

1

85

3

110

24

137

Strażnicy

37

-

-

37

4

-

-

4

Inni

2

1

-

3

1

1

-

2

Razem

173

53

2

228

37

134

52

223

Źródło: ANKr, WUOGW, sygn. GW 6-10.

Projektanci z krakowskiego Kriegsgräberabteilung wyróżniali się wysoką kulturą artystyczną i wiedzą architektoniczną. Ta łatwość w planowaniu i trafność w stosowaniu określonych form wynikała być może z faktu, że architekt wnikliwie przygotowywał się do budowy cmentarzy. Posługiwał się albumem-szkicownikiem, zawierającym wykonane przez siebie rysunki i fotografie okolicy, kościołów, różnych motywów i symboli używanych w lokalnej architekturze. Każdy na swój indywidualny sposób czerpał z tradycji i historii. Żołnierskie groby bodaj po raz ostatni w historii wyposażone zostały w tak niezwykły ładunek humanizmu i szacunku dla zmarłych.

Plan cmentarza w Bolesławiu z dn. 20 V 1918 r. [ANKr]

Cmentarz w Bolesławiu – stan obecny

Z początkiem 1917 r., w sytuacji powiększenia się liczby grobów należało zmienić plan cmentarza w Bolesławiu. Ze szkicu sporządzonego w dn. 20 V 1918 r. dowiadujemy się, że w porównaniu z pierwszym, zwiększyła się, co naturalne, liczba grobów, a po drugie zostało wykonane ogrodzenie, wraz z bramą wejściową. Okazało się także, że nieco powiększono powierzchnię cmentarza, która wynosiła wówczas 163,77 m2. Niestety nie zachowały się specjalne betonowe ograniczniki z odciśniętymi literami HV (Heeres-Vermessung), które zakopywano przeważnie w odległości około 1 m od naroży ogrodzenia.

Cmentarz bolesławski, jak każdy z wojennych cmentarzy składa się z tych samych, niezmiennych elementów. Są to: pomnik centralny, wejście, ogrodzenie, pole grobowe z nagrobkami pojedynczymi i zbiorowymi. Wszystkie te części składowe zarówno postrzegane osobno, jak i zestawione razem posiadają charakterystyczną dla epoki symbolikę. Oprócz nawiązań do odległych kulturowo tradycji, różnych okresów historycznych i artystycznych, wszyscy artyści działający w Kriegsgräberabteilung Krakau odwoływali się w sposób mniej lub bardziej świadomy do elementów znanych im ze świeckich cmentarzy.

Informacja o dostawie krzyży do VII Okręgu [ANKr]

Z powszechnie używanych symboli na cmentarzach i grobach wojennych pierwszym jest bezsprzecznie krzyż - najbardziej konwencjonalne oznaczenie grobu, znak cierpienia, lecz i nadziei. Krzyż centralny jest jednocześnie symbolem sakralizacji całego cmentarza. Występuje w dwu podstawowych odmianach - jako łaciński i jako dwuramienny, wzorowany na prawosławnym (o nieco zmienionych proporcjach). Pierwsza informacja o dostawie 225 krzyży do VII Okręgu pochodzi z dn. 30 IV 1917 r., a następna o wysłaniu tu wagonu z krzyżami z dn. 27 VI t.r.280.

 Na grobach cmentarza bolesławskiego ustawiono charakterystyczne dla całego VII Okręgu kute krzyże projektu  J. Watzala, w formie281:

-        dwuramiennych krzyży z żelaznych prętów na cokolikach w kształcie walca

-        krzyży łacińskich z półkolistym zadaszeniem na prostopadłościennych, betonowych cokołach,

-        żelaznego krzyża dwuramiennego z motywem kraty i dwuspadowym zadaszeniem.

Na krzyżach zainstalowano za pomocą nitów okrągłe lub prostokątne emaliowane tabliczki z nazwiskami pochowanych.

Odręcznie wykonane przez J. Watzala projekty krzyży dla VII Okręgu [ANKr]

 

 

 

 

 

 

 

Typy krzyży na cmentarzu bolesławskim - stan obecny

Według sporządzonego w 1920 r. „Wykazu miejscowości, w których cmentarze posiadają pomniki”, na omawianym obiekcie wymieniany jest drewniany krzyż w betonowym cokole282. Była to najczęściej stosowana forma pomnika głównego na zachodniogalicyjskich cmentarzach wojennych. Wysmukły, rzeźbiony w drewnie krzyż bolesławski z promienistą glorią, nakryty jest spływającym ku ziemi, zakręconym spiralnie po bokach ochronnym daszkiem.

Szkic montażowy krzyża - pomnika [ANKr]

Pomnik – stan obecny

Porównując rysunek montażowy krzyża z 1918 r., z tym, który możemy oglądać obecnie, widać wyraźnie, że miał on wyglądać początkowo, lub wyglądał nieco inaczej. Krzyż taki został ustawiony na cmentarzu w Lisiej Górze. Z dostępnych dokumentów nie sposób ustalić, czy podobny stanął w Bolesławiu, a następnie po zniszczeniu został zmieniony, czy też ten stojący obecnie jest istotnie tym pierwszym.

Drewniany krzyż-pomnik na cmentarzu w Lisiej Górze [ANKr]

W projektach krzyży kutych z żelaza z blaszanym kabłąkiem dostrzec można modny na początku XX wieku styl „swojski” czy „regionalny”, przy czym swojskość owa ma korzenie raczej w sztuce krajów niemieckojęzycznych (Austria, Niemcy) niż miejscowych. Popularne są one bowiem na starych nekropoliach Salzburga i cmentarzach tyrolskich czy bawarskich wsi.

Oczywistym elementem w symbolice cmentarzy jest wejście. Brama jest w wielu religiach symbolem śmierci, przejścia z bytu doczesnego do pozaziemskiego, przejścia między dwoma stanami - znanym i nieznanym, światłem i ciemnością. Przejście przez bramę cmentarza powoduje przejście ze świata realnego w przestrzeń odrealnioną, świętą. Brama wiąże się też z przejściem z jednego okresu życia do następnego, symbolizuje nie tylko samo wejście, ale znajdujące się za nią miejsce kryjące tajemnicę i moc. Znaczącym elementem jest również połączone z bramą ogrodzenie cmentarza. Stanowi czytelną granicę między uświęconym polem grobowym, kryjącym ludzkie szczątki, a resztą doczesnego świata283.

Ogrodzenie na cmentarzu bolesławskim wykonane zostało w formie parkanu, z połączonych poziomo 2 żerdzi – dolnej i górnej, przekroju kwadratu o boku 12 cm, pomiędzy którymi znajdowały się sztachety o szerokości 7,5 cm, grubości 5 cm i wysokości 87 cm. W północnej części ogrodzenia zamontowano bramę o szerokości 1,85 m. Z pozostałych 3 stron jako urozmaicenie płotu wmontowano w ogrodzenie krzyże greckie na drewnianych słupkach o szerokości 13 i grubości 5 cm o rozstawie 1,1 m284.

Szkic montażowy drewnianego ogrodzenia [ANKr]

Drewniane ogrodzenie nie przetrwało próby czasu, a być może nawet zostało spalone w piecach w ciężkich czasach okupacji. Obecnie pozostały z niego jedynie betonowe słupki, pomiędzy którymi wykonano podmurówkę i zawieszono metalowe przęsła.

Bramka wejściowa i fragment ogrodzenia – stan obecny

Słupki [16] ogrodzenia o wysokości 1,73 m zostały wykonane z betonu. Każdy z nich był zakończony zwieńczeniem [30 cm], na którym znajdował się krzyż grecki, na szczycie piramida o wysokości 5 cm. Należy przy tym zwrócić uwagę, w jak mistrzowski sposób posługiwano się tym materiałem, powszechnie uznanym za niezbyt szlachetny dla budownictwa monumentalnego, i jakie wysokie efekty artystyczne osiągnięto. Mimo upływu czasu i utraty pewnych walorów (np. zniknięcia barw), można popełnić pomyłkę co do tego, czy słupki wykonano z piaskowca czy z betonu. Elementy betonowe mają zresztą wykończenie typowe dla starannie wykonanych wyrobów kamieniarskich Z betonu wykonano także w Bolesławiu cokoły krzyży nagrobnych i drewnianego krzyża pomnikowego.

Szkic montażu słupków betonowych i ogrodzenia [ANKr]

Słupek – stan obecny

 

Budowa cmentarza została zakończona z końcem 1917 r., gdyż według informacji zamieszczonej w „Programie budowlanym” z dn. 8 I 1918 r. [niem. Bauprogramm für die Fertigstellung der Kriegerfriedhöfe im Jahre 1918 Krakau, am 8 Jänner 1918], cmentarz w Bolesławiu był „gotowy” - „nasiona trawy mają rosnąć, żywopłot ma być sadzony” [„Fertig – Grassamen ist anzubauen, lebende Hecke sind zu pflamzen”]285.

Fragment meldunku o postępie prac z 8 I 1918 r. [ANKr]

Samo sadzenie żywopłotu było zgodne z przyjętą koncepcją, według której proste parkany, rury, druty itp. pospolite elementy miały być usunięte lub stać się niewidoczne, gdy tylko żywopłoty, powszechnie stosowane jako ogrodzenia cmentarzy, osiągną odpowiedni rozwój. Wtedy też przy drodze głównej ustawiono specjalną tablicę z tekstem w języku niemieckim i polskim: „Ten cmentarz poleca się opiece publiczności. W szczególności nie należy wchodzić na trawniki i nie rwać kwiatów, papierów nie rozrzucać i nie zanieczyszczać cmentarza!”286.

 

Grób

Pochowani

A

Nieznany

B

Johann Morawiec

C

Michael Lączka

D

Nieznany

E

Josef Kirschbaum

F

Nieznany

G

Johann Zaczek

H

Józef Skóra

I

Bosko Balac

Nieznany

J

Ehor Borotkin

Johann Kapustin

K

Nieznani

L

Michael Czajka

M

Andrej Wruskij

 

 

Plan cmentarza i lista pochowanych w Bolesławiu – stan obecny

Ostatnim, pochowanym na bolesławskim cmentarzu był ur. 22.12. 1857 r. Józef Skóra. Na jego tabliczce grobowej widnieje skrót inf. [infanterist], czyli według podanej także daty śmierci, tj. 18.12.1914 r. miałby 57 lat, a w takim wypadku nie byłby, przynajmniej w początkowym okresie wojny powołany nawet do pospolitego ruszenia [landszturmu]. Wydaje się ponadto, że grób ten powstał w późniejszym okresie, o czym świadczy inny wzór krzyża, który dodatkowo jest spawany, a takiej techniki łączenia metali wtedy nie znano.

  W przypadku żołnierzy austro-węgierskich w Bolesławiu udało się służbom grobowniczym zidentyfikować 70% wszystkich pochowanych, przy czym należy zaznaczyć, że wszystkich niezidentyfikowanych przewieziono tu z cmentarza w Oleśnie. Jak zwrócił uwagę, w obszernym memoriale dowódca Oddziału Grobów Wojennych w Krakowie R. Broch, istniały olbrzymie trudności z ustaleniem grobów w miejscach, gdzie toczyły się walki i tereny przechodziły z rąk do rąk. Podał przykład pochówków w miejscach bitew stoczonych nad Dunajcem, pod Limanową i pod Gorlicami, gdzie w latach 1915-1917 wykonano 40000 ekshumacji. Początkowo zidentyfikowano tylko około 12% zwłok. Po zakończeniu działań grobowniczych liczba rozpoznanych wzrosła do 50%287.

Na cmentarzu bolesławskim daje się również zauważyć podobnie, jak i na innych zachodniogalicyjskich cmentarzach wojennych, słaba rozpoznawalność personaliów żołnierzy rosyjskich, których zidentyfikowano tu 40%. Było to skutkiem braku nieśmiertelników, które w imperialnej Rosji wprowadzono dopiero w 24 stycznia 1917 roku. Innym powodem utrudniającym rozpoznanie poległego żołnierza był fakt, że wycofujące się wojska rosyjskie albo niszczyły dokumenty swoich poległych albo zabierały je ze sobą. Tak było zapewne w przypadku leżących we wspólnym grobie na cmentarzu bolesławskim. Z tych głównie przyczyn, listy rosyjskich strat wojennych rozrosły się o bardzo znaczący odsetek ofiar określanych mianem „zaginiony bez wieści”288.

Ze względu położenie geograficzne Bolesławia skutkujące ciągłymi przemarszami wojsk, pomimo niewielkiej liczby grobów różnorodność jednostek, do których należeli pochowani jest spora. Spoczywają tu żołnierze austro - węgierscy w liczbie 10 (m.in. z 57 tarnowskiego pp. [57 IR], 31 pp landwery [31 Landwehr Infanterie Regiment - LIR] rekrutującego żołnierzy z okolic Cieszyna i Wadowic, 13 pp. landszturmu [LDST IR], niewiadomego, bośniackiego pułku piechoty, 1 żołnierz z austriackiej straży granicznej oraz żołnierze rosyjscy także w liczbie 10 (127 pp, 155 pp, czy pułku kozaków). 11 z pochowanych tutaj  jest znanych z nazwisk, z których kilka brzmi swojsko: Morawiec, Łączka i Skóra289.

3.3. Opieka nad grobami wojennymi

Wraz z wybudowaniem cmentarzy wojennych pojawił się problem opieki nad grobami. Początkowo opierała się ona na doraźnych akcjach organizowanych z inspiracji różnych organizacji społecznych, działających pod patronatem cesarza. Już pod koniec października 1916 r. Zwierzchności Gminne w powiecie dąbrowskim otrzymały druki „Odezwy do ludności”, wzywające do uczczenia i ozdobienia grobów poległych i zmarłych żołnierzy w dzień Zaduszek. Polecono ją umieścić w miejscu „najwięcej uczęszczanym w gminie”, a prócz tego jej treść podać do jak najszerszej wiadomości ludności. Jak zalecano, „w pierwszym rzędzie jest obowiązkiem Zwierzchności Gminnej jest dbać o należyte uczczenie grobów żołnierzy, zwłaszcza tych co położone wśród pól z dala od cmentarzy, łatwo mogą być zapomniane i dotyczącą akcyą wojskową nie objęte […] Ze względu na brak tłuszczów zaniechać oświecania świecami”290.

Podobną akcję zorganizowano w 1917 r., a w maju 1918 r. do Urzędu Parafialnego w Bolesławiu oraz do kierowników szkół, dotarło pismo o zarządzeniu zbiórki na rzecz grobów poległych: „Zapraszam przeto świetne Duchowieństwo i pp. Nauczycielstwo do wspólnej akcyi. Celem przeprowadzenia tejże zawiązać należy w każdej parafii komitet, na którego czele stanie miejscowy kś. Proboszcz, kierownik szkoły jako zastępca, jeden z sekretarzy gminnych jako sekretarz i 2 członków zajmujących się zbiórką oraz 8 członków komitetowych wybranych z pp. Nauczycielstwa lub z naczelników gmin” – czytamy w korespondencji291.

W pierwszym roku niepodległości przerwano prace budowlane rozpoczęte w czasie działań wojennych. Państwo polskie przejęło z rąk austriackich faktyczną opiekę nad cmentarzami wojennymi jeszcze przed podpisaniem konwencji międzynarodowych292. Powołaną do tego agendą był Oddział Grobów Wojennych działający już od dnia 3 listopada 1918 roku przy Polskiej Komendzie Wojskowej293. Działalność tę przypieczętowano przejmując akta i agendy Wydziału Grobów Wojennych c. k. Komendatury Wojskowej w Krakowie. Oddział ten wcielono 17 II 1919 roku do Zarządu Budownictwa Wojskowego [ZBW] Okręgu Generalnego w Krakowie, jako Wojskowy Urząd Opieki nad Grobami Wojennymi (miał on swoją siedzibę przy ul. św. Marka 35 i podlegał istniejącemu w Ministerstwie Spraw Wojskowych Głównemu Urzędowi Opieki nad Grobami Wojennymi)294, jednak wobec wielu innych problemów, sprawy grobownictwa wojskowego zeszły na plan dalszy.

Jak oceniał sytuację Urząd Opieki nad Grobami Wojennymi w piśmie do ZBW w Krakowie z dn. 17 I 1920 r.: „Koszta wykończenia cmentarzy i grobów będą jeszcze dość znaczne, gdyż wiele cmentarzy skutkiem zaniedbania i braku opieki od listopada 1918 r. uległo w większej części zniszczeniu. Stało to się głównie skutkiem rozkazu DOG (L.17 z dn. 17 lutego 1919 r.), który polecił przydzielenie Oddziału Grobów Wojennych do ZBW i nakazał likwidację dotychczasowych agend tego Oddziału (Rozk. L. 16. 29/XI 1918 r.). Potrzeba będzie przeglądnąć i ponaprawiać krzyże i nagrobki, restaurować drogi dostępu, zasiać i uregulować trawniki, poobsadzać krzewami, - poprawiać cmentarne ogrodzenia. Około 70 cmentarzy trzeba jeszcze wykończyć”295.

Pismo oficera placu w Dąbrowie z dn. 1 XII 1919 r. [ANKr]

Po zakończeniu ewidencji i sporządzeniu zestawień rozpoczęto na cmentarzach prace porządkowe i remontowe, hamowane niewielką ilością środków finansowych. W pierwszej kolejności prowadzono je tam, gdzie pozostały materiały budowlane należące do austriackiego Oddziału Grobów Wojennych. Kierowano pisma do władz powiatowych z prośbą o informację dotyczącą stanu cmentarzy i ewentualnie przejętej bazy. Takie pismo w dn. 25 XI 1919 r. wysłał ZBW OG w Krakowie do Komendy Placu w Dąbrowie. W odpowiedzi z dn. 1 XII 1919 r. Oficer Placu ppor. B. Suszyński informował, że żadne materiały nie zostały przejęte, co z natury rzeczy odsunęło na dalszy plan remonty na cmentarzach powiatu dąbrowskiego296.

ZBW w Krakowie miał swe terenowe ekspozytury, z których jedna mieściła się w Tarnowie pod nazwą Wojskowy Nadzór Budowlany. Pozostałe funkcjonowały w Bielsku, Nowym Targu, Nowym Sączu, Sanoku i Rzeszowie. W piśmie ZBW z dn. 19 IV 1920 r. do Wojskowego Nadzoru Budowlanego w Tarnowie, polecono przystąpić niezwłocznie do porządkowania cmentarzy wojskowych, a pracę rozłożyć w ten sposób, „aby zarządcy rejonowi, przy pomocy przydzielonych im ludzi, lub jeńców, przeprowadzali sami roboty, nie wymagające kredytów jak gracowanie ścieżek, zamiatanie, wyrównywanie mogił itd.”297. W czerwcu 1920 r. w celu uporządkowania cmentarzy wojskowych przydzielono do WNB w Tarnowie 50 jeńców bolszewickich, którzy w grupach po 10 pod kierunkiem policjanta lub żołnierza dozorującego, mieli przeprowadzić „roboty cmentarne nie wymagające żadnych kosztów”298.

W celu pozyskania dodatkowych środków postanowiono rozwinąć szeroką akcję propagandową skierowaną głównie do ludności wsi i małych miast, „Ponieważ inteligencja po miastach jest rozmaitymi zbiórkami już zanadto obciążona, więc postanowiłem obecnie udać się do wsi i małych miasteczek, wydając odpowiedni okólnik do urzędów gminnych i parafialnych” – napisał w piśmie do MS Wojskowych z dn. 14 I 1920 r., kierownik Urzędu Opieki nad Grobami Wojennymi w Krakowie299.

Przekazy pieniężne ze szkół w Toni i Pawłowie na cele grobów wojennych [ANKr]

Do urzędów gminnych i parafialnych wysyłano pisma z apelami o pomoc załączając listy składkowe. Zachowało się takie pismo skierowane do Urzędu Gminnego w Bolesławiu, w którym czytamy: „Utrzymanie i pielęgnowanie cmentarzy, pomników i grobów wojennych poległych bohaterów i zmarłych z trudów żołnierzy, jest nie tylko wyrazem kultury każdego narodu, lecz zarazem oznaką i miarą naszego uszanowania i naszej wdzięczności dla poległych w obronie kraju, najmilszych synów, braci i ojców. Chrześcijańska miłość bliźniego wymaga, abyśmy równą czcią i opieką także naszych towarzyszy broni obcych narodowości, jako też nieprzyjaciół otoczyli – tego wymaga też poczucie godności narodu, jak również i powinność dla zmarłych i poległych. […] Urząd Opieki nad grobami wojennymi w poczuciu obowiązku wojskowego i obywatelskiego uprasza Pana Naczelnika Urzędu gminnego o poparcie tej idei i pozyskanie składek na ten cel patriotyczny, pomagający skarbowi państwa polskiego w utrzymaniu i upiększeniu grobów wojennych. Upraszamy więc o odpowiednie ogłoszenie w gminie składek na groby wojenne – zarazem o cyrkulację załączonej tu listy składkowej”300.

Z początkiem 1920 r. kierownik Urzędu Opieki nad Grobami Wojennymi zamierzał również wywrzeć presję na wojsko, by oficerowie „dobrowolnie” obciążyli się stałymi składkami: „Przecież tak małą kwotę każdy na groby wojenne dać może a pozyska się przez to stały fundusz roczny 40000 do 60000 Kor. Do tego cywilni członkowie Komitetu, zbiórki publiczne i cmentarne po miastach, także pewną kwotę przyniosą, które to pieniądze razem z należną nam rocznie kwotą na utrzymanie grobów wojennych”302.

Potwierdzenie wpłaty na groby wojenne z Bolesławia [ANKr]

Będąc przy dobrowolnych składkach i ofiarach składanych na groby wojenne, warto zauważyć, że na omawianym zniszczonym wojną terenie, w akcję zbiórek najbardziej zaangażowały się posterunki żandarmerii, urzędy gminne i kierownicy szkół. Najczęściej inspirowano je odgórnie, przesyłając zalecenia. Przykładowo, z dn. 25 października 1919 r. pochodzi pismo Okręgowego Dowództwa Żandarmerii w Tarnowie, do Powiatowego Komendanta w Dąbrowie, w którym czytamy, że „Oddział Grobów Wojennych Okręgu Generalnego Krakowskiego, który przeprowadza i propaguje ideę opieki nad grobami wojennymi w porozumieniu z towarzystwami dobroczynnymi i władzami wojskowymi i cywilnymi, uprasza o zarządzenie zbiórki składek na groby wojenne”302. Na powyższy apel zebrano na posterunkach w powiecie dąbrowskim 168 koron, w tym 18 z posterunku Bolesław303:

przodownik

Wincenty Łuc

5

posterunkowi

Jan Cichowski

2

Karol Kutrzeba

5

Zygmunt Michalczyk

2

Michał Polak

2

Władysław Węgiel

2

 

W następnych latach starano się uporządkować sprawy opieki nad cmentarzami. Według sprawozdania komendanta Urzędu Opieki nad Grobami wojennymi za miesiąc wrzesień 1922 r., „wysłano 150 pism i odezw w sprawie założenia Polskiego Towarzystwa Żałobnego Krzyża”, a w dniu 30 IX ukonstytuował się zarząd tej organizacji z „wojewodziną Gałecką jako prezeską na czele”. Ze składek zebrano 244651 mk, które złożono w Banku Krajowym. Po krótkim okresie działalności stowarzyszenie znacznie ograniczyło działalność, którą próbowano przywrócić w następnym roku304.

Fragment listy składkowej na cmentarz wojenny w Bolesławiu z gminy jednostkowej Hubenice [ANKr]305

Rzeczywistość powojenna okazała się dla cmentarzy wojennych w Polsce niezbyt pomyślna. Mimo że na wielu z nich spoczęli Polacy, traktowane były jako pozostałość po obcej i prowadzonej w imię obcych interesów wojnie. Już w pierwszych latach po wojnie dochodziło do aktów wandalizmu, nawet na cmentarzach, na których pochowano Legionistów. Jak donosił w 1921 r. Urząd Opieki nad Grobami Wojennymi, „niszczenie grobów wojennych, tak z wojny europejskiej jak polskiej, przybrało rozmiary zastraszające. […] Przede wszystkim padają ofiarą krzyże, rozkradane przez ludność na opał. Przykre fakty wyżej wymienione wyrabiają nam ujemną opinię za granicą”306.

Rzeczywiście prasa zagraniczna (szczególnie niemiecka) wyrażała się nieprzychylnie o polskiej opiece nad cmentarzami wojskowymi: „Jeszcze i dzisiaj zostają groby niszczone i ograbiane z krzyży. Co prawda istnieje w Warszawie przy MS Wojsk. Organizacja Polskiego Czarnego Krzyża, która ma zadanie opiekę nad grobami wojennymi, niestety oznajmiła ona dotychczas swoje istnienie jedynie przez zorganizowanie publicznej zbiórki. […] Piszący te słowa podróżuje od dawna po ziemiach polskich. Niestety nie znalazł on ani jednego cmentarza wojennego, któryby był pielęgnowany. Przeciwnie-wszędzie postępuje zanik i coraz mniej krzyży” – pisał korespondent pisma „Ostpreussiche Zeitung” z dn 23 V 1921 r.307. Sprawa dewastacji cmentarzy musiała być poważna, skoro u wojewodów interweniowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W piśmie skierowanym do Urzędów Wojewódzkich z dn. 29 XII 1921 r. czytamy:

Cmentarze wojskowe pozostawione przez okupantów, jak również cmentarze założone przez polskie władze, niszczy ludność okoliczna. Niszczenie i okradanie tych cmentarzy paraliżuje akcję uporządkowania grobownictwa wojskowego, naraża Skarb Państwa na olbrzymie wydatki związane z ustawicznym remontem cmentarzy wojskowych, do czego Państwo Polskie zobowiązane jest art. 225 Dział II Traktatu Wersalskiego, a nadto wywołuje liczne i uzasadnione pretensje zagranicy wobec Rządu Polskiego z powodu rzekomego zaniedbania spraw grobów wojennych. Z uwagi na powyższe MSW poleca Panu Wojewodzie rozciągnąć jak najtroskliwszą opiekę nad cmentarzami wojskowymi, znajdującemi się na obszarze podległego Panu Województwa i wezwać gminy do współdziałania w ochronie grobów i cmentarzy wojskowych. W związku z tym należy na organy Policji Państwowej nałożyć obowiązek czuwania nad nienaruszalnością cmentarzy i oddzielenie rozrzuconych mogił na wspomnianych cmentarzach i oddawanie przychwyconych w ręce władz sądowych. Ponadto MSW zwraca uwagę P. Wojew. na konieczność ścisłego współdziałania z Urzędami Opieki nad Grobami Wojennymi, przez dokładne prowadzenie ewidencji mogił i cmentarzy, znajdujących się na terenie tegoż województwa308.

Z perspektywy lat wydaje się, że przyczyn nieskutecznej opieki i nadzoru oraz aktów wandalizmu należy upatrywać w mało skutecznych działaniach powołanych do opieki nad grobami poległych instytucji państwowych i społecznych, słabej, często utrudnianej antagonizmami porozbiorowymi współpracy międzynarodowej, a wreszcie nieświadomości i niskiej kulturze ludności zamieszkującej w sąsiedztwie cmentarzy.

Jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku Pencakowski w katalogu wystawy poświęconej zachodniogalicyjskim cmentarzom wojennym pisał o nich jako zapomnianych pomnikach niczyich bohaterów, opisując je w konwencji romantycznej ruiny: „Zniszczone, lub co najmniej zaniedbane, porośnięte młodym lasem czy wysoką trawą, fascynują tajemniczością, przypominają dramatyczne wydarzenia i całą minioną epokę, której nieliczni żyjący świadkowie dobiegają dziś stu lat”309. Jerzy Pałosz natomiast, przywołując cytowany właśnie tekst, zauważył:

Gdy więź [między żyjącymi a zmarłymi] zostaje zerwana, cmentarze stają się już tylko odwołując się do Pawła Pencakowskiego zapomnianymi grobami niczyich bohaterów. Dodajmy: stają się nimi w najlepszym razie, czyli wtedy, gdy przetrwa pamięć o pierwotnym przeznaczeniu tych miejsc, co nie zawsze jest oczywiste. Do przetrwania owej przestrzeni pamięci niezbędne jest zaistnienie trzech podstawowych warunków: fizyczne przetrwanie cmentarza, oznaczenie go, wreszcie świadomość tego, kto na nim spoczywa: jacy żołnierze, z jakiej wojny, w imię jakiej idei lub czyjego interesu oddali życie310.

Z trzech wymienionych przez historyka warunków zachowania ciągłości pamięci w pełni spełniony w odniesieniu do cmentarza bolesławskiego, ale także i innych zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych nie jest właściwie żaden. Owszem, w porównaniu zwłaszcza z cmentarzami projektowanymi na zlecenie władz austriackich na terenach Królestwa Polskiego czy Galicji Wschodniej, omawiany cmentarz zachował się wręcz znakomicie. Nie oznacza to jednak, że poszczególne założenia wchodzące w jego skład nie ulegały przebudowom, dewastacji czy inwazyjnej często konserwacji. Przyjmując nawet wszakże z pewnymi zastrzeżeniami że pierwszy warunek wymieniony przez Pałosza jest w odniesieniu do cmentarza bolesławskiego spełniony, dwa pozostałe okazują się daleko bardziej problematyczne. Oznaczenie cmentarza, na które składał się drogowskaz i tablica informacyjna, a które projektowane były wraz z drogą dojazdową i samym założeniem cmentarnym, nie przetrwał bowiem do naszych czasów.

W odrodzonej Polsce austriackie cmentarze wojenne nie miały dobrej prasy. Po­strzegano je jako obce, nieodpowiadające warunkom polskiego krajobrazu i tradycji artystycznej dzieła „niemieckiego smaku i ducha”. Opinie tego rodzaju, głoszone przez ludzi sztuki i kultury, miały pewne uzasadnienie. Jednak trzeba stwierdzić, że potępianie wszystkiego, co zrobił Kriegsgraber Abteilung Krakau, nie było obiektywne. Na pośpiesznie formułowanych konkluzjach zaciążyły polityczne napięcia polsko-austriackie ostatniego roku wojny oraz fakt, że na cmentarzach spoczywali żołnierze armii państw zaborczych, „niczyi bohaterowie”. Polska stawiała pomniki legionistom, obrońcom Lwowa, powstańcom śląskim i uczestnikom wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku. Polegli obrońcy cesarstwa budzili może litość, ale myśl o nich nie ożywiała chęci budowy cmentarzy-pomników, te zaś, które wzniesiono, pozostały bez opieki i powoli niszczały.

Cmentarz w latach 70. XX w.  [fot. Jerzy Wygoda]

Pierwsza wojna światowa kończyła pewną epokę w dziejach, odchodziła też w przeszłość ustalona wiekami hierarchia wartości, a wraz z nią etos rycerski. Nowe cmentarze wojenne, których przysporzyła II wojna światowa noszą już znamiona nowych czasów - są bardziej pomnikiem chwały zwycięzców i propagandy politycznej niż miejscem spoczynku poległych, budzącym refleksje nad tragedią wojen i wartością pokoju. Usunęła ona też skutecznie w cień pamięć o poległych w pierwszej, a fakt, że cmentarze na obszarach frontu wschodniego znalazły się za żelazną kurtyną, na długie lata odizolował je i praktycznie uniemożliwił interesowanie się grobami poległych przez rodziny, a nawet powołane do tego organizacje pozapaństwowe na Zachodzie. Zobowiązania traktatowe w dziedzinie opieki nad grobami poległych, ewidencji itd. stały się tylko martwym zapisem.

Cmentarz bolesławski na początku XXI w. [R. Frodyma]

Cmentarz bolesławski - stan obecny

Do schyłku lat osiemdziesiątych większość cmentarzy pozbawiona była należytej opieki. Klimat zmienił się dopiero w III Rzeczypospolitej, kiedy nowo powstałe samorządy zaczęły doceniać nie tylko historyczną i artystyczną wartość cmentarzy, ale ich znaczenie dla turystycznej promocji terenu. Do akcji włączył się austriacki Czarny Krzyż (stowarzyszenie opieki nad grobami wojennymi) oraz tamtejsze organizacje kombatanckie.

Po 2006 r. na cmentarzu nadwieziono około 20 cm ziemi, tak, że zmienił się w ten sposób wygląd krzyży, bowiem pod ziemią zniknęły betonowe podstawy. Poza tym niefortunnie pomalowany został krzyż – pomnik. Niemniej jednak cmentarz nr 249 w Bolesławiu należy obecnie do grupy najlepiej zachowanych zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych.

W ogrodzie w pośród klombów i drzew ciernistych spoczęli zwycięzcy i zwyciężeni, i leżą sobie spokojnie, a szum wiekowych lip zdaje się im przyśpiewywać pieśń miłości i przebaczenia, bo cóż ci ludzie sobie osobiście winni? I gdy szum lip zdaje się pytać, kiedy ludzkość wynajdzie inny sposób, na załatwienie swych narodowych rachunków, okrom wojny, to szerokolistny kasztan szepcze:

Iść na wojnę nie grzech przecie,

Gdyby kto kraj nasz plądrował,

Pierwsi byli żydzi w wojnie,

A Bóg im komenderował.

Mówią starzy naszych czasów:

I księża szli gromadami,

I sam Przeor z Częstochowy

Bił się także ze Szwedami.

Jakub Bojko „Piast” 1915, nr 43.

 

ZAKOŃCZENIE

Ze wszystkich zmagań, jakie w ciągu ostatniego tysiąclecia dotknęły, najbardziej krwawymi i niszczącymi okazały się te z 1914 i 1915 roku, gdy w początkowym okresie wojny, nazywanej już wtedy wielką lub światową, starły się ze sobą w śmiertelnej walce monarchia Habs­burgów i imperium Romanowów. Przetaczające się przez Galicję niszczycielskie działania wojenne nie ominęły ziemi bolesławskiej. Tereny gminy stały się obszarem przemarszu wojsk austro-węgierskich, niemieckich i rosyjskich. W drugiej połowie września 1914 r. do Bolesławia przybył sztab 7 DK oraz 1 pp. Legionów, który otrzymał polecenie obrony odcinka frontowego na linii Wisły od Mędrzechowa po Ujście Jezuickie. W okresie okupacji rosyjskiej większość gospodarstw została ograbiona z inwentarza żywego, a dwór W. Sroczyńskiego zniszczony. Pierwsze lata powojenne, nie przyniosły stabilizacji, a wracający do domów żołnierze, zostali prawie natychmiast wezwani do obrony zagrożonej niepodległości.

 „Narody tracąc pamięć tracą życie” napisał w V w. p.n.e. Tukidydes, wybitny grecki historyk. Wśród wielu źródeł badania naszej przeszłości i zachowania pamięci wyjątkowe miejsce zajmują mogiły, cmentarze i miejsca męczeństwa. Dla pokoleń dzisiejszych galicyjskie cmentarze wojenne z lat 1914 - 1918 są cennymi zabytkami sztuki europejskiej, pamiątką czasów minionych i pozostałością po straszliwej wojnie. W konfrontacji z doświadczeniami „czasów pogardy” (l939-1945), są również manifestacją kultury przepojonej poważnym stosunkiem do człowieka, cechującej starą monarchię środkowoeuropejską i chrześcijańską - w okresie jej schyłku.

 

PRZYPISY

1.       W sumie wydano 8 tomów dzieła w latach 1930-1938. W niniejszej pracy wykorzystano tom I oraz 1. część tomu II. Österreich-Ungarns Letzter Krieg 1914-18 [dalej: ÖULK], T. I, Das Kriegsjahr 1914 vom Kriegsausbruch bis zum Ausgang der Schlacht bei Limanowa-Lapanów, Wien 1930; T.II, Das Kriegsjahr 1915, cz. 1, Vom Ausklang der Schlacht bei Limanowa-Łapanów bis zur einnahme von Brest-Litowsk, Wien 1931.

2.       F. Dredina, Der Heldenweg des Zweier-Landsturm 1914 – 1918, Linz 1933.

3.       E. Wißhaupt, Die Tiroler Kaiserjäger im Weltkriege 1914-1918, T. I, Vom Kriegsausbruch bis zum Frühjahr 1915, Wien 1935.

4.       F. Conrad von Hötzendorf, Aus meiner Dienstzeit: 1906 – 1918, T.V, Oktober - November - Dezember 1914: die Kriegsereignisse und die politischen Vorgänge in dieser Zeit, Wien-Leipzig-München 1925.

5.       A. Velze, Die Geschichte des Weltkrieges mit besonderer Berücksichtigung des früheren Österreich Ungarn, T.II, Wien 1919.

6.       Przykładowo wydany w Monachium już w 1917 r. album zdjęć wykonanych przez fotografa pruskiej 47 Rezerwowej Dywizji Piechoty. In West und Ost: Kriegsbilder aus der Geschichte der 47. Reserve-Division nebst einer Einleitung und eienr Übersichtskarte, München 1917 [dalej: RDP47].

7.       R. Broch, H. Hauptmann, Westgalizische Heldengraeber aus den Jahren des Weltkrieges 1914-1915, Wien 1918, reprint: Zachodniogalicyjskie groby bohaterów z lat wojny światowej 1914-1915, przekład filologiczny Henryk Sznytka, oprac., J. P. Drogomir, Tarnów 1996.

8.       J. Dąbrowski, Wielka wojna 1914-1918, T. I, II, Kraków 1937.

9.       M. Zagórniak, 1914-1918. Studia i szkice z dziejów I wojny światowej, Kraków 1987.

10.    J. Bator, Wojna galicyjska. Działania armii austro-węgierskiej na froncie północnym (galicyjskim) w latach 1914–1915, wyd. II rozszerzone, Kraków 2008.

11.    O. Duda, Cmentarze I wojny światowej w Galicji Zachodniej 1914-1918, Warszawa 1995.

12.    J.P., Drogomir, Polegli w Galicji zachodniej 1914-1915 (1918). Wykaz poległych i zmarłych pochowanych na 400 cmentarzach wojskowych w Galicji Zachodniej, T.I, Tarnów 1999.

13.    R Frodyma., Cmentarze wojenne z I wojny światowej na ziemi tarnowskiej. Przewodnik Turystyczny, Krosno 2006.

14.    J. Schubert, Organizacja grobownictwa wojennego w monarchii austro-węgierskiej. Dziewiąty Wydział Grobów Wojennych (Kriegsgräber Abteilung) przy Ministerstwie Wojny – powstanie i działalność w latach 1915-1918, „Czasopismo Techniczne” 2009, z. 13; tenże, Służby grobownicze armii austro-węgierskiej, niemieckiej i rosyjskiej w czasie I wojny światowej (1915-1918), „Czasopismo Techniczne” 2011, z. 16.

15.    Dąbrowa Tarnowska. Zarys dziejów miasta i powiatu, red. F. Kiryk, Z. Ruta, Warszawa-Kraków 1974; K. Struziak, Szczucin i okolice. Zarys dziejów do 1948 roku, Szczucin 2009.

16.    Z. Starzyk, Postawa mieszkańców powiatu dąbrowskiego w latach wojny 1914-1918, „Powiśle Dąbrowskie” 1993, nr 6.

17.    K. Struziak, Wpływ wojny światowej 1914-1918 na położenie materialne ludności powiatu dąbrowskiego, „Rocznik Tarnowski” 2009, nr 14; Tenże, Trudności gospodarcze i aprowizacyjne na terenie powiatu dąbrowskiego w latach I wojny światowej, „Rocznik Tarnowski” 2014, nr 19.

18.    K.u.K. Kriegsministerium, Verlustliste 1-709 (12 VIII 1914-14 II 1919), Wien 1914-1919 [dalej:  K.u.K. Kriegsministerium Verlustliste]; Lista Strat Legionów Polskich, T. –VII [dalej: Lista Strat LP], Piotrków 1915-1916.

19.    J. Piłsudski, Moje pierwsze boje, Łódź 1988; J. Słomka, Pamiętniki włościanina od pańszczyzny do czasów współczesnych, Kraków 1929; Szlezynger P.S., Dzienniki służby ppłk 7. pułku cesarsko-król. ułanów hr. Romana Żaby, z okresu: lipiec 1906 r. – lipiec 1915 r. [dalej cz. I]., „Rocznik Tarnowski” 2006, nr 11; Tenże, Dzienniki (zeszyt 8. i 9.) służby Romana Żaby pułkownika 7. Pułku Ułanów Cesarsko-Królewakich Arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga, następcy dowódcy 3.Pułku Ułanów Arcyksięcia Karola Habsburga, pułkownika (i generała) kawalerii Wojska Polskiego [dalej cz. II], „Rocznik Tarnowski” 2007/8, nr 12. W Woziwoda., Pamiętnik, „Rocznik Tarnowski” 1991/92.

20.    https://maps.hungaricana.hu [dalej: Hun.MS.], [dostęp: 20 V 2017], Mapy Wojskowego Instytutu Historii i Muzeum Wojskowego Instytutu Historii Węgier.

21.    Archiwum Narodowe w Krakowie [dalej: ANKr], Wojskowy Urząd Opieki nad Grobami Wojennymi Okręgu Nr V Korpusu w Krakowie [dalej: WUOGW]; Tamże, Naczelny Komitet Narodowy [dalej: NKN]; Tamże, Starostwo Powiatowe w Dąbrowie [dalej [SPD].

22.    W tym miejscu autor dziękuje mieszkającej obecnie w USA, a pochodzącej z Bolesławia Pani Alicji Morawiec, która przesłała dokumenty i fotografie zebrane wśród swojej rodziny[dalej: Dok.AM].

23.    „Głos Narodu” 1914, nr 174.

24.    „Głos Narodu” 1914, nr 181.

25.    Tamże.

26.    ANKr, NKN, sygn. 288, Korespondencja z (komisarzami) delegatami w Chodorowie, Chrzanowie, Cieszanowie, Czerniowcach, Czortkowie, Dąbrowie, Dębicy, Dolinie, Drohobyczu..

27.    „Dziennik Ustaw Państwa dla Krajów i Królestw w Radzie Państwa Reprezentowanych” 1912, nr 128.

28.    W opracowaniu używane będą zamiennie spolszczone nazwy tych formacji: K.u.K. Landwehr – landwera [landwerzysta - potocznie żołnierz landwery, Obrony Krajowej – Obr. Kraj.], K.u.K. Landszturm – landszturm [landszturmista, „pospolitak” – potocznie żołnierz landszturmu, Pospolitego Ruszenia – P. Rusz.].

29.    Armja austro-węgierska, oprac. A. Płomieńczyk, Warszawa 1916.

30.    S. Szuro, Reforma wojskowa przeprowadzona w państwie austro – węgierskim w 1868 r. i jej realizacja ze szczególnym uwzględnieniem Galicji, „Studia i materiały do historii wojskowości”, T. XXXIII, Kraków 1990, s. 205-219; Militärterritorial und Ergänzungsbezirseinteilung, 1908 (mapa wojskowa); J. Bator, dz. cyt., s. 358-362.

31.    Armja austro-węgierska, oprac. A. Płomieńczyk, Warszawa 1916; Übersichtz-Karte der Truppen-Standorte des kais.u.kön.österr.ung.Herres und der Landwehren im Jahre 1898, b.m.r.; Militärterritorial und Ergänzungsbezirseinteilung, 1908 (mapa wojskowa); W. Szczepanik, 57 Galicyjski Pułk Piechoty w latach 1894-1918 – zarys dziejów, Praca magisterska napisana pod kierunkiem dr hab. M. Baczkowskiego, Instytut Historii UJ,  Kraków 2008, s. 50-51.

32.    J. Bator, dz. cyt., s.381, 392; W. Szczepanik, 57 Galicyjski…, s. 84; Tenże, Historia i tradycja 16. Pułku Piechoty, [w:}16. Pułk Piechoty Ziemi Tarnowskiej, red. E. Juśko, Tarnów 2007, s. 135-138.

33.    http://www.kk32lir.gorlice.pl/index.php/kk-32-lir, [dostęp: 20 V 2015].

34.    Bigo 1914; J. Bator, dz. cyt., s. 392, 450.

35.    Kriegsministerium Verlustliste; „Piast“ 1915-1918.

36.    Należy pamiętać, że 32 LIR, to od kwietnia 1917 r. - 32 SchR.

37.    Tamże; APKr, SPD, sygn. 3.

38.    „Piast” 1917, nr 7.

39.    M. Baczkowski, dz. cyt., s. 70-74; J. Bator, dz. cyt., s. 412-420.

40.    J. Bijak, dz. cyt., s. 7.

41.    Tamże.

42.    Bez Legionów Polskich omówionych w dalszej części opracowania.

43.    „Przyjaciel Ludu” 1903, nr 1; 1903, nr 18.

44.    J. Bijak, dz. cyt. s. 4.

45.    Tamże, s. 5.

46.    Tamże, s. 7.

47.    K. Struziak, Wpływ wojny światowej…; J. Słomka, dz. cyt., s. 335.

48.    „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1914, nr 195.

49.    „Piast” 1914, nr 32.

50.    „Piast” 1914, nr 32.

51.    4 Pułki Tyrolskie stanowiły elitarną formację piechoty Monarchii Habsburskiej. Wszystkie weszły w skład XIV Korpusu i były częścią Grupy Arcyksięcia Ferdynanda.

52.    J. Słomka, dz. cyt.

53.    „Piast”1914, nr 34.

54.    „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1914, nr 195.

55.    W. Szczepanik, 57 Galicyjski…, s. 88.

56.    „Piast”1914, nr 38.

57.    W. Szczepanik, 57 Galicyjski…

58.    J. Dąbrowski, Dziennik 1914-1918, Kraków 1977, s. 34.

59.    „Lud Katolicki” 1914, nr 33.

60.    J. Sopoćko, Zarys działań armij rosyjskich i austrjackich (sierpień-wrzesień 1914), Warszawa 1928, s. 10, 14.

61.    J. Bijak, dz. cyt., s. 36.

62.    Tamże, s. 25; Zob. Aneks 1.

63.    W. Witos, Moje Wspomnienia, T. I, Warszawa 1988.

64.    T. Nowakowski, Galicyjska jesień 1914 r. – zmagania na linii Sanu, „Poligon” 2014, nr 4; J. Bator, dz. cyt., s. 75-83.

65.    J. K. Olszyna-Wilczyński, Zapiski historyczne (1912–1914), Warszawa 2014, s. 104.

66.    Tamże.

67.    R. Osiński, Legion Polski nad Nidą – wrzesień 1914 r., „Świętokrzyskie” 2014, nr 14.

68.    Legiony na polu walki. Działania Pierwszego Pułku Legionów na lewym brzegu Wisły w sierpniu i wrześniu 1914 roku. Relacje Uczestników, oprac. W. Tokarz, Piotrków 1916, s. 166-167.

69.    „Wiadomości Polskie” 1914, nr 6.

70.    Być może był to jednak 38 austro-węgierski pp landszturmu wchodzący w skład 106 dywizji piechoty.

71.    Hun.MS.

72.    Legiony na polu…, s. 24-25.

73.    P.S. Szlezynger, cz. II.

74.    J. Piłsudski, dz. cyt., s. 65-66.

75.    Tamże, s. 67.

76.    P.S. Szlezynger, cz. II.

77.    Był to pierwszy rozkaz pisemny, który Piłsudski otrzymał od Austriaków, wzywający go do obrony „zagrożonej ojczyzny”: „Uśmiechnąłem się gorzko […] Więc Bolesław, Gręboszów, więc Kozłów i Ujście Jezuickie to Ojczyzna, a Nowy Korczyn z Wisłą, a Opatowiec, Szczytniki i Winiary, Chmielnik i Kielce, gdzie nam tak dobrze było, to wszystko Feindesland, było krajem wrogim”,  J. Piłsudski, dz. cyt., s. 50; Zob. też: R. Osiński, dz. cyt.; S. Rowecki, Wypad na Ostrowce 19/20 września 1914 r., „Przegląd Piechoty” 1939,  nr 5.

78.    J. Zaleski, dz. cyt., s. 32.

79.    W. Woziwoda, dz. cyt.

80.    „Wiadomości Polskie” 1914, nr 6.

81.    Legiony na polu…, s. 225-226.

82.    Por. J. Piłsudski, dz. cyt., s. 50; J. Zaleski, My Pierwsza Brygada. Zarys dziejów I Legionu Polskiego w latach 1914-1917, Lwów 1939, s. 34.

83.    Legiony na polu…, s. 226-227.

84.    „Obu komendantom batalionów polecono wybrać do tej wyprawy po dwie kompanie, złożone z najsilniejszych i najwytrwalszych żołnierzy, którzy mieli wyruszyć bez tornistrów, tylko z ładownicami i nabojnicami i żywnością na dwa dni. Rozkaz ten wydał Piłsudski o godz. 6 wieczorem; wykonać go miano w ciągu nocy tak, aby oba oddziały, atakujące z przeciwnych stron, już o świcie mogły spotkać się ze sobą”. Tamże.

85.    J. Zaleski, dz. cyt., s. 34.

86.    Ps. „Rola”, „Morski”, „Zawisza”. Także Michał Żymierski, właściwi Michał Łyżwiński.

87.    Legiony na polu…, s. 227.

88.    S. Rowecki, dz. cyt.

89.    Tamże.

90.    Tamże, s. 70.

91.    Legiony na polu…, s. 31.

92.    J. Piłsudski, dz. cyt., s. 71.

93.    Tamże, s. 72.

94.    „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1914, nr 228.

95.    Legiony na polu…, s. 25-26; Zob. Aneks 2.

96.    Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu, Biblioteka Ossolińskich [dalej: B.Oss.], sygn. 15813/I. Legiony Polskie. Komisja werbunkowa. Kartoteka superarbitrowych i zwolnionych legionistów z lat 1914-1918 sporządzona przez Centralny Urząd Ewidencyjny Legionów Polskich przy Departamencie Wojskowym Naczelnego Komitetu Narodowego i Centralny Urząd Ewidencyjny Polskiego Korpusu Posiłkowego A-Z; sygn. 15812/I, Legiony Polskie. Kartoteka legionistów internowanych w 1918 r. na Węgrzech i w Polsce; sygn. 15816/I; Legiony Polskie. Kartoteka legionistów wziętych do niewoli w latach 1914-1918.

97.    Centralne Archiwum Wojskowe [dalej: CAW], Komenda Legionów. Dowództwo Polskiego Korpusu Posiłkowego [dalej: DPKP], sygn.I.120.1.196.

98.    Tamże, sygn.  I.120.1.100; I.120.1.102; I.120.1.128; I.120.63.

99.    Tamże, sygn.  I.120.1.246; I.120.1.258; Zob. Aneks 3.

100. „Przyjaciel Ludu” 1913, nr 38.

101. Nie wszyscy księża sympatyzowali z ruchem strzeleckim, a niektórzy energicznie go zwalczali. Zob. R. Starzyński, Cztery lata wojny w służbie komendanta. Przeżycia wojenne 1914-1918, s. 42; „Nowa Reforma” 1914, nr 377.

102. Hun.MS.

103. J. Piłsudski, dz. cyt., s. 70.

104. F. Dredina, dz. cyt., s. 30.

105. „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1914, nr 251.

106. T. Nowakowski, dz. cyt.

107. Rozkaz do odwrotu wydał w dn. 2 XI 1914 r. głównodowodzący całym frontem galicyjskim Conrad von Hörzendorf. J. Bator, dz. cyt., s. 110; V. Dankl brał pod uwagę wycofanie się 1 Armii przez most pontonowy w Szczucinie, lub nad Nidę. ÖULK, T.I, s. 499.

108. F. Conrad v. Hötzendorf, dz. cyt., s. 412.

109. F. Dredina, dz. cyt., s. 32.

110. F. Conrad v. Hötzendorf, dz. cyt., s. 388.

111. E. Wißhaupt, dz. cyt., s. 210-211.

112. Verlustliste.

113. ANKr. NKN, sygn. 281, Okupacja rosyjska w Galicji. Raporty z terenu.

114. „Nowa Reforma” 1915, nr 106.

115. ANKr. NKN, sygn. 281.

116. Tamże.

117. Tamże.

118. Por. J. Bator, dz. cyt., s. 126-167.

119. „Piast” 1915, nr 37.

120. Por. J. Bator, dz. cyt.; E. Wißhaupt, dz. cyt., s. 19, 318.

121. W. Woziwoda, dz. cyt.

122. Por. J. Bator, dz. cyt., s. 250-259, 262-278; F. Conrad v. Hötzendorf, dz. cyt., s. 977-978.

123. Der Weltkrieg 1914-1918, Karte 16. Die Durchbruchsschlacht von Gorlice. Die Operationen vom 2. - 13. Mai 1915; ÖULK, T. II, s. 376-377, 339.

124. Der Weltkrieg 1914-1918, Karte 16.

125. W. Woziwoda, dz. cyt.

126. Der Weltkrieg 1914-1918, Karte 16; ÖULK, T. II, s. 342.

127. A. Velze, dz. cyt., s. 65.

128. Der Weltkrieg 1914-1918, Karte 16; ÖULK, T. II, s. 340-343; „Ilustrowany kurier Codzienny” 1915, nr 109.

129. ANKr, WUOGW, sygn. 21.

130. Zob. „Czas” 1914, nr 244.

131. Dok.AM.

132. Wyjątkiem jest tutaj zapomniany prawie całkowicie artykuł A. Małety p.t. Ludowy pomnik legionisty w Toni, „Polska Sztuka Ludowa” 1983, nr 3-4.

133. Tamże.

134. Tamże.

135. ANKr, WUOGW, sygn. 21.

136. K. Struziak, Mędrzechowskie drogi do wolności. Pomnik ofiar wojen i walk o granice rzeczpospolitej [1914-1920, 1939-1945]. Opracowanie dostępne w Gminnej Bibliotece Publicznej w Mędrzechowie.

137. „Nowa Reforma” 1915, nr 431.

138. „Nowa Reforma” 1915, nr 106.

139. „Piast”1916, nr 28; „Ilustrowany kurier Codzienny” 1916, nr 159.

140. „Piast” 1916, nr 8.

141. „Piast” 1915, nr 39.

142. „Piast” 1916, nr 17.

143. ANKr, SPD, sygn. 2.

144. Tamże.

145. Przed I wojną światową na terenie Polski działały wprawdzie stowarzyszenia Czerwonego Krzyża trzech państw zaborczych: Rosji, Niemiec i Austrii, ale udział Polaków w pracach tych organizacji był niewielki, dlatego powstawały czysto polskie organizacje, takie jak: Polski Komitet Pomocy Sanitarnej, Sanitariusz Polski oraz inne mające na celu pomoc ofiarom wojny.

146. Piast” 1917, nr 29.

147. „Piast” 1918, nr 40.

148. Tamże.

149. „Piast” 1918, nr 13.

150. „Piast” 1918, nr 36.

151. „Piast” 1918, nr 4.

152. „Piast” 1918, nr 3.

153. „Piast” 1918, nr 27.

154. APKr, SPD, sygn. 3.

155. Tamże.

156. Tamże.

157. Tamże.

158. „Piast” 1918, nr 39.

159. Tamże.

160. „Piast” 1918, nr 8.

161. „Piast” 1918, nr 9.

162. „Piast” 1910, nr 28.

163. Schematismus universi venerbilis cleri saecularis et reglaris Dioecesae Tarnoviensis pro Anno Domini 1910.

164. Szematyzm Królestwa  Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowskim na rok 1910.

165. „Przyjaciel Ludu” 1912, nr 27.

166. Dok.AM.

167. „Piast” 1916, nr 9.

168. „Piast” 1919, nr 29.

169. Tamże.

170. Tamże.

171. ANKr, SPD, sygn. 3.

172. Tamże.

173. „Piast” 1918, nr 9.

174. „Piast” 1918, nr 31.

175. „Piast” 1918, nr 31.

176. „Piast” 1918, nr 45.

177. APKr, SPD, sygn.1. Pismo starosty dąbrowskiego do naczelników gmin z dn. 7 listopada 1918 r.

178. Tamże.

179. Tamże.

180. Tamże.

181. „Piast” 1918, nr 41.

182. Autor zna tę historię z opowieści swojej babki Anieli Szmist [z domu Pszczoła] ze Świebodzina, gdyż utopiła się wtedy jej siostra Wiktoria Pszczoła. „Młody ksiądz rwał s sobie włosy z głów, a niedługo przeniesiono go na inną parafię z powodu niechęci parafian”.Co cielawe, babka nie obwiniała księdza, mówiąc, że chciał dobrze.

183. „Lud Katolicki” 1920, nr 23.

184. „W dzisiejszem naszem położeniu, w armji ochotniczej obok istniejącego wojska, jest nasza nadzieja i przyszłość”. „Chata Polska” 1920, nr 29; „Lud Katolicki” 1920, nr 29.

185. Obrona Państwa w 1920 roku. Księga Sprawozdawczo-Pamiątkowa Generalnego Inspektoratu Armii Ochotniczej i Obywatelskich Komitetów Obrony Państwa, red. Władysław Ścibor-Rylski, Warszawa 1923 [dalej: Obrona Państwa], s. 488; „Ilustrowany Kurier Codzienny” 1920, nr 192.

186. „Lud Katolicki” 1920, nr 36, 41.

187. „Lud Katolicki” 1920, nr 22.

188. „Lud Katolicki” 1920, nr 26.

189. „Piast” 1920, nr 31.

190. „Lud Katolicki” 1920, nr 34.

191. „Piast” 1920, nr 32.

192. Tamże.

193. Dok.AM.

194. Zob. R. Gilewski, Zarys Historii Wojennej 5-go Pułku Strzelców Konnych, Warszawa 1931.

195. Zarys historii wojennej pułków polskich. 16 Pułk Piechoty, oprac. F. Znamirowski, Warszawa 1928.

196. Tamże.

197. Tamże.

198. Tamże.

199. K. Struziak, Mędrzechowskie drogi do wolności. Pomnik ofiar wojen i walk o granice rzeczpospolitej [1914-1920, 1939-1945]. Opracowanie dostępne w Gminnej Bibliotece Publicznej w Mędrzechowie.

200. Lista Strat Wojska Polskiego. Polegli i zmarli w wojnach 1918-1920, Warszawa 1934; Zob. Aneks 4.

201. „Piast” 1920, nr 32.

202. „Naród Polski przesyła Obywatelom Wielkiej Unii Amerykańskiej braterskie pozdrowienie wraz z zapewnieniem najgłębszego podziwu dla stworzonych przez Was instytucji w których Wolność, Równość i Sprawiedliwość znalazły swój najwyższy wyraz, stając się gwiazdą przewodnią dla wszystkich nowoczesnych demokracji” – tymi słowami otwiera się Polska Deklaracja, przekazana w 1926 roku prezydentowi Stanów Zjednoczonych Calvinowi Coolidge’owi z okazji 150-lecia amerykańskiej Deklaracji Niepodległości. Dokument został wówczas zdeponowany w Bibliotece Kongresu.

203. „Deklaracja, pięknie oprawiona w stu tomach wraz ze złotym medalem – prezentem od narodu polskiego – została wręczona przez Leopolda Kotnowskiego w Białym Domu” – pisał „New York Times” 15 października 1926 r. Skany są dostępne na stronach internetowych Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych. Zdygitalizowane w tym roku zbiory podpisów można odnaleźćw nterencie na stronie: https://www.loc.gov./collections/polish-declarations; Zob. H. Parafianowicz, Mit Herberta Clarka Hoovera w przedwojennej Polsce, „Dzieje Najnowsze” 1984, R. XIV.

204. https://www.loc.gov/resource/pldec.094/?c=160&sp=2&st=gallery, dostęp: 3 V 2017.

205. Dok.AM.

206. Za: „Karta” 2017, nr 92.

207. Zob. M. Sochala, „Wielka akcja ratownicza”- działalność Polsko-Amerykańskiego Komitetu Pomocy Dzieciom (1919-1922), „Acta Universitatis Lodzensis. Folia Historica” 2010, nr 85; H. Parafianowicz, dz. cyt.

208. „Lud Katolicki” 1921, nr 35.

209. „Lud Katolicki” 1930, nr 24.

210. Pierwszy powszechny spis Rzeczpospolitej Polskiej z dn. 30 IX 1921 roku, Mieszkania, ludność, stosunki zawodowe, Województwo krakowskie, „Statystyka Polski” T. XXVI, Warszawa 1926.

211. Tamże.

212. Tamże.

213. P. Grata, Polityka państwa polskiego wobec inwalidów wojennych w latach 1918-1939, „Polityka i Społeczeństwo” 2011, nr 8.

214. „Lud Katolicki” 1922, nr 9.

215. „Lud Katolicki” 1920, nr 26.

216. „Lud Katolicki” 1921, nr 25.

217. „Lud Katolicki” 1921, nr 28.

218. „Piast” 1921, nr 32.

219. Wspomnienia wojenne pułku ziemi tarnowskiej (obecnie 16 p.p.) z lat 1914-1915, Warszawa 1919, s. 82.

220. „Piast” 1915, nr 44.

221. J.P. Drogomir, dz. cyt., s, 5; J. Schubert, Organizacja grobownictwa wojennego …

222. R. Broch, H. Hauptman, dz. cyt. s. 1, 33; „We wspólne mogiły, warstwami jednych na drugich, słomą prześcieliwszy, wrzucano ich pokotem”. A. Partridge, Otwórzcie bramy pamięci. Cmentarze wojenne z lat 1914-1918 w Małopolsce, Kraków 2005, s. 21; „Piast” 1916, nr 25.

223. O. Duda, dz. cyt., s. 19.

224. „Piast” 1915, nr 49.

225. R. Frodyma, dz. cyt., s. 7-27; http://www.sekowa.info/index.php?go=5&id2=25, dostęp: 10 III 2019 [dalej: Sękowa].

226. Tamże; J. Schubert, Organizacja grobownictwa wojennego…, s. 174.

227. W odniesieniu do oddziałów porządkujących pola bitewne można spotkać różne tłumaczenia nazwy oddziału Schlachtfelder-Aufräumungs-Komando. Pisownia może również występować jako jedno słowo. W języku polskim może to być Oddział Oczyszczania i Porządkowania Pól Bitewnych. U. Oetingen, Cmentarze I wojny Światowej w województwie kieleckim, Warszawa-Kraków 1998, s. 27.

228. R. Frodyma, dz. cyt.

229. J. Schubert, Organizacja grobownictwa wojennego…

230. Tamże.

231. R. Frodyma, dz. cyt.

232. Tamże.

233. J. Schubert, Organizacja grobownictwa wojennego…; A. Hüppi, Kunst und Kult der Grabstätten, Olten 1968.

234. Tenże, Służby grobownicze…

235. ANKr, WUOGW, sygn. GW 1-17, Korespondencja 1916-1918; Sękowa.

236. Tamże.

237. Tamże, sygn. GW 25.

238. Tamże, GW 2 i in.

239. R. Broch, H. Hauptmann, dz. cyt., 19-23.

240. Sękowa.

241. ANKr, WUOGW, sygn. GW 10.

242. J. Schubert, Organizacja grobownictwa wojennego…; Sękowa.

243. Tamże.

244. „Nowości Ilustrowane” 1916, nr 24.

245. Zob. K. Ruszała, Cmentarze wojenne w okolicy Brzostku na okolicznościowych pocztówkach, [w:] Z dziejów Brzostka – studia i materiały T. 1 XIX – XX w., red. B. Stanaszek, Brzostek 2007, s. 80 i n.

246. ANKr, WUOGW, sygn. GW 5.

247. R. Broch, H. Hauptmann, dz. cyt.

248. Tamże.

249. ANKr, WUOGW, sygn. GW 25.

250. Tamże; Sękowa.

251. Tamże.

252. Tamże.

253. WUOGW, sygn. GW 34.

254. Tamże. sygn. GW 25.

255. Tamże, sygn. GW 1.

256. Tamże, sygn. GW 1-6.

257. R. Broch, H. Hauptmann, dz. cyt.

258. J. Schubert, Organizacja grobownictwa wojennego…

259. Tamże.

260. Tamże.

261. ANKr, WUOGW, sygn. GW 37.

262. Tamże, sygn. GW 4.

263. Tamże, sygn. GW 4.

264. Tamże, sygn. GW 37.

265. Tamże, sygn. GW 2

266. Tamże, sygn. GW 6

267. Tamże, sygn. GW 2

268. Tamże, sygn. GW 62.

269. Tamże, sygn. GW 37.

270. Tamże, sygn. GW 60.

271. O. Duda, dz. cyt., s. 59 – 60.

272. ANKr, WUOGW, sygn. GW 1.

273. Tamże, sygn. GW 7.

274. Tamże, sygn. GW 37.

275. Tamże.

276. Tamże, sygn. GW 10.

277. Tamże, sygn. GW 13.

278. Tamże, sygn. GW 37, 90.

279. Tamże, sygn. GW 6-10.

280. Tamże, sygn. GW 10, 12.

281. Hans (Johann) Watzal, Austriak, porucznik w st. spocz. rzeźbiarz. Kierownik artystyczny Okręgu VII - „Dąbrowa" a od 14 czerwca do 30 listopada 1917 r. również jego komendant. Jako projektant działał też w sąsiednim Okręgu VIII - „Brzesko”, gdzie znajduje się kilka cmentarzy jego autorstwa w północno wschodniej części tego Okręgu (nr 254, 255 i 259 do 263). Projektował piękne krzyże nagrobne z surowego kutego żelaza, prawie nie spotykane poza Okręgiem VII.

282. Tamże, sygn. GW 60.

283. O. Duda, dz. cyt., s. 62.

284. ANKr, WUOGW, sygn. GW 62.

285. „Fertig – Grassamen ist anzubauen und Schlingpflanzen über die Gasrohre zu zichen”. Tamże, sygn. GW 15.

286. „Der Friedhof  wird dem Schutze des Publikums empfohlen. Ins besondere dürfen die Rasen plätze nicht zeletn und keine Blumen gepflücht werden. Papiere nicht herumwerfen, und jede Verunzeinigung vermeiden!“. Tamże, sygn. GW 14.

287. J. Schubert, Organizacja grobownictwa wojennego….

288. Tenże, Służby grobownicze…

289. „Powyższy tekst autorstwa Mirosława Łopaty pochodzi ze strony www.cmentarze.gorlice.net.pl

290. ANKr, WUOGW, sygn. GW 17.

291. Tamże, SPD, sygn. 3.

292. Polska zobowiązała się opiekować cmentarzami wojennymi w traktatach pokojowych - wersalskim - art. 225 i 226 (podpisanym 28 czerwca 1918 roku), z Saint Germain-en Laye - art. 171 i 172 (rok 1919) i ryskim (z 18.III.1921 r.).

293. ANKr, WUOGW, sygn. GW 25-27, Korespondencja 1918-1921.

294. Tamże.

295. Tamże.

296. Tamże.

297. Tamże, sygn. GW 34, Akta Dz. XI Budowlano-Kwaterunkowego Okręgu Generalnego w Krakowie, rozkazy wewnętrzne WUOGW, okazy druków i formularzy 1919-1922.

298. Tamże.

299. Tamże, sygn. GW 25-27.

300. Tamże.

301. Tamże.

302. Tamże, sygn. GW 33. Listy składek na groby wojenne i inne załączniki do księgi kasowej.

303. Tamże.

304. Tamże, sygn. GW 28, Korespondencja i akta personalne pracowników.

305. Zob. Aneks 5.

306. Tamże, sygn. GW 25-27.

307. „Ostpreussiche Zeitung” 1921, nr 235.

308. ANKr, WUOGW, sygn. GW 28.

309. P. Pencakowski, Zapomniane pomniki niczyich bohaterów, [w:] Galicyjskie cmentarze wojenne z lat 1914–1918 / Galizische Kriegsfriedhöfe aus den Jahren 1914–1918, Kraków 1996, s. 6.

310. J. Pałosz, Śmiercią złączeni. O cmentarzach z I wojny światowej na terenach Królestwa Polskiego administrowanych przez Austro-Węgry, Kraków 2012, s. 237.

 

BIBLIOGRAFIA

1. Źródła archiwalne

Archiwum Narodowe w Krakowie

Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu, Biblioteka Ossolińskich

Centralne Archiwum Wojskowe

2. Źródła drukowane

Broch R., Hauptmann H., Westgalizische Heldengraeber aus den Jahren des Weltkrieges 1914-1915, Wien 1918, reprint: Zachodniogalicyjskie groby bohaterów z lat wojny światowej 1914-1915, przekład filologiczny Henryk Sznytka, oprac., J. P. Drogomir, Tarnów 1996.

Conrad von Hötzendorf F., Aus meiner Dienstzeit: 1906 – 1918, T.V, Oktober - November - Dezember 1914: die Kriegsereignisse und die politischen Vorgänge in dieser Zeit, Wien-Leipzig-München 1925.

 „Dziennik Ustaw Państwa dla Krajów i Królestw w Radzie Państwa Reprezentowanych” 1912.

In West und Ost: Kriegsbilder aus der Geschichte der 47. Reserve-Division nebst einer Einleitung und eienr Übersichtskarte, München 1917.

K.u.K. Kriegsministerium, Verlustliste 1-709 (12 VIII 1914-14 II 1919), Wien 1914-1919 .

Lista Strat Legionów Polskich, T. –VII, Piotrków 1915-1916.

Lista Strat Wojska Polskiego. Polegli i zmarli w wojnach 1918-1920, Warszawa 1934.

Militärterritorial und Ergänzungsbezirseinteilung, 1908 (mapa wojskowa).

Obrona Państwa w 1920 roku. Księga Sprawozdawczo-Pamiątkowa Generalnego Inspektoratu Armii Ochotniczej i Obywatelskich Komitetów Obrony Państwa, red. Władysław Ścibor-Rylski, Warszawa 1923 [dalej: Obrona Państwa], s. 488;

Österreich-Ungarns Letzter Krieg 1914-18, T. I, Das Kriegsjahr 1914 vom Kriegsausbruch bis zum Ausgang der Schlacht bei Limanowa-Lapanów, Wien 1930; T.II, Das Kriegsjahr 1915, cz. 1, Vom Ausklang der Schlacht bei Limanowa-Łapanów bis zur einnahme von Brest-Litowsk, Wien 1931.

Wspomnienia wojenne pułku ziemi tarnowskiej (obecnie 16 p.p.) z lat 1914-1915, Warszawa 1919.

Übersichtz-Karte der Truppen-Standorte des kais.u.kön.österr.ung.Herres und der Landwehren im Jahre 1898, b.m.r..

3. Prasa

 „Chata Polska” 1920,

„Czas”

„Ilustrowany kurier Codzienny”

„Nowa Reforma”

„Nowości Ilustrowane”

 „Ostpreussiche Zeitung”

„Piast”

„Wiadomości Polskie”

4. Opracowania

. Armja austro-węgierska, oprac. A. Płomieńczyk, Warszawa 1916.

Bator J., Wojna galicyjska. Działania armii austro-węgierskiej na froncie północnym (galicyjskim) w latach 1914–1915, wyd. II rozszerzone, Kraków 2008.

Drogomir J.P., Polegli w Galicji zachodniej 1914-1915 (1918). Wykaz poległych i zmarłych pochowanych na 400 cmentarzach wojskowych w Galicji Zachodniej, T.I, Tarnów 1999.

Dąbrowa Tarnowska. Zarys dziejów miasta i powiatu, red. F. Kiryk, Z. Ruta, Warszawa-Kraków 1974. Dąbrowski J., Wielka wojna 1914-1918, T. I, II, Kraków 1937.

Drogomir J.P.,, Polegli w Galicji zachodniej 1914-1915 (1918). Wykaz poległych i zmarłych pochowanych na 400 cmentarzach wojskowych w Galicji Zachodniej, T.I, Tarnów 1999.

Dredina F., Der Heldenweg des Zweier-Landsturm 1914 – 1918, Linz 1933.

Duda O., Cmentarze I wojny światowej w Galicji Zachodniej 1914-1918, Warszawa 1995.

Frodyma R., Cmentarze wojenne z I wojny światowej na ziemi tarnowskiej. Przewodnik Turystyczny, Krosno 2006.

Gilewski R., Zarys Historii Wojennej 5-go Pułku Strzelców Konnych, Warszawa 1931.

Grata P., Polityka państwa polskiego wobec inwalidów wojennych w latach 1918-1939, „Polityka i Społeczeństwo” 2011, nr 8.

Hüppi A., Kunst und Kult der Grabstätten, Olten 1968.

Legiony na polu walki. Działania Pierwszego Pułku Legionów na lewym brzegu Wisły w sierpniu i wrześniu 1914 roku. Relacje Uczestników, oprac. W. Tokarz, Piotrków 1916.

Małeta A., Ludowy pomnik legionisty w Toni, „Polska Sztuka Ludowa” 1983, nr 3-4.

Nowakowski T., Galicyjska jesień 1914 r. – zmagania na linii Sanu, „Poligon” 2014, nr 4.

Oetingen U., Cmentarze I wojny Światowej w województwie kieleckim, Warszawa-Kraków 1998.

Olszyna-Wilczyński J. K., Zapiski historyczne (1912–1914), Warszawa 2014.

Osiński R., Legion Polski nad Nidą – wrzesień 1914 r., „Świętokrzyskie” 2014, nr 14.

Pałosz J., Śmiercią złączeni. O cmentarzach z I wojny światowej na terenach Królestwa Polskiego administrowanych przez Austro-Węgry, Kraków 2012.

Partridge A., Otwórzcie bramy pamięci. Cmentarze wojenne z lat 1914-1918 w Małopolsce, Kraków 2005.

Pencakowski P., Zapomniane pomniki niczyich bohaterów, [w:] Galicyjskie cmentarze wojenne z lat 1914–1918 / Galizische Kriegsfriedhöfe aus den Jahren 1914–1918, Kraków 1996.

Parafianowicz H., Mit Herberta Clarka Hoovera w przedwojennej Polsce, „Dzieje Najnowsze” 1984, R. XIV.

Piłsudski J., Moje pierwsze boje, Łódź 1988.

Rowecki S., Wypad na Ostrowce 19/20 września 1914 r., „Przegląd Piechoty” 1939, nr 5.

Ruszała K., Cmentarze wojenne w okolicy Brzostku na okolicznościowych pocztówkach, [w:] Z dziejów Brzostku – studia i materiały T. 1 XIX – XX w., red. B. Stanaszek, Brzostek 2007.

Schubert J., Organizacja grobownictwa wojennego w monarchii austro-węgierskiej. Dziewiąty Wydział Grobów Wojennych (Kriegsgräber Abteilung) przy Ministerstwie Wojny – powstanie i działalność w latach 1915-1918, „Czasopismo Techniczne” 2009, z. 13.

Schubert J., Służby grobownicze armii austro-węgierskiej, niemieckiej i rosyjskiej w czasie I wojny światowej (1915-1918), „Czasopismo Techniczne” 2011, z. 16.

Słomka J., Pamiętniki włościanina od pańszczyzny do czasów współczesnych, Kraków 1929.

Sochala M., „Wielka akcja ratownicza”- działalność Polsko-Amerykańskiego Komitetu Pomocy Dzieciom (1919-1922), „Acta Universitatis Lodzensis. Folia Historica” 2010, nr 85.

Sopoćko J., Zarys działań armij rosyjskich i austrjackich (sierpień-wrzesień 1914), Warszawa 1928.

Starzyk Z., Postawa mieszkańców powiatu dąbrowskiego w latach wojny 1914-1918, „Powiśle Dąbrowskie” 1993, nr 6.

Struziak K., Mędrzechowskie drogi do wolności. Pomnik ofiar wojen i walk o granice rzeczpospolitej [1914-1920, 1939-1945]. Opracowanie dostępne w Gminnej Bibliotece Publicznej w Mędrzechowie.

Struziak K., Szczucin i okolice. Zarys dziejów do 1948 roku, Szczucin 2009.

Struziak K., Trudności gospodarcze i aprowizacyjne na terenie powiatu dąbrowskiego w latach I wojny światowej, „Rocznik Tarnowski” 2014, nr 19.

Struziak K., Wpływ wojny światowej 1914-1918 na położenie materialne ludności powiatu dąbrowskiego, „Rocznik Tarnowski” 2009, nr 14.

Szczepanik W., 57 Galicyjski Pułk Piechoty w latach 1894-1918 – zarys dziejów, Praca magisterska napisana pod kierunkiem dr hab. M. Baczkowskiego, Instytut Historii UJ,  Kraków 2008.

Szczepanik W., Historia i tradycja 16. Pułku Piechoty, [w:}16. Pułk Piechoty Ziemi Tarnowskiej, red. E. Juśko, Tarnów 2007.

Szlezynger P.S., Dzienniki służby ppłk 7. pułku cesarsko-król. ułanów hr. Romana Żaby, z okresu: lipiec 1906 r. – lipiec 1915 r., „Rocznik Tarnowski” 2006, nr 11.

Szlezynger P.S., Dzienniki (zeszyt 8. i 9.) służby Romana Żaby pułkownika 7. Pułku Ułanów Cesarsko-Królewakich Arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga, następcy dowódcy 3.Pułku Ułanów Arcyksięcia Karola Habsburga, pułkownika (i generała) kawalerii Wojska Polskiego, „Rocznik Tarnowski” 2007/8, nr 12.

Szuro S., Reforma wojskowa przeprowadzona w państwie austro – węgierskim w 1868 r. i jej realizacja ze szczególnym uwzględnieniem Galicji, „Studia i materiały do historii wojskowości”, T. XXXIII, Kraków 1990.

Wißhaupt, E.  Die Tiroler Kaiserjäger im Weltkriege 1914-1918, T. I, Vom Kriegsausbruch bis zum Frühjahr 1915, Wien 1935.

Witos W., Moje Wspomnienia, T. I, Warszawa 1988.

Woziwoda W., Pamiętnik, „Rocznik Tarnowski” 1991/92.

Velze A., Die Geschichte des Weltkrieges mit besonderer Berücksichtigung des früheren Österreich Ungarn, T.II, Wien 1919.

Zagórniak M., 1914-1918. Studia i szkice z dziejów I wojny światowej, Kraków 1987.

Zaleski J., My Pierwsza Brygada. Zarys dziejów I Legionu Polskiego w latach 1914-1917, Lwów 1939.

Zarys historii wojennej pułków polskich. 16 Pułk Piechoty, oprac. F. Znamirowski, Warszawa 1928.

5. Strony internetowe

http://austro-wegry.eu/viewtopic.php?t=53&start=70, [dostęp: 27 XII 2018].

http://egeocaching.pl/zwiedzaj/miejsca-pamieci/454-pociski-w-charzewicach, [dostęp: 27 XII 2018].

http://www.kk32lir.gorlice.pl/index.php/kk-32-lir, [dostęp: 20 V 2015].

https://maps.hungaricana.hu [dalej: Hun.MS.], [dostęp: 20 V 2017],

http://www.sekowa.info/index.php?go=5&id2=25, [dostęp 20 V 2015].

https://www.loc.gov./collections/polish-declarations; [dostęp 20 V 2018].

https://www.loc.gov/resource/pldec.094/?c=160&sp=2&st=gallery; [dostęp 20 V 2018].

SPIS TABEL

1.   Żołnierze ziemi bolesławskiej z armii austro-węgierskiej polegli i poszkodowani w latach 1914-1918

2.   Rezerwiści 57 pp. z parafii Bolesław powołani we wrześniu 1914 r. według gmin

3.   Statystyka zmarłych i poległych według narodowości na terenie Dowództwa Okręgu Generalnego [DOG] w Krakowie pochowanych do dnia 1 XI 1918 r.

4.   Wykaz darów przekazanych na Legiony Polskie do NKN w 1914 r. z parafii Bolesław

5.   Składki na rzecz Czerwonego Krzyża w parafii Bolesław w 1916 roku

6.   Statystyka zmarłych i poległych żołnierzy austro-węgierskich na obszarze DOG Kraków do dn. 1 XI 1918 r. według narodowości i powojennej przynależności państwowej.

7.   Zestawienie materiałów zużytych przez Odział Grobów Wojennych

8.   Polegli i zmarli żołnierze ujęci w 1916 r. do przeniesienia na cmentarz nr XIII w Bolesławiu

9.   Żołnierze o ustalonych personaliach pochowani na cmentarzu wojennym w Bolesławiu według danych z 1920 r.

10.iczba żołnierzy i jeńców wojennych zatrudnionych w pracach grobowniczych w okresie 30 X 1916 r. - 30 VII 1917 r. na terenie VII okręgu dąbrowskiego

11.Struktura zawodowa pracowników zatrudnianych do prac grobowniczych na obszarze VII Okręgu Cmentarnego, w okresie 30 X 1916-15 IV 1917 r.

ANEKSY

Aneks 1.

Szlak bojowy 57 pułku piechoty

I, III, IV Baon
1. Bitwa pod Kraśnikiem, 23-25.08.1914.
2. Bitwa pod Lublinem, 7-9.09.1914.
3. Sandomierz, 5-6.10.1914.
4. Bitwa pod Dęblinem (Iwangorod), 22-26.10. 1914.
5. Bitwa pod Krakowem, 16-30.11.1914.
6. Bitwa Limanowa-Łapanów, 15-18.12.1914.
7. Bitwa nad Nidą, 20-31.12.1914.
8. Bitwa pod Gorlicami, 8-11.03.1915.
9. Bitwa pod Gorlicami, 2-8.05.1915.
10. Rzeszów, 9-10.05.1915.
11.Jarosław, 14-20.05.1915.
12. Radymno, 23-28.05.1915.
13. Mościska, Lubaczów, 12-15.06.1915.
14. Gródek, Magierów, 16-19.06.1915.
15. Lwów, 20-22.06.1915.
16. Brześć (Brest Litowsk), 12-17.08.1915.
17. Brześć (Brest Litowsk), 24-26.08.1915.
18. Rawa Ruska, 09.1915.
19. Strypa, 15.09.1915.
20. Okopy, 5-8.07.1916.
21. Olecza, 12-18. 07.1916.
22. Bitwa nad Dniestrem, 28.07.- 3.08. 1916.
23. Bitwa nad Złotą Lipą, 8-11.08.1916.
34. Kampania na Bukowinie – Jakobeny, 30.03.1917.
35. Isonzo front (Włochy), 06.1917.
36. Versic, 16.07.1917.
37. Isonzo, 18.08 - 13.09.1917.
38. Bitwa pod Isonzo, 24 -27.10.1917.
39. Bitwa pod Tagliamento, 2-4.11.1917.
40. Bitwa nad rzeką Piave, 15-25.06.1918.
41. Kampania na Piavemundungsinsel, 25.06.- 5.07.1918.
42. Trzecia bitwa nad rzeka Piave, 24 – 29.10.1918.
42. Zakończenie kampanii, odwrót i marsz do Laibach, 11.1918.
II Baon z Zenicy) w ramach 48 Dywizji Piechoty

1. Bałkany - Kampania nad Driną, 12 – 15.08. 1914.
2. Bitwa pod Jadar, 16.08. – 19.08.1914.
3. Bitwa nad Driną. 6.09. – 4.10.1914.
4. Ofensywa - Valjevo. 24.10. – 15.11.1914.
5. Bitwa pod Kolubarą i Ljig. 16 – 28.11. 1914.
6. Odwrót, 29.11. – 15.12. 1914.
7. Front pod Isonzo (Włochy), 23 – 27.05.1915.
8. Pierwsza bitwa pod Isonzo, 23. 06 –7.07.1915.
9. Druga bitwa pod Isonzo. 18.07. 10.08.1915.
10. Kampania Karnischen Kamm, 13.09.13.10.1915.
11. Przeniesienie na front do Tyrolu, 03.1916.
12. Bitwa pod Folgaria i Lavarone, 15 – 26.05.1916.
13. Bitwa pod Asiago i Arsiero, 27.05.-16.06.1916
14. Przeniesienie na front północno wsch. ( rosyjski), 06.1916
15.Ofensywa pod Łuckiem, 21.06.-3.07. 1916.
16. Kampania koło Lipy, 30.06.- 19.07.1916. 17.
17. Bitwa pod Beresteczkiem, 20 –21.07.1916.
18. Bitwa pod Brodami, 22 – 28.07.1916.
19. Kampania na Lipą, 30 06.1916.
20. Powrót na front włoski pod Isonzo, 09.1916.
21. Dziesiąta bitwa pod Isonzo, 12.05.-5.06.1917.
22.Jedenasta bitwa pod Isonzo, 18.08. - 23.09.1917
23. Dwunasta bitwa pod Isonzo, 24 – 27.10.1917.
24. Kampania pod Togliamento, 28.10. – 1.11. 1917.
25. Bitwa nad rzeką Piave, 5 - 10.11. 1917.
26. Bitwa w górach na Hochflache der Sieben Gemeinden i Grappagebeit, 15 - 19.06. 1918.
27. Kampania pod MT.Pertica, 09.1918.
28. Grappagebiet, 24 – 28.10.1918.
29. Koniec kampanii Armii Agp. Belluno i koniec szlaku bojowego, 30 - 31.10; 1- 4.11.1918.
Aneks 2. .

KAZIMIERZ LUBOŃ-KAMIŃSKI

DYARYUSZ LUBONIA

Autor, legionista I pułku, 3 baonu 1 kompanii 2 plutonu, zginął w bitwie pod Łowczówkiem.

 

13.IX

O 7-ej rano ściągają nas z posterunku. Zwiedzenie Pacanowa. Tańce i muzyka. Krok z Grabą na wieży kościelnej. Alarm. Wymarsz o 7-ej wieczorem. Straszne błoto. Marsz prawie biegiem. Zimno. Rataje. Przejście przez most na Wiśle. Smutne refleksye. Do Szczucina. Przygotowanie kwater. Nocleg nakoniec w stodole na ziarnie. Przejście mostu o godz. 1040.

14.IX

W stodółce pod Szczucinem. Z Krokiem w sklepach na herbacie. Ćwiczenia wieczorne. Nocleg na słomie w tejże stodole na strychu.

15.IX

Idziemy na stacyę po Manlichery. Ćwiczenia. Rozdają ciepłą bieliznę. Wiadomość o zajściu Jonasza z żandarmem.

16.IX

Budzą o 4-ej godz. Wymarsz o 6-ej. Sympatyczne przyjęcie ludności. Owoców i mleka w bród. Co znaczy powszechne nauczanie i wolność. Strzały armatnie. Postój w Kozłowie w stodole o 2 wiorsty od Wisły. Przez Bolesławice do Borusowej. Patrol aprowizacyjny z Sękiem. Pałacyk. Patrol z Władem nad Wiślanym wałem. Przemakamy z wierzchu i z dołu. Deszcz i nawałnica. Nawiązujemy łączność z Bukackim. Rozkaz koncentracyi oddziału i plan napadu na Korczyn.

Wracamy do Kroka i prowadzimy plutony I i II do Bukackiego. Zguba mojego tornistra. Godzina snu w chałupie. W bród przez odnogę wiślaną. Haniebna przeprawa przez Wisłę na 3 łódeczkach.

17. IX

Scaewola donosi, że Moskali w Korczynie niema. Już dobrze słonko grzeje, gdy cały batalion jest na stronie korczyńskiej. Sen na mokrym piasku. Korczyn. Dwa stare kościoły. Zimno. Sen na betach [w żydowskiej chałupie. Całodzienne oczekiwanie Moskali. Sklepik. Nowe kwatery w koszarach straży pogranicznej.

18. XI

Wymarsz naszej kompanii ze Śmigłym na Moskali. Ja, Wład. Huber, Ciura w patrolu specyalnym w Sępiechowie cały dzień. Chłopi nas żywią mlekiem i jajami. Przybycie Leonarda i Sęka. Zepsuta jajecznica. Powrót o 8-ej furmankami.

19. IX

O godz. 10-tej rano kompania wyrusza w stronę Buska. Jestem z Władem łącznikami między szpicą i siłą główną. Tuż za Korczynem słychać pierwsze strzały. Kruk na atak flankowy, a Bukacki i Krok z przodu na karabin maszynowy. Ja z Władem dołączamy się do Słonia dla ochrony drogi. Bitwa pod Uciskowem. Grają 2 karabiny maszynowe. Cofamy się całą linią, choć Kruk wyparł z lasu kar. masz., lecz przed drugim musiał ustąpić. Straty Bukackiego: 1 zabity,  4 rannych, 2 zabitych na patrolu. Zajmujemy wieś. Blokhauz w stodole. Nadciąga komp. Zosika. Zajmujemy las. Moskale ustąpili. Powrót o 8-ej wieczorem do

Korczyna.

20. IX

Wypoczynek ranny. Strzały armatnie (batalion Norwida). Wymarsz naszej kompanii. Nasz pluton ma wyprzeć kozaków z Sępiechowa. I -a sekcya w szpicy. Przy wejściu do Sępiechowa salwa II. plutonu w naszą stronę i następnie atak na bagnety. Ogólne zamieszanie. Przejście przez Sępiechów. Straż przed drogą do Szczytnik. Na widnokręgu oskrzydla nas szwadron rosyjski. Raptowny odwrót. Jazda furmankami. Most z tratew przez Nidę. Bombardowanie Korczyna. Winiary. Postój parogodzinny w stodole. Strasznie przemokłem. Marsz nocny do Opatowca. Tam jest Wyrwa. Przejście przez Wisłę na promach. Straszny ziąb. Czekamy aż wszyscy przejdą przez Wisłę. Sen dopiero o 3-ej.

21. IX

Marsz 3 kilometry do Gręboszowa. Kwatery w stodole. Ciągłe strzały armatnie. Otrzymuję buty

i płaszcz. Conan Doyle. Nocny dyżur przy telefonie. Meldunki.

22. IX

Wymarsz o 10-ej do Ujścia Jezuickiego. Obiad z 4 dań. Befsztyk. Kucharzują Kazik i Graba. Cały dzień odpoczynek.

23. IX

Wstajemy o 8-ej. Kawa. Strzały armatnie. Wymarsz o 12 godz. Przejście Wisły. Wiadomość o bitwie pod Szczytnikami, (batal. Satyra kom. Szarego, pluton Młota, 9 zabitych, 11 rannych. Nasza kawalerya zbiła Moskali (16 zabitych kozaków) urządziwszy nocny atak na nich. Jeńcy rosyjscy. Na rynku kwatery w stodołach. Pogotowie. Bitwa wre dokoła. Armaty. Jestem ordynansem baonowego. Przyjazd sztabu. Godz. 4 i pół wieczorem lada chwila oczekujemy bombardowania. Pożar w Czarkowej hr. Pusłowskiego. Wieczór w oczekiwaniu jutrzejszej bitwy. Nasz pluton na kordegardzie. Ja ściągam 20 przewoźników. O 11-ej idę spać.

24. IX

Budzą nas o 2-ej w nocy. Pogotowie na rynku, Sen na palach. Wszystkie bataliony cofają się

przez Wisłę wobec decyzyi austryaków nie przeprawienia swych wojsk. Nasz batalion ma osłaniać odwrót. Świt. Oczekiwanie pierwszych strzałów armatnich. Wisła i Dunajec wezbrały. Wóz z trupami na rynku. Przeprawiają nas Austryacy na pontonach. Na tamtym brzegu. Marsz do Woli Żelechowskiej przez Gręboszów. Kwatery w Woli.

25. IX

Ja i Wład w kuchni. Gotujemy kawę. Do Gręboszowa. Pomnik grunwaldzki na drodze. Na kwaterach. Gotujemy obiad (zupę i ryż) ze Skalskim. Żołd 3.60 kor. za 10 dni. Pogrzeb 10 zabitych. Cmentarz. Michał jedzie do Łomży. W nocy przychodzi batalion z Krakowa.

Źródło: Legiony na polu walki. Działania Pierwszego Pułku Legionów na lewym brzegu Wisły w sierpniu i wrześniu 1914 roku. Relacje Uczestników, oprac. W. Tokarz, Piotrków 1916, s. 90-93.

 

Aneks 3.

Kalendarium działań Józefa Piłsudskiego

29 i 30 lipca 1914

Józef Piłsudski wydał pierwsze rozkazy mobilizacyjne dla strzelców.

1 sierpnia 1914

W kawiarni Espelanda zaczął działać prowizoryczny sztab Komendanta Głównego.

2 sierpnia 1914

Z polecenia Piłsudskiego siedmioosobowy patrol pod dowództwem Władysława Beliny-Prażmowskiego przekroczył granicę Galicji i Królestwa Polskiego.

3 sierpnia 1914

Rozkaz Piłsudskiego o utworzenie wspólnej kompanii kadrowej z członków Związku Strzeleckiego i Drużyn Strzeleckich. Na znak zniesienia dotychczasowego podziału oficerowie obu formacji wymienili się swoimi orłami na czapkach.

4–5 sierpnia 1914

Mobilizacja i koncentracja Pierwszej Kompanii Kadrowej w Oleandrach

6 sierpnia 1914

O godz. 3.00 Józef Piłsudski zarządził alarm 1 Kompanii Kadrowej, która niszcząc słupy graniczne w Michałowicach, wyruszyła do Miechowa. Tego samego dnia po raz ostatni wziął udział w posiedzeniu KSSN, na którym odczytał odezwę fikcyjnego Rządu Narodowego w Warszawie: (…) Komendantem wszystkich polskich sił wojskowych mianowany został ob. JÓZEF PIŁSUDSKI…

9 sierpnia 1914

Piłsudski w majątku Czaple Małe otrzymał od Eustachego Romera konia – czteroletnią Kasztankę.

10 sierpnia 1914

W Krakowie została opublikowana odezwa Piłsudskiego podtrzymująca fikcyjne informacje o istnieniu Rządu Narodowego

12 sierpnia 1914

Oddział ok. 400 strzelców wkroczył do Kielc. Józef Piłsudski przyjął meldunek przy rogatce krakowskiej, doszło do starć z Rosjanami; wbrew oczekiwaniom zdecydowana większość społeczeństwa w Królestwie Polskim okazuje się obojętna lub wroga.

13 sierpnia 1914

Rozmowa z ppłk armii austro-węgierskiej Janem Nowakiem, który poinformował o żądaniu władz austro-węgierskich podporządkowania się im strzelców i wcielenia ich do oddziałów Landsturmu, zaś „Pan Piłsudski musiałby złożyć dowództwo”.

13–14 sierpnia 1914

Oddziały strzeleckie prowadziły walkę z Rosjanami nad Nidą

20 sierpnia 1914

Wobec fiaska planów powstańczych Józef Piłsudski politycznie podporządkował się utworzonemu cztery dni wcześniej Naczelnemu Komitetowi Narodowemu w Krakowie, udało się natomiast utrzymać dowództwo nad oddziałami strzeleckimi.

Sierpień 1914

Z inspiracji Józefa Piłsudskiego zaczęła tworzyć się tajna Polska Organizacja Wojskowa (nazwa była używana od końca października 1914), działająca początkowo na ziemiach Królestwa Polskiego. Jej najważniejszym celem była walka o niepodległość Polski - w pierwszym etapie przeciwko Rosji, ale nie wykluczano odejścia od Państw Centralnych.

22 sierpnia 1914

Józef Piłsudski w Kielcach wydał rozkaz do żołnierzy, informujący o powstaniu NKN-u i zamiarze tworzenia legionów polskich przez Autro-Węgry oraz o przystąpieniu do organizacji szerszej, zapewniającej wojsku polskiemu większe środki i silniejsze działanie…

23 sierpnia1914

Naczelna Komenda austriacka nadała oddziałom podległym Piłsudskiemu oficjalną nazwę: 1 Pułk Piechoty Legionu Polskiego.

27 sierpnia 1914

Utworzenie Legionu Zachodniego, którego pierwszą jednostką stał się 1 Pułk Piechoty.

4 września 1914

Przysięga na wierność cesarzowi i królowi polskiemu 1 Pułku Piechoty w Kielcach.

5 września 1914

Józef Piłsudski nakazał utworzenie Polskiej Organizacji Narodowej która miała działać na terenach Królestwa zajętych przez Państwa Centralne, ale być niezależna od NKN. Miała być atutem Piłsudskiego w rozgrywkach politycznych, zwłaszcza wobec Niemiec. Wobec nikłych postępów w rozwoju PON, w listopadzie organizacja została zlikwidowana.

10 września 1914

Oddziały Komendanta w związku z wycofywaniem się Austriaków opuściły Kielce i skierowały się na południe.

16–21 września 1914

Piłsudski kierował „aktywną” obroną linii Wisły między Bolesławem  i ujściem Dunajca, zajmując lewy brzeg Wisły w rejonie Nowy Korczyn–Opatowiec.

23 września 1914

Jako ostatni żołnierz pułku przeprawił się za Wisłę, w związku z odwrotem wojsk austriackich.

8 października 1914

Józef Piłsudski wprowadził w 1 Pułku regularne stopnie wojskowe poprzez nominacje oficerskie (łącznie 136)  – wcześniej członkowie zwracali się do siebie per obywatel.

23 – 26 października 1914

Bitwa pod Laskami. Według wspomnień Składkowskiego, Komendant był wszędzie, gdzie czuł, że chłopcy potrzebują otuchy. Był w okopach, na punkcie opatrunkowym, przy rezerwach. W trakcie walk został lekko kontuzjowany.

listopada 1914

Józef Piłsudski chcąc pozostać ze swoimi oddziałami w Galicji samowolnie zmienił kierunek odwrotu do Krakowa. Ryzykowny manewr manewru między cofającymi się wojskami sojusznika a nadchodzącymi Rosjanami przez Ulinę Małą, zakończył się powodzeniem i 11 XI 1 Pułk Piechoty wkroczył do Krakowa.

13 listopada 1914

Pułk wyruszył na Podhale, gdzie walczył przez kilka kolejnych tygodni.

15 listopada 1914

Piłsudski otrzymał stopień brygadiera Legionu Polskiego, nominację podpisał Arcyksiążę Fryderyk. Był to pierwszy oficjalny stopień wojskowy Piłsudskiego, kolejny miał otrzymać w 1920r.

6 grudnia 1914

Komendant zmienił wizerunek – zgolił brodę.

13 grudnia 1914

Na czele legionistów wkroczył do wyzwolonego Nowego Sącza, gdzie nastąpiła koncentracja wszystkich oddziałów liniowych.

19 grudnia 1914

Rozkaz przemianowujący 1 Pułk Legionów w 1 Brygadę. Jej dowódcą pozostał Józef Piłsudski.

21 grudnia 1914

podczas pobytu Józefa Piłsudskiego w Wiedniu na bankiecie prezes NKN Władysław Jaworski otwarcie wyrażał powszechną opinię o tworzącej się legendzie Komendanta.

4 lutego 1915

Podczas odpoczynku w Kętach 140 legionistów zostało uroczyście odznaczonych austriackimi orderami, które jednak zaraz zostały przez nich zdjęte. Prezes NKN Jaworski pod wrażeniem oddania legionistów Piłsudskiemu napisał: Ma wojsko. Jakże ślepi są ci, którzy tego nie widzą. […] Najważniejsza jest  niego koncepcja: NKN to rząd narodowy, Ja (Piłsudski) wojsko polskie.

Przełom lutego i marca 1915

I Brygada zajęła stanowiska na zachodnim brzegu Nidy, gdzie pozostała do maja.

Wiosna 1915

Narastanie konfliktu z Komendą Legionów, władzami austriackimi a także zachowawczym Departamentem Wojskowym NKN-u z Władysławem Sikorskim na czele. W liście do Jaworskiego z 30 kwietnia 1915 r. Komendant pisał o braku zaufania do Austrii wobec niezrealizowania obietnicy połączenia legionów w całość.

W maju 1915

Józef Piłsudski skierował do Warszawy działacza PPS, Ignacego Boernera. Oświadczył mu: (…) „Rosja będzie pobita, ale też i państwa centralne będą pobite (…) Z chwilą, gdy ziemie polskie zostaną uwolnione od jarzma rosyjskiego, rola dzisiejszych Legionów jest skończona. (…) Magazynować siły dla drugiego okresu historii Legionów, gdy przyjdzie rozprawa z Austrią i Niemcami”.

16-23 maja 1915

Ciężkie boje dowodzonej przez Józefa Piłsudskiego I Brygady pod Konarami.

31 maja 1915

Piłsudski w liście do kpt. Włodzimierza Zagorskiego wniósł o uzupełnienia  skrwawionej po bitwie pod Konarami I Brygady i uwzględnianie woli tzw. deklarantów (ochotników deklarujących chęć służby w I Brygadzie). Odpowiedź Zagórskiego informującego o kierowaniu uzupełnień do tworzonej III Brygady, pogłębiła konflikt.

15 sierpnia 1915

Józef Piłsudski przyjechał do Warszawy. Pod Hotelem Francuskim, gdzie się zatrzymał, miała miejsce wielka demonstracja. Pod naciskiem władz niemieckich dwa dni później opuścił miasto.

 

Będąc w Warszawie Komendant zgodził się na wcielenie 300 osobowego batalionu Peowiaków do I Brygady. Uczynił to pod presją członków POW, a wbrew własnym planom, zakładającym rozbudowywanie struktur POW i wstrzymanie rozbudowy Legionów

23 sierpnia 1915

Szef Departamentu Wojskowego NKN Władysław Sikorski pod wpływem argumentacji Piłsudskiego zawiesił werbunek do legionów.

8 grudnia 1915

Z inspiracji Piłsudskiego powstał w Warszawie Centralny Komitet Narodowy z Arturem Śliwińskim na czele. Skupiał on lewicowe ugrupowania niepodległościowe i w zamierzeniach Piłsudskiego miał być przeciwwagą dla galicyjskiego NKN.

Styczeń - luty 1916

Eskalacja konfliktu między Legionami a ich Komendą i Naczelnym Dowództwem. Wysunięto postulaty usunięcia austriackich oficerów z Komendy i z jednostek legionowych, wprowadzenia jednolitych odznak oficerskich I Brygady. Powstała Rada Pułkowników mająca uzgadniać wspólne stanowisko jednostek legionowych i rozsądzać wewnętrzne spory. Józef Piłsudski m.in. prowadził intensywne pertraktacje z nowym Komendantem Legionów, gen. Stanisławem Puchalskim.

Maj 1916

Piłsudski zdecydowanie usztywnił stanowisko wobec NKN a zwłaszcza Departamentu Wojskowego. Przez Kazimierza Świtalskiego i Jędrzeja Moraczewskiego postawił daleko posunięte żądania, m.in. zerwania współpracy z wywiadem austriackim, nie mieszania się do spraw Królestwa. Podkreślił, że sprawa werbunku powinna być w gestii społeczeństwa, z wyłączeniem władzy zaborcy.

4 – 6 lipca 1916

Bitwa pod Kostiuchnówką - największa bitwa Legionów Polskich. Piłsudski w czasie bitwy często dowodził z pierwszej linii i pod ogniem artyleryjskim.

sierpień 1916

Rozwinął akcję polityczną przeciwko NKN i komendzie legionów przy pomocy m.in. Rady Pułkowników – m.in. memoriał z 30 VIII żądający uznania legionów za wojsko polskie, które bije się i umiera za niepodległość Polski.

5 września 1916

Piłsudski został wezwany do Naczelnego Dowództwa w Cieszynie. Tam otrzymał urlop do 15 X 1916 r. i do legionów już nie wrócił.

27 września 1916

Otrzymał decyzję o dymisji z Legionów.

5 listopada 1916

Po ogłoszeniu Aktu 5 Piłsudski przez społeczeństwo był traktowany jako bohater i główny twórca tego sukcesu (manifestacje w Krakowie i Lublinie). Sam, w reakcji na ogłoszenie aktu polecił oficerom aby cofnęli złożone dymisje z Legionów

Marzec - kwiecień 1917

Piłsudski przekonywał się, że na dalsze ustępstwa państw centralnych nie ma co liczyć. W liście z 6 III 1917 r. do Sosnkowskiego pisał: Doprawdy wolę siedzieć w Krakowie, kłaść pasjanse i grać w szachy, niż bawić się tak głupio, jak tu jestem zmuszony się bawić w Radzie Stanu. Rzeczywiście, 10 kwietnia władze Austro-Węgier przekazały zwierzchność nad Legionami Niemcom, a nie TRS. Zatrzymano też wszystkich mieszkańców Galicji w Polskim Korpusie Posiłkowym, co oznaczało podział jednostek.

2 lipca 1917

Ogłosił dymisję z TRS. Wraz z Piłsudskim do dymisji podała się cała Komisja Wojskowa. Tego samego dnia powiedział: Nasza wspólna droga z Niemcami skończyła się. Rosja – nasz wspólny wróg – skończyła swą rolę. Wspólny interes przestał istnieć. […] W interesie Niemców leży przede wszystkim pobicie aliantów, w naszym – by alianci pobili Niemców. Nakazał też niewstępowanie do armii tworzonej przez Niemcy.

14 lipca1917

Po sprowokowanym przez Komendanta konflikcie przysięgowym, władze niemieckie aresztowały kilkudziesięciu działaczy politycznych i POW związanych z Piłsudskim (m.in. Walerego Sławka, Wacława Jędrzejewicza, Stefana Pomerańskiego).

22 lipca 1917

Aresztowanie Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego przez Niemców. Wkrótce potem zostali przewiezieni do Szpandawy pod Berlinem, a nastęnie do twierdzy Wessel nad Renem.

Lato 1918

Józef Piłsudski pisał „Moje pierwsze boje”, opisujące pierwszy etap walk legionowych. Pod koniec sierpnia władze niemieckie przeniosły do twierdzy Kazimierza Sosnkowskiego. Obaj często studiowali sytuację na frontach, a także grali w szachy.

Październik 1918

Ponawiające się apele o uwolnienie Piłsudskiego, autorstwa m.in. Rady Regencyjnej (7 i 23 października) i Wojciecha Korfantego (23 października).

Źródło:  „Expres Lubelski” 1936, nr 55.

 

Aneks 4.

Pomniki wojenne - polegli i zmarli w wyniku działań wojennych w latach 1914-1920

 

Grądy i Wólka Grądzka

Władysław Chmura

Stanisław Herbin

Józef Lichwała

Jan Nadolski

Jan Noga

Michał Noga

Stanisław Przewoźnik

Stanisław Robak

Józef Rogowski

Stanisław Sas

Jan Słupek

Ludwik Sołtys

Jan Struziak

Stanisław Sukiennik

Piotr Warzecha

Stanisław Woźniak

Podlipie

Władysław Baziak

Stanisław Lis

Władysław Majka

Jan Rodak

Piotr Światłowski

Michał Topór

Jan Woziwoda

Samocice

Michał Misiaszek

Wojciech Światłowski

Józef Sieroń

Stanisław Witowski

Michał Bryła

Jan Bryła

Stanisław Bogacz

Antoni Ciepiela s. M.

Antoni Ciepiela, s. J.

Jan Ciepiela

Jędrzej Kaczówka

Antoni Lelek

Józef Majka

Franciszek Misiaszek

Jan Misiaszek

Michał Misiaszek

Władysław Piwowarczyk

Józef Światłowski

Stanisław Szczygieł

Jan Wojtowicz

Piotr Wojtowicz

Józef Ziarko

ózef Zagraniczny

Tonia

Piotr Bratek

Władysław Dziża

Józef Jaworski

Jan Karczyński

Michał Pociłaś

Władysław Pociłaś

Szczepan Saletnik

Jan Zając

Władysław Zając

Jan Lichwała

Jan Żwirecki

Jan Misiaszek

Aneks 5.

 

Gmina Hubenice

Wykaz zebranej kwoty na groby wojenne

Lp.

Imię i Nazwisko

Marek polskich

1.

Jan Misiaszek

20

2.

Maciej Lupa

20

3.

Szczepan Rozkruszka

2

4.

Maciej Wcisło

5

5.

Franciszek Majchrowski

20

6.

Michał Gurecki

2

7.

Albin Wojtowicz

10

8.

Agnieszka Pawlina

5

9.

Stanisław Zawada

5

10.

Franciszek Gurecki

10

11.

Paweł Gądek

20

12.

Jan Gądek

2

13.

Jacenty Koziara

5

14.

Andrzej Wajdowicz

5

15.

Maria Zawada

10

16.

Franciszek Pawlina

5

17.

Andrzej Misiaszek

20

18.

Jan Gądek

5

19.

Franciszek Radło

5

20.

Wojciech Gaweł

10

21.

Michał Lupa

10

22.

Wojciech Gil

10

23.

Józef Gil

5

24.

Szczepan Zając

10

25.

Adam Marek

5

26

Józef Paulina

5

27.

Jan Gil

10

Razem

241

 

Źródło: ANKr, WUOGW, sygn. GW 33. Listy składek na groby wojenne i inne załączniki do księgi kasowej.